Rozdział XXXII- Czwartek 6. Przerwa obiadowa
Luna od razu po dzwonku uciekła do biblioteki, a Yoko nadal siedziała w gabinecie dyrektora. Kiedy niebieskooka przeglądała książki zobaczyła kątem oka Shizukę, która jej się przypatruje, ale starała się ją zignorować. Gdy skończyła czytać wszystkie książki, które zostały jej z historii szkoły, zerknęła czy Shizuka nadal ją obserwuje, odłożyła powoli książki i odwróciła się w stronę bursztynowookiej, po czym do niej podeszła.
– Chcesz czegoś ode mnie...? – zapytała obojętnie.
– Nic od ciebie nie chcę! – krzyknęła wściekle i zamachnęła się, ale jej nadgarstek złapał Kanato. – A ty czego chcesz?! – wrzasnęła gniewnie, a potem odwróciła się i zamarła.
Przez cały czas twarz fioletowowłosej była obojętna, dopóki nie zobaczyła wampira, na którego skierowała swój wzrok. Nauczyciel pociągnął swoją dłoń, którą trzymał ciemnowłosą, za siebie i puścił ją, przez co uczennica uderzyła o ścianę oraz złapał delikatnie dłoń okularnicy.
– Chodź. – mruknął, kiedy wychodzili z biblioteki.
~~~
Yoko obolała wyszła z gabinetu dyrektora i szła na stołówkę. Szła nie pokazując tego, że tyłek ją boli. Kiedy była już w wielkiej sali, w której wiele uczennic rozmawiało i jadło. Czerwonooka podeszła do bufetu i wzięła z niego tylko zielone jabłko, po czym podeszła do swoich znajomych.
– (Stare dobre czasy~...) – pomyślała dziewczyna idąc.
Podeszła do stolika swoich koleżanek i przez sekundę zastanawiała się czy nie lepiej będzie dla niej stać, ale usiadła ze skrywanym bólem.
– Cześć. – powiedziała robiąc przerwę od jedzenia.
– Cześć. – powiedziały Ayura i Sara.
– Mam do was pytania.
– Jakie? – zapytała Sara.
– Czy ktoś umarł w szkole? – ugryzła jabłko
– Hmm. – zamruczała najstarsza, a obie dziewczyny się zamyśliły.
– Raczej nie. – powiedziała Ayura po chwili. – A masz jakieś jeszcze?
– Jak się nazywały te byłe Karne Uczennice? – ponownie wzięła gryza.
Na to pytanie Sara ścisnęła widelec w dłonie.
– Coś nie tak? – zapytała zdziwiona Yoko.
– Cari. – wyszeptała niebieskowłosa.
– Och... – szepnęła chłodno i spróbowała znaleźć dziewczynę wzrokiem w sali i po chwili ją znalazła, siedzącą samą. – Czy jest jakiś spis Karnych Uczennic? – ugryzła papierówkę.
– Chyba jest. – odpowiedziała jej ciemnobrązowowłosa.
– A wiesz gdzie?
– Powinny być w gabinecie dyrektora, albo w jego bibliotece w wieży dyrektorskiej. – kontynuowała.
– Dobrze~. – mruknęła zamyślając się. – A jest jakiś szkolny cmentarz? – wzięła kolejny kęs jabłka.
– Nie, raczej nie. – odpowiedziała Ayura.
– Dlaczego są wybierane Karne Uczennice? – ponownie wgryzła się w owoc.
– W sumie... – zaczęła najstarsza. – ... nie wiem.
– Dobra... – odparła czarnowłosa, kończąc jeść, i rzuciła okiem na zegar, który wisiał na ścianie. – Idę szukać Luny. – wstała i wzięła ogryzek, którego przy wyjściu wyrzuciła do kosza.
Przy drzwiach pomachała jeszcze dziewczynom, po czym zniknęła im z oczu.
– (Może w gabinecie dyrektora coś będzie...) – westchnęła.
Yoko szła szybko, do momentu, kiedy obmyślała plan działania, zamyśliła się i wpadła na czyjś tors. Dziewczyna cofnęła się o krok i zobaczyła przed sobą długie białe włosy, po czym podniosła głowę i zobaczyła uśmiechniętą twarz Karlheinz'a. Zamarła natychmiastowo, a dyrektor wykorzystał to i złapał za jej podbródek.
– Witam. – powiedział flirciarskim głosem i palcem zaczął kręcić jedno z pasemek włosów, po czym włożył je za ucho dziewczyny, przez co wzdrygnęła się.
– Żegnam. – powiedziała melodyjnie i wyminęła dyrektora.
Złotooki złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do swojego torsu.
– Już się za mną stęskniłaś? – przejechał swoim palcem po jej kręgosłupie.
– Nie. – odpowiedziała neutralnie.
– To co robisz na tym piętrze, gdzie są tylko gabinety dyrektorstwa?
– Bo tu są takie ładne podwójne drzwi do nich. – powiedziała pierwszą lepszą wymówkę, jaka przyszła jej na myśl. – Bardzo ładnie współgrają z kolorem ścian i nadają głębi całemu piętru.
– Dziękuję? – powiedział zdziwiony.
– A ile lat ma ta szkoła, że wszystkie ściany, meble, drzwi i inne są takie zadbane? I takie nowoczesne.
– Eee... – odwrócił swoją twarz od dziewczyny, która uśmiechnęła się dumnie w duchu.
– Czy ktoś ostatnio umarł? W niektórych pomieszczeniach jest bardzo ponuro. To nie pasuje do tych wszystkich jasnych barw.
– C-co? N-nie. – odpowiedział zdziwiony.
– Dlaczego nie ma nigdzie tablicy z imionami i nazwiskami byłych Karnych Uczennic? Skoro są wybierane przez grono pedagogiczne, to powinny być w jakiś sposób wyróżnione.
– Po prostu nie są ważne, raz są, a raz nimi nie są. W kronikach klasowych są podpisane, to wystarczy. – położył swoją dłoń na jej głowie. – A uczennice są wybierane tak, że ostania, która przyjdzie na rozpoczęcie staje się Karną Uczennicą. – poklepał ją z uśmiechem po głowie.
Czarnowłosa zdjęła z głowy jego dłoń i kontynuowała przesłuchanie.
– Słyszałam, że parę lat temu zmarła uczennica mieszkająca w internacie. Pochowano ją na jakimś szkolnym cmentarzu czy ciało oddano rodzinie? A może jej rodzice w ogóle nie wiedzieli o jej śmierci?
Na twarzy białowłosego pojawiło się przerażenie i zmieszanie.
– C-co? Która ci to powiedziała? – mówił zdenerwowany.
– Nie wiem, nie znam jej.
– Dobrze... – mruknął do siebie, po czym odwrócił się do dziewczyny. – A mówiła ci coś jeszcze? – dopytywał z udawanym uśmiechem.
– Nie przypominam sobie, żeby coś jeszcze mówiła.
– A pamiętasz chociażby jak wyglądała?
– Nie.
– Hm... – mruknął cicho.
– Od paru dni zastanawia mnie czemu są wybierane Karne Uczennice. Nie robią nic specjalnego, po prostu się uczą, a jedyny przywilej, jaki pamiętam, to mieszkanie w tym samym budynku co nauczyciele.
– Po prostu... tak jakoś wyszło podczas planowania szkoły. – powiedział krótko, momentami zastanawiając się ułamkami sekund nad wypowiedzianymi słowami.
– Czyli po prostu wymyśliliście, że z niewinnych niczemu osób stworzycie swoje zabawki do torturowania i stwierdziliście: „To wspaniały pomysł".
Dyrektor zrobił zdziwiona i wkurzona minę, po czym złapał ją za nadgarstek i siłą zaciągnął do swojego gabinetu.
– (Było warto, przynajmniej się czegoś dowiedziałam o szkole.) – pomyślała.
~~~
Luna siedziała na kolanach Kanato, a na jej udach siedział Teddy.
– Teddy mówi, że jesteś z nie z tego świata. – powiedział fioletowooki wtulając się w szyję dziewczyny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top