Rozdział XXVII - Czwartek 1. Etyka
Yoko, kiedy wróciła z miasta jeżdżąc szkolnym samochodem, wróciła do wieży. Poszła do swojej sypialni, w której zobaczyła śpiącą Lunę, gdy patrzyła na nią, stwierdziła, że nie będzie jej przeszkadzać czy budzić, więc wzięła swój mundurek i poszła do łaźni, aby nie obudzić dziewczyny. Czerwonooka szybko się umyła i przebrała w mundurek szkolny, później poszła w stronę kuchni przygotować dla siebie i swojej przyjaciółki śniadanie.
– Witaj... – przywitała ją fioletowowłosa wchodząc do kuchni, kiedy Yoko wychodziła z kuchni.
– Część. – i po tym słowie zniknęła w korytarzu. – Masz śniadanie. – powiedziała szybko.
– Och... – powiedziała smętnie i podeszła do blatu.
Zjadła przygotowane przez swoją przyjaciółkę płatki czekoladowe z mlekiem, a do tego zrobiła dla siebie (i dla Kanato) kakao. Jak na zawołanie, kiedy okularnica wypiła już połowę słodkiego napoju, przyszedł fioletowowłosy.
– Mam nadzieję, że to dla mnie i nie jesteś taka samolubna. – mówił to, wskazując na pełny kubek.
– Tak...
– Ale wiesz co? – powiedział uwodzącym głosem.
– Chyba nie... – odpowiedziała rumieniąc się przez to, że wampir zbliżył swoją twarz do niej.
– Nie chce mi się pić. – dziewczyna zdziwiła się. – W sensie, samemu. – nadal nie rozumiała. – Napój mnie.
– Dobrze...
Okularnica wzięła do ręki szklankę wampira i podniosła ją, kiedy była przy jego ustach, ten oparł swoją dłoń o jej, by ją opuścić.
– Coś nie tak...? – zapytała przestraszona tą reakcją.
– Nie o to mi chodziło. – mówił spokojnie i z uśmiechem.
– A o co...? – powiedziała cicho.
– O to~. – wziął swoją szklankę i wlał jej zawartość do ust dziewczyny. Odchylił jej dolną wargę. – Nie pij~. – wyszeptał do jej ucha.
Niebieskooka wpatrywała się ze strachem w wampira i, kiedy był już blisko jej ust, odwróciła się na stołku barowym, na którym siedziała. Zakryła usta dłonią i cicho połknęła ciecz.
– Przepraszam... – powiedziała cicho. – (Ale... nie jesteś moim Kanato...)
Fioletowowłosa zeszła z krzesła i poszła jak najszybciej w stronę wyjścia. Luna poszła jak najszybciej do szkoły, a z niej pod klasę Reiji'ego, przed drzwiami do klasy zobaczyła Yoko. Nie podeszła do niej, tylko schowała się na klatce schodowej za ścianą i zaczęła czytać książkę z biblioteki dyrektorskiej. Po jakimś czasie obok Luny przeszedł okularnik.
– Dzień dobry... – wyszeptała podnosząc głowę i obserwując jak idzie wampir.
Nauczyciel nie odpowiedział, tylko rzucił jej ostrzegawcze spojrzenia, na co się jeszcze bardziej skuliła. Kiedy straciła go z oczu, westchnęła z ulgą i podniosła się chowając książkę w torbie. Karne uczennice weszły do klasy i zaczęły czekać na rozpoczęcie lekcji i przyjście reszty dziewczyn. Gdy wszystkie dziewczyny były w bieliźnie, a Luna zdziwiła się przez to, że zapomniała wczorajszą informację. A kiedy wszyscy byli już na swoich miejscach, a dzwonek zadzwonił Reiji kazał wyjąć spod ławek książki na temat „Savoir-vivre'u". Lekcja mijała spokojnie do momentu, kiedy nauczyciel zaczął sprawdzać przeczytaną zawartość, przez co Yoko została kilka razy uderzona batem.
– Widzę, że muszę was jeszcze wiele nauczyć... – powiedział poprawiając okulary.
Poruszył ustami, a drzwi rozsunęły się, wszystkie uczennice spojrzały w stronę wyjścia i zobaczyły Ruki'ego.
– Nadal nie możesz niczego nauczyć tego bydła? – zapytał obojętnie patrząc na klasę. Nie dostał odpowiedzi. – To zróbmy to po mojemu... – skrzyżował ręce na klatce piersiowej. – Jeśli się nie nauczycie, zamknę was w ciemnej komórce pana Richter'a na sześć godzin bez jedzenia i picia. – dziewczęta spojrzały na niego. – A ciebie wraz z dyrektorem. – mówił to patrząc na Yoko.
Czerwonooka zaczęła klnąć na wszystko w myślach. Od momentu groźby najstarszego z braci Mukami, lekcja minęła cicho, spokojnie i idealnie, więc Ruki wyszedł z klasy.
– Źle oddychacie. – powiedział na koniec lekcji okularnik. – Nawet tego poprawnie nie potraficie zrobić.
Gdy już zadzwonił dzwonek, wszystkie dziewczyny odetchnęły z ulgą i wybiegły z klasy. Kiedy Luna spacerowała po korytarzu mając nadzieję, że coś odkryje, zobaczyła jak Richter zakrada się do pokoju nauczycielskiego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top