Rozdział XIX - Środa 2. Kaligrafia
- Już kończę... - mówiła to fioletowowłosa rozcinając taśmę swoim nożem.
- Szybciej! - poganiała ją przyjaciółka.
- Już chwila... Kończę... - rozcinała już ostatnie paski srebrnej taśmy. - Już cię rozcinam... - kucnęła przy niej i po chwili ją uwolniła.
- Dzięki. - mruknęła odklejając od siebie srebrne pasy.
- Nie ma problemu... - uśmiechnęła się lekko.
Czerwonooka, na ten widok, odwróciła się.
- Yoko...?
- Co?
- Chodźmy już... - odwróciła się w stronę wyjścia i wyszła.
Yoko nadęła swoje policzki, po czym wstała i ruszyła za okularnicą. Po chwili dziewczyna została dogoniona. Poszły razem do sali Ruki'ego. W sali było tylko kilka uczennic, na biurku nauczyciela stał kubek z herbatą i dziennik. Kiedy uczennice zajęły swoje miejsce, nauczyciel wszedł do klasy z miską ryżu.
- Och. Proszę pana! - zaczęła Shizuka wstając z miejsca. - Czy chciałby pan~. - zaczęła iść do nauczyciela próbując udawać modelkę na wybiegu.
- (Takiej tapety nawet potwór by się wystraszył.)
Szatynka wzięła z ławki puszkę napoju, obok której przechodziła i wylała jej zawartość na uczennicę, którą była Luna. Kilka kroków później bursztynowooka podeszła do nauczyciela i zaczęła z nim flirtować, ale on nie reagował.
- Chcesz ręcznik? - zapytał ciemnowłosy.
- Nie trzeba... Tylko pójdę się przebrać... i zaraz wrócę...
- Wróć jak najszybciej, inaczej będzie kara. - ostrzegł wpatrując się w jej martwe oczy.
- Dobrze... Dziękuję... - wstała. - A ty uważaj na lekcji... - mówiła patrząc na przyjaciółkę, po czym wyszła z sali szybkim krokiem.
- (Dlaczego zawsze ja?) - zapytały siebie same karne uczennicę wzdychając.
- (Pomyśleć, że mogłabym w tym czasie leżeć wygodnie w fotelu i oglądać telewizję...) - rozmyślała Yoko.
- Przygotujcie się. - powiedział Ruki biorąc swoją miskę ryżu.
- (A ten co? Ryżem będzie w nas rzucał?) - zapytała prześmiewczo czerwonooka.
~~~
Wychodząc z klasy Luna starała się na nikogo nie wpaść, a dokładniej na Laito. Na szczęście dotarła do Wieży Nauczycielskiej, weszła do niej i wbiegła po schodach na wieżę do sypialni, aby wziąć pierwsze lepsze ubranie z szafy.
- (Kto... projektował... ten... budynek?!) - pytała się wkurzona, kiedy widziała już drzwi do sypialni.
Dziewczyna otworzyła szafę i wyjęła z niej czerwoną bluzę i spódniczkę. Poszła do łazienki i przebrała się zostawiając mokre ubrania w koszu na pranie. Wyszła z pokoju starając się iść tak szybko jak mogła. Po jakimś czasie wróciła do klasy z opuszczoną głową.
- Przepraszam... że tyle mi to zaję-
Przerwała, po tym jak usłyszała krzyki dziewczyn obrzucanych ryżem.
- Co tu się dzieje...? - zapytała patrząc zszokowana na to co się działo.
Fioletowowłosa stała tak w wejściu do skończenia „amunicji", po tym właśnie wróciła na swoje miejsce.
- Czy ty masz na sobie moją bluzę?
- Tak... Przepraszam...
- Dobrze wiesz, że bluzy są nietykalne.
- Wzięłam z szafy pierwszą lepszą rzecz...
- Skoro jesteśmy już wszyscy możemy spokojnie rozpocząć lekcję.
Nauczyciel zrobił krótkie dyktando, które sprawdzał na lekcji, przed jej zakończeniem oddał już każde ze swoimi uwagami i zostały tylko karnych uczennic.
- Panno Neko. - zaczął odrywając swój wzrok od kartki.
- Tak...?
- Dlaczego napisałaś „delikatne" zamiast „piękne piersi"?
- Co...?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top