Rozdział XIV - Wtorek 5. Zajęcia z dyrektorem
– Yoko... ratuj...
– Co się stało?
– Mamy lekcję... z dyrektorem... a nim jest ojciec pijawek...
– O nie. Z tym starym zboczeńcem i zwyrolem?!
– Tak...
– Uciekamy! – poderwała się do biegu.
– Nie. – złapała ją za ramię przyjaciółka.
– Dlaczego? Ty też nie chcesz iść do niego na lekcję!
– Ale musimy...
– To ty idź. A ja pójdę, gdzieś w nieznane.
– Nie... Idziemy razem...
– Ale Lunka~.
– Idziemy...
– Nie!
Fioletowowłosa wzięła drugą rękę dziewczyny i przerzuciła ją sobie przez głowę.
– Co ty robisz?!
– Jak nie chcesz iść... to sama cię tam zaniosę... – poprawiła dziewczynę, która założyła swoje nogi wokół jej talii.
– Nie przeszkadza mi to jakoś. – powiedziała i oparła się głową o ramię przyjaciółki.
– I bardzo dobrze...
Okularnica zaniosła swoją przyjaciółkę na piętro wyżej pod klasę, w której nauczał ich dyrektor i odstawiła ją na nogi.
– Chodź...
– Zanieś mnie dalej~.
– Yoko...
– Ja~.
– Idziemy... – złapała przyjaciółkę za dłoń i zaprowadziła do klasy.
– Nie chce mi się. – dalej protestowała.
– Gorzej, niż z dzieckiem... – wyjęła książkę z torby i zaczęła czytać.
– Zaraz wracam.
– Dobrze...
Czerwonooka odeszła na chwilę, a od strony schodów, można było usłyszeć krzyk i upadek. Niebieskooka odwróciła się do strony hałasu, a niedaleko źródła zamieszania stała Yoko z uroczym, jak na nią, uśmiechem i powróciła do przyjaciółki.
– Co się stało? – zapytała z miną pomieszaną ze strachem i powagą. – Zrzuciłaś Shizukę ze schodów?
– Śmieci zrzuciłam ze schodów.
– Czyli...?
– Zrzuciłam Szynkę ze schodów.
– Co? – zachłysnęła się własną śliną po tym słowie.
– No zrzuciłam tą szmatę ze schodów.
– Dlaczego?
– Bo sobie zasłużyła.
Na te słowa fioletowowłosa zamarła i wyglądała, jakby nie kontaktowała.
– No w sumie racja... Ale nie mozna tak robic... To nie po Bożemu...
– Pfff.
I z korytarza wydobyły się dziewczęce krzyki.
– I widzisz co zrobiłaś...? – powiedziała dalej czytając, łapiąc jej nadgarstek i ciągnąc go, aby usiadła na podłodze obok niej. Kiedy to zrobiła, objęła ją ramieniem nie przerywając czytania.
– Co się tu stało? – usłyszały głos mężczyzny.
– Chyba przewróciła się na schodach. – powiedziała jakaś dziewczyna.
– Masz szczęście... – mruknęła Luna patrząc na towarzyszkę.
– Laito! Ayato! – zawołał mężczyzna. – Zanieście tą panienkę do Reiji'ego.
– Dobrze... – mruknęli.
– Wchodzimy do klasy. – zażądał mężczyzna przechodząc obok uczennic.
Dziewczyny podniosły się i weszły do sali za dyrektorem Karlheinz'em. Chciały zająć miejsca na końcu sali, ale oczywiście kazano im się przesiąść na sam przód, przy miejscu nauczyciela.
– No dobrze. Jeszcze nie rozpoczęliśmy lekcji, więc mam do was pytanie. – skierował się do karnych uczennic.
– Tak...? – odpowiedziała zestresowana Luna.
– Czy możecie mi pomóc wybrać odpowiedni żyrandol?
– Oczywiście! – powiedziała z radością Yoko.
Mężczyzna wyjął z kieszeni dwa zdjęcia prawie nie różniących się żyrandoli, które były kryształowe, jeden był srebrny, a drugi jasno złoty i kolory pokojów, po czym podał je uczennicy.
– A gdzie chce pan go dać...?
– Jeden do salonu dla dyrektorów, a drugi do nauczycielskiego.
– Dopasowany żyrandol tworzy we wnętrzu cuda. Taka lampa potrafi całkowicie odmienić aranżację i nadać jej nowego znaczenia. – wskazała na lampę w rogu swoją dłonią. – Żyrandol warto dobierać kierując się nie tylko wyglądem, ale też technicznymi charakterystykami, jak na przykład wielkość lampy oraz ilość żarówek. Wtedy uzyskamy efekt godny podziwu i zachwycenia.
– Eee... Dziękuję? A który by pasował do granatowego pokoju ze złotymi i srebrnymi zdobieniami?
– Kontynuując... Zadaniem żyrandola jest porządne oświetlenie całego pomieszczenia. Choć żyrandol to przede wszystkim przedmiot użytkowy, równie ważna jest jego rola dekoracyjna. Lampy wiszące mają nadawać ton pomieszczeniu i podkreślać jego charakter. Żyrandol powinien pasować do stylu i wyposażenia danego wnętrza. Granica między żyrandolami tradycyjnymi i klasycznymi, a nowoczesnymi może być naprawdę cienka, a chęć zakwalifikowania konkretnego modelu do określonego stylu często wręcz niemożliwa. Ale patrząc na salon dla dyrektorów to dałabym żyrandol w stylu włoskim, a do pokoju nauczycielskiego żyrandol w stylu prowansalskim.
– To ja... Dziękuję bardzo. Zapiszę sobie i dam na rachunek moich synów.
– To bardzo dobrze! Trzeba im obciąć pensje, jak chce się mieć piękny żyrandol.
– Tak... – powiedziała przerażona fioletowowłosa wywodem przyjaciółki. – O, gniazdko... – powiedziała i wstała z krzesła.
– Luna, nie! Niewolno!
– O... chyba jest brudne... ma ktoś widelec...?
– Zostaw to! – poderwała się za nią.
Czerwonooka objęła w talii przyjaciółkę i próbując ją powstrzymać pociągnęła do siebie, przez co obie przewróciły się na podłogę. Głowa niebieskookiej znajdowała się na brzuchu swojej towarzyszki.
– Przepraszam...
– Żałuję, że nie jestem w swoim normalnym mundurku, bo udusiłabym cię w tej chwili krawatem. - wycedziła przez zęby, kiedy Luna wstawała z niej.
– Zrobiłabyś to...? – zapytała z nadzieją w oczach.
– Nie. – odpowiedziała stanowczo.
Okularnica zasmuciła się i wróciła na swoje swojsce w ławce, a czarnowłosa zaraz za nią. Przez połowę lekcji inne uczennice podlizywały się dyrektorowi, a karne uczennice prawie zasypiały, kiedy nagle usłyszały głos głowy rodziny Sakamaki.
– Panienko Yoko! – zaczął głaskać ją po głowie. – Dlaczego podrywasz nauczycieli W-F'u?!
– Co?! – zachłysnęła się śliną. – (Jeszcze nie zaczęłam! A jak już to Shin'a!) – dodała gniewnie w myślach.
– Porozmawiamy o tym... – powiedział z uśmiechem, przy czym ją poczochrał.
– (Nie! Ja nie chcę!) – krzyczała w swojej głowie.
I tak oto minęła druga połowa lekcji, czyli o tym, że nie powinno się podrywać nauczycieli.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top