Rozdział VIII - Poniedziałek 8. Biologia
– W KOŃCU!!! – wykrzyczała zadowolona Yoko wychodząc z klasy i kierując się z przyjaciółka w stronę ostatniej sali lekcyjnej. – Ostatnia lekcja i koniec!
– Mam nadzieję... że po tej lekcji wrócimy już do domu...
– Tia, masz racje. Ja też już nie chcę tutaj być. Tym bardziej, że oni wszyscy są o wiele bardziej napaleni niż zazwyczaj.
– I to jest najgorsze... Mam nadzieję... że Laito nas nie zgwałci na swojej lekcji...
– Też mam taką nadzieję.
Kiedy uczennice były pod salą, Yoko zatrzymała swoją towarzyszkę i powiedziała:
– Poczekaj. Upewnię się, że nic się nie stanie z twoimi dziewiczymi oczami.
Czarnowłosa wyjrzała zza drzwi i obejrzała sale.
– Nie jest aż tak źle. – powiedziała krzyżując ręce pod piersiami. – Tylko nie patrz na ściany, a wszystko będzie dobrze! – dodała z uśmiechem.
Luna tylko podeszła do niej i ją przytuliła.
– Dziękuję... – wyszeptała.
– Jeszcze lekcja się nie zaczęła, a wy już przechodzicie do tematu! – powiedział za plecami Yoko nauczyciel w kapeluszu.
– (Wypad Laito.) – pomyślała czerwonooka i odwróciła się w jego stronę z gniewnym wyrazem twarzy.
– No co, mylę się? – zapytał rozbawiony.
– Tak. – odpowiedziała poważnie Yoko.
– A jeszcze godzinę temu przyznałaś się to tego, że jesteś tutaj tachi. – powiedział pokazując na nią palcem.
Dziewczyny zrobiły się lekko czerwone na twarzy ze złości na swojego zboczonego wychowawcę.
– Mnie nie oszukacie moje kochane, Bitches-chan~. – powiedział wchodząc do klasy.
– Jak mnie on denerwuje. – wycedziła przez zęby.
– Spokojnie...
– Wchodzimy? – zapytała odwracając się w jej stronę.
– Oczywiście...
Przyjaciółki weszły razem do klasy i jak zwykle usiadły obok siebie w pierwszych ławkach przy nauczycielu.
– Wiecie. Jeśli chcecie usiąść razem to możecie. – dwie uczennice spojrzały na niego jak na idiotę. – Oczywiscie sobie na kolanach~. – zamruczał.
– Nie trzeba. – ponownie czarnowłosa wycedziła przez zęby.
– A ty? – odwrócił się w stronę okularnicy.
– Nie trzeba... – odpowiedziała ze spuszczoną głową.
– A co, jeśli powiem, że to jest wasze zadanie?
– Odmówimy. – odparła Yoko.
Laito uśmiechnął się przebiegle i oparł swoją rękę o podbródek.
– Zobaczymy~.
Lunę ogarnął strach, tym, jaki plan ma zielonooki. Reszta przerwy minęła w niezręcznej ciszy. Gdy już wszystkie uczennice z klasy, śliniące się na widok wychowawcy, zajęły swoje miejsca kapelusznik wyprostował się i powiedział:
– Zajęcia w parach! – w całej klasie było słychać jak ławki i krzesła się przesuwają. – Nie, nie tak moje drogie. Nie róbmy zbędnego hałasu, po prostu usiądźcie sobie na kolanach.
Karne uczennice odwróciły się w swoje strony, a ich twarze znacząco się różniły. Na twarzy Luny malował się strach, a u Yoko gniew. Ta pierwsza schyliła się w stronę tej drugiej i wyszeptała:
– Która siada...?
– No oczywiście, że ja na twoich! Tylko ja mogę być na górze! – powiedziała lekko rozbawiona.
Niebieskooka odetchnęła z ulgą, że czerwonooka nie jest, aż tak wściekła na wychowawcę. Czarnowłosa wstała, wzięła swoje rzeczy i odsunęła przyjaciółkę od ławki, po czym usiadła na jej kolanach. Fioletowowłosa z trudem przesunęła się do swojego miejsca pracy, ale udało się jej to. Luna objęła w talii Yoko i przytuliła się do niej. Niestety, ale Laito popsuł wszystko klaszcząc w swoje dłonie.
– A więc! Widzę, że każda z was ma parę, więc możemy zacząć już lekcję. – powiedział ocierając swoje zimne ręce. – Dzisiaj... – wziął podręcznik do góry nogami do ręki. – Bla, bla, bla... – przewracał kartki – Podstawy... – podniósł podręcznik i zaczął oglądać jak kartki same się przewracają – Bla, bla, bla... O, już wiem! – wyrzucił podręcznik za siebie. – Dzisiaj porozmawiamy o narządach płciowych!
Luna walnęła głowę o plecy Yoko z zażenowania.
– Ała! – krzyknęła walnięta. – Rozumiem, że to jest szczyt dna, ale za lekko, by jej oddać.
Lekcja minęła tak, że Laito opowiadał z pasją o kobiecym narządzie rozrodczym. Luna wyjęła swoje słuchawki, aby umieranie w środku, z każdą sekunda jej życia mijało lepiej. W dodatku modliła się o jak najszybszy koniec lekcji. Zielonooki zboczeniec jeszcze prezentował, jak zadowolić kobietę. Yoko zaczęła się zastanawiać czemu się w ogóle urodziła, kiedy jej przyjaciółka zasnęła opierając się o nią.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top