Rozdział VI - Poniedziałek 6. Przerwa obiadowa

- Nareszcie! -powiedziała zadowolona wychodząc z klasy Yoko faktem, że jest przerwa obiadowa i tym, że Luna niesie za nią jej torbę.

- Taaak... chwila dla nas...

- A tak w ogóle to jest jedna rzecz, która mnie zastanawia.

- Jaka...?

- Czy reszta dziewczyn z naszych klas jest tutaj.

- Są...

- Są?! - powtórzyła.

- Tak... Nie zauważyłaś...?

- Nie?

- Chodźmy już coś zjeść...

- Nie musisz mi tego powtarzać.

- Wiem... - uśmiechnęła się lekko i chwyciła za dłoń przyjaciółkę.

Dziewczyny poszły w stronę schodów na dół za innymi uczennicami, tak jak spodziewały - idąc za innymi dotarły do stołówki -. Podeszły po tace i wybierały jedzenie dla siebie.

- Czemu nie ma osobnego stołu dla karnych uczennic? Pfff!

- Chodźmy do dziewczyn...

- Jakich?

- Naszych... - pokazała na koleżanki z ich szkoły.

Przy stole siedziały dobrze im znane dziewczyny, a były nimi: Ayura i Sara.

- Dziewczyny! - Yoko zaczęła iść szybkim krokiem, w kierunku dobrze znanych jej uczennic. - Ayura! Sara!

- O, hej. - przywitała je Sara. - Miło, że już znacie nasze imiona.

- Co? - zapytała zdziwiona Yoko.

- No, raczej rzadkością jest to, że znacie nasze imiona, a nawet nie rozmawiałyśmy. - odpowiedziała Sara z uśmiechem.

- (Co?) - pomyślały razem karne uczennice.

- I jeszcze do tego karne uczennice! - dodała Sara w przerwie jedzeniu kanapki

- Jak to? - zapytała Yoko

- Możemy się dosiąść...? - spytała Luna

- Pewnie! - odpowiedziały dziewczyny

Dwie karne uczennice dosiadły się do swoich koleżanek. Czwórka dziewczyn rozmawiała ze sobą przez cały czas, oprócz Luny, która po zjedzeniu swojego jedzenia tak jak jej towarzyszek odłożyła tace i brudne naczynia do bufetu. Okularnica przy okazji zakupiła małe ciasto i zaczęła kierować się do wyjścia, ale Yoko jeszcze ją zaczepiła:

- A ty, gdzie z tym ciastem? - zapytała czerwonooka łapiąc ją za koniec spódniczki, kiedy ta przechodziła obok.

- No bo wiesz... mamy jeszcze dużo czasu... więc... pomyślałam, że... dam ciasto-

- Dobra, dobra. Nie musisz kończyć, bo jeszcze całą przerwę tu spędzisz. Idź! Ja wezmę twoją torbę.

- Nie musisz... - powiedziała i odeszła z lekkim uśmiechem.

***

Luna sprawdziła już wszystkie pokoje nauczycielskie, więc do sprawdzenia zostało jej jeszcze jedno pomieszczenie, którym była klasa do archeologii. Na szczęście dziewczyny stał tak obiekt jej poszukiwań.

- Dzień dobry... - powiedziała pukając drzwi. - Panie Kanato...

Uroczy chłopak odwrócił się w stronę uczennicy

- Kim jesteś? - zapytał zdenerwowany. - Dlaczego przerywasz mi, kiedy rozmawiam z Teddy'm?!

- Ja... przepraszam... - spuściła swoją głowę, a jej włosy przykryły całą jej twarz.

- O, patrz, Teddy! Uczennica Laito ma ciasto! - powiedział miłej. - Jak myślisz, będzie chciała się nim z nami podzielić?

- Nie... - odpowiedziała podnosząc głowę.

- A kto cię pytał o zdanie?!

- Nie będę się nim dzielić... Bo jest całe dla was...

- Ou... A... To połóż mi je tutaj. - zabrał Teddy'ego z biurka na ręce.

Niebieskooka posłusznie położyła słodycz na jego biurku i odeszła na krok, przy czym ułożyła dłonie na sobie.

- Dziękuję... A teraz... - obejrzała się wzrokiem za siebie. - Do widzenia panu...

Odwróciła się i zaczęła iść w stronę wyjścia, ale zatrzymał ją mocny uścisk na nadgarstku, przekręciła głowę w kierunku osoby, którą chwyciła i zobaczyła urocze zmartwienie na twarzy Kanato.

- Czy mogłabyś mnie nakarmić? - powiedział swoim uroczym głosem.

- Oczywiście... - odpowiedziała z małym uśmiechem.

Reszta przerwy dla Luny wyglądała tak, że karmiła Kanato ciastem i rozmawiali o ciałach. Dla Yoko ten czas mijał tak, że rozmawiała ze swoimi koleżankami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top