Rozdział II - Poniedziałek 2. Język japoński
Kiedy przyjaciółki poszły pod salę lekcyjną oparły się o ścianę, by móc jeszcze chwilę porozmawiać.
– Jak myślisz... jak będzie wyglądała lekcja z Ruki'm...?
– Pewnie nudno. Ale ten przynajmniej nas nie zgwałci! – oparła ręce o tył głowy.
– Tak... przynajmniej on jest normalny... A jest w klasie...?
– Czekaj. – Yoko wyjrzała zza drzwi, by sprawdzić czy najstarszy brat Mukami jest już na swoim stanowisku. – Luna!
– Co...?
– Nie wchodź tam!
– Czemu...?
– Po prostu dla twojego własnego dobra. Nie wchodź tam!
– Dobrze...? – powiedziała z przerażona mina.
Po chwili dziewczęta usłyszały dzwonek.
– Poczekaj. – powiedziała Yoko stając przed Luną.
– Um... Dobrze...? – odpowiedziała zmieszana.
Yoko zdjęła okulary Luny i założyła je sobie na czole, po czym zasłoniła jej oczy swoimi rękami.
– Yoko...? Co ty robisz...?
– Nie. Ważne! Po prostu przymierzam twoje okulary swoim czołem.
Dziewczyny tak weszły do klasy, jak stały. Yoko próbowała zaprowadzić Lunę na koniec sali, ale Ruki jej przerwał.
– Karne uczennice siadają na początku sali. – powiedział jak zwykle obojętnie. – A co wy w ogóle wyprawiacie?
– Nie wiem... – odpowiedziała zmieszana Luna.
– A niech cię, Ruki... – wyszeptała do siebie Yoko.
Dziewczyny tak, jak wcześniej szły w stronę pierwszych ławek. Czerwonooka pomogła usiąść dziewczynie, której ciągle zasłaniała pole widzenia.
– Nie otwieraj oczu. – wyszeptała kiedy zabierała swoje ręce z jej oczu.
Luna była mocno zdziwiona tymi słowami, ale postanowiła wykonać rozkaz przyjaciółki. Początek lekcji wyglądał normalnie, Ruki przedstawił się i po jakimś czasie wziął do ręki dziennik i zaczął sprawdzać obecność. Kiedy trafiło na Lunę:
– Luna Neko. – wyczytał.
– Jestem... – odpowiedziała cicho uczennica.
– Nie słyszałem. – powiedział lekko zdenerwowany.
– Jestem... – powiedziała, jak na siebie dość normalnie.
– Wstań i podnieś głowę, a potem powiedz. – rozkazał.
Tak jak chciał, Luna wstała i podniosła głowę, teraz wiedziała o co dokładnie chodziło Yoko, kiedy mówiła, że ma nie patrzeć w kierunku najstarszego brata Mukami. Na jego biurku leżała książka z Kamasutrą.
– Jestem! – pisnęła przerażona odkryciem i szybko usiadła, by nie móc już musieć oglądać tego... czegoś
– Nikt ci nie pozwolił usiąść. – skomentował.
– Ja... Um... Przepraszam za moje zachowanie... Prosze pana... – powiedziała Luna ze spuszczoną głową.
– Żeby to się już nie powtórzyło. – skarcił ją chłopak.
– Tak jest...
Ruki powrócił do odczytywania listy obecności uczennic. Kiedy skończył, zaczął prowadzić lekcje.
– A więc, dzisiaj porozmawiamy o tekstach filozoficznych.
Dziewczyny odetchnęły z ulgą, wtedy Ruki pokazał całej klasie swoją książkę o Kamasutrze. Kiedy czarnowłosy podszedł do nich i dał im zdjęcie, Luna jeszcze bardziej zakryła się swoimi włosami.
– Dziękujemy... – wyszeptała, kiedy kartka znalazła się na ich ławce.
– Proszę. – odpowiedział jak zwykle obojętnie. Po chwili jeszcze pogładził dziewczynę po głowie.
Ten niespodziewany ruch sparaliżował ciało dziewczyny. Kilka sekund po tym, jak chłopak zabrał swoją dłoń z jej głowy, ta spojrzała w górę, aby zobaczyć jego twarz. Ruki uśmiechał się do Luny, po czym pocałował ją w czoło i odszedł. Ten ruch również wywołał u niebieskookiej chwilowy paraliż. Gdy się ocknęła, opuściła głowę i wyszeptała do siebie:
– To teraz Kanato mnie poćwiartuje... – powiedziała załamana zaistniałą sytuacją.
– Tak. – upewniła ją przyjaciółką.
Załamana (jeszcze bardziej) psychicznie dziewczyna położyła się na ławce i zaczęła rozmyślać o tym, jak powinna się ukarać. Yoko pogładziła ją po włosach.
– Ty też...? – skomentowała, nadal leżąc na ławce.
– Tak. – odpowiedziała zadowolona, opisując ilustracje.
Luna wydała z siebie długi dźwięk załamania, po czym wsadziła swoją rękę do torby, poszukując w niej swojego noża. Kiedy go wyczuła, uśmiechnęła się do siebie. Przez resztę lekcji bawiła się nim, obracając go w torbie, kiedy jej najukochańsza przyjaciółką pisała zadaną pracę.
– Oddawajcie prace! – powiedział Ruki, wybudzając Lunę z transu.
Nauczyciel ruszył ze swojego miejsca w celu zebrania zeszytów. Kiedy dotarł do karnych uczennic, Luna podniosła się, Yoko oddała mu wykonaną pracę, a chłopak pogładził dziewczęta po głowach.
– Nie tykaj. – wycedziła przez zęby Yoko.
– A chcesz dostać korepetycje? – uprzedził ją.
– O nie, nie, nie. Już mi wystarczają lekcje z Reiji'm. – powiedziała przestraszona machając rękami.
– I bardzo dobrze. – powiedział, po czym odszedł.
Gdy Ruki obszedł całą klasę i stanął w swoim miejscu zadzwonił dzwonek.
– Co mamy teraz? – zapytała Yoko.
– Język angielski... z Ruki'm...
– No chyba nie! – wykrzyczała szeptem do Luny.
– Niestety...
Dziewczyny wstały ze swoich miejsc i ruszyły w stronę korytarza, aby się przejść. Luna jeszcze bardziej opuściła swoją głowę z zawstydzenia i zażenowania.
– Wyciągnijcie swoje zeszyty, moje miłe. Nie będziecie rysować, to będziecie robić na sztuce. Teraz będziemy tylko opisywać obrazy. Macie za zadanie w parach opisać ilustracje, które wam zaraz podam.
Yoko i Luna zsunęły swoje ławki. Ruki chodził po klasie i rozdawał skserowane zdjęcia ze swojej ,,książki''.
– Spokojnie Luna, ja to zrobię za nas obie. Nie musisz się martwić o twoje najbardziej na świecie dziewicze oczy.
– Eee... Dziękuję... – powiedziała z lekkim uśmiechem i przytuliła przyjaciółkę w podzięce za ratunek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top