Sleeping with Sakamaki & Mukami - part II

.:♥*Sakamaki Laito*♥:.

Author-sama, obudzona w środku nocy jakimiś hałasami, spaceruje po korytarzach rezydencji Sakamakich, aż trafia do źródła hałasów. Staje przed zamkniętymi drzwiami i nasłuchuje, zastanawiając się: przeszkodzić, czy nie...

Reader: L-Laito... kun.. n-nie, proszę...

Laito: Haaa~ Bitch-chan, nie udawaj takiej skromnej...

Author-sama przekrzywia głowę w konsternacji.

Reader: Laito...

Laito: Głośniej...

Reader: L-Laito...!

Laito: Podoba ci się to, prawda...?

Reader: Nngh... N-nie.. nn.. naaaah...

Laito: Mam przestać~?

Reader: Shit... L-Laito... Lai... aaah... Sz-szybciej!!!

To już za dużo na nerwy biednej Author-sama. Otwiera drzwi kopniakiem i wbija im do pokoju.

Author: NIE,  KU*WA! NIE BĘDZIE SZYBCIEJ! WTEDY TO JUŻ KOMPLETNIE NIE ZASNĘ!

.:♥*Mukami Ruki*♥:.

Jest późno, ale z różnych przyczyn odpoczynek Reader-chan dany nie jest.

Ruki: Komórki zwierzęce dzielą się od roślinnych tym, że...

Tylko co drugie zdanie dociera do jej uszu, bo ma już przymknięte oczy i chwieje się, jakby w każdej chwili mogła się przewrócić. Siedzą na fotelach na przeciwko siebie.

Ruki: Oi, Livestock, słuchasz mnie?

Reader: T-taaak... Mhh...

Podnosi głowę, poddając się senności, ma więc wzrok jak zombie, w dodatku nieco się ślini.

Ruki: Mamy jeszcze jeden temat do przerobienia...

Reader: Ehh, no weź... Nie dam rady już myśleć...

Ruki: Hm...? Musisz się uczyć, inaczej co to za pożytek z takiego inwentarza...

Reader: Ruki... pouczę się jutro... jest druga w nocy, czy ty sumienia nie masz...?

Mukami zamyka książkę z głuchym "pach" i wbija wzrok w Reader-chan.

Ruki: Powiedz to... odpowiednio.

Wytresowana Reader-chan wzdycha ostentacyjnie i, korzystając z resztek siły woli, wbija wzrok w wampira.

Reader: Proooszę, Ruuuki-sama, mogę iść spać? Późno jest i jutro nie będę mogła się skupić...

Ruki: Skoro tak... Chodź tu.

Reader-chan wzdryga się, gdy Ruki wskazuje jej miejsce na swoich kolanach. Wie już, na co się zapowiada. Ale przynajmniej... szybciej uśnie.

Wstaje i, mimowolnie się rumieniąc, siada wampirowi na kolanach. 

Oczekiwany ból ugryzienia jednak nie przychodzi. Mukami sięga po kocyk i przykrywa ich oboje, po czym pozwala Reader-chan zapaść spokojnie w sen.

Ruki: Nie przyzwyczajaj się do tego. Jutro uczymy się do szóstej rano.

Reader: Ayeeee...

.:♥*Sakamaki Kanato*♥:.

Reader-chan prawie już smacznie spała, gdy nagle...

Kanato: Ne, Reader-san, przynieś mi ciasto...

Reader: Y...? Kanato, jest późno, nie możesz zjeść ciasta...

Kanato: Ale Teddy chce ciasto.

Reader: Nie można jeść ciasta w środku nocy... Przytyjesz i będziesz chory...

Kanato: Reader-san, czemu jesteś taka samolubna? Przyznaj, po prostu nie chce ci się po nie iść...

Reader: Kanato, nie zmyślaj, dajże spokój z tym ciastem i idź spać...

Kanato: Reader-san! Ale ja chcę ciasto! Przynieś mi je!

Reader: Cholera jasna, jak chcesz ciasto to se sam po nie idź...

Creep już ciska piorunami z oczu. Reader-chan odwraca się na drugi bok i z powrotem zasypia. To nawet dobrze. Przynajmniej nie cierpiała w momencie śmierci [*]

.:♥*Mukami Yuma*♥:.

Reader-chan leży na łóżku, skulona i zmarznięta. To był ciężki dzień, jest zmęczona i przybita, chyba nic nie jest w stanie jej pocieszyć. Co jakiś czas otwiera oczy i wita wzrokiem ścianę, ale wcale nie ma zamiaru się ruszyć.

Drzwi jej pokoju otwierają się cichutko, a w następnej chwili rozlega się odgłos walnięcia. 

Yuma: Szlaaag, kabel...

Wampir lustruje wzrokiem sierotkę leżącą w łóżku.

Yuma: Oi, Sow, jest środek popołudnia, czemu śpisz?!

Reader-chan zwija się szczelniej w kłębek.

Reader: Idź sobie.

Yuma: Ha?! Chyba nie wyobrażasz sobie, ze- Oi, Sow, co ci jest?

Podchodzi i chwyta ją za ramię, siłą odwracając ją w swoją stronę. Zirytowana Reader-chan, wzięta z zaskoczenia, postanawia się bronić i wymachuje kończynami we wszystkie strony, starając się wyrwać.

Yuma:  E e ej, zwariowałaś?!

Chwyta ją za nadgarstki i przygważdża do łóżka, siadając na niej okrakiem. Wzdycha.

Yuma: Dobra, rozumiem, nie chcesz wstawać.

Odwraca wzrok, z jakiegoś powodu się... rumieniąc...?

Yuma: Po prostu leż.

Kładzie się obok, zatapiając Reader-chan w niedźwiedzim uścisku. Cóż, jest jeden sprawdzony sposób na pocieszenie Reader-chan i Yuma go bardzo dobrze zna ^^

.:♥*Sakamaki Shuu*♥:.

Weteran spania w każdej postaci wypoczywa sobie, nikomu nie przeszkadzając, naprawdę nie robiąc nic, co mogłoby kogoś innego zdenerwować...

Reader: Shuu-san, nie możesz tutaj spać...

Hah? Kto śmie zakłócać jego sen?

Reader: To niebezpieczne, może ci się coś stać...

Reader-chan ciągnie śpiocha za ramię i próbuje zabrać z rzeczonego miejsca.

Shuu: Utrapienie...

Reader-chan wywraca oczami i wraca do racjonalnych argumentów.

Reader: Poważnie mówię, chodźmy stąd.

Shuu: Jak chcesz to idź, mnie to nie przeszkadza.

Reader: Naprawdę, Shuu-san, spanie na środku ulicy nie jest dobrym pomysłem!

Author: You don't say...

Shuu: Huh?

W oddali pojawia się jakiś pojazd.

Shuu: Ale jesteś uparta... Niech ci będzie, ale jeśli się zmęczę, wypiję twoją krew...

Reader: Hai, hai...

Bierze go pod ramię i zabiera z jezdni.

Pamiętajcie, dzieci, nie wolno się bawić (ani spać) na ulicy, to niebezpieczne!



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top