Rozdział 5
Obudziłam się jak zwykle bardzo wcześnie. W całym domu panowała cisza. Kompletna cisza jedyne co było słychać to wiatr wiejący za oknem.
Minęły już 2 tygodnie od mojej kłótni z Riką i nadal nic. Oczywiście byliśmy wtedy na tych zakupach ale tylko ja Laito. Rozmawialiśmy i też tylko w ostateczności. Subaru wie gdzie się znajduje mój pokój jako jedyny. Od tamtego dnia gdy pokazał mi dach bardzo się do siebie zbliżyliśmy.
Co do Ayato nic się nie zmieniło. Nadal zadawał się z Mai i czasem ze mną rozmawiał. Tak nic poza tym się nie działo. Trochę mi przykro z tego powodu ale to tylko dowód na to że nic dla niego nie znaczę.
Z moich rozmyślenia wyrwało mnie skrzypienie podłogi na korytarzu. Oczywiście nikt nie wie że tu jestem więc trochę się zestresowałam. Po cichu podeszłam do drzwi i spojrzałam przez dziurkę od klucza. Na korytarzu był nieźle wkurzony Ayato.
Nie powiem, przestraszyłam się na tyle żeby zbrakło mi powietrza. Szybko odsunęłam się od drzwi o mało nie potykając się o fotel. Kiedy przez 5 kolejnych minut nic nie słyszałam postanowiłam, najciszej jak potrafiłam, spojrzeć przez dziurkę od klucza. Korytarz był pusty. Ciężko dysząc odsunęłam się od drzwi. Jednak moje szczęście nie trwało nawet 5 sekund, ponieważ jak sami się pewnie domyślacie stał za mną nie kto inny jak Ayato. Przestraszona odskoczyłam z krzykiem od chłopaka z chęcią mordu wymalowanym na twarzy.
Mam przerąbane
Rudowłosy w mgnieniu oka zmniejszył dystans między nami jeszcze mocniej przyciskając mnie do ściany. Jego twarz była milimetr od mojej. Bojąc się tego co zaraz nastąpi popatrzyłam ze strachem w jego przepełnione gniewem, ale nadal piękne, zielone tęczówki. Patrzył to na moją szyje, to na usta, to w oczy. Przez chwile na jego twarzy pojawiło się coś na podobieństwo smutku. Jednak tak szybko jak się pojawiło tak szybko zniknęło i już po chwili wampir wbił mi się w szyje. Ból jak prąd w ciągu kilku sekund zawładną moim ciałem. Ayato nie robił tego tak jak zwykle z dystansem starając się mnie za bardzo zranić. Tym razem bez skrupułów zachłannie pił moją krew, coraz mocniej wgryzając się w moją szyje. Pewnie wyssał by ze mnie wszystko gdyby na jego twarz nie zaczęły skapywać moje łzy. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. Chłopak jak oparzony odskoczył ode mnie. Powoli podniosłam zamglony wzrok. Pierwsze co zobaczyłam to krew. Dużo krwi. Jego zazwyczaj biała koszulka była cała umazana moją krwią to samo kurtka, spodnie czy szalik. Jednak najgorsze były ręce i twarz. Nienawidzę widoku krwi. Mój świat zawirował. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa przez co upadłam kolanami na podłogę. Ayato ,który jak dotąd z niedowierzaniem patrzył na swoje brudne ręce to na mnie, skupił się teraz tylko na mnie i pomógł mi usiąść w fotelu. Nie patrzyłam na niego. Nie mogłam. Nie teraz, kiedy cała byłam we krwi i łzach. Wiem że jego to pewnie nie obchodzi ale mnie tak. Nie chce żeby mnie taką widział.
-Yui ja...-zaczął powoli lecz po chwil zamkną usta-..ja..ja..ja-mówił w kółko nie mogąc się wyrazić aż w końcu nie wytrzymałam
-Dokończysz ty to cholerne zdanie czy się wreszcie zamkniesz!-krzyknęłam może ciut za głośno, ale to naprawdę nie był czas na jąkanie.
-Przepraszam.-powiedział spuszczając głowę-Ja nie chciałem. Miałem co najwyżej na ciebie nakrzyczeć za to idiotyczne unikanie mnie,-spiorunowałam go wzrokiem jednak on nie przerywał- ale kiedy przypomniałem sobie że całowałaś Subaru i dałaś mu swojej krwi plus doszedł jej zapach którego tak dawno nie czułem, nie wytrzymałem. Naprawdę nie chciałem cię skrzywdzić. To było straszne. Uczucie że tego pragnę jednocześnie nie mogąc się opanować. Wybacz.
Powiedział po czym zniknął zostawiając mnie samą sobie. Całą we krwi. Gdy zebrałam dość siły podeszłam do okna i wyskoczyłam. Wlokąc się i zostawiając za sobą ślady krwi szłam w stronę lasu. Wiem że teraz powinnam leżeć w łóżku ale nie potrafiłabym spędzić w tym pokoju choćby sekundy dłużej.
Po jakiś 20 minutach wreszcie dotarłam na polankę. Będąc wciąż za drzewami zauważyłam kogoś siedzącego pod MOIM drzewem (może podpisane nie jest ale ja siadywałam pod nim pierwsza). Siedział oparty o pień i chyba mnie jeszcze nie zauważył co pozwoliło mi spokojnie mu się przyjrzeć. Miał białe włosy z brązowoczerwonymi końcówkami. Były o wiele dłuższe od moich. Nie widziałam jaki miał kolor oczu ponieważ były zamknięte. Jego usta zakrywała czarna chusta w herby jakie widziałam będąc na wycieczce we Francji. Ubrany był w czarny podkoszulek z namalowaną Mona Lisą, na to szarą kurtkę z dżinsu, zwykłe dżinsy i czerwone conversy. Na rękach spoczywały czarne rękawiczki. Nie powiem był przystojny. Pytanie brzmiało: Co on tu robi?
Oczywiście jak na mnie przystało opierając rękę o jedną z gałęzi musiałam ją złamać. Przybysz natychmiast otworzył oczy a ja ujrzałam piękne, złote tęczówki mieniące się w słońcu. Zerwał się na równe nogi, a jego spojrzenie padło na moją osobę.
-O to ty.- powiedział i odetchną z ulgą jednak po chwili jakby uświadamiając sobie zaistniałą sytuacje powtórzył- To ty?!
-Ja?- zapytałam nie do końca rozumiejąc co się właśnie dzieje-Czy my się znamy?
-Oczywiście!-krzykną lecz po chwili dodał- Znaczy nie! Skąd niby!-poprawił się poprawiając szalik który opadł lekko osłaniając kawałek szyi. Zanim jednak zdążył ją zasłonić zauważyłam znamię jednak nie zdążyłam się przyjrzeć jakie dokładnie.- Przepraszam że pytam ale co ci się stało?
-Hymm?-spojrzałam w dół na moje ubrania. Całe we krwi.-To? To tylko krew.
-Ale skąd jej tyle?-zapytał patrząc na mnie z troską- Chodź usiądź.-powiedział prowadząc mnie pod moje... znaczy nasze drzewo.
-Nie pytaj i tak nie uwierzysz.-powiedziałam do białowłosego który patrzył na mnie spokojnie.
-Skąd wiesz?-spojrzał mnie i lekko się uśmiechnął
-Po prostu wiem zaufaj mi. A tak właściwie co tu robisz?-zapytałam ciekawa
-Mógłbym cię zapytać o to samo i miałbym ku temu większe podstawy. Patrząc na to w jakim stanie się znajdujesz.-odpowiedział wymijająco
-Racja.
-A tak właściwie to Carla jestem-przerwał ciszę i wysunął dłoń w moim kierunku
-Yui. Miło cię poznać.-odwzajemniłam gest po czym znów nastała cisza
-To.... skąd przyszłaś?-zadał pytanie ni stąd ni z owąd
-Z rezydencji tuż za polaną a ty?-odpowiedziałam zgodnie z prawdą
-Z domku na tamtym końcu lasu.-wskazał ręką kierunek przeciwny do mojego. Rozmawialiśmy jeszcze do momentu gdy oznajmiłam że będę się już zbierać na co on odpowiedział- Może cię odprowadzić chyba że nie chcesz?
-Byłoby miło z twojej strony-uśmiechnęłam się ciepło co odwzajemnił rumieniąc się lekko. To było urocze.
Szliśmy przez las i pole rozmawiając w najlepsze nawet nie zauważając że zdążyliśmy już dojść pod okno mojego pokoju. Tak jak myślałam nadal otwarte. Pożegnałam się z Carlą po czym wskoczyłam do pomieszczenia. Cóż powiem jedno. Nie spodziewałam się tam zastać Ayato czy Subaru a co dopiero obydwu. Dzięki Bogu nie zauważyli jak "weszłam" do pomieszczenia więc mogłam się im chwile poprzyglądać. Dosłownie 45 sekund ale ile zdążyłam się dowiedzieć.
-Jakim trzeba być idiotą, wytłumacz mi, żeby tak ją potraktować?! Co?!-krzykną Subaru
-To nie moja wina! Samo tak wyszło! To przez ciebie! Ty ją pocałowałeś gdy ja zrobiłem to pierwszy!- odparł Ayato.
-Ona nie jest twoją własnością dupku! Sama o sobie decyduje poza tym oddała pocałunek!
-Bo była na mnie zła! W każdym związku pojawiają się kłótnie!- i tu przegiął
-Przepraszam? Jakim związku?- wyparowałam nagle. Wzrok obu natychmiast zwrócił się w moją stronę. Ayato z zażenowaniem, a Subaru triumfem. Westchnęłam wstając- Pierwsze nie jestem z tobą w żadnym związku.-powiedziałam wskazując na starszego- Dwa nie ciesz się tak Subaru bo ty też nie masz racji. Polubiłam cię co nie oznacza że możesz mnie określać jako swoją. I najważniejsze trzy nie mówcie o mnie jak o przedmiocie którym można sobie rządzić po swojemu. Zrozumiano? A teraz wytrzyjcie prosze te plamy z krwi, bo ja idę się wreszcie umyć i przebrać.-powiedziałam wyjmując świeże ubrania z szafy. Już miałam zamiar wyjść kiedy ostatni raz zwróciłam się do rudowłosego- Jeszcze jedno.-podniósł głowę przez co mogłam spojrzeć w jego oczy- Zrób tak jeszcze raz, a obiecuje, że nie zobaczysz już więcej księżyca ani niczego, bez względu na to co będzie tobą kierowało.- i zamknęłam drzwi.
*******
Nom to narazie tyle. Mam nadzieję że się podoba bo trochę nad tym siedziałam.
Ayo kochani <3
Ps. Piszcie swoje pomysły na rozdział i z kim powinna być Yui ;) Chętnie poczytam wasze pomysł ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top