Rozdział 2
Tylko otworzyłam oczy a od razu zalała mnie fala wspomnień z poprzedniego dnia. Dziwne książki z biblioteki, tajemnicza niespodzianka Ayato, moje złe samopoczucie, to jak krzyczałam na braci, skok z 2 piętra, szybki bieg do lasu, zabawa z Kłem i Kulką, ucieczka nad wodospad, rozmowa braci, uspokajanie wilka i upragniony sen. Dużo się działo. Podniosłam się do pionu i prawie dostałam zawału (znowu) gdy zobaczyłam chłopaków przyglądających się moim zdjęciom z 11 lat pośród których zasnęłam.
-Co wy tu robicie?!-zapytałam ze złością. No bo kto normalny przegląda czyjeś zdjęcia gdy on śpi?!
-Przeglądamy twoje zdjęcia.-stwierdził spokojnie Laito.
-To widzę. A jakim przepraszam prawem?!- wydarłam się.
-Normalnym.-powiedział Reiji.-Czemu nam o nich nie powiedziałaś?-wskazał na zdjęcie Kulki jeżdżącej na Kle.
-A czemu bym miała ?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie, a na moją twarz mimowolnie wpłyną usmiech.
-Bez żartów. Mogło ci się coś stać.- stwierdził Subaru.-Szczególnie jak wyskoczyłaś z 2 piętra. A właśnie jak ty to przeżyłaś?
-Nie musze się wam spowiadać a co dopiero z mojej przeszłości!-wstałam i podeszłam do każdego zabierając zdjęcia. Włożyłam je do albumu i zamknęłam w kufrze.-Teraz wyjdźcie bo chce się przebrać.-rozkazałam.
Posłusznie opuścili pokój. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie plecami powoli się osuwając. Gdy poczułam podłogę zaczęłam niekontrolowanie płakać. Nie wiem dlaczego .Po prostu miałam dość. Oni nie dają i nie mówią mi nic a ja musze wszytko. Nagle poczułam że ktoś mnie podnosi i już po chwili byłam w powietrzu. Nie mogłam otworzyć oczu ponieważ byłam zbyt blisko mojego nosiciela. Pociągnęłam nosem a moje nozdrza wypełnił zapach Takoyaki i piłki do koszykówki. Ayato. Co on tu robi? Posadził mnie na łóżku i spojrzał w oczy. W głowie odbiły mi się jego słowa .
I inna niż wszyscy.
Spojrzałam mu w oczy. Było w nich widać niepokój. Zrobiło mi się głupio. Nie wiem czemu ale zrobiło. Nie chce żeby się o mnie martwił. Przytuliłam go a on się chyba nie spodziewał ale w końcu odwzajemnił uścisk. Było mi dobrze. Aż on przerwał ciszę.
-Powiesz mi co się stało?-zapytał spokojnie. Odsunęłam się i westchnęłam. Chyba zauważył że to dla mnie trudne. -Jak nie chcesz nie musisz.- dodał z pokrzepiającym uśmiechem.
-To po prostu długa historia może kiedy indziej.
-Ale obiecujesz?-spojrzał na mnie wyczekująco.
-Tak.-odpowiedziałam i tym razem to on mnie przytulił.
Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie aż ktoś nie zapukał do drzwi.
-Maleńka żyjesz tam jeszcze?-usłyszałam głos Laito.
-Nie zdechłam.-odkrzyknęłam sarkastycznie.
-O humor ci słyszę wrócił więc chodź...-usłyszałam jak naciska klamkę.
-Nie wchodź jestem bez stanika!-krzyknęłam. Klamka dopiero po chwili odpuściła.
-Dobra ale się pośpiesz ja idę. A i jak zobaczysz Ayato to przekaż mu że mamy RNP. Okej?- krzyknął z za drzwi. Jestem prawie pewna że i tak by wszedł gdyby mu sie nie spieszyło.
-Jasne.-krzyknęłam. Gdy tylko słyszłam oddalające się kroki spojrzałam pytająco na chłopaka-Co to jest RNP?
-Rodzinna Narada Problemowa.-powiedział.-Dobra to ty się przebież a ja idę do nich.-pocałował mnie w czoło i zniknął.
Podeszłam do szafy i wyjęłam białą bieliznę, czarny crop-top i również czarne,podarte rurki. Gdy się przebrałam cicho wyszłam z pokoju. Na korytarzu słychać było krzyki. Podeszłam bliżej. W pokoju Reiji chyba trwała niezła kłótnia.
-Czemu ja!?-krzyczał Ayatao.
-Bo ciebie najbardziej lubi.-stwierdził Shu.
-Ja jej nie powiem! Niech Reiji powie!-znowu wrzeszczał Ayato.
-Nie krzycz bo usłysz.-skarcił brata Reiji.- Ayato. Nie mogę jej tak po prostu powiedzieć że jej ojciec nie żyje. Ty musisz to zrobić.-powiedział spokojnie.
-Za późno.-stwierdził zadowolony Ayato.
-Co?-odpowiedzieli chórem.
-Yui nie musisz już podsłuchiwać. Wejdź.-zawołał mnie rudowłosy. Weszłam niepewnie a oni spojrzeli na mnie przerażeniem. -Wiedziałem że tam stoisz.-posłał mi słaby uśmiech.
-Mój tata nie żyje?-zapytałam niepewnie.
-Tak.-przytaknął Kanato.
-Jego samolot się rozbił kiedy wracał z Europy.-dokończył Suboru.
-Teddy zobacz ona nie płacze.-odezwał się do misia fioletowo włosy.
-Czy to znaczy że od już do końca życia będę mieszkać z wami?- zapytałam z przerażeniem.
-Tak nie ma innej opcji. Zostałaś nam podarowana jako ofiarna narzeczona i należysz do nas. W piątek razem z Laito pójdziesz wybrać sobie ubrania a później postanowimy co dalej. A i kup sobie kilka sukni wieczorowych.- zapowiedział Reiji po czym zabrał się do eksperymentów.
Ja tylko wybiegłam z pokoju nie mogąc uwierzyć że będę musiała z nimi zostać. Wiem czego mi trzeba. Wyszłam z domu i pobiegłam w stronę lasu. Znowu trafiłam na małą polankę. Tym razem wspięłam się na sam czubek drzewa i po prostu siedziałam przyglądając się przechodzącym zwierzętom. Siedziałam tak i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*****
Obudziłam się w czyichś ramionach. Od razu poczułam zapach piłki do koszykówki i Tykoyaki. Znowu Ayato. Czy on mnie śledzi?
-Co ty robisz?-zapytałam zirytowana jego ciągłym podnoszeniem mnie. Nie lubię kiedy ktoś mnie nosi. Czuje się wtedy gruba.
- Niosę cie do domu bo zasnęłaś pod drzewem a temu wilkowi co obok ciebie spał nie ufam.- stwierdził jak gdyby nigdy nic.
-Kieł do mnie przyszedł? I jak ściągnął mnie z drzewa?- zapytałam raczej samą siebie.
-Nie wiem i mało mnie to obchodzi ponieważ...- przerwał ponieważ nagle wypuścił mnie z ramion i przyszpilił mnie do drzewa. Zaskoczona nie zdążyłam zareagować.-....należysz do mnie.- dokończył po czym wbił mi w szyje swoje kły.
Moje ciało przeszedł ból. W miejscu gdzie chłopak dotkną zrobiło mi się gorąco. Nie mogłam nic zrobić bo pamiętam jak raz próbowałam go odepchnąć i tylko rozcięłam sobie skórę. Później przez cały dzień nie mogłam się pozbyć braci. Nie mam zamiaru znowu tego przechodzić.
-Ayato puszczaj!- krzyknęłam ale wampir zamiast przestać zaczął ssać jeszcze bardziej.- Proszę! Zrobię co chcesz!- jęknęłam bez zastanowienia.
Rudowłosy natychmiast się odsuną i spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem. To nie wróży nic dobrego.
-Co zechce? Fajnie. Wykorzystam to sobie kiedyś. A narazie chodźmy do domu bo Reiji będzie się darł że się spóźniliśmy.- powiedział biorąc mnie z powrotem na ręce.
-Ale pod jednym warunkiem.- dokończyłam moją wcześniejszą wypowiedź.- Zrobię 3 ręczy które chcesz a w zamian ty będziesz pił moją krew tylko za moim pozwoleniem?
-Stoi. Ale też mam warunek.- spojrzałam tylko pytająco.- Pocałujesz mnie kiedy zechce.
I jak wam się podoba 2 rozdział? Przepraszam że tak długo ale słabo u mnie z weną ale teraz mam jej trochę i postaram się ją wykorzystać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top