Rozdział 1

Zostałam obudzona w środku nocy przez panującą na zewnątrz burze. Rozejrzałam się po pokoju. Był cały różowy jak dla 5-cio latki. Bardziej lubiłam czarny i biały,ale Reiji się nie zgodził więc zostanę z tym strasznym kolorem. Jeszcze raz rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu przynajmniej jednego z braci. Żadnego. Uff. Nie mam ochoty na ich odzywki. Nie dzisiaj. Mieszkam z nimi od tygodnia a już mam dość. Ich jest sześciu a ja jedna. To nie uczciwe! Jednak mój tata wyjechał a ja musze z nimi mieszkać jako że nie jestem pełnoletnia. Nie którzy są nawet do zniesienia jak Shu, Kanato czy Subaru. Ale już Laito,Reji a przede wszystkim Ayato są nie do wytrzymania. Nigdy nie myślałam że będę musiała mieszkać z wampirem a co dopiero z sześcioma! Jednak nie mam wybory.

Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wzięłam z niej czarną bieliznę, zielone dresy i czarną bluzkę. Gdy się ubrałam powoli wyszłam z mojego pokoju by nikogo nie obudzić. Rozejrzałam się po korytarzu. Ani śladu braci. Weszłam do biblioteki i odrazu w oczy rzuciła mi się jedna książka. Podeszłam do regału i wyciągnęłam. Miała ciemno fioletową okładkę a na niej widniał zielony napis "Zemsta". Zaczęłam kartkować ale ona była pusta. Spojrzałam na pierwszą stronę był na niej wierszyk.
Dni mijają , słońce zachodzi
Księżyc na ciemne niebo wschodzi
Wiersze ujawniają znaczenia
Wypowiedź sensu nabiera
Dzień w dzień,noc w noc
Coś się dzieje
Wiersze się piszą
Liczba stron maleje.
Niezbyt się rymuje. Podeszłam do okna żeby lepiej widzieć. Gdy światło spłynęło na książkę na stronie obok pojawił się kolejny wiersz a raczej notatka.

13 sierpnia

Ayato jak zwykle nic nie rozumie. On musi się uczyć. Musi być najlepszy żeby Karlheinz zwrócił na mnie uwagę. Gdyby nie Richter i jego słodkie słówka już dawno nie dała bym sobie rady. Wiem za to że gdym nie obiecała mu władzy odszedł by jak wszyscy. Szkoda że nie wie że to tylko puste obietnice bez przyszłości.

Ciekawe do kogo to należy i skąd ten ktoś zna Ayato? To jest chyba pamiętnik jakiejś kobiety. Chętnie bym ich zapytała do kogo należy ale pewnie mi nie odpowiedzą, zabiorą i schowają. Udałam się do kolejnego regału i wzięłam jeszcze 2 książki. Jedna miała tytuł "Legendy" a druga "Narzeczona". Podeszłam jeszcze raz do półki z gdzie znalazłam fioletową i przyjrzałem się pozostałym. Najbardziej przykuły moją uwagę biała z tytułem "Biała róża" i ciemno czerwona pt. "Pierwszy". Przekartkowałam je. Miały identyczne wierszyki na pierwszych stronach. Znowu podeszłam do okna. W białej pokazał się wpis:

13 sierpnia
Dziś znowu nazwałam Suboru plugawym. Wiem że mnie kocha ale powinien mi pomóc się uwolnić od tego świta. Nie chciałam być żoną Karla ani mieć dzieci ale Suboru to dobry chłopak. Szkoda że Cordelia i Beatrix widzą w nim tylko zagrożenie.

I znowu czyje to jest? Ten jest chyba matki Subaru ale kogo jest pierwszy? Tym razem wzięłam trzecią.

13 sierpnia
Shu dzisiaj uciekł. Strasznie się martwię że nie wróci do do domu. Martwi mnie też iż nie traktuje poważne swoich obowiązków. Ma zostać przyszłą głową rodziny i nic sobie z tego nie robi. Jeśli tak dalej pójdzie to Cordelia posłuży się synem tak żeby to on był dziedzicem. Nie pozwolę na to. Jak tylko Shu wróci do domu będzie musiał sporo nadrobić i ja już tego osobiście dopilnuje.

Czyli ten musi należeć do kogoś kto ma dużo związanego z Shu. Może do jego matki? Nie wiem musze szybko stąd iść bo już wschodzi słońce. Szybko pobiegłam do pokoju. Wyjęłam z szafy czarny kufer i włożyłam do niego książki. Właśnie położyłam się do łóżka kiedy drzwi do mojego pokoju zaskrzypiały. Zamknęłam oczy żeby wyglądało że śpię. Nagle usłyszałam dość głośne skrzypienie podłogi.

-Cholera!-usłyszałam głos Ayato?-Nie skrzyp tak bo się obudzi!

-To nie moja wina że Reiji daje taką podłogę.-Tym razem usłyszałam głos Laito.-Po co tu tak właściwie jesteśmy przecież Suczka nie chciała by żebyśmy wchodzili do jej pokoju?

-Nie pamiętasz chce jej zrobić niespodziankę ale najpierw muszę wiedzieć to i owo.-ponownie usłyszałam Ayato.

-Rób to szybo bo się jeszcze obudzi.-ponaglił go Laito.

Ayato ma dla mnie niespodziankę? Okej nie będę nic mówić.

-Nie obudzi się. Zazwyczaj po 5 lekcjach i tak dużej kolacji śpi mniej więcej do 6.43.-powiedział pewnie Ayato.

Skąd on to wie? Nawet ja o tym nie wiem! To jest bardzo dziwne.

-Skąd to wiesz?-zapytał Laito.

-Czasem...się jej ....przyglądam gdy śpi-jąkał się młodszy-a kiedy....się budzi ....to znikam.

-Aha. Ja nie wiem jak to skomentować-przyznał czerwono włosy.

-Nie komentuj bo wezmę ten sztylet od Subaru i już po tobie.-zagroził Ayato.

-Ten?-wskazał na sztylet który dostałam wczoraj od Subaru. Mówił że mam go urzuć żeby go zabić a jak nie jego to siebie. Zapomniałam go schować do kufra i teraz mam nauczkę.

-Tak ale skąd on tu się wziął?-zapytał zdziwiony.

-Może Suboru dał jej żeby nas pozabijała.-stwierdził Laito.

Nagle ze zmęczenia ziewnęłam.

-Ej ona się budzi!-wykrzyknął spanikowany czerwonowłosy.

-Chodź już!

I nagle zniknęli. To było dziwne. Bardzo, bardzo dziwne. No lepiej będzie jeśli będę się zachowywać jak gdyby nigdy nic. Wyszłam z pod kołdry i zorientowałam się że cały czas byłam w ubraniach. Czy oni mają coś nie tak z oczami? A właściwie to i lepiej. Wyszłam z pokoju i skierowałam się na śniadanie. Weszłam do jadalni gdzie siedzieli na razie tylko Ayato,Laito i Shu. Spojrzeli na mnie z niepokojem. Pewnie boją się że ich widziałam.

-Co się tak patrzycie ktoś umarł?-zapytałam z uśmiechem. Bracia od razu się rozpromienili.

-Z tego co wiem to jeszcze nie.-usłyszałam za sobą stanowczy głos Suboru.

Skierowałam się do stołu i zajęłam swoje miejsce między Ayato i Kanato który nie wiadomo kiedy zjawił się w pokoju. Minęło jeszcze kilka minut a do sali wszedł Reiji. Dał znak że możemy zacząć ale ja tylko spojrzałam na jedzenie i zrobiło mi się nie dobrze. Kolejna dziwna rzecz dzisiaj. Uwielbiam Jogurt jagodowy i kanapki z dżemem wiśniowym. Coś jest nie tak.

-Nie jestem głodna czy mogę pójść do pokoju?-zapytałam Reiji.

-Chyba tak.-stwierdził nie odrywając wzroku od posiłku.

-Dziękuję-powiedziałam i skierowałam się do wyjścia.

Weszłam do pokoju i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to sztylet od Subaru. Otworzyłam szafę i włożyłam go do kufra. Nie wiem jak to się stało ale się zacięłam. Szybo zamknęłam szafę i pobiegłam do łazienki. Stałam przy zlewie i patrzyłam jak z rany sączy się coraz więcej krwi. Odkręciłam kran i pożądanie ją opłukałam. Krew dalej leciała i z każdą chwilą jej przybywało.
Chciałam wyjść z łazienki ale kiedy się odwróciłam omal nie dostałam zawału na widok całej szóstki braci.

-Co się stało maleńka?-zapytał Laito.

-Nic tylko się zacięłam.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

-Ale z tego leci coraz więcej...krwi -zająknął się Kanato.

-Spokojnie nic mi nie będzie. Nie mam 5 lat.- zwróciłam się do nich i po prostu wyszłam pozostawiając ich w szoku.

*Ayato*

Kiedy poczułem zapach krwi odrazu teleportowałem się do łazienki. Zobaczyłem jak Yui obmywa jakieś skaleczenie. Gdyby nie to że przyszli moi bracia nie wytrzymał bym i wbił jej kły. Chyba nas nie zauważyła bo jak się odwróciła to aż podskoczyła.

-Co się stało maleńka?-zapytał Laito.

-Nic tylko się zacięłam.-odpowiedziała blondynka.

-Ale z tego leci coraz więcej...krwi -zająknął się Kanato.

-Spokojnie nic mi nie będzie nie mam 5 lat.- powiedziała ze złością i po prostu wyszła. Teleportowałem się do jej pokoju gdzie zastałem ją przy biurku. Podeszłem po cichu i zobaczyłem że rysuje. Zbliżyłem się jeszcze bardziej żeby dobrze widzieć. Rysowała jakąś dziewczynę(media).

-Ładnie-stwierdziłem.

-Dzięki-odpowiedziała bez emocji-Co chcesz ?-zapytała teraz bardziej z irytacją.

-Dlaczego tak się zachowałaś?-teraz ja zadałem pytanie przypominając sobie sytuację z przed kilku minut.

-Bo traktujecie mnie jak 5-łatkę chyba że chcecie się ze mnie napić! Co swoją drogą jest bolesne i jeszcze do tego nigdy się ze mną nie liczycie!-teraz krzyczała. Byłem prawie pewien że za drzwiami są moi bracia. Nagle ona wstała. Podeszła do drzwi i otworzyła je z impetem. Do pokoju wpadł Laito a za nim stała reszta.-Serio?!-zapytała zirytowana blondynka.

-Uspokój się desko. Nikt tu cie nie traktuje jak 5-latki i wszyscy się z tobą liczymy.-powiedziałem spokojnie. Yui odwróciła się i gdy można było zabijać wampiry wzrokiem to leżałbym martwy.

-Po pierwsze JA MAM IMIĘ ! Po drugie traktujecie. Wystarczy spojżeć na mój pokój!-rozejrzałem się wszytko było różowe oprócz czarnej szafy i biurka.-Po trzecie kiedy któryś z was mnie o coś zapytał?! Niech pomyśle!-udała że się zastanawia.-A No tak! Nigdy!-krzyknęła podeszła do balkonu z którego po chwili zeskoczyła. Podbiegłem do barierki i zobaczyłem tylko jej blond włosy pędzonce w stronę lasu. Odwróciłem się w stronę braci. Mieli szok wymalowany na twarzy wszyscy oprócz Shu i Reiji. Mają to po matce.

-Jak ona może tak mówić?-zapytał Reiji.

-Jest pierwszą która nie boi się nam sprzeciwić-stwierdził Kanato.

-Racja.-przytakną Shu-Nie powinna tego robić jest naszą własnością i nie ma prawa się sprzeciwiać.

-Ona ma racje.-powiedział nagle Subaru.

-Co?-zapytaliśmy wszyscy na raz a on westchnął.

-Nie dajemy jej żadnego prawa do podejmowania decyzji. Bawimy się nią i traktujemy jak jedzenie. Nic nie znaczące jedzenie. Ona ma racje. Cały czas mówimy że jest samolubna lub zadufana a to my tacy jesteśmy. Myślimy tylko o tym czego my chcemy. Poniżamy ją mówiąc że jest idiotką itp. Czy według was to jest okej?-powiedział. Wow. To było bardzo trafne. Nie spodziewałem się tego. Napewno nie po Subaru.

-Zgadzam się.-przyznał Laito.

Dalej zaczęli się kłócić ale ja przestałem ich słuchać spojrzałem w ostatnie miejsce gdzie ją widziałem. Musze ją znaleść.

*Yui*
Wyskoczyłam z balkonu i już myślałam że się zabije ale łagodnie wylądowałam na ziemi. Jako że nie zginęłam postanowiłam biec dalej. Wiem gdzie muszę iść. Biegłam przed siebie aż nie dotarłam na małą polankę. Usiadłam pod mim ulubionym drzewem i jak na zawołanie przede mną pojawił się puchaty królik i wilk. Tak wiem nie powinnam ufać wilkowi, ale on jest inny. Pamiętam jak byłam mała i przybiegłam tu pierwszy raz.

Wspomnienie
Biegłam przed siebie kompletnie nie wiedząc dokąd. Nagle las się skończył a ja stałam na środku jakiejś polanki. Usiadłam pod drzewem. Nie wiem co się ze mną działo. Nakrzyczałam na tatę, wyskoczyłam przez okno z 3 piętra i jeszcze do tego mama nie żyje. Zaczęłam płakać. Przyciągnęłam do siebie nogi i schowałem głowę w kolana. Nie wiem ile tak płakałam ale w pewnym momencie usłyszałam wycie. Gwałtownie się podniosłam i jedyne co pamiętam to straszny ból głowy. Nie mam bladego pojęcia ile byłam nie przytomna ale myślałam że znowu zemdleje kiedy zobaczyłam przed sobą wilka. Byłam tak sparaliżowana strachem,że nie mogłam nawet krzyczeć. Wilk podszedł do mnie i obwąchał dokładnie. Po obejrzeniu mnie tak po prostu położył się obok i zasnął. Ulżyło mi. Nie mogłam się ruszyć więc postanowiłam przyjrzeć się stworzeniu. Wilk był szary z białą łatką w kształcie gwiazdki na szyi i czarnymi łapkami. Był śliczny. Niepewnie wyciągnęłam rękę i zaczęłam głaskać jego miękkie futerko. Lekko uchylił powieki i spojrzał na mnie. Ze strachu cofnęłam rękę. Wilczek popatrzył na mnie prosząco. Poczułam się pewniej. Znowu zaczęłam go głaskać. Nie wiem kiedy zasnęłam ale było mi bardzo przyjemnie.

Ja i on przyjaźnimy się już 11 lat. Tak zgadza się. Znam go od szóstego roku życia i nadal kocham. Za to królika poznałam niedawno jakieś 3 miesiące temu. Pamiętam.

Szlam przez ściesze kiedy w połowie drogi usłyszałam piszczenie. Poszłam w jego stronę i stanęłam jak wryta kiedy zobaczyłam Kła atakującego jakiegoś królika. Stanęłam pomiędzy nimi. Kieł spojrzał na mnie a kiedy uświadomił sobie że to ja odrazu złagodniał. Podeszłam do królika który cały drżał. Był czarny z białym ogonkiem i szarym uszkiem. Podniosłam go i poszliśmy we troje do mojego drzewa.

Nie wiem co bym zrobiła bez nich. Siedziałam przytulona przez zwierzątka kiedy Kieł się najeżył i zaczął warczeć. Nagle z lasu zaczęły wydobywać się krzyki.

-Yui!Yui!-usłyszałam Ayato?

-Maleńka!-Laito?

-Yui pokarz się! Teddy gdzie ona jest?-Kanato?

-Nie znajdziemy jej.-teraz odezwał się Shu?

-Zgadzam się. Ona może być wszędzie.-skarżył się Reiji?

-Zamknij się!-nawet Subaru mnie szuka?

-Kieł uspokój się. Weź Kulkę i idźcie do lasu.-powiedziałam do wilka.

Nie posłuchał mnie. Zaczął ciągnąć mnie za rękaw i tym samym zmusił do udania się z nim w głąb lasu. Krzyki cichły z każdą sekundą. Biegliśmy tak wymijając drzewa. Nagle zatrzymaliśmy się. Nie wie czy to nie jest sen. Staliśmy tuż przy wodospadzie. Gdyby nie krzyki które zdawały się być coraz głośniejsze stała bym tak jeszcze kilka godzin nie mogąc się napatrzeć. Spojrzałam na wilka a on tylko kiwną głową w stronę wodospadu. Podeszłam bliżej i zobaczyłam że styłu jest jaskinia. Wbiegłam tam szybko. Usiadłam na samym końcu i nie pozostało mi nic innego jak słuchać.

-Cholera! Mówiłem że to nie ona. Poruszała by się zbyt szybko.-znowu Ayato.

-A może ten wilk ją widział?-zapytał Kanato.

-Ale z tego co wiem nie umiemy gadać ze zwierzętami! -wrzasną Subaru i chyba przywalił w drzewo.

-Nie umiemy.-stwierdził Shu-Chociaż Reiji umie panować nad ręką Yui.

-Tak ale muszę ją widzieć-odpowiedział Reiji.

-Cholera! Czemu ona musiała mieć racje! Czemu ona musi być taka szybka!-krzyczał Subaru.

-I odważna-stwierdził Laito.

-I słodka.-Kanato.

-I spostrzegawcza.-Reiji.

-I smaczna.-Shu. Serio?

-I tak inna niż wszyscy. A właśnie czy któryś z was wie jak ona przeżyła skok z 2 piętra na ziemie?-powiedział Ayato.

-Nie.-odpowiedzieli chórem.

Jeju. Oni naprawdę tak o mnie myślą? Ja nie wiedziałam. Zaczęłam podchodzić do wyjścia ale Kieł zaczął na nich warczeć. Wiedział co zrobić żeby mnie zatrzymać.

-Wow. Co mu się stało ?- zapytał Laito.

Kieł już chciał ich zaatakować kiedy nagle stanęłam przed nim.

-Yui?!-zawołali chórem bracia. Wywróciłam oczami i zaczęłam podchodzić do wilka.-Yui oszalałaś?! Odsuń się!-krzyknęli Ayato i Subaru.

Podeszłam bliżej. Ukucnęłam przy wilku i zaczęłam głaskać.

-Kieł spokojnie. Oni nic nam nie zrobią. -uspokoiłam go. Spojrzał na nich nieufnie.-No już. Zobacz Kulkę wystraszyłeś.-wskazałam palcem na królika.

Kieł odwrócił się. Cała się trzęsła tak jak wtedy gdy ją zaatakował. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem. Kieł zaczął lizać mnie po twarzy a Kulka weszła mi na kolana. Dopiero teraz przypomniałam sobie że patrzy się na mnie sześć wampirów.
Spojrzałam na zwierzątka a one wyraźnie zrozumiały o co mi chodzi. Kulka posłusznie zeskoczyła i uciekła w głąb lasu. Kieł podszedł do mnie i w pewnym sensie przytulił. Spojrzał jeszcze raz na moich współlokatorów i zawarczał.

-No już uspokój się.-powiedziałam a on uciekł w stronę lasu.

Wstałam i otrzepałam swoje dresy. Wymieniłam braci i pobiegłam w stronę domu. Weszłam do środka i chyba jeszcze nikogo nie było. Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na lóżko ze starym albumem. Zaczęłam wyjmować z niego zdjęcia. Na wszystkich byłam ja z moimi zwierzątkami. Nie wiem kiedy ale zasnęłam obłożona do okoła zdjęciami.

Mam nadzieje że się podoba i przepraszam za błędy. Ja dopiero się uczę. Jeśli się podoba to pliss zostawcie serduszko lub komentarz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: