Kou/Lemon/Garderoba

Ten shocik jest dla BelleMcQueen

(U/p) - Urocze przezwisko

(T/i) - Twoje imię

Czekałaś razem z Kou w jego garderobie. Zaraz miał być jego koncert, a ten nie wiadomo dlaczego stresował się bardziej niż zwykle. W sumie odkąd jesteście razem to Kou się zmienił. Nie czyta listów od fanek, rzadko z nimi w ogóle rozmawia, ale przez to ma czas dla ciebie.

- Kou spokojnie... Wszystko pójdzie dobrze. - Przytuliłaś wampira i pogłaskałaś go po jego blond włosach.

- A jeśli coś pomyle? - A ten dalej swoje.

- Nic nie pomylisz... Nigdy się nie pomyliłeś wiec dlaczego miałbyś się teraz pomylić?

- Nie wiem... Może dlatego że ty tu jesteś, a wolałbym abyś była ze mną na scenie. - Słyszałaś to już chyba z pięć setny raz.

- Ja nie umiem śpiewać... Poza tym to twój koncert, a nie mój. - Już wampir miał coś powiedzieć gdy nagle do garderoby (Czy gdzie tam byliście) wszedł jakiś koleś.

- Zaraz wchodzisz na scenę, przygotuj się. - Po czym wyszedł. Kou wstał i wyszedł z pomieszczenia tak samo jak ty.

- Wszystko będzie okej, zobaczysz. - Pocałowałaś go w policzek.

- Dzięki (U/p). - Kou wszedł na scenę przez co fanki zaczęły piszczeć.

Przywitał się i zaczął się jego koncert. Słuchałaś go bardzo uważnie. Nie mogłaś się oprzeć gdy ten śpiewał. W końcu przyszedł czas na nową i zarazem ostatnią piosenkę.

- A tą piosenkę dedykuję mojej najwspanialszej dziewczynie, (T/i). - Poczułaś jak policzki zaczynają cię piec. Blondyn odwrócił się w twoją stronę i puścił Ci oczko, po czym odwrócił się do widowni i zaczął śpiewać.

Nie pomyślała byś że Kou zadedykuje jakąś piosenkę dla ciebie, ale bardzo miło Ci się zrobiło wiec wysłuchałaś jej od początku do końca. Po zakończeniu piosenki Kou zszedł z sceny i bez żadnego wymienionego słowa przytulił cię.

- Kou... Nie musiałeś dedykować dla mnie piosenki. - Odwzajemniłaś przytulasa.

- Musiałem. W końcu jesteś moją dziewczyną! - Wykrzyczał uradowany blondyn. - Ale teraz musisz coś dla mnie zrobić.

- Zawsze chcesz coś za coś. - Uśmiechnęłaś się i zaczęłaś rozglądać się. Po chwili pociągnęłaś chłopaka do garderoby.

- Co ty planujesz? - Zapytał, a ty posadziłaś go na krześle.

- Coś co może cię zachwycić... - Powiedziałaś swoim uwodzicielskim głosem i po chwili zniknęłaś za wieszakiem z ubraniami. Szybko ściągnęłaś z siebie ubrania i zostałaś w samej bieliźnie. Po zakończeniu tej czynności wróciłaś do chłopaka i usiadłaś na jego kolanach.

- Podoba mi się. - Uśmiechnął się do ciebie, a ty pocałowałaś go, ale tylko na sekundę.

- Musi Ci się podobać. - Kou położył swoje dłonie na twoich biodrach. Ty natomiast zaczęłaś całować szyję chłopaka co mu się bardzo spodobało. Po chwili poczułaś jak Kou odpiął twój stanik, zdjął i rzucił go gdzieś w kąt, aby po chwili móc ściskać twoje piersi.

Jęknęłaś głośno i zdarłaś z chłopaka bluzkę. Jeździłaś dłońmi po jego torsie co Ci się bardzo podobało. Po chwili Kou wziął cię na ręce i posadził na toaletce. Namietnie wpił się w twoje usta i jedną rękę wsunął do twoich majtek, aby móc pieścić twoją kobiecość. Znów jęknęłaś i ściągnęłaś z pasa chłopaka spodnie. Po chwili i bokserki ściągnęłaś, chwyciłaś w dłoń jego członka i zaczęłaś nią poruszać do przodu i do tyłu. Oboje pojękiwaliście od czasu do czasu. Kou chwile potem ściągnął twoje majcioszki (Są na modzie!), po czym zniżył się i zaczął pieścić twoją kobiecość językiem.

- Mmm... - Cicho mruknęłaś i delikatnie wplotłaś swoją dłoń w jego złote włosy. Po chwili podniósł swoją głowę i przybliżył swoją twarz do twoje po czym delikatnie musnął w usta.

- Mogę? - Zapytał będąc bardzo blisko twego ciała. Pokiwałaś głową na tak i Kou wszedł w ciebie.

Pisknęłaś z bólu i chłopak stał w miejscu. Po chwili ból minął i pozwoliłaś mu się ruszać. Powoli zaczął się poruszać co jeszcze sprawiało ból, ale po chwili była sama przyjemność. Jęczałaś jak najęta i nie przejmowałaś się czy ktoś was usłyszy. Owinęłaś ręce wokół szyi wampira i dalej zatapiałaś się w rozkoszy. Po chwili wyszedł z ciebie, a ty zeszłaś z toaletki, odwróciłaś się do  niego plecami i lekko się wypiełaś. Znów poczułaś jak wchodzi w ciebie, a potem zaczyna poruszać się w tobie i przyspiesza z każdą chwilą.

- Szybciej... Mocniej... - Kou złapał cię za biodra przez to poruszał swoimi i twoimi biodrami.

Czułaś jak dochodzisz i tak było. Doszłaś, a chwilę potem i Kou. Wyszedł z ciebie i usiadł na krześle, a ty na jego kolanach.

- Myślisz że ktoś nas usłyszał? - Zapytałaś gdy już uregulowałaś swój oddech.

- Mam nadzieje że... Nie. - Przytulił cię mocno, ale z czułością i miłością.

- Wiesz że cię kocham... - Wtuliłaś się w jego tors.

- Tak... Ale ja cię kocham bardziej. - Kłóciliście się tak jeszcze z kilka minut, a potem się ubraliście i wyszliście.

Wróciliście do domu bardzo szczęśliwi, a potem siedzieliście razem i słuchaliście prze różnej muzyki.

Jest trzeci shot. Jest dobrze! To ten shot nad którym męczyłam się ponad dwa dni, więc się nie dziwcie jeśli nie jest idealny.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top