~695~

Luna: Zimno mi…

Kanato: To trzeba było się ubrać!

Luna: Wrzuciłeś mnie do jeziora… w środku zimy…

Kanato: Przecież nie zabroniłem Ci się ubrać

Luna: Podpaliłeś moje rzeczy…

Kanato: Nie moja wina, że mokra wyglądasz tak ślicznie. Prawda Teddy?

Kanato: A bez ubrań to przecudnie

Luna: …

Kanato: No co?

Luna: …

Kanato: No dobra…

Kanato: *Zakłada na Lunę swój płaszcz*

Luna: Dziękuję skarbie…

Luna: *Całuje go w policzek*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top