Rozdział V | Idol |

 – Nie chcę iść do szkoły! – wykrzyczała dziewczyna.

 – Ale musisz. – Reiji wyjął swój bat.

 – Ale dlaczego?

 – Ponieważ wiedza, to klucz do potęgi.

 – Nie mogę iść do szkoły.

 – Gdyż?

 – Gdyż nie mogę.

 – To nie jest odpowiedź.

 – A dla mnie jest!

 – Idź się ubrać w mundurek i schodź.

 – Nie.

 – Laito, Ayato. Przypilnujcie ją.

 – Nie ma sprawy! – odpowiedział kapelusznik. – Chodź, Bitch-chan. – objął dziewczynę ramieniem i zaprowadził do jej pokoju.

 Laito pchnął Yoko do jej pokoju, a za nimi szedł Ayato. Kapelusznik usiadł na łóżku, a drugi zielonooki oparł się o drzwi pokoju.

 – A wy nie zamierzacie wyjść?

 – Nie. – odpowiedzieli razem.

 – (No to mam teraz-...) – Wynocha stąd! Parszywe pijawy! – dziewczyna zdjęła swoje buty i zaczęła nimi rzucać w wampiry.

 – Ostra. – skomentował Laito. – Lubisz takie? – odwrócił się do Ayato.

 – Pewnie. – odpowiedział.

 – WYNOCHA!!! – wykrzyczała zdenerwowana.

 – Nie. – powiedział Ayato.

 – Mieliśmy cię pilnować, Bitch-chan.

 – A wy, od kiedy się kogoś słuchacie?!

 – Od nigdy. – odpowiedział kapelusznik.

 – To gdzie ja mam się przebrać?!

 – No tutaj. – kontynuował.

 – Nie ma mowy! Nie przy was! Zboczeńcy! Za dużo zboczeńców w tym pokoju na raz!

 – No wiesz co, Bitch-chan? – tu zrobił swoją smutną minę. – Zasmucasz mnie swoimi słowami. A ciebie Ayato?

 – Też. – powiedział ze swoim uśmiechem.

 – A mnie to nie obchodzi! Wynocha! – zaczęła ich wypychać z pokoju.

 – Ale wiesz, Kurduplu. Jakbyś potrzebowała pomocy my ci z chęcią pomożemy.

 – Nie będzie potrzebna! – zatrzasnęła drzwi. Dziewczyna oparła się jeszcze na chwilę o drzwi, aby się upewnić, że bracia nie wejdą jej do pokoju. Kiedy to nie nastąpiło odetchnęła z ulgą.

 Czarnowłosa poszła w stronę szafy, w której trzymała swój mundurek i zaczęła się przebierać.

 – No, niezłe ciałko masz, Bitch-chan. – usłyszała za swoimi plecami głos Laito.

 Czerwonooka odwróciła się gwałtownie w stronę dźwięku i zobaczyła wampiry, które chwilę temu wyrzuciła z pokoju.

 – A co ty o tym myślisz, Ayato?

 – Nie tak źle. – odpowiedział bratu.

 – Co ja wam mówiłam?! – pisnęła.

 – Reiji nam kazał cię pilnować. – powiedział Laito.

 – A mnie to nie obchodzi! I dobrze wiem, że was też nie interesuje co on mówi!

 Chłopcy spojrzeli zza dziewczynę i lekko zamarli. Czerwonooka poczuła za swoimi plecami czyjaś obecność, więc powoli się odwróciła. A za nią stał Reiji.

 – Co tu się dzieje? – zapytał wyraźnie zdenerwowany. – Długo się będziecie jeszcze zabawiać? Jeśli chcecie to po szkole, a nie zaraz przed rozpoczęciem lekcji. – odwrócił się w stronę Yoko i powiedział – Zakładaj skarpetki i buty, nie obijaj się, bo zaraz po lekcjach dostaniesz ode mnie lekcje dobrych manier.

 – Już dobrze, dobrze. Tylko niech oni wyjdą. – wskazała na jego dwóch młodszych braci.

 – Wychodźcie. – zażądał ciemnowłosy i wyszedł.

 – No dobra, dobra. Jeju, on nigdy nie pozwoli nam się zabawić, kiedy chcemy. Prawda, Ayato?

 – Właśnie. – prychnął.

 Pozostali bracia wyszli z pokoju. Dziewczyna skończyła się ubierać. Wzięła jeszcze ze sobą swoją dużą żółtą bluzę, po czym wyszła z pokoju i zaczęła kierować się w kierunku holu.

– Po co ci to? – zapytał Reiji.

 – Bo mi zimno. – odpowiedziała wtulając się w ciepłą bluzę.

 – Niech ci będzie. Ale na lekcjach masz tego nie nosić.

 – No dobrze... (I tak tego nie zrobię.)

 Wszyscy weszli do limuzyny, droga mijała spokojnie. Yoko tym razem siedziała między Shu, a Subaru i popijała sok żurawinowy, który dostała od Reiji'ego. W pewnym momencie jazdy niebieskooki nachylił się nad dziewczyną.

 – Shu, nie przy wszystkich. Jeśli chce ci się pić to zrób to sam-na-sam. – powiedział Reiji.

 – Nawet napić i się nie dajesz. – odpowiedział starszy brat.

 – Jak chcesz to możesz. – dodała dziewczyna widząc zniesmaczoną minę blondyna.

 – Już mi się nie chce...

 Yoko spiorunowała wzrokiem ciemnowłosego. Przez resztę drogi czarnowłosa patrzyła z wyraźnym zdenerwowaniem na okularnika popijając soczek. Kiedy wszyscy wysiedli, a Laito zabrał ze sobą czarnowłosą, prowadząc ją do klasy, powiedział do niej:

 – Wiesz jak uroczo wyglądałaś, kiedy chciałaś zabić tego nudziarza wzrokiem? Brałbym cię Ayato świeże takoyaki.

 – Dzięki? – powiedziała ze zmieszaną miną.

 – A teraz mam pytanie do mojej kochanej siostrzyczki

 – Jakie?

 – Chcesz iść na lekcje?

 – Nie.

 – To chodź.

 Chłopak złapał dziewczynę za nadgarstek i zaciągnął na dach budynku.

 – Chcesz mnie stąd zrzucić czy coś?

 – Tak naprawdę, to mi się chce pić, więc stój grzecznie Bitch-chan~. – wyszeptał do jej ucha.

 Czerwonooka chciała odpowiedzieć chłopakowi, ale nie zdążyła przez wgryzienie się w jej szyje.

 – Ała...! – wyszeptała z bólu przez zęby. – Już! Wystarczy! Laito! Za dużo! To boli!

 Laito jeszcze chwilę pił, a po chwili zostawił szyję dziewczyny w spokoju. Oblizał wgryzienie i zniknął. Czarnowłosa wyjęła chusteczkę z torby i przyłożyła do rany.

 – Co za idiota...

 Siedemnastolatka zaczęła się kierować w stronę damskiej łazienki, aby zmyć krew i ślinę „jej brata".

 – A co tu robi mój Kurdupel? – powiedział Ayato stojąc za dziewczyną. – Tutaj raczej lekcji nie masz.

 – A co cię to obchodzi?

 – Jego Wysokość, bardzo interesuje co się dzieje z niego niewiastami.

 – Skąd znasz takie stare słowa? – zapytała dziewczyna z chytrym uśmieszkiem.

 – To nie powinno cię obchodzić. – odpowiedział zbliżając się do niej. 

 – To nie powinno cię obchodzić. – odpowiedział zbliżając się do niej.

 – Czego chcesz?

 – Wiesz przypadkiem co tak pachnie piankami? – odsłonił szyje dziewczyny. – Laito?

 Yoko w odpowiedzi pokiwała głową.

 – Szybki jest. – skomentował swojego brata. – A teraz chodź ze mną. – chwycił ją za nadgarstek.

 – Nie! – dziewczyna wyszarpała się z uścisku. – Dajcie mi chwilę spokoju. Nie jestem jakąś przenośną lodówką! Też muszę odpocząć! Wy serio chcecie, żebym zdechła, ale jeśli to się stanie, to WY nie będziecie mieli potem czego pić! – wykrzyczała mu prosto w twarz stojąc na palcach i przy okazji przez „przypadek" plując mu na nią.

 – No dobra. – powiedział zdenerwowany odmową. – To przed ostatnią lekcją. – odparł ze swoim uśmieszkiem.

 – No. A teraz daj mi iść na lekcje i nie męcz mnie już. – odeszła od chłopaka i ruszyła w stronę swojej klasy.

 – O! Dziewczyna Yumy! Już się bałem, że cię nie będzie dzisiaj! – powiedział blondyn machając do Yoko, który stał obok wspomnianego chłopaka.

 – Hej, Kou! – odmachała mu.

 Zaraz po tym tłum dziewczyn podbiegł do Kou.

 – (A z nimi co jest?) – zapytała sama siebie.

 Yuma odszedł od dziewczyn oblegających Kou i podszedł do Yoko.

 – Co tam, Locho? – zagadnął.

 – O, wow!

 – Co?

 – Podszedłeś do mnie pierwszy! – powiedziała dziewczyna z nieukrywaną radością.

 – Bo nie mam ochoty stać przy tym pięknisiu i jego napalonych fanek co mają kisiel w majtkach.

 – Czemu?

 – To ty nie wiesz?

 – Czego nie wiem?

 – Że ten debil jest idolem.

 – Serio?

 – Czy ty kiedykolwiek widziałeś telewizor?

 – Tak, wiele razy, ale od zawsze oglądałam tylko kanały informacyjne. – odpowiedziała i założyła ręce na piersiach, a do tego zrobiła naburmuszoną minkę.

 Yuma lekko się uśmiechnął na to co zrobiła, ale po chwili jak poparzony odwrócił swój wzrok.

 – Przynajmniej jedna fanka mniej... – mruknął jakby do siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top