08
Od autorki: Dziękuję za piękną okładkę Inginia!
Zayn's POV
- Zobacz! Jestem pieskiem! - zawołał podekscytowany Niall, a ja zerknąłem na niego i uśmiechnąłem się widząc, że bawi się snapchatem.
- Rozumiem, niewychodzenie z domu. Ale żeby nie dać nastolatkowi komórki? - spytałem.
- Nie miałem znajomych, więc po co mi komórka - wzruszył ramionami, a podczas mówienia, oprócz psiego nosa i uszu, pojawił się język na co zapiszczał uradowany blondynek. Jest słodki - Teraz jestem smutny - powiedział przypatrując się swojej twarzy w moim telefonie - Wolę pieska - wymamrotał wracając do poprzedniego filtra. Nagle mój telefon zaczął dzwonić, więc wyjąłem go z dłoni nastolatka i odebrałem.
- Halo?
- Za ile będziesz? - spytał znajomy głos.
- Godzina góra - mruknąłem i rozłączyłem się. Oddałem komórkę Niallowi.
- Kto to jest '480' i czemu tak się nazywa? - zapytał patrząc na mnie uważnie.
- To numer spraw- Nie ważne skarbie.
- Numer sprawy? Jakiej sprawy?
- Ugh - wymamrotałem wiedząc, że powiedziałem o kilka słów za dużo - Kiedyś.. w przeszłości byłem najemnikiem. To znaczy wciąż nim jestem, ale chcę z tym skończyć.
- Kim jest najemnik? - zapytał blokując ekran telefonu.
- Byłem mordercą na zlecenie - powiedziałem niepewnie, a Niall zamilkł wpatrując się we mnie - Ale nie chcę już tego robić Niall..
- Mordujesz ludzi? - wyszeptał, a ja pokiwałem głową - Skrzywdzisz mnie? - spytał spuszczając głowę, natychmiast złapałem go za rękę i splotłem nasze palce.
- Nie kochanie, nigdy. Nie zabijam bez powodu. A nie dostałem na ciebie zlecenia - nie do końca prawda.. Uśmiechnąłem się jednak do niego delikatnie, by dodać mu otuchy - Dzięki temu wszystkiemu, mam dużo pieniędzy i swoje bezpieczne miejsce. Nie stanie ci się ze mną krzywda Niall - ścisnąłem delikatnie jego dłoń i uniosłem ją muskając wargami wierzch jego dłoni. Uśmiechnął się słabo - Ufasz mi Niall?
Od razu pokiwał głową.
- Jesteś jedyną osobą, jaką teraz mam - powiedział cicho. Cmoknąłem raz jeszcze jego dłoń i puściłem ją, by położyć swoją na jego udzie.
- Jesteś ze mną bezpieczny - powtórzyłem.
Zatrzymałem samochód pod klubem i wysiadłem. Pomogłem Niallowi wyjść z samochodu.
Weszliśmy do środka po tym jak przedstawiłem się ochroniarzowi i powiedziałem do kogo przyszedłem.
- Chodź - powiedziałem mu do ucha mimo głośnej muzyki i wiem, że mnie słyszał - Zatańczymy - pociągnąłem go wewnątrz klubu. Z głośników rozbrzmiewało zremiksowane "Dear Neighbor". Stanąłem za Niallem i złapałem go za biodra, tańczyłem z nim na początku powoli, a potem szybko i skocznie przy refrenie. Mój telefon zawibrował, więc pocałowałem w policzek pogrążonego w tańcu Nialla i ruszyłem do baru.
Rozejrzałem się i natrafiłem wzrokiem na osobę, na którą czekałem. Podszedłem do chłopaka i uścisnąłem jego dłoń.
- Harry - powiedziałem, a Styles uśmiechnął się lekko.
- Zayn - zaśmiał się cicho - I jak? Udało ci się? - spytał - Słyszałem, że zniknął, więc udało..
Wskazałem na tłum, gdzie wyróżniała się jasna czupryna Nialla, a Harry otworzył szeroko oczy, a uśmiech jego zbladł.
- Jak zamierzasz się go pozbyć? - zapytał sięgając po szklankę ze swoim napojem. Zaśmiałem się i potrząsnąłem głową.
- Nie zamierzam - odparłem - Wezmę go ze sobą.
- Co? A co, jeżeli go znajdą? Umowa jest wciąż ważna - zmarszczył brwi.
- Nawet jeżeli go znajdą, co będzie niemożliwe, bo jutro mnie i Nialla już tu nie będzie, oni nie będą go chcieli.
- Co masz na myśli?
- Rozdziewiczyłem go - powiedziałem obserwując jak blondyn podskakuje już do innej piosenki, mianowicie remiksie "Infinity" Nikyee Heaton - Nie miałem tego w planie, ale gdy po niego przyszedłem, on był w gorączce i.. ugh, nie byłem w stanie się powstrzymać. Mógłbym nawet powiedzieć, że możesz żałować, że go nie chciałeś. Ale nie powiem tego, ponieważ Niall jest teraz mój.
- Połączyliście się? - spytał, a ja od razu potrząsnąłem głową - Nie ważne. Ja mam swoje szczęście - powiedział wskazując na tłum, skąd po chwili wyłonił się mały brunet. Z szerokim uśmiechem, błyszczącymi niebieskimi oczami, skocznym krokiem podszedł do nas i przytulił się do boku Stylesa - Nigdy nie miałbym szansy z nim być. Niedługo zamierzam się z nim połączyć, Louis jest moją omegą - odparł całując zarumienionego bruneta w czubek głowy.
- Cieszę się twoim szczęściem, ale nie zapomniałem o pieniądzach - uniosłem brwi, a on zaśmiał się cicho i kiwnął głową. Spod marynarki wyjął grubą kopertę i podał mi. Schowałem ją do tylnej kieszeni jeansów.
- Nie przeliczysz? Nie boisz się, że cię orżnąłem na kasę? - spytał marszcząc brwi.
- Wątpię byś miał odwagę. Mógłbym cię znaleźć w sekundę, a moment później ta kruszynka zbierałaby twoje szczątki - powiedziałem czochrając włosy chłopaka Harry'ego z uśmiechem, a on otworzył szeroko z przerażenia oczy - Przepraszam panów, idę zabawiać mój skarb.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top