04
- Co się stało ze służbą i ochroną? - powiedziałem sam do siebie, gdy wychodziliśmy przez frontowe drzwi. Powinniśmy chociaż minąć się z gosposią albo kamerdynerem.
- Nie przejmuj się tym - odezwał się mężczyzna ciągnąc mnie za rękę przez ogród. Szedłem za nim. Nie wiedziałem czy dobrze robię, ale miał rację, moi rodzice będą wściekli jeżeli dowiedzą się co zrobiłem. Przeszliśmy przez ogrodzenie, a w mojej głowie pojawiło pytanie co z alarmem. Było coś nie tak i to mocno nie tak.
Parę metrów od domu stał czarny samochód. Podszedł do niego i otworzył drzwi pasażera. Wszedłem niepewnie do środka, a on zamknął drzwi. Zaraz jednak zajął miejsce obok za kierownicą.
- Jak się nazywasz? - spytałem, kiedy już ruszył. Zerknął na mnie i uśmiechnął się lekko.
- Zayn - odpowiedział - Tak, wiem, ty Niall.
Zmarszczyłem brwi.
- Jak.. Jak się dostałeś do domu? I po co?
- To jak się dostałem jest.. nie ważne - powiedział patrząc na drogę przed nami - A przyszedłem się z tobą zobaczyć. Nie zamierzałem cię rozdziewiczać, ale omega w gorączce.. - westchnął cicho.
- Po co chciałeś się ze mną zobaczyć?
- Byłem ciekaw czy to prawda, że Państwo Horan mają syna omegę, który nigdy nie opuścił domu. Krążyły plotki, a ja po prostu chciałem poznać prawdę - wzruszył ramionami. Kiwnąłem głową i wbiłem się bardziej w fotel.
- Co mogą zrobić? - spytałem cicho - Gdy zobaczą, że mnie nie ma? - wymamrotałem - Co z umową?
- Nie musisz się już tym przejmować - powiedział.
- Co?
- Nie ma cię już tam Niall. Jesteś ze mną. Jesteś wolny. Nie musisz się przejmować swoimi rodzicami, tą cholerną umową ze Stylesami. Tak naprawdę niczym. Zapnij pasy i powiedz mi co chcesz zrobić jako pierwsze, jako wolny człowiek?
Wbiłem wzrok w swoje kolana zastanawiając się nad tym mocno.
- Chciałbym coś zjeść - powiedziałem, przez co Zayn wybuchł głośnym śmiechem.
- W porządku - posłał mi szeroki uśmiech, który niepewnie oddałem. Wydawał się być miłym facetem. Jechaliśmy w ciszy, w połowie jazdy Zayn jednak włączył radio i zaczął nucić piosenkę, której nie znałem, ale nawet mi się spodobała - We don't have to talk, we don't have to dance - zanucił.
Zatrzymał auto, a ja rozejrzałem się zaciekawionym wzrokiem wokół zanim wysiadłem.
- Co to? - spytałem, gdy otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść.
- To moja droga omego, jest McDonalds. Myślę, że ci się spodoba - powiedział i złapał mnie za rękę. Uśmiechnąłem się czując jak splata nasze palce. Weszliśmy do dużego budynku i wiem, że musiałem głupio wyglądać rozglądając się dookoła. Ale to wszystko było tak bardzo nowe. Zawsze widziałem tylko mury mojego domu, w ciągu całego swojego życia nie widziałem tylu ludzi, ilu teraz było wokół mnie. Zayn stanął za mną i popchnął mnie lekko ustawiając nas w kolejce - Wiesz co hamburger? - spytał, a ja od razu potrząsnąłem głową - Biedne maleństwo - zawołał teatralnie dramatycznym głosem - Spokojnie, naprawimy to - zaśmiałem się cicho, a on objął mnie ramieniem, gdy nadeszła nasza kolej - Dwa hamburgery, dwa razy duże frytki, sześć nuggetsów, dwie duże cole i.. hmm.. Na razie tyle.
Zapłacił i po chwili szliśmy z tacą pełną jedzenia do stolika.
- Smacznego - powiedziałem, na co uśmiechnął się i odpowiedział mi tym samym. Złapałem jedną frytkę i przyjrzałem się jej zanim włożyłem ją do buzi. Po chwili wpychałem je garściami do ust. Zayn wybuchł śmiechem jedząc swojego hamburgera.
- Myślę, że będziemy się dobrze razem bawić - powiedział sięgając po colę z uśmiechem. Oblałem się rumieńcem i również wziąłem łyk napoju.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top