50
Devon
Kurwa.
Co się stało?
Obudziłem się na podłodze własnego salonu. Głowa niemiłosiernie mnie bolała. Piekło mnie tak, jakbym zaraz miał umrzeć.
Ocknąwszy się, zrozumiałem, że nie byłem tutaj sam. Obok mnie bowiem leżeli Jerom oraz Jahmel. Obaj byli nieprzytomni, ale ich piersi się unosiły, więc zrozumiałem, że żyli. To była dla mnie najważniejsza informacja.
Podniosłem się na łokciach. Obok mnie leżała moja laska. Potarłem czoło palcami dłoni, próbując przypomnieć sobie, co miało miejsce.
Nagle dotarło to do mnie jak uderzenie pioruna. Uzmysłowiłem sobie, że dokładnie pamiętałem, co wydarzyło się, zanim straciłem przytomność.
Pojechaliśmy na przyjęcie do Samuela. Tam zostaliśmy zaprowadzeni przez Carmichaela do podejrzanie wyglądającego pokoiku. Następnie zostałem poinformowany o tym, że Samuel czekał na mnie w swoim gabinecie. Zostawiłem moją ukochaną dziewczynkę z Jeromem i Jahmelem, a sam poszedłem na spotkanie z moim największym wrogiem i katem.
Zastałem Samuela pieprzącego biedną dziewczynę o imieniu Katie, która okazała się być jego żoną. Samuel złożył mi propozycję współpracy, ale ja tylko zaśmiałem mu się prosto w twarz i odmówiłem.
Potem stało się coś, czego nie przewidziałem, ale na co powinienem być przygotowany. Byłem takim idiotą, że nie posłuchałem swojego rozsądku. Poszedłem na spotkanie z wrogiem bezbronny i łatwowierny.
Byłem taki głupi. Miałem ochotę sam siebie ukarać za to, co zrobiłem, a tak właściwie za to, co mi zrobiono.
Straciłem przytomność jeszcze w gabinecie Samuela. Mężczyzna znokautował mnie. To, że Jerom i Jahmel byli ze mną, nieprzytomni i bezradni, świadczyło o tym, że ich potraktowano tak samo jak mnie.
Zdałem sobie sprawę z jednej, okropnej rzeczy. Moje serce zaczęło bić tak szybko, jakby chciało wyrwać się z mojej piersi. Nie zdziwiłbym się, gdyby to właśnie się wydarzyło.
- Cleo?
Podniosłem się na nogi. Jerom i Jahmel powoli się budzili. Zrozumieli moją panikę i wyczuli, że coś było nie w porządku.
- Dev? Kurwa, tak bardzo boli mnie głowa...
Spojrzałem na Jahmela. Mężczyzna wyglądał mizernie. Jerom wcale nie wyglądał lepiej.
- Co się dzieje? Gdzie my jesteśmy? Gdzie Cleo?
Posłałem Jeromowi spojrzenie mówiące o tym, że sam nie wiedziałem, jak odpowiedzieć na jego pytania.
- Ja...
Nagle rozdzwonił się mój telefon komórkowy. Leżał na podłodze, więc czym prędzej się po niego schyliłem i odebrałem połączenie. Ułamek sekundy wystarczył mi na to, abym ujrzał na ekranie imię mojego najgorszego wroga. Imię mężczyzny, który na pewno miał coś wspólnego z tym, że nie było tutaj Cleo.
Kiedy odebrałem połączenie wideo, na ekranie ujrzałem twarz tego pieprzonego sukinsyna. Uśmiechał się z wesołością. Zamierzałem pewnego dnia odrąbać mu łeb. Miałem nadzieję, że wydarzy się to prędzej niż później.
- Ty...
- Witaj, Devonie. Bardzo się cieszę, mogąc zobaczyć twoją przystojną twarz poznaczoną bliznami. Tak się składa, że nie dzwonię do ciebie bez powodu. Zapewne zdążyłeś zauważyć fakt, że nie ma z wami twojej uroczej, kochanej Cleo, racja?
- Jeśli coś jej zrobiłeś...
- Spokojnie - zaśmiał się władczo. Wiedział, że to on miał teraz tutaj władzę. Zresztą zawsze ją miał. - Nie denerwuj się tak, Dev. Złość piękności szkodzi, a ty już i tak wyglądasz jak monstrum, więc gorzej chyba być nie może, ale nigdy nic nie wiadomo. Wracając jednak do tematu, który najbardziej cię interesuje, Cleo jest tutaj ze mną.
Moje serce zabiło szybko. Jerom i Jahmel wpatrywali się w ekran telefonu z takim samym uczuciem, co ja. Obaj byli maksymalnie przerażeni i bezbronni. Nienawidziłem czuć się bezbronny. To było, kurwa, okropne uczucie.
Nagle Samuel zmienił ułożenie kamery. Uzmysłowiłem sobie, że siedział w samochodzie. Skierował aparat telefonu na podłogę, na której...
- Kurwa mać!
Przekleństwo wydostało się z moich ust, kiedy ujrzałem leżącą na podłodze Cleo. Miała ręce związane za plecami. Jej nogi także były skrępowane. Dziewczyna miała w ustach knebel, a na oczach opaskę. Płakała, słysząc mój głos dobiegający z telefonu.
- Cleo! Kochanie, kurwa!
Cleo nie leżała jednak na podłodze sama. Obok niej znajdowała się skrępowana Katie. Obie drżały i płakały. Ułożone były tak, że Cleo miała cipkę Katie przy twarzy, a Katie miała cipkę mojej kobiety przy buzi. To było upokarzające. Samuel zrobił to celowo. Nienawidził mnie i najwyraźniej nienawidził także ich.
Samuel uniósł stopę odzianą w skórzany but i położył ją na głowie Cleo niczym na podpórce na nogi. Miałem ochotę wyrywać sobie włosy z głowy i wrzeszczeć wniebogłosy. Powiedzieć, że byłem wściekły, to jak nic nie powiedzieć. Moja złość była tak namacalna, jak nic innego. Nigdy wcześniej nie czułem aż takiego rozjuszenia i aż takiej nienawiści. To wykraczało ponad wszelkie normy, które do tej pory poznałem w swoim nędznym życiu.
- Nie waż się jej krzywdzić, skurwielu!
- Dev, ależ ja już to zrobiłem. Carmichael i ja skorzystaliśmy z cipki twojej księżniczki na przyjęciu. Mówię ci, jest taka ciasna, że już teraz rozumiem, dlaczego postanowiłeś się z nią związać.
Krew się we mnie zagotowała. Byłem w furii. Nienawidziłem go.
- Ty...
Chciałem go zajebać. Zamierzałem go znaleźć i skazać na tortury, które trwałyby sto dni. Przynajmniej, kurwa, sto dni.
- Twojej uroczej niewolnicy na pewno podobały się nasze kutasy, ale jak zapewne widzisz, teraz ci o tym nie powie. Tak bardzo na mnie krzyczała, że się na nią wkurwiłem i ją zakneblowałem. Ciesz się, że nie wybiłem jej zębów i nie urwałem języka, choć już chciałem to zrobić. Katie związałem tak samo, jak Cleo, aby dziewczynki nie czuły się zranione. Podczas podróży będą miały zapewnione ciekawe atrakcje. Jak widzisz, mogą wąchać nawzajem swoje cipki, więc nie mają na co narzekać.
- Ty przeklęty sukinsynie!
Samuel zarechotał jak pieprzona żaba. Wściekłość rozsadzała moje ciało. Mój poziom złości osiągnął apogeum.
- Na twoim miejscu zachowywałbym się z większym szacunkiem, Devonie.
- Dlaczego jej to zrobiłeś?! Ona niczym ci nie zawiniła!
Poczułem, że Jerom kładzie dłoń na moich plecach, aby mnie uspokoić. To jednak nie miało prawa się wydarzyć.
- Masz rację. Twoja dziewczynka, która tak właściwie już nie jest twoja, jest niewinna i boleśnie słodka. Przez cały czas o tobie mówiła, ale jak widzisz, zakneblowałem ją, więc na razie mam spokój. Choć gdy będę chciał skorzystać z jej słodkich usteczek, założę jej po prostu otwarty knebel. Nie będzie mogła nic powiedzieć, a ja i tak będę mógł wsunąć fiuta w jej mokre usta.
- Ty skurwielu!
- Powtarzasz się, Dev - zauważył bezczelnie, ziewając dla publiczki.
- Czego ode mnie chcesz?
Starałem się, aby mój głos był spokojny. Nie mogłem pozwolić emocjom na przejęcie nade mną kontroli, choć wydawało się to zwyczajnie niemożliwe. Jednak dla Cleo musiałem być dzielny.
- Chcesz mnie, tak? Pragniesz, żebym ci się oddał? Dobrze, Samuelu. Zróbmy to. Dokonajmy wymiany. Ja za Cleo.
Samuel jednak, zamiast zgodzić się na moją propozycję, zaczął bezczelnie się śmiać. Pieprzony skurwiel śmiał mi się prosto w twarz, wciąż pokazując mi związane i bezbronne Cleo oraz Katie. Samuel celowo, aby jeszcze bardziej mnie sprowokować, przydepnął głowę Cleo swoim butem. Upokarzał tym sposobem nie tylko ją, ale również mnie.
- Jakie to urocze, że myślisz, iż możesz się ze mną licytować, Devonie. Coś ci powiem, przyjacielu. Znęcanie się nad tobą było dla mnie orgazmiczne. Nigdy nie sądziłem, że poczuję taką satysfakcję, znęcając się nad mężczyzną. Uważałem to po prostu za niemożliwe, ale dzięki tobie zrozumiałem, że wszystko jest, kurwa, możliwe.
Pieprzony skurwiel. Co za skopany gnój. Jak on w ogóle mógł jeszcze żyć?
Nie mogłem mu tego darować. Nie mogłem opanować nerwów, które rozsadzały mnie od środka. Musiałem coś zrobić. Coś, co wydawało mi się niemożliwe i piekielnie upokarzające, ale nie miałem innego wyjścia. Jeśli chciałem, aby Cleo żyła, musiałem zdobyć się na coś, co wymagało ode mnie wiele poświęcenia. Już nieraz udowodniłem jednak Cleo, że dla niej byłem gotów zrobić absolutnie wszystko.
- Samuelu...
- Tak, Devonie? Mów, bo zaraz skończy mi się zasięg.
Skurwiel. Pieprzony, poryty, śmierdzący skurwiel.
- Proszę, podaj mi cenę. Zapłacę. Mogę oddać ci moje imperium. Wszystko, co stworzyłem. Wiem, że o tym marzysz. Chcesz być najsilniejszym mężczyzną w Iranie. Jestem twoim największym rywalem, ale dzisiaj możesz wstąpić na szczyt. Możesz zasiąść na tronie. Umożliwię ci to. Proszę tylko o to, abyś oddał mi cały mój świat. Kocham Cleo i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Błagam cię, Samuelu. Z szacunku do mnie, który wiem, że masz, oddaj mi Cleo. Ja za to zrzeknę się wszystkiego, co posiadam.
Na jego twarzy zobaczyłem zainteresowanie. Samuel nie śmiał się już tak szaleńczo, jak jeszcze przed chwilą. Patrzył na mnie uważnie. Na pewno widział na mojej twarzy strach i prośbę.
- Aż tak bardzo ci na niej zależy?
Nauczyłem się, że w negocjacjach z wrogiem szczerość była fundamentalnym elementem.
- Tak.
Uśmiechnął się kącikiem ust.
- W takim razie może przemyślę twoją propozycję, ale w tej chwili wjeżdżamy do lasu i kończy mi się zasięg. Skontaktuję się z tobą, Devonie, ale najpierw poużywam sobie jeszcze na twojej słodkiej jak miód niewolnicy. Ach, nie. Ona przecież nie jest dłużej twoja. Teraz to moja zabaweczka.
- Samuelu, kurwa! Gdzie ją wieziesz?!
- Niepotrzebne ci takie informacje, mój chłopczyku - zakpił, kręcąc głową. - Bądź grzeczny i cierpliwy, a sam się z tobą skontaktuję. Nie radziłbym ci szukać Cleo na własną rękę, bo tylko przysporzysz sobie kłopotów. Pamiętaj o tym, że teraz to ja mam przewagę i nie zawaham się użyć swojej siły po to, aby cię zniszczyć. Do usłyszenia, moja ulubiona męska zabawko. Myśl o ciasnej i mokrej cipce swojej Cleo, gdy ja będę pieprzył ją swoim fiutem.
Z tymi słowami Samuel się rozłączył, a ja rzuciłem telefonem o ścianę.
Padłem na kolana, wydając z siebie pełen bólu krzyk. Zacisnąłem sobie palce dłoni na włosach, choć wcale nie miałem zamiaru robić sobie krzywdy. Moja furia była jednak tak ogromna, że nie zachowywałem się racjonalnie.
Jerom i Jahmel uklękli przy mnie. Mówili coś do mnie i głaskali moje roztrzęsione ciało, ale ich słowa do mnie nie dochodziły. Czułem się jak w bańce. Bańce przepełnionej bólem, łzami, krwią i torturami.
To była moja wina. Znowu zawiniłem. Byłem gangsterem, pieprzonym przestępcą, a zignorowałem wszystkie ślady, które na mojej drodze zostawiał Samuel. Miałem świadomość tego, że na przyjęciu może wykręcić nam jakiś paskudny numer, jednak wierzyłem w to, że z szacunku do mnie powstrzyma się od tego typu żałosnych gierek, które bardziej pasowały do nastolatków, a nie do dorosłych mężczyzn.
Płakałem, gdyż było mi wstyd. Płakałem również dlatego, że czułem się okropnie w związku z tym, co Samuel zrobił Cleo i co miał zamiar jej zrobić.
Moja ukochana została zgwałcona. Nie tylko przez Samuela, ale również przez mojego kata Carmichaela. Na pewno wydarzyło się to podczas przyjęcia, więc wiele par oczu patrzyło na Cleo.
Oddałbym wszystko, aby znaleźć się na jej miejscu. Dałbym wiele, abym to ja znajdował się teraz na podłodze samochodu Samuela. Z radością zostałbym jego męską dziwką, jeśli byłoby to równoznaczne z wolnością Cleo.
Nienawidziłem samego siebie. Znowu zawiodłem kogoś, kogo kochałem całym sercem. To była moja wina. To wszystko było, kurwa, moją pieprzoną winą. Nie zasługiwałem na to, aby żyć, a jednak Bóg postanowił zrobić sobie ze mnie kurewski eksperyment. Jego celem było dowiedzenie się, jak wiele jest w stanie znieść człowiek, który zostawił postawiony w obliczu czegoś tak strasznego.
- Devonie, musisz być silny.
W innych okolicznościach doceniłbym wsparcie chłopaków, ale teraz jedynym, co chciałem zrobić, było zaśmianie im się prosto w twarz.
- Jak mam, kurwa, być silny?! - krzyknąłem jak palony żywcem. - Moja kobieta została zgwałcona! Obiecałem, że ją ochronię! Kurwa, byłem takim idiotą!
- Dev, to nie twoja wina - wyszeptał cicho Jahmel.
- Jak to nie, kurwa, moja wina?! To ja wszystko spieprzyłem! Ona znowu przeze mnie cierpi!
- Dev, ogarnij się!
Ostatnim, czego spodziewałbym się po Jeromie, byłoby spoliczkowanie mnie. On jednak właśnie to zrobił. Spoliczkował mnie tak, że pod powiekami zobaczyłem gwiazdy.
Po tym, co zrobił, spojrzałem mu prosto w oczy. Spodziewałem się ujrzeć w nich skruchę, ale nie było po niej nawet maleńkiego śladu. Jerom patrzył na mnie z pewnością siebie, wściekłością i gotowością do walki.
- Twoja kobieta cię kocha i na ciebie liczy. Może my też jesteśmy jej chłopcami, ale dobrze wiesz, że to ty jesteś jej panem. To ty jesteś, kurwa, jej obrońcą i masz obowiązek jej pomóc. Wiem, że cierpisz. My także cierpimy, ale nie możemy się poddać. To twoja okazja, aby pokazać Samuelowi, gdzie jest jego miejsce. Pomożemy ci go zabić, Devonie. To twój czas na to, aby pokazać, kto tak naprawdę jest królem Iranu.
Chciałem mu wierzyć. Chciałem, ale kurwa, nie miałem już sił, aby dłużej walczyć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top