39
Cleo
- To co? - spytałam, klaszcząc w dłonie. - Co powiecie na kolejną zabawę w ogrodzie?
- Nie wiem, czy to dobry pomysł.
- To chyba za wcześnie.
- Kurwa, tak!
Ostatnie zdanie należało do Jahmela. Devon i Jerom spojrzeli na niego z niedowierzaniem, po czym parsknęli śmiechem.
- Mieliśmy być ze sobą szczerzy, tak? - spytał Jahmel. - Jestem więc szczery. Bardzo chciałbym się z wami pobawić, ale skoro wy nie jesteście na to gotowi, do niczego nie będę was zmuszał. Poza tym chyba każde z nas musi przyzwyczaić się do tego, co się stało.
Jahmel miał rację. To, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu minut, było szalone. Sama nie wiedziałam, czy właściwie postępowałam, ale nie chciałam doprowadzić do tego, aby chłopcy dłużej się kłócili.
Poza tym, po prostu tego chciałam. Wydawało mi się to kompletnie niepoprawne, ale czy nie o tym właśnie marzyłam? Czy nie chciałam tego, aby wszyscy moi ukochani mężczyźni się mną zajęli? Czy naprawdę nie chciałam ponownej zabawy w ogrodzie? I wszystkiego, co miało nadejść w związku z tym?
Devon wstał. Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Spojrzał mi w oczy. Wystarczyło jedno spojrzenie, abym zrozumiała, o co mu chodziło.
- Spotkamy się z wami później. Teraz się przejdziemy.
Poddałam się Devonowi, gdy ten zabrał mnie poza mury posiadłości. Wyszedł ze mną do lasu, po którym nie tak dawno temu mnie gonił. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie o tym. Nie mogłam się doczekać kolejnej takiej zabawy. Na samą myśl o tym, że do Deva mogli dołączyć Jahmel i Jerom, czułam się niesamowicie. Moja cipka się zaciskała i robiła się mokra.
Dev przez dłuższy czas nic nie mówił. Bałam się, że miał mi za złe to, że wtrąciłam się do ich rozmowy pod altaną. Nie chciałam, aby Devon był na mnie zły. Kochałam go do szaleństwa. Miałam nadzieję, że nie uznał mojej propozycji za zdradę. Tego bym nie zniosła. W szczególności nie po tym, jak kilka godzin temu odebrał mi dziewictwo.
Cierpliwie czekałam na to, aż zacznie mówić. Nie chciałam na niego naciskać. Czułam się winna. Moje podniecenie zmieniło się we wściekłość i bezradność. Nie tego chciałam. Naprawdę nie tego.
Devon zaprowadził mnie do miejsca, w którym ostatnio się ze sobą zabawialiśmy. Stanął ze mną pod drzewem. Wiele bym dała, aby wyciągnął kajdanki i mnie nimi skuł.
Spojrzałam w oczy mojemu mężczyźnie. Złapałam go za obie ręce. Nie chciałam, aby się ode mnie oddalał. Zarówno fizycznie, jak i mentalnie.
- Dev, czy jesteś na mnie zły?
Zmarszczył brwi, potrząsając głową.
- Jakim sposobem mógłbym być na ciebie zły? Po tym, jak wiele dobra wniosłaś do mojego życia?
Wzruszyłam bezradnie ramionami. Robiłam się coraz bardziej niecierpliwa.
- Nie jesteś więc na mnie zły? Za to, co zaproponowałam tobie i chłopakom?
- Nie jestem zły.
- Zazdrosny?
Pokręcił przecząco głową.
- Nie. Nie jestem zazdrosny i to mnie właśnie, kurwa, zadziwia.
- Może chodzi o to, że ufasz swoim przyjaciołom? Nie musisz być o mnie zazdrosny, bo im ufasz?
Devon jęknął, odchylając głowę do tyłu. Promienie słońca przebijały się przez korony drzew. Dev wyglądał pięknie. Jak objawienie. Pobliźnione i zniszczone przez życie, ale objawienie. Chyba wciąż nie docierało do niego to, jak bardzo szalałam na jego punkcie. Dla mnie ten mężczyzna był zjawiskowy.
- Ufam im. Masz rację. Cholera, Cleo. Powinienem myśleć też o tobie, a nie tylko o sobie. Jakim prawem mam być o ciebie zazdrosny, skoro oboje jesteśmy dorośli i zgodziliśmy się na orgię w ogrodzie i wszystko, co stało się potem? Jak mogę się złościć, skoro sam pieprzyłem Jahmela w tyłek, gdy Jerom lizał twoją cipkę? Nie czułem wtedy ani grama zazdrości. Chciałem tylko więcej. Pragnąłem posunąć się dalej. Tak daleko, jak to możliwe. Czy jestem normalny, aniołku?
Podeszłam bliżej mojego ukochanego. Objęłam go rękoma w pasie i wtuliłam twarz w jego pierś. Dev objął mnie, przyciągając bliżej. Położył podbródek na czubku mojej głowy.
- Chcesz tego, Dev? Proszę, powiedz mi. Czy chcesz spróbować być we czwórkę?
- Chcę, ale chcę również mieć ciebie tylko dla siebie.
- To zrozumiałe.
- Skoro jednak nie jesteśmy o siebie nawzajem zazdrośni, może powinniśmy spróbować? Przecież nic nam nie zaszkodzi, prawda?
Uśmiechając się, pokręciłam głową.
- Musimy jednak ustalić pewne zasady - kontynuował, a ja czułam, że jego serce zwalnia. Wszystko wracało więc do normy. - Na pewno nie pozwolę im wchodzić w twoją cipkę. To miejsce jest tylko moje.
Był taki terytorialny. Zaśmiałam się z tego.
- Oczywiście. Na to chętnie przystanę. Czy ja też mogę mieć jakąś zasadę?
- Naturalnie, aniołku.
Chwyciłam w dłonie jego twarz. Spojrzałam mu w oczy.
- Przestań tak wszystkim się zamęczać, kochanie - poprosiłam, składając delikatny jak piórko pocałunek na jego ustach. - To mnie dobija, gdy jesteś smutny. Nie musisz niczym się zadręczać, Dev. Pamiętaj, proszę, że najważniejsza jest rozmowa. Jeśli będziemy się ze sobą komunikować, wszystko będzie dobrze.
- Kurwa, jak ja cię kocham, moja Cleo.
Dev dominująco złapał mnie za kark. Odchyliłam głowę, gdy przyssał się do moich ust. Odrzucił na bok laskę, opierając mnie plecami o pień drzewa. Uniosłam nadgarstki, gdy Devon złapał mi je jedną ręką. Posłusznie trzymałam ręce nad głową.
- Żałuję, że nie zabrałem ze sobą kajdanek. Przy tobie zawsze powinienem je nosić, moja królowo. Zrób coś dla mnie. Trzymaj rączki nad głową i ani na chwilę ich stamtąd nie ruszaj. Jeśli będziesz grzeczną dziewczynką, po wszystkim czeka cię nagroda.
- Dziękuję, tatusiu.
Devon parsknął śmiechem na to, jak go nazwałam. Ja również się zaśmiałam. Nazywanie go w ten sposób wciąż było dla mnie niekomfortowe, ale życie było po to, aby przekraczać swoje granice. Nie tylko w kwestii łóżkowej. Nie można było tkwić w bezpiecznej bańce. Musieliśmy robić coś, co nas kształciło i sprawiało, że stawaliśmy się coraz lepszymi wersjami samych siebie.
Mój mężczyzna padł przede mną na kolana. Jednym ruchem zdjął mi spodenki. Odrzucił je na bok tak, aby mu nie przeszkadzały.
Patrząc mi w oczy, przycisnął usta do mojej cipki. Rozłożyłam mocniej nogi, pozwalając mu na to, aby mnie pożerał.
Zamknęłam oczy. Przyjemność, jaką sprawiał mi mój pan, była oszałamiająca.
- Jesteś dla mnie taka mokra, Cleo. Tylko dla mnie.
- Proszę, pozwól mi...
- Nie bądź taka niecierpliwa. Dzisiaj odebrałem ci dziewictwo, kochanie. To wciąż dla ciebie za mało?
Skinęłam głową. To było dla mnie zdecydowanie za mało.
- Niegrzeczna z ciebie dziewczynka. Nie, żebym wcześniej o tym nie wiedział. Hej, rączki nad głową.
- Przepraszam - powiedziałam, gdy moje ręce mimowolnie zsunęły się na głowę Deva. Docisnęłam jego twarz mocniej do swojej cipki i dopiero wtedy uniosłam ręce ponownie nad głowę, przyciskając je do drzewa.
Dev odsunął się ode mnie nieznacznie. Zaśmiałam się, gdy zobaczyłam, jak mokra była jego twarz. Zawstydziłam się. Czułam rumieńce na policzkach. Odkąd wróciłam do Iranu, nasze życie seksualne stało się wprost niesamowite. Sama nie dowierzałam w to, jak wiele byłam w stanie zrobić, aby stać się jego posłuszną niewolnicą. Wcześniej takie fantazje nigdy nie znajdowały się w mojej głowie, ale gdy sobie odpuściłam i pozwoliłam sobie być sobą, wszystko stało się lepsze. Prawdą było to, że z właściwą osobą człowiek był w stanie rozwinąć skrzydła niczym przepiękny motyl.
- Zaraz dojdziesz, Cleo. Czuję, jak się na mnie zaciskasz.
Brunet zacisnął dłonie na moich udach, mocno się mnie trzymając. Byłam taka zdesperowana, że ujeżdżałam jego twarz.
- Proszę!
Devon podgryzł moją łechtaczkę.
Nagle usłyszałam jakiś dziwny dźwięk dobiegający z krzaków. Obróciłam w tamtą stronę głowę, bojąc się, że znajdowało się tam jakieś zwierzę. Kochałam zwierzęta i zawsze starałam się ich bronić tak, jak mogłam, ale wolałabym, abyśmy nie spotkali żadnego dzikiego zwierzaka podczas naszej dzikiej zabawy.
- Dev, coś tam jest.
- Gdzie?
Mój pan odsunął się ode mnie w momencie, w którym miałam wybuchnąć. Jęknęłam z niezadowoleniem.
Nagle przeżyłam szok. Ujrzałam bowiem wychodzącego z krzaków mężczyznę. Nie był to jednak obcy człowiek. Oboje dobrze znaliśmy tego faceta.
- Kurwa, przepraszam. Martwiłem się, że tak długo nie wracaliście. Zostawiłem Jahmela w domu, a sam do was przyszedłem. Już wracam. Wybaczcie.
Przed nami stał Jerom. Miał rozpalone policzki, co oznaczało, że musiał nam się przyglądać już od jakiegoś czasu. Nie umknęło mojej uwadze, że przód jego spodenek był wypchany. Oznaczało to, że miał erekcję.
Jerom był wyraźnie speszony. Devon jednak na niego nie nakrzyczał za to, że nas podglądał. Co więcej, Dev wstał i podszedł bliżej Jeroma.
Zasłoniłam dłonią usta, gdy moim oczom ukazała się scena, która była niesamowicie gorąca. Devon bowiem złapał Jeroma za kark i przyciągnął go do pocałunku. Jerom jęknął, kładąc dłonie na piersi Deva. W pierwszym odruchu Jerom chciał odepchnąć mojego kochanka, ale szybko mu uległ.
Opuściłam ręce i przypatrywałam się tej scenie z mokrą, niezaspokojoną cipką i dziwnym uczuciem w sercu. Chciałam do nich podejść, ale z drugiej strony nie zamierzałam tego zrobić. Nie chciałam bowiem im przerywać, ale rozpaczliwie pragnęłam stać się tego częścią.
- Niegrzeczny z ciebie chłopiec, Jerom.
- Kurwa, Dev.
- Bądź posłuszny. Chyba nie chcesz, abym cię ukarał.
Jerom wydał z siebie zwierzęcy niemal jęk. Padł na kolana, a ja otworzyłam oczy ze zdumienia. Jerom, który tak bardzo lubił dominować, z własnej woli klęczał przed Devonem. To było dla mnie zaskakujące, ale nie mogłam powiedzieć, że mi się to nie podobało.
- Co z tego, co zobaczyłeś, najbardziej ci się spodobało?
Dev złapał Jeroma za włosy i lekko za nie pociągnął. Tak, aby pokazać władzę, ale nie tak, aby zrobić mężczyźnie krzywdę.
- To, jak lizałeś cipkę Cleo.
- Ach, tak? Przerwałeś nam, a biedna Cleo nie doszła. Nie sądzisz, że tak być nie powinno?
Jerom przygryzł dolną wargę. Zerknął na mnie. W jego oczach zobaczyłam pożądanie.
- Tak być nie powinno.
- Skoro nam przerwałeś, powinieneś zrobić, co w swojej mocy, aby nas przeprosić.
- Tak. Tak powinienem postąpić, Dev.
- Wiesz, co masz zrobić. Nie krępuj się.
Devon odsunął się na bok, robiąc dla nas miejsce. Spojrzałam z ogniem na Jeroma. Klęczał przede mną, a ja stałam przed nim z nagą cipką. Było mi gorąco.
Dev stanął za mną, aby położyć dłonie na moich ramionach i jednocześnie stanowić dla mnie oparcie. Poddałam się tej chwili i poddałam się obu mężczyznom.
Jerom złapał mnie za tył ud, aby zyskać wsparcie. Oblizał wargi i spojrzał mi w oczy tak, jakby chciał mnie poprosić o zgodę na to, co się działo.
Skinęłam głową. Wówczas Jerom stracił nad sobą panowanie. Zaczął mnie szaleńczo lizać. Nie spodziewałam się takich umiejętności po mężczyźnie, który do tej pory w łóżku zabawiał się tylko z facetem. Złapałam więc go za włosy i mocno je trzymałam. Miałam tylko pozorną kontrolę nad tą sytuacją. Miło było jednak udawać, że się nad tym panowało.
Dev, który stał za mną, zaczął całować i podgryzać moją szyję. Robił to agresywnie, ale podobało mi się to. Wiedziałam, że gdybym poprosiła ich, aby przerwali, natychmiast by to zrobili. Jednak wcale tego nie chciałam. Oni zresztą też.
Drżałam. Zaciskałam się na języku Jeroma, dochodząc. Było mi cudownie. Devon postanowił przedłużyć moją rozkosz, masując moje piersi. Czułam się jak ich zabawka, ale było to cudowne doświadczenie. Takie, które pozwoliło mi spojrzeć na pewne sprawy z nowej perspektywy.
Po wszystkim Jerom wtulił twarz w mój brzuch. Oddychał ciężko. Ja za to drżałam.
- Nasza laleczka - wyszeptał mi do ucha Dev, śmiejąc się. - Jesteś tylko nasza.
- Wasza. Zawsze byłam wasza.
- Nawet, gdy cię z nami nie było, prawda?
- Nawet wtedy - wyszeptałam, jęcząc.
- Mój kutas... Nie wytrzymam...
Spojrzałam na biednego Jeroma. Wyraźnie chciał dojść, ale czuł się w naszym władaniu. Dlatego nie pozwolił sobie na zaspokojenie się własnymi rękoma. Był dorosłym mężczyzną, który powinien mieć nad sobą pełną kontrolę, jednak on tego nie chciał. Pragnął poddać się nam.
- Cleo, myślisz, że Jerom zasłużył na to, aby dojść?
Uśmiechnęłam się. Miałam w głowie wiele wyobrażeń na temat tego, co mogło spotkać Jeroma z naszych rąk.
- Tak. Z całą pewnością na to zasłużył.
- Chciałabyś się nim zająć czy mam zrobić to ja?
Byłam niegrzeczna. Moi rodzice na pewno by się za mnie wstydzili. Ludzie z mojego miasteczka nazwaliby mnie dziwką. Oni jednak się dla mnie nie liczyli. Teraz byliśmy tu tylko my. Żałowałam, że nie było z nami Jahmela, ale byłam pewna, że gdy wrócimy do domu, i on zostanie otoczony uwagą, na którą zasługiwał.
- Tym razem to ja chciałabym zająć się Jeromem.
- Jak sobie życzysz, maleńka - rzekł Dev, kłaniając się przede mną. - Urządźcie mi pokaz, którego nigdy nie zapomnę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top