18
Cleo
- W nagrodę za to, że tak ładnie o wszystkim mi opowiedziałaś, muszę zapewnić ci orgazm. Jesteś gotowa na trochę zabawy z krępowaniem?
Czy mogło zrobić mi się jeszcze bardziej gorąco?
Jak najbardziej.
Spojrzałam Devonowi w oczy. Pokiwałam głową, a on posłał mi uśmiech pełen wdzięczności.
Po chwili leżałam już na plecach. Devon na chwilę wstał i pokuśtykał do jednej z szafek. Wyciągnął stamtąd skórzane kajdanki, na widok których zrobiło mi się gorąco. Posłusznie uniosłam ręce w górę. Dev usiadł na mnie okrakiem i chwycił mnie za nadgarstki, aby przykuć mi je do wezgłowia łóżka. Kiedy to uczynił, pochylił się i złożył krótki pocałunek na moich ustach.
- Wyglądasz tak pięknie, gdy jesteś związana. Bezradna, na mojej łasce i bajecznie cudowna.
Dev chwycił moją koszulkę i uniósł mi ją nad piersi. Ściągnął moje spodenki tak, że miałam nagą cipkę. Dev klepnął mnie w wewnętrzną stronę uda, każąc mi rozłożyć nogi. Ugięłam nogi w kolanach i rozłożyłam uda. Mężczyzna mruknął z uznaniem.
- Twoja uległość zawsze mnie fascynowała, kwiatuszku - zauważył, głaszcząc mnie po bokach ciała. Jego dotyk sprawiał, że się rozpadałam. Pożądałam go całą sobą. Był taki seksowny i dominujący. Poza tym po prostu czułam się przy nim bezpiecznie, co było dla mnie bardzo ważne. Mogłam mu ufać. Jemu jedynemu.
Jęknęłam, gdy pieszczoty piersi przybrały na sile. Szybko stałam się zbyt wrażliwa. Tego było za dużo, ale wciąż nie doszłam, więc może jednak było tego za mało?
W chwilach takich jak ta niemal całkowicie wyłączałam myślenie. Nie zastanawiałam się nad tym, czy to, co robiłam, było dobre. Chciałam tego. Devon również tego chciał. Oboje byliśmy na siebie maksymalnie napaleni. Jego twardy fiut, którego główka wystawała spod bokserek, mówił sam za siebie.
- Nie mogę się doczekać życia z tobą - kontynuował, chwytając mnie za sutki i wykręcając mi je. - Będziemy cudowną parą. Nigdy niczego ci przy mnie nie zabraknie, kochanie. Dam ci wszystko. Całego siebie. Moje brudne, poranione serce.
- Chcę tego. Chcę ciebie, Dev.
Uśmiechnął się, opadając ustami na moje wargi.
- Dobrze. Moja grzeczna dziewczynka. Jak mam cię dzisiaj zerżnąć?
Zaczęłam się śmiać, gdy Devon przypuścił na mnie atak łaskotek. Nie byłam na to gotowa.
- Dev! Proszę, nie!
- Kurwa, uwielbiam, gdy mnie błagasz. Rób to dalej.
- Proszę, panie! - krzyknęłam, gdy zszedł łaskotkami na moje stopy. Kopałam Devona i szarpałam się z kajdankami, śmiejąc się i płacząc jednocześnie.
- Chcesz mojego fiuta w cipce? Nie, na to jest za wcześnie. Może w tyłku? Nie, też musiałbym cię przygotować. Może w takim razie usta? Co powiesz na pozycję sześćdziesiąt dziewięć?
- Tak!
- Tak?
Był wyraźnie rozbawiony. Ja jednak byłam w stanie zgodzić się na wszystko, aby tylko przestał mnie łaskotać.
- Tak, panie! Niech tak będzie!
- Świetnie. Zadziwiająco szybko doszliśmy do porozumienia, skarbie. Interesy z tobą to czysta przyjemność. Obyśmy mieli w przyszłości więcej takich transakcji.
Devon odwrócił się i zdjął spodenki. Gdy był nagi, spojrzał na mnie raz jeszcze.
- Jesteś tego pewna? Na pewno tego chcesz?
- Ufam ci, Dev. Proszę, moja cipka płonie. Więcej tego nie zniosę.
- W takim razie muszę cię zaspokoić, abyś mi tutaj nie zeszła, kochanie. Cóż to byłaby za strata?
Po chwili Devon obrócił się na łóżku. Usiadł okrakiem nad moją twarzą. W tej pozycji widziałam jego najbardziej intymne miejsca, ale on się tego nie wstydził. Pokazywał mi siebie z różnych stron po to, aby zyskać moje bezbrzeżne zaufanie.
Mężczyzna nakierował na moje usta swojego penisa. Było mi trochę trudno go złapać, ale gdy to się już udało, zaczęłam mocno go ssać. Dev przeklął siarczyście, po czym opadł ustami na moją cipkę. Ta pozycja była bardzo intymna i pozwalała nam na wiele. Czułam się wykorzystywana, ale tego właśnie chciałam. Poza tym ja również wiele otrzymywałam w zamian.
W pomieszczeniu słychać było nasze jęki i oddechy. Było nam gorąco. Chcieliśmy więcej i więcej. Jądra Deva obijały się o moją twarz, ale nie byłam z tego powodu obrzydzona. Wielu ludzi uważało seks inny niż w pozycji misjonarskiej za coś brudnego. Ja jednak tak nie sądziłam.
- Dobrze ci, kochanie? Działamy dalej?
Pokiwałam energicznie głową. Dev się zaśmiał i parsknął śmiechem.
- Moja cudowna dziewczynka. Cieszę się, że tamtego dnia cię porwałem, wiesz?
Uśmiechnęłam się, rozciągając usta wokół jego dużego fiuta. Ssanie go w tej pozycji zdecydowanie nie należało do najwygodniejszych, ale interesujący seks nie zawsze był wygodny. Czasami potrzeba było bólu i mocniejszych doznań, aby poczuć coś wyjątkowego.
- Kurwa, zaraz dojdę. Zaleję ci spermą usta, a ty wszystko posłusznie połkniesz, zrozumiałaś?
Potaknęłam. Oczywiście, że rozumiałam. Byłam teraz jego laleczką i czułam się z tym świetnie.
- Doskonale. Moja mała królewna. Ssij swojego pana.
Tak zrobiłam. Ssałam go i w końcu poczułam, że Devon dochodzi. Gdy to się stało, wytrysnął we mnie swoje spełnienie. Przełykałam je, sama dochodząc. Mój orgazm był naprawdę silny. Całe moje ciało drżało w spazmach. Dev ssał moją nadwrażliwą łechtaczkę. Nie miał dla mnie ani grama litości, ale ja wcale nie chciałam, aby ją miał. Lubiłam takie ostre traktowanie. Oczywiście tylko wtedy, gdy spotykało mnie z rąk kogoś, komu ufałam i na kogo punkcie szalałam.
- Boże!
Krzyczałam, gdy Devon wyjął z moich ust swojego penisa. Lizał mnie coraz mocniej, choć ja już doszłam. On jednak postanowił przedłużać moją przyjemność w nieskończoność.
- Dobrze ci?
- Tak! Za dobrze!
- Nigdy nie może być za dobrze - odparł, po czym uszczypnął moją łechtaczkę, wysyłając mnie w kosmos orgazmicznych doznań.
Gdy było po wszystkim, Dev zszedł ze mnie. Odwrócił się tak, aby móc usiąść okrakiem na moim brzuchu. Spojrzał na moją twarz i uśmiechnął się, gdy w kąciku moich ust dostrzegł spermę. Wytarł ją kciukiem i kazał mi otworzyć usta. Gdy to zrobiłam, wtarł swoją spermę w mój język.
Gdy byłam w niewoli Devona wcześniej, nie posądzałam go o takie perwersje. Choć z której strony by na to nie spojrzeć, siebie również o to nie podejrzewałam. Zawsze byłam cicha i starałam się nie rzucać w oczy, aby nie narobić sobie problemów. Byłam niewidzialna. Nikogo nie interesowałam i choć było to smutne życie, to się do niego przyzwyczaiłam. Nie śmiałam prosić o więcej.
- Podobała ci się twoja nagroda, aniołku?
Oddychałam ciężko. Dev ciągnął mnie za sutki, robiąc to zbyt mocno, ale było to bardzo, bardzo przyjemne.
- Tak, panie.
- Czyli jednak lubisz mnie tak nazywać? - spytał, unosząc ciemną brew. - Myślałem, że wolisz być moją królową.
- Lubię obie pozycje - wzruszyłam ramionami, co musiało wyglądać śmiesznie, gdy miałam ręce przykute do wezgłowia łóżka. - Ludzie mylnie uważają, że w łóżku muszę obrać jedną ze stron. Dominującą albo uległą. Po co się ograniczać, skoro można eksperymentować? Życie jest za krótkie, aby odmawiać sobie przyjemności.
Brunet skinął głową z uznaniem tak, jakby moje słowa mu się spodobały.
- Lubisz więc ulegać i dominować?
- Tak. Podobnie jak ty.
- Rzeczywiście - zaśmiał się, po czym rozkuł mi ręce. - Chcesz się umyć przed spaniem?
- Nie mam już na to siły - wyjaśniłam, sięgając po spodenki. Gdy je ubierałam, wyraźnie czułam, jak moja cipka pulsowała. Może byłam zaspokojona, ale gdyby Devon podarował mi więcej pieszczot, przyjęłabym je z radością. Każdy jego dotyk był dla mnie na wagę złota. Każdą chwilę z nim spędzoną zamierzałam cenić.
Położyliśmy się obok siebie. Devon leżał na plecach. Ja za to leżałam na boku. Przycisnęłam policzek do jego opalonej piersi pokrytej ciemnymi włoskami. Dłoń położyłam na jego sercu. Czułam, że biło równomiernie. Oboje byliśmy spokojni. Szczęśliwi.
Przymknęłam oczy. Uśmiechnęłam się, gdy dotarło do mnie, że nie musiałam nigdy więcej się bać. Nie musiałam spać sama. Nie musiałam obawiać się każdego kolejnego dnia. W tym domu miała panować rutyna, co wielu osobom by nie odpowiadało, ale mi to pasowało. Dzięki temu czułam się bezpieczna.
Zgasiłam lampkę nocną. Pokój pogrążył się w ciemności. Dziwne i ciekawe zarazem było to, że człowiek w ciemności za każdym razem odnajdywał spokój. Dzięki ciemności ludzie także bardziej się otwierali. Nie mogli widzieć reakcji drugiego człowieka, więc byli skorzy powiedzieć więcej, niż powiedzieliby w normalnych warunkach.
- Czy ta noga cię boli?
Dev mruknął. Chyba już zasypiał, a ja go wybudziłam.
- Moja kaleka noga?
Nie chciałam jej tak nazywać, ale przytaknęłam.
- Nie. Nie boli, ale dokucza mi to, że nie mogę normalnie chodzić. Muszę poruszać się o lasce jak jakiś kretyn. Jerom i Jahmel mówią, że powinienem się cieszyć, że podczas tortur nie oderwali mi tej nogi, ale nie wiem, czy to takie duże pocieszenie.
- Dev...
- Tylko nie mów, że ci przykro - nakazał, przyciskając usta do czubka mojej głowy. - Bo zleję ci tyłek za karę. Choć nie, tobie by się to chyba spodobało.
Pacnęłam go w pierś, na co on wydał z siebie przesadzony jęk pełen bólu.
- Moja kobieta mnie bije! Kto by pomyślał, że w takim drobnym ciele znajduje się taki diabeł?
- Nie biję cię, dupku! Kręci mnie tylko bicie w tyłek.
- Zanotuję to.
Przewróciłam oczami, czego w ciemności nie było widać. Na powrót wtuliłam się w pierś Deva. Dzięki temu, że znajdowała się tutaj klimatyzacja, zewnętrzny gorąc nie dokuczał nam za bardzo.
- Dev?
- Nie umiesz spać, aniołku?
- Nie o to chodzi. Jestem zmęczona i chętnie bym zasnęła, ale mam do ciebie wiele pytań.
Devon parsknął śmiechem. Zasłonił mi usta, abym już nic nie mówiła, ale ja odtrąciłam jego dłoń.
- Nie knebluj mnie, dupku.
- Chyba za tego dupka będę jednak musiał sprać ci tyłeczek. Choć może wymyślę dla ciebie inną karę?
- Dev, proszę. Powiedz mi, co zdarzyło się tamtej nocy. Chciałabym wiedzieć, co oni ci tam robili. Co zrobili ci przeze mnie.
- Cleo, daj już spokój - poprosił zmęczonym głosem. - Dziś nie opowiem ci tego, co zdarzyło się wtedy. Pewnego dnia na pewno to zrobię, ale nie tym razem. Nie chciałbym wspominać tamtego dnia częściej, niż to konieczne. Było to dla mnie traumatyczne. Nie byłem w stanie się bronić ze względu na obrażenia, których doznałem podczas zawalenia się domu. Poza tym nie było ze mną Jeroma i Jahmela. Przez cały czas wracałem do nich myślami. Zastanawiałem się nad tym, czy zginęli w gruzach, czy może przeżyli. Gdy mnie stamtąd zabierano, oddychali, ale nie byłem pewien, jak będzie, gdy wrócę do domu. Jeśli w ogóle miałem tam wrócić.
Poczułam łzy w oczach. W tej chwili byłam wdzięczna za ciemność panującą w pokoju. Nie chciałam, aby Devon widział, że się przejmowałam. Choć nie dało się ukryć, że tak właśnie było.
- Najważniejsze, że przeżyłem. Moi wrogowie już nie żyją. Cóż, przynajmniej nie oni. Mam wielu innych wrogów, ale staram się odejść od tego biznesu. Chcę mieć z tobą normalne życie, Cleo. Dam ci wszystko. Wszystko, czego pragniesz.
- Wiem o tym, Dev. Zawsze dawałeś mi wszystko, ale ja tego nie doceniałam. Byłam taka głupia.
- To nieprawda - zaprotestował, wplatając palce w moje włosy. - Byłaś cholernie silna, Cleo. Radziłaś sobie z porwaniem na swój sposób. Nienawidziłaś mnie, a ja to rozumiałem.
- To nie tak, że cię nienawidziłam. To nie była nienawiść.
- Dobrze. W takim razie mnie od siebie odpychałaś.
- Dev...
- Nie mówmy już o przeszłości. Nie dzisiaj. Oboje jesteśmy zmęczeni. Daliśmy sobie tyle orgazmów, że potrzebujemy odpoczynku. Jutro nadejdzie nowy dzień i dalej będziemy się bawić, dobrze?
Uśmiechnęłam się. Moje serce otoczyło ciepło. Byłam podekscytowana. Moje największe marzenie właśnie się spełniało. Miałam przy sobie mężczyznę, którego kochałam i z którym chciałam budować przyszłość. Był przy mnie i był gotów o mnie walczyć. Ja jednak już mu się poddałam. Był to najsłodszy rodzaj poddaństwa. Taki, który przywitałam z otwartymi ramionami.
- Dobranoc. Kocham cię, Dev.
Mężczyzna jęknął. Pocałował mnie mocno w usta i objął ramionami tak ciasno, że czułam się jak w kokonie.
- Nie zasłużyłem sobie na twoją miłość, ale byłbym głupcem, gdybym jej nie przyjął. Śpij dobrze, aniołku. Nareszcie mam cię przy sobie. W końcu będę mógł spać spokojnie.
Tej nocy ja również spałam spokojnie. Po raz pierwszy od roku. Noc była wspaniała i pełna czułości. Gdy jednak nadszedł ranek, wszystko się posypało. Nie byłam gotowa na to, co się wydarzyło. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Gdy już myślałam, że wszystko miało zacząć się układać i być w porządku, wszystko legło w gruzach.
Może poranki dla niektórych były najlepszymi elementami każdego dnia, ale dla mnie zdecydowanie nimi nie były.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top