XII

Nieco niepewnie spojrzałem na Raise która uderzała paznokciami w kierownice. Miałam mocno zaciśnięta szczękę. I miałem wrażenie, że zaraz wysiądzie z samochodu i komuś wyjebie. Rosjanka nie grzeszyła cierpliwością, co dobitnie uświadomiła mi już kilkukrotnie. Jednak teraz kiedy jechaliśmy przez zakorkowane miasto, miałem wrażenie, że jej cierpliwość wzięła sobie urlop. Wystarczyło, że staliśmy kilka minut, by wyczerpać pokłady cierpliwości, które w sobie posiadała. A ja nie zamierzając być tym szczęściarzem, który wygra darmowy wpierdol, po prostu siedziałem cicho. Zdawałem sobie doskonale sprawę z tego, jak bardzo bezsensowne jest zaczynanie rozmowy. Wiedziałem, że tak wkurzona może się po mnie co najwyżej drzeć, a nie rozmawiać. Dlatego jakoś nie miałem w ambicji się jej narażać.

Przyglądałem się jej uważnie by w razie czego spróbować przemówić jej do rozsądku. Chociaż obawiam się, że w tym momencie mój czas reakcji byłby kiepski. Miała upiętą górną warstwę włosów dlatego, kiedy obracała głowę bardziej w moją stronę mogłem dokładnie przyjrzeć się jej twarzy. Na której znajdowała się minimalna ilość makijażu. Chociaż nie jestem pewnie czy tusz naniesiony na rządy i brwi zasługuje na miano makijażu. Na sobie miała czarne dresowe spodnie i białą koszulkę przewiązaną tak by odsłaniała część brzucha. Na to zarzuconą miała skórzaną kurtkę a na stopach miała czarne trampki. I w tej odsłonie wyglądała, równie dobrze co w pozostałych.

- Po tatuażu mam jedną ważną sprawę do złatwienia, a potem możemy iść na obiad okej? - Spytała parkując samochód, na jednym z parkingów.

- Pewnie. - Rzuciłem, od razu z niego wysiadając.

Brunetka zrobiła dokładnie to samo, zamykając za sobą samochód. Szybkim krokiem ruszyła przez parking, a ja rozumiałem, że musieliśmy być już spóźnieni. Dlatego nic nie mówiąc, starałem się dotrzymam jej kroku. Serio liczyłem, że zrobienie tego tatuażu poprawi jej humor. Bo ten na razie wydawał się okropny. I nawet nie chodziło o korki. Była podminowana już w momencie, w którym wsiadaliśmy do samochodu. Kazała mi wtedy wysiąść i otrzepać buty, mimo że w samochodzie było już tyle piachu ile na Saharze.

Weszliśmy do budynku. Od razu powitał nas szeroki uśmiech kobiety z wytatuowana całą lewa ręka i szyją. Rozmawiała z kimś przez telefon, ustalając jakieś szczegóły względem tatuaży jednego z klientów. Szybko jednak zakończyła rozmowę i skupiła całą swoją, uwagę na naszej dwójce.

- Raisa dobrze, że jesteś! Już myślałam, że coś się stało i zapominałaś odwołać. To nie w twoim stylu tak się spóźniać. - Podsumowała, na co ta jedynie podrapała się po karku.

- Wybacz. Mam chujowy dzień. - Wyjaśniła po krótce, na co ta jedynie skinęła głową.

- Nic nie szkodzi. Maxim i tak potrzebował odpoczynku. Ostatni klient był niezłym kutasem. - Oświadczyła, krzywiąc się przy tym lekko. - A to jest jakiś twój kuzyn? Chłopak? Raczej nie widuje cię tutaj w takim towarzystwie.

- Przyjaciel. I wsparcie emocjonalne. Pilnuje, żebym nikomu nie wyjebała wkurwiony. - Wyjaśniła, na co kobieta zaśmiała się szczerze a ja jedynie parsknąłem cichym śmiechem. - Maxima już czeka?

- Tak. Idź śmiało, znasz drogę. - Zachęciła, przenosząc swój wzrok na dzwoniący telefon.

Raisa podeszła do kolejnych drzwi i przez nie przeszła. Od razu ruszyłem za nią. Po rozmowie z kobietą w recepcji wydawała się już nieco bardziej rozluźniona. Co bardzo mnie ucieszyło. Nie wiem co tak ją dzisiaj wkurzyło jednak to serio musiało być co poważnego.

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że przed przyjściem zaliczyłaś szybko numerek. Przysięgam na grób matki, że nikt mnie tak nie wkurwił, jak tej chuj z ostatniej sesji. - Warknął mężczyzna, którego znaczną część ciała była pokryta tatuażami.

- Rodion to tylko przyjaciel. Taki bez specjalnych przywilejów. - Wyjaśniła a ten, jedynie wzruszył ramionami. - Też mam dzisiaj chujowy dzień więc pokazuj ten wzór i oby był zajebisty, bo dzisiaj nie powstrzymam się od krytyki.

Blondyn uśmiechnął się szeroko i od razu zaczął pokazywać Raisie trzy wzory, które różniły się jedynie szczegółami. Ostatecznie wybrała jeden i usiadła na fotelu, zdejmując z siebie spodnie. Maxim odbił wzrór na jej udzie i zabrał się do pracy.

- Chodź i zobacz. - Zwróciła się do mnie brunetka, na co ja od razu pokonał dzielącą nas odległości. Tatuaż był ładne. Przedstawiał przenikający się mózg i serce. Nad nim widniała pierwsza część napisu brzmiącą "I think" A pod nim druga "i feel". - Jest zrobiony, tak by zakrywać wszystkie blizny. To już dawno za mną.

- Naprawdę ci wierzę. - Zapewniłem, wbijając dłonie do kieszeni spodni. - I nawet nie wiem, dlaczego miałabyś mi się tłumaczyć.

- Nie tłumaczę. Po prostu pokazuje ci prawdę, bo widzę, że dla ciebie pomoc mi była czymś osobistym. Nie wnikam, bo wiem, że nie jestem osobą, której chciałbyś się wyżalić. Jednak widzę po tobie, że przeszedłeś niezłe gówno. Pewnie straciłeś kogoś, na kim ci zależało. I naprawdę czuje się zaszczycona, bo postanowiłeś mi pomóc. - Złapała moja dłoń, posyłając mi lekki uśmiech. - Jednak ja już przeszłam przez siódmy krąg piekła. I teraz szósty nie wydaje się już taki straszny.

W tym momencie pomyślałem, że Mrozow byłaby zajebistym psychologiem.

- Skąd ten wniosek? W senacie o stracie bliskiej osoby? - Dopytałem, kiedy kobieta z recepcji dostawiła mi stołek. Skinąłem jej głową w ramach podziękowania i na nim usiadłem.

- Znam wielu ludzi po różnych przejściach. To po prostu widać w zachowaniu. Wiesz osoby, które kogoś straciły często są wyczulone na punkcie znaków, których inni nie dostrzegają. Na przykład blizny. Komuś innemu mogłabym wcisnąć kit, jednak ty skądś je znasz. - Wyjaśniła, na co ja mimowolnie skinąłem głową wracając do wspomnę które nadal cholernie bolały. - To za chuj nie moje sprawa. Jednak nie możesz się obwiniać. Nie wiem, co się wydarzyło jednak to nie była twoja wina. Nie mogłeś pomoc tej osobie. I przestań zadawać sobie pytania, co mógłbyś zrobić jeszcze i inne tego typu gówno. Bo teraz już nic nie zrobisz i musisz zapomnieć. I żeby nie było to tylko moje odczucia. Nie skończyłam psychologi i nigdy się tym nie interesowałam. Mówię z doświadczenia życiowego. - Oświadczyła unosząc ręce w geście obronnym.

Tak zdecydowanie zajebisty psycholog. Chodziłbym do takiego.

- Ja to się stało, że się spiknęliście? - Spytał tatuażysta.

- Pomógł mi po ostrym melanżu wrócić do domu, a rano przyniósł mi zajebisty napój na kaca. - Wyjaśniła bardzo pobieżnie.

- Kurwa. Takich ludzi to trzeba szanować. Nie każdemu chciałoby się znosić naćpaną wersję ciebie. Zwłaszcza że nawet na trzeźwo ledwo da się ciebie znieść. - Stwierdził mężczyzna, na co Raisa jedynie przewróciła oczami. - No co prawdę mówię!

- Na pierwszy rzut oka jesteś straszną suką. Jednak jeśli to cię nie odstraszy i przecierpi się twoje dziwne momentami zachowania, to naprawdę można cię pokochać. - Wtrąciłem na co ta klepka mnie nieco mocniej w udo.

Może nie znałem jej długo, jednak uważałem, że jest osobą wartą poznania. Może nieco upartą i mająca problemy z tworzeniem zdrowych relacji. Czasem zapominała o istnieniu przestrzeni osobistej i manier. Jednak przy tym była uczuciowa i naprawdę można z nią było pogadać o wszystkim. Bo Raisa taka już była. Pełna tajemnic. I może dlatego człowiek czuł, że nie ważne co jej powie, to zostanie przy niej. I to było naprawdę cenne mieć przy sobie kogoś takiego jak ona.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top