III
𝚁𝚊𝚒𝚜𝚊
Otworzyłam oczy i podniosłam się do siadu. Zeszłej nocy nie wypiłam wcale tak dużo, dlatego czułam się całkiem dobrze. Wygrzebałam się z pościeli i odrzuciłam ją na bok łóżka. Stopy postawiłam na zimnej podłodze i niechętnie wstałam z łóżka. Zapewne przespałam większość dnia, jednak miałam dzisiaj porozmawiać z ojcem. Poza tym musiałam iść do toalety, więc tyle było z wylegiwania się w ciepłym łóżku.
Ruszyłam w stronę łazienki przyległej do pokoju, starając się nie zabić o leżące na podłodze ubrania i inne rzeczy. Nie byłam fanem sprzątania. Nie chciałam też, aby ktoś chodził po moim pokoju i sprzątał mój syf. Źle bym się z tym czuła dlatego mój pokój nie należał do najczystszych. Chyba nie było też jakiejś tragedii, więc uznajmy, że posprzątam innym razem.
Weszłam do łazienki i pierwszym co zrobiłam, było skorzystanie z toalety. Następnie podeszłam do zlewu i umyłam ręce, przy okazji spoglądając w lustro. Wyglądałam okropnie co nie było jakimś wielkim zaskoczeniem. Włosy były potargane a makijaż rozmyty. Ubrana byłam tylko w bieliznę, więc przynajmniej tutaj nie było aż tak źle.
Zrzuciłam z siebie bieliznę i weszłam pod prysznic. Uznałam, że najlepiej będzie, chociaż częściowo rozpuścić to, co miałam na twarzy. Stałam dobrą godzinę pod strumieniem gorącej wody, zmywając z siebie ostatni wieczór. Kiedy w końcu wyszłam z kabiny, upiełam mokre włosy by mi nie przeszkadzały. Złapałam płyn micelarny i zmyłam resztki makijażu. Ciało osuszyłam ręcznikiem i przeszłam do pokoju. Oczywiście nie pomyślałam o tym, by zabrać ze sobą ubrania.
Podeszłam do komody i wyjęłam z niej dolną część bielizny, którą szybko na siebie ubrałam. Następnie podeszłam do biurka, na które miałam w zwyczaju rzucać ubrania. Zarzuciłam na siebie szary podkoszulek i czarne dresy. W domu nie muszę, wyglądać jak modelka. Dlatego stwierdziłam, że włosów nie będę suszyć. W końcu same wyschną. A jako że dzisiaj nie planowałam nigdzie wychodzić, mogły być mokre.
Przez ostatnie kilka dni spałam naprawdę mało, dlatego dzisiaj postanowiłam zostać w domu. Podeszłam do łóżka, w nadziei, że znajdę tam telefon. I wtedy przypominałam sobie o chłopaku, z którym spędziłam dzisiejszy poranek. Musiał już wyjść. Całkiem mnie to cieszyło, bo szczerze nie pamiętam jego imienia. Coś na B? A może w ogóle mi się nie przedstawił? Mniejsza o to. I tak już nigdy się nie zobaczymy a do jutra o sobie zapomnimy.
Zaczęłam przeszukiwać swoje ubrania, które miałam na sobie zeszłej nocy. Telefon odnalazłam w skórzanej kurtce. Nie byłam fanką noszenia torebek, zwłaszcza kiedy chodziło o imprezy. Dlatego zazwyczaj telefon i wszystko inne nosiłam poupychane w kieszeniach. Dioda w urządzeniu migała, dając mi do zrozumienia, że miałam jakieś nieodczytane wiadomości. Dlatego od razu odblokowałam telefon, kładąc się na łóżku. Jednak nie byłam jeszcze gotowa, by wstać.
Wiadomości pochodziły od trójki moich przyjaciół. Głównie od Wiktorii. Jej ojciec jest Polakiem i prawą ręka mojego ojca. Dlatego znałyśmy się całe życie i byłyśmy naprawdę blisko. Odpisałam na, wszystkie wiadomości i podniosłam się z łóżka. Ojciec już pewnie jest w domu. A miałam z nim porozmawiać.
- Dzień dobry. - Zwróciłam się do jednego z ochroniarzy, który przemierzał korytarze domu.
- Raczej dobry wieczór. - Poprawił mnie, uśmiechając się szeroko.
- No tak. - Rzuciłam rozbawiona, wpychając ręce do kieszeni dresów. - Wiesz może, czy mój ojciec jest w domu? Chciał ze mną porozmawiać.
- Tak. Pan Mrozow wrócił pół godziny temu i z tego, co wiem jest u siebie w gabinecie. - Poinformował mnie, a ja skinęłam głową i ruszyłam do gabinetu ojca.
Ojciec stwierdził, że najlepszym miejscem na gabinet będzie drugi koniec domu. Całkowicie rozumiałam ten wybór. I często cieszyłam się z takiego obrotu spraw. Jednak teraz oznaczało to przejście przez cały dom w trakcie, kiedy ja miałam siłę tylko na to, by położyć się do łóżka. No trudno jakbym wróciła wcześniej, to spałabym więcej. Więc jestem sama sobie winna.
Stanęłam przed drzwiami do gabinetu i zapukałam stanowczo. Wiedziałam, że ojciec nie usłyszałby cichego pukania. Był na to zdecydowanie zbyt zapracowany. Kiedy usłyszałam zaproszenie weszłam do gabinetu. Nawet nie czekając na relacje ojca, usiadłam na krześle na przeciw niego. Kurwa usnę nawet na siedząco.
- Jak minęła noc? - Spytał, przenosząc na mnie rozbawione spojrzenie.
Nikolaj doskonale wiedział co robiłam, po nocach i kogo przyprowadzałam do domu. Oczywiście wolałam, by nie widział mnie z jakimś kolesiem lub laską którą sprowadziłam z imprezy, jednak to nie mogło zmienić faktu, że wiedział. I nie wydawało mu się to przeszkadzać. Nie był typem nadopiekuńczego tatuśka. Jednak nie był też tak zimny i obojętny jak mawiali ludzie. Kochałam go. Był cudownym ojcem. Ani nie przesadzał, ani mnie nie olewał. I tylko jego miałam, jeśli chodziło o rodzinę. Reszta albo już, nie żyła, albo była skończonymi skurwielami, z którymi nie chciałam mieć nic wspólnego.
- Intensywnie. - Przyznałam nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który cisnął mi się na usta. - O czym chciałeś pogadać? - Spytałam, zakładając nogę na nogę.
- Rada po raz kolejny się ciebie czepia. Wiesz, po raz kolejny próbują podważyć Twoje kompetencje. - Oświadczył już nieco mniej zadowolony, a ja przewróciłam oczami.
Cholerni biali, hetero faceci jak zawsze mieli do mnie problem. Nie akceptowali mnie jako następnej szefowej gangu. Nie traktowali mnie poważnie i uważali, że jestem tylko rozpieszczoną gówniarą, która nie poradzi sobie z prowadzeniem gangu. Głównie dlatego, że nie miałam niepodważalnego znaku jakości zwanego powszechnie penisem. Gdybym urodziła się facetem, wszystko wyglądałoby kompletnie inaczej. Nikt nie podważałby moich kompetencji, a moje przejęcie władzy nie podlegałoby dyskusji. Jednak ja jestem kobietą, a to zmienia wszystko.
- Gdyby trzeba było skopałabym dupy każdemu z ich synalków. - Zapewniłam, krzyżując ramiona na piersiach. - Chcą mnie sprawdzać, to niech to zrobią. Jestem dobrym materiałem na przywódcę. A to, że ich kruche ego nie zniesie słuchania kobiety to nie mój problem.
- Szkoda tylko, że to, co piszą w internecie, potwierdza ich teorie. - Stwierdził mój ojciec, a ja zmarszczyłam brwi. - Imprezujesz niemal bez przerwy. Sypiasz z kim popadnie...
- Oni robią prawie to samo. - Wtrąciłam, przerywając wypowiedź ojca.
- Wiesz, jaka jest różnica. - Oświadczył wyjątkowo spokojnie, a ja wypuściłam powietrze z ust. - W przyszłym miesiącu urządzę bankiet powinnaś zaprezentować się na nim, w jak najlepszym świetle.
- Czaje. Urodziłam się kobietą, więc jak zawsze muszę udowodnić, że też mogę. - Rzuciłam, wstając z miejsca. Byłam zirytowana, przez co już nawet nie odczuwałam tak bardzo zmęczenia.
- I dlatego jesteś silniejsza. Ich synowie od dziecka żyją w przekonaniu, że są silni i wszystko się im należy. Więc się nie starają. W przeciwieństwie do ciebie. - Zauważył Mrozow, a ja westchnęłam cicho. - Jestem pewien, że sobie poradzisz. W końcu jesteś moją córką. I nie mógłbym prosić o lepszego następce.
Uśmiechnęłam się do taty już nieco spokojniejsza. Tylko jego zdanie się liczyło. I póki on akceptował mnie taką, jaką jestem, reszta mogła mi naskoczyć.
- Więc udowodnijmy rozpieszczonym chłopcom kto tu tak naprawdę jest urodzonym przywódcą.
- Na razie idź się przespać. Potem powymyślasz zmyślne przekleństwa, którymi ich obrzucisz.
Parsknęłam śmiechem i opuściłam gabinet ojca. Doskonale wiedziałam, co muszę zrobić. Rada musiała się mnie bać. Wtedy żadne z nich nie odważy się knuć za moimi plecami. Musiałam tylko dobrze obmyślić co zrobić by faceci w zadrogich garniturach zaczęli się trząść na samą myśl o mojej osobie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top