II

Po zakończeniu zmiany wróciłem do domu dla służby. Mimo intensywnych kilku godzin pracy wcale nie byłem aż tak zmęczony. I nie mam pojęcia czy to dlatego, że to pierwszy dzień czy dlatego, że tak lubię tę pracę. I tak muszę przyznać, jak na razie bardzo mi się podobało. Cały dzień gotowałem lub pomagałem w sprzątaniu kuchni. I może zabrzmi to dziwnie, jednak sprzątanie mnie odpręża i pomaga mi się skupić. Widać urodziłem się, by służyć jako pomoc kuchenna.

Przekroczyłem próg domu i zdjąłem buty, by nie ubrudzić jasnej podłogi. Kurtkę zsunąłem  z ramion i powiesiłem na wieszaku. Może nie było jakoś super zimno, ale ja zawsze marzłem. Taki już mój urok. Ruszyłem przed siebie, wbijając ręce do kieszeni spodni i tak niesiony dźwiękiem dotarłem do salonu. Siedziały w nim trzy osoby oglądając chyba jakiś serial może film. Nie mam pojęcia. Nie znałem tej konkretnej produkcji.

- O hej Rodion. - Odezwała się Wiera, która wczoraj oprowadzała mnie po domu. - Jak minął pierwszy dzień? - Dopytała obracając się w taki sposób, by lepiej mnie widzieć.

- Było lepiej, niż mogłem się spodziewać. - Wyjaśniłem, a kąciki moich ust powędrowały w górę. - Było miło i... Inaczej niż mogłem się spodziewać.

- To serio fajna praca. O ile lubisz gotować i nie przeszkadza Ci sprzątanie. - Stwierdziła Rosjanka, a ja skinąłem głową na znak, że się z nią zgadzam. - I jak na pracę dla gangstera to jest spoko. Mrozow o ile robisz to co należy do twoich obowiązków, nawet się nie czepia. I raczej nie schodzi do kuchni, więc go się bać nie trzeba.

- Już wziął mnie dzisiaj na rozmowę. - Powiedziałem, a kobieta spojrzała na mnie wielkimi oczami. - To znaczy nie do końca na rozmowę. Kiedy zaniosłem mu śniadanie, kazał mi czekać. Więc nie mając większego wyboru, stanąłem z boku. A po śniadaniu szef stwierdził, że mam talent. Więc chyba nie jest źle.

- No proszę, już wkupiłeś się w łaski szefa. - Rzuciła rozbawiona poprawiając czarne długie włosy upięte w niskiego kucyka. - Jak dalej będziesz robił taką furorę, to jeszcze dostaniesz awans.

- Wątpię, ale marzyć zawsze można. - Wzruszyłem ramionami a ta odsunęła się nieco na kanapie i poklepała miejsce obok siebie.

- Siadaj. Obejrzysz coś z nami. - Zaproponowała ciemnooka, a ja od razu zająłem miejsce przystając na jej propozycje. - To jest Ernest a ta obok to Mina.

Odruchowo przeniosłem spojrzenie na mężczyznę o jasnobrązowych włosach i piwnych oczach. Nie dało się nie zauważyć jego mocno umięśnionej sylwetki. Obstawiłem, że pracuje jako ochroniarz. No, chyba że najpierw biega z tacą, a potem wyciska z siebie siódme poty na siłowni. Od razu podał mi rękę, a ja ją przyjąłem wymieniając z nim uścisk dłoni. Wydawał się naprawdę sympatyczny. Co dodało mi nieco pewności siebie, której zawsze mi brakowało. A zwłaszcza w obecności kogoś, kto wygląda tak dobrze.

Następnie spojrzałem na kobietę o rudych włosach ściętych na chłopaka. Wyglądała w nich naprawdę dobrze. Jej oczy były niebieskie, chociaż wpadały nieco w szary. Kobieta uśmiechała się zadziornie, prezentując swoje białe zęby. Z nią również wymieniłem uścisk dłoni.

- Jesteś nowy prawda? - Dopytał mężczyzna, a ja skinąłem głową. Może Ameryki nie odkrył, ale doszedłem do wniosku, że to jedynie próba rozpoczęcia rozmowy. - Ja pracuje już, a może raczej dopiero pół roku. I nie mogę narzekać. - Przyznał, rozsiadając się wygodniej na kanapie. - Jestem ochroniarzem. - Dodał stwierdzając, iż to mogło nie być wcale takie oczywiste. - Czasem snuje się za Raisą. Wiesz, jestem młody i łatwo wychodzi mi znikanie w tłumie bawiących się nastolatków.

- Sprytnie. - Rzuciłem i skinąłem głową na znak uznania. Niby oczywiste jednak niewielu ludzi na to wpadało. I zazwyczaj za nastolatkami do klubu wchodził wielki facet w garniturze, który wręcz krzyczał, patrz ona jest bogata i warto ją porwać. Poza tym obstawiałem, że córka Nicolaj'a nie miała pojęcia o tym, że czasem ktoś jej doglądał. - A ty czym się zajmujesz? - Spytałem, spoglądając na rudowłosą.

- Jestem sprzątaczką. Pracuje już trzy lata. Moi rodzice, zresztą też tu pracowali. I nawet nadal pracują, więc chyba tutaj nasuwa się wniosek, że nie jest tak źle. - Wyjaśniła a, ja jedynie utwierdziłem się w przekonaniu, że ta praca trafiła mi się jak ślepej kurze ziarno. - Spotkałeś już Raise? Wiem, że to temat może trochę z dupy, ale uwielbiam słuchać, jakie są pierwsze reakcje związane z poznaniem tej dziewczyny.

- Weszła do kuchni z szerokim uśmiechem. Poprosiła mnie, bym powiedział jej kiedy Nicolaj wyjdzie. A potem przez drzwi dla służby wprowadziła jakiegoś faceta. - Streściłem całe wydarzenia dzisiejszego poranka, do maksimum stwierdzając, iż szczegóły były zbędne.

- Typowy poranek młodej Mrozow. Ona potrafi odstawić taki numer nawet siedem dni z rzędu. - Przyznała Wiera, a ja spojrzałem na nią z niedowierzaniem. - Raisa umie się bawić.

- Poczekaj aż jej ojciec zniknie na kilka dni. Potrafi wtedy zrobić imprezę, na którą zaprasza całą służbę. - Dodał Ernest, tylko potęgując moje zdziwienie. - No, ale jeszcze przekonasz się, co ona potrafi. Jest doprawdy zaskakującą personą.

- Dobra dosyć o niej. - Rzuciła Mina i przyciągnęła kolana do siebie. - Opowiedz coś o sobie.

- Nie jestem jakiś super ciekawy. Ta praca trafiła mi się niczym szczęśliwy los na loterii. A potrzebowałem jej, bo chce dorobić przed pójściem na studia. - Wyjaśniłem, a jasnooka skinęła głową. - I co jeszcze? - Spytałem kierując to pytanie bardziej do siebie, jak do reszty.

Nienawidziłem tych momentów, w których ktoś prosi, bym powiedział coś o sobie. Bo właśnie wtedy dochodziło do mnie, jak nudny jestem i jak bardzo nic o sobie nie wiem.

- Dobra nieistotne. - Wiera machnęła ręka lekceważąco. - Poznamy cię z czasem. A teraz obejrzyjmy razem jakiś film i coś zjedzmy. - Zaproponowała, wstając z kanapy. - Należy nam się odpoczynek po ciężkim dniu w pracy. - Dodała, znikając za drzwiami.

- A wiesz już, na jakie studia idziesz? - Dopytał mężczyzna a ja spojrzałem na niego, zapewne w tym momencie wyglądając jak kompletny debil.

Oczywiście, że nie wiedziałem, na jakie studia pójdę. Liczyłem, że przez te dwa lata wpadnę na jakiś pomysł. Bo muszę z lekkim wstydem przyznać, że nie mam pojęcia, co chce robić w życiu. Nigdzie nie widziałem dla siebie miejsca, dlatego w głębi duszy cieszyłem się, że mam jeszcze trochę czasu, by podjąć decyzję.

- Spoko jeszcze coś wymyślisz. - Zapewnił i poklepał mnie po plecach. - Ja też nie jestem pewien co dalej. A nie jestem pewny czy chce do końca życia robić za ochroniarza. Jeszcze znajdziesz coś, co będzie do ciebie pasować.

W ramach odpowiedzi posłałem w jego stronę lekkim uśmiech. Serio liczyłem, że znajdę coś takiego. Coś, dzięki czemu będę czuł się spełniony i z uśmiechem będę wstawał rano z łóżka. I może było to właśnie gotowanie? Nie. Jakoś nie widziałem się w roli kucharza. Czułem, że nie pasowałbym do jakiejś eleganckiej restauracji, a tutaj też nie widzi mi się zostawać. Praca dla gangstera to jednak zawsze jakieś ryzyko. Nawet jeśli stoisz tylko przy garach. Ta zdecydowanie cieszę się, że mam jeszcze trochę czasu, by to wszystko przemyśleć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top