I

Zgodnie z wczorajszymi ustaleniami wstałem o czwartej trzydzieści, by o piątej być już w kuchni. Śniadanie musiało być gotowe najpóźniej o piątej trzydzieści, by Mrozow zdążył je zjeść przed pracą. Dlatego bez zbędnego ociągania wziąłem bardzo szybki prysznic i się ubrałem. Następnie poszedłem do domu szefa, przechodząc przez drzwi dla służby. Wczoraj wieczorem dopytałem współlokatorów o szczegóły, by wiedzieć co dokładnie mam zrobić. Tak by nie wyjść na nieudacznika już pierwszego dnia. Dlatego byłem względnie gotowy i świadomy tego, co muszę zrobić.

Podszedłem do tabletu, który stał z boku, by móc sprawdzić co mam przygotować. Bycie bogatym ma wiele plusów i jednym z wielu jest to, że możesz mieć zachcianki. I oszczędzać na czasie w bardzo prosty sposób. Sposób pod tytułem kupujesz tablet do kuchni i co rano wysyłasz na niego wiadomość, co życzysz sobie na śniadanie. Na inne posiłki zresztą też.

Od razu zabrałem się do pracy. Zawsze lubiłem gotować. Odprężało mnie to, a po wszystkim mogłem się jeszcze najeść. Układ idealny. Dlatego w zupełności skupiłem się na przygotowywanym daniu. I to w takim stopniu, że nawet nie usłyszałem, kiedy ktoś wchodził do kuchni.

- Hej. - Usłyszałem za sobą głos pełen stanowczości. Kompletnie się tego nie spodziewałem, dlatego podskoczyłem wystraszony i odwróciłem się dostrzegając właśnie ją. - Kurwa żyjesz? - Spytała nie umiejąc powstrzymać uśmiechu, który pchał się na jej usta.

Osiemnastoletnia dziewczyna o lekko falowanych, czarnych włosach sięgających ramion. Ubrana w czarne spodnie z dziurami i czarny top, przenosiła ciężar ciała z nogi na nogę. Najpewniej czarne botki zaczęły już jej doskwierać i ból stóp stał się na tyle nieznośny, że marzyła już tylko o ich zdjęciu. A przez zmianę temperatury, bo oczywiście w pomieszczeniu było o wiele ciepłej, zmuszona była zdjąć skórzaną kurtkę. W ten sposób obnażyła mi swoje wytatuowane ramiona. Zawiesiła sobie kurtkę na ramieniu, a ja z uwagą przyglądałem się każdemu jej ruchowi. Jej pewna siebie postawa nieco mnie przerażała. A świadomość tego, kim jest wcale mi nie pomagała.

- Co?... A tak. Po prostu się ciebie nie spodziewałem. - Wyjaśniłem, czując jak robie się cały czerwony. To naprawdę nie było dobre pierwsze wrażenie.

- Więc musisz przywyknąć. Często będę wracać tak nad ranem i wtedy najpewniej skorzystam z drzwi dla pracowników. - Oświadczyła wskazując paznokciem, co pewnie nikogo nie zdziwi, przyozdobionym czarnym lakierem. A może to tipsy czy inne hybrydy. Nie mam pojęcia. - I czasem przy okazji będę najebana w trzy dupy. - Dodała a jej usta pokryte krwisto czerwona pomadką, wykrzywiły się w cwaniacki i pełny pewności siebie uśmiech.

- Zapamiętam. - Zapewniłem i nieco niepewnie odwzajemniłem jej uśmiech.

Osiemnastolatka naprawdę robiła wrażenie. Wydawała się bardzo pewna siebie. I kompletnie nie pasowała mi do obrazu dziewczynki z dobrego domu. Przekleństwa opuszczały jej usta z taką łatwością, jakby stanowiły nieodłączny element jej wypowiedzi. I mimo bólu stóp, który był tylko moim domysłem, prezentowała się bardzo seksownie. Jej biodra kołysały się pod wpływem zmiany ułożenia ciężaru ciała. A uśmiech zdradzał pewność siebie. Jakby cała ta sytuacja nie była niezręczna. A z mojej strony była i to bardzo.

- Mam pytanie mój ojciec już wyszedł? - Spytała, utwierdzając mnie w fakcie, że rozmawiam z młodą Mrozow.

- Nie. Właśnie miałem zanieść mu śniadanie. - Wyjawiłem wskazując na danie, które już czekało ułożone na tacy.

- Mogę mieć prośbę? - Spytała, chociaż nie sądziłem, by przyjęła do siebie sprzeciw. Dlatego jedynie skinąłem głową na znak zgody. - Zaniesiesz mu śniadanie i powiesz, kiedy wyjdzie? - Dopytała, a ja czułem, że najlepszym co mogę zrobić to po prostu się zgodzić.

- Pewnie. - Zabrałem tace, a kiedy tylko ponownie obróciłem się w jej stronę, ta poklepała mnie po plecach jak dobrego starego kumpla. A znaliśmy się zaledwie kilka minut. - Szczerze dziwię się, że jesteś taka trzeźwa. - Rzuciłem niewiele myśląc, co wcale nie spotkało się z jej oburzeniem.

- Nie mogę się najebać do nieprzytomności na każdej imprezie, na którą idę, bo nie pamiętałabym połowy życia. - Stwierdziła, wzruszając ramionami. - No i tej nocy wyruszyłam na łowy. - Dodała, poruszając sugestywnie brwiami.

Nie bardzo wiedząc jak mam na to zareagować, jedynie skinąłem głową i wyszedłem z kuchni. Śniadanie zaniosłem do jadalni, gdzie o dziwo już czekał Mrozow. Zmierzył mnie spojrzeniem niebieskich tęczówek, które jego córka zdecydowanie odziedziczyła po nim. Biła z nich zdecydowanie ta sama pewność siebie i władczość.

Postawiłem tace przed swoim szefem i się wycofałem. Już zamierzałem odejść, jednak nie było mi to dane. Na moje nieszczęście Nikolaj był w nastroju na rozmowę.

- Ty jesteś tym nowym kucharzem? - Spytał, a jego głos sprawił, że przez pierwsze kilkanaście sekund stałem jak słup soli.

Tak zdecydowanie pierwsze wrażenie to nie mój atut. Zawsze wychodzi jakoś do dupy. A przynajmniej dzisiaj.

- Tak proszę Pana. - Odpowiedziałem nie do końca wiedząc, jak mam się do niego zwracać.

- Więc zostań i poczekaj, aż skończę. - Polecił, a ja poczułem jak moje serce zaczyna przyśpieszać. Po chwili waliło tak, jakby chciało wyrwać się z mojej klatki piersiowej i uciec. A ja nie mogłem mu się dziwić. Sam najchętniej bym się stąd wyrwał.

Mimo wszystko stanąłem nieco z boku i skrzyżowałem ręce za plecami. Wyprostowałem się niczym struna. Czułem się tak jakbym czekał na wyrok. Mrozow miał swoją opinię w społeczeństwie. I według tego, co mówili mógłby mnie zastrzelić za słaby posiłek. Nie mogłem być pewny czy to prawda, jednak w tej chwili byłem tak przerażony, że moja skłonność do uwierzenia w te jak by się zdawało głupotę wzrosła niepokojąco wysoko.

- Masz talent. Nadajesz się na kucharza. - Skwitował i wstał z miejsca. Skierował swoje kroki do wyjścia, a ja poczułem, że w końcu mogę odetchnąć z ulgą. - Jeszcze jedno. - Dodał i obrócił się do mnie przodem, ubierając granatową marynarkę, która była częścią skrojonego na miarę garnituru. - Jeśli zobaczysz moją córkę, przekaż jej, że dzisiaj chce z nią porozmawiać, więc niech wstrzyma się z wychodzeniem chociaż do mojego powrotu.

- Oczywiście. - Rzuciłem, czując jak pocą mi się ręce. Właśnie uświadomiłem sobie, że istnieją ludzie, którzy samym swoim bytem potrafią wzbudzić w drugiej osobie przerażenie.

Kiedy Nicolaj opuścił mieszkanie, wytarłem spocone ręce w spodnie i zgarnąłem tace. Miałem go nie spotkać a tym bardziej nie usłyszeć przez kilka miesięcy. A ten już w pierwszy dzień pracy doprowadził mnie na granice wytrzymałości. Nie ma to, jak dobre początki.

Wróciłem do kuchni, gdzie spotkałem Raisę, która przyglądała się butelce szampana. Zczytywała coś z etykiety, a kiedy mnie zobaczyła, posłała mi pytające spojrzenie.

- Wyszedł. I prosił żebyś wstrzymała się z wychodzeniem,  bo po pracy chce z tobą porozmawiać. - Przekazałem zgodnie z prośbą, wkładając naczynia do zlewu.

- Dzięki jesteś wielki. - Oświadczyła i pocałowała mnie w policzek.

Ten gest z jej strony wywołał u mnie chwilowy paraliż. Nie przypuszczałem, że po kilku minutach znajomości mogłaby przekroczyć pewną granice. A ona zrobiła to tak, jakbyśmy znali się nie od dzisiaj. Może z kimś mnie pomyliła? W końcu nie jestem jakiś wybitnie przystojny. Raczej powiedziałbym, że jestem przeciętnej urody. Więc mogła mnie z kimś pomylić.

- Nie ma sprawy. - Wydusiłem ledwo słyszalnie a ona ode mnie odeszła. Przez co w końcu mogłem zaczerpnąć powietrza.

Poczułem jak po moim ciele  przechodzi nieprzyjemny dreszcz. Rosjanka otworzyła drzwi. Przez które po chwili przeszedł chłopak mniej więcej w jej wieku. Kiedy mnie zobaczył, skinął głowę na powitanie. Miał na sobie zwykłą białą koszulkę i czarne spodnie. Ciężkie buty motocyklowe i skórzaną kurtkę. Jak ci ludzie mogą chodzić tak ubrani w taki mróz? Przeczesał palcami czarne włosy zaczesane do tyłu i spojrzał na Raisę.

- To my spadamy. - Oświadczyła, machając butelką szampana.

Złapała chłopaka za rękę i wyciąga go z kuchni. To było... no cóż, szokujące. Dziewczyna bez wątpienia umiała zadbać o to by wystarczyło jedno spotkanie, aby człowiek nie szybko ją zapomniał. Chociaż to pewnie nie powinno mnie tak dziwić. Raisa Mrozow była znana z przelotnych romansów. Zarówno z mężczyznami, jak i kobietami. A ja nie zamierzałem jej oceniać. W końcu wiem tylko to co piszą w internecie i czasem w gazetach. Powszechnie wiadomo, że skandal sprzedaje się najlepiej. Więc nie mam zamiaru jej oceniać zwłaszcza, że to jej życie i jej decyzję. A jeśli lubi niezobowiązujący seks to mi nic do tego? Ma do niego pełne prawo. W końcu ponoć żyjemy w wolnym kraju. 


No i mamy pierwsze pojawienie się główniej bohaterki. I coś czuję, że Raisa nie zrobiła na nikim dobrego pierwsze wrażenie. Bo ja to już u mnie bywa moja bohaterka musiała mieć nietuzinkowy charakter. Jednak mam nadzieję, że z czasem ją polubicie i zrozumiecie, że nie jest taka jakby mogło się wydawać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top