Rozdział 1
Mei
Wstałam około ósmej. Lubiłam w wolny dzień przejść się rano po coś dobrego do kawy, a zarazem po prostu przespacerować. Wiedziałam, że Jungmi pośpi przynajmniej do dziesiątej. Ubrałam się w błękitną sukienkę do kolan, która miała cienkie ramiączka, u dołu była zwiewna, a w talii wcięta. Zajęłam się włosami i ruszyłam do drzwi, po drodze chwytając tylko telefon.
Idąc do cukierni, myślałam o zaproszeniu mamy na wspólny lunch we trzy. Aczkolwiek obawiałam się reakcji Mi, jeśli umówiłabym nas za plecami siostry. Postanowiłam mimo wszystko wstrzymać się na chwilę obecną z tym pomysłem.
Spacer był niezbyt długi, ponieważ lokal znajdował się bardzo blisko naszego loftu. Weszłam do środka, po czym skierowałam się od razu do witryny ze słodkościami. Moją uwagę zwróciły croissanty. Było ich chyba z dziesięć różnych rodzajów. Wiedząc, że moja bliźniaczka uwielbia połączenie kwaśne ze słodkim, wybrałam dla niej dwa z nadzieniem malinowo-cytrynowym, dodatkowo polane białą czekoladą.
Zaś po dłuższym zastanowieniu, dla siebie zamówiłam klasycznie z czekoladą. Zapłaciłam, podziękowałam ekspedientce w średnim wieku i wyszłam ze swoimi zdobyczami. Na zewnątrz poczułam na swojej skórze muśnięcie słońca, które właśnie się pojawiło. Bardzo to lubiłam, jednak w Seulu rzadko można było się nim cieszyć, przez wysokie budynki, które wszystko przesłaniały. Dlatego starając się tym nacieszyć, wracałam powoli do mieszkania.
Jak do niego dotarłam okazało się, że Jungmi dalej spała. Odłożyłam smakołyki na blat i umyłam ręce. Następnie zabrałam się za przygotowanie śniadania. Zamierzałam przyrządzić tosty francuskie, bo obie z siostrą je uwielbiałyśmy. Postawiłam na ich słoną wersję, ponieważ do kawy miałyśmy inne słodkości. Naszykowałam sobie wszystkie produkty, po czym ruszyłam obudzić Mi.
Za moment zapukałam do jej sypialni, jednak nie było żadnego odzewu, dlatego weszłam do środka. Siostra leżała okryta cała kołdrą. Podeszłam bliżej i postarałam się bardzo delikatnie ją zbudzić. Po dłuższej chwili się to udało, bo usłyszałam mruknięcie spod pościeli. Jungmi odkryła się i rzuciła przywitanie zachrypniętym głosem, ledwo uchylając powieki.
Podejrzewałam, iż moja bliźniaczka się nie wyspała, gdyż nie wierzyłam, że to kac. Zawsze miała mocną głowę do alkoholu, nie to co ja. Posłałam jej pocieszający uśmiech i oznajmiłam, że za kwadrans śniadanie. Potem wróciłam do kuchni, gdzie zajęłam się smażeniem tostów. W międzyczasie zobaczyłam, jak Jungmi szła do łazienki.
Na szczęście posiłek nie wystygł, gdy dołączyła do mnie przy stole. Spoczęła na krześle i uśmiechnęła się szeroko na widok tego co znajdowało się na talerzu. Sprawiło mi radość, widzieć ją taką. Chciałam się do niej zbliżyć, ponieważ przez te wszystkie lata, bardzo tęskniłam za Jungmi.
Kiedy zjadłyśmy śniadanie i popijałyśmy kawę, podałam siostrze croissanty, które dla niej wybrałam. Podziękowała szczerząc się bardziej niż wcześniej. Niedługo potem oznajmiła, że musi na trochę wyjść, ale wróci przed kolacją. Pokiwałam głową, a wtedy moja bliźniaczka rzuciła:
─ Wiem, że w weekend robimy imprezę, ale może dasz się namówić jutro na wyjście do baru? To nasze dwudzieste urodziny.
Widziałam jej podekscytowanie, więc nie chcąc tego popsuć, zgodziłam się. Jungmi objęła mnie szybko, co skwitowałam cichym śmiechem. Potem pozmywała i niebawem opuściła mieszkanie. Ja postanowiłam poczytać książkę. Wybór padł na klasykę. Chwyciłam z półki "Wichrowe wzgórza", które już kiedyś czytałam i udałam się na taras. Zamierzałam skorzystać ze słońca.
Oderwałam wzrok od liter dopiero, kiedy bardzo zachciało mi się pić. Spojrzałam na zegar wiszący w kuchni, kiedy tam weszłam, by ugasić pragnienie. Było już sporo po piętnastej, więc postanowiłam przygotować sobie coś do jedzenia. Padło na jedno z moich ulubionych włoskich dań, carbonarę.
Gdy tylko była gotowa, wróciłam na taras, ponieważ tam miałam ochotę zjeść. Po sprzątnięciu stwierdziłam, że nie mam dziś sił, by przewieźć tutaj reszty swoich rzeczy. Powiadomiłam o tym mamę. Nie odpowiedziała, co znaczyło, iż prawdopodobnie dalej pracowała.
Gdy byłam młodsza, wracała do domu o rozsądnej porze, jednak odkąd skończyłam piętnaście lat, widywałam ją rzadziej.. Podejrzewałam, że uciekała w pracę, bo doskwierała jej samotność oraz tęsknota za drugą córką. Dlatego starałam się nie dokładać rodzicielce zmartwień i nie skarżyłam się, iż niewiele czasu miała dla mnie.
Niebawem odłożyłam przeczytaną do połowy książkę i zdecydowałam, że powinnam się zdrzemnąć. Przypuszczalnie od zbyt długiego czasu jaki spędziłam na zewnątrz na słońcu, rozbolała mnie głowa. Nie lubiłam spać w ubraniach, więc założyłam na siebie tylko dłuższą koszulkę, po czym weszłam do łóżka.
°
Jungmi
Kiedy wyszłam z mieszkania, skierowałam się w stronę centrum. Podczas wczorajszego studiowania mapy obszaru, zauważyłam budowle, która mnie bardzo zainteresowała. Omijając dzisiejszą poranną przebieżkę, postanowiłam udać się na siłownię. Lubiłam być w formie, czuć charakterystyczną euforię po wysiłku i zmęczona wracać do mieszkania. To mogło być chore, ale wręcz kochałam czuć spiekotę obolałych mięśni i rozmasowywać je później natryskiem prysznica.
Szłam wzdłuż głównej ulicy, mijałam samochody i rowerzystów, pieszych pędzących w stronę linii metra. Zastanawiałam się wtedy, jak to jest mieć zwyczajne życie? Mając za ojca polityka, bardzo wiele rzeczy mnie ominęło. Nie chodziłam na przyjęcia urodzinowe do znajomych z klasy, nie biwakowałam, zielona szkoła dla mnie nie istniała. Ojciec uważał to za zbyt denne zajęcie i wielokrotnie o tym przypominał. Dla niego powinnam zachowywać się dostojnie i z gracją. Potępiał mój styl bycia, czarne ubrania, mocny makijaż, którego bazą była ciemna kredka do oczu i eyeliner.
Myśląc czasami nad tym, uważałam, że lepiej by było, jakby sprawował opiekę nad Mei. Ona była bardziej dziewczęca, ułożona i spokojna. Nadawała się na córkę koreańskiego konsula w Japonii. Często miałam wrażenie, że ojciec się mnie wstydzi.
Pochmurne myśli odgoniłam, kręcąc głową. Starałam się nie rozpłakać. Zazwyczaj byłam silna i chciałam, by mnie tak inni postrzegali. Nie cierpiałam bezbronności i niesprawiedliwości. Przechodziłam dłużej okres buntu i... Zawsze czułam się inna.
Droga do siłowni minęła dość szybko. Było to miejsce dość spokojne, co mnie pozytywnie zaskoczyło. W Tokio praktycznie były tłumy, głośna muzyka, odgłos spadających sprzętów i chichotów członków klubu fitness.
─ Pierwszy raz? ─ zapytała siedząca za ladą recepcjonistka. Pokiwałam głową na znak potwierdzenia. ─ Proszę o wypełnienie ankiety i wyrażeniu zgody na przetwarzanie danych osobowych.
Wypełniłam wszystko zgodnie z jej poleceniem. Złożyłam podpis w odpowiednim miejscu. Później odebrała kartę magnetyczną w postaci zegarka na rękę. Skierowałam się do szatni damskiej, która zajmowała miejsce po lewej stronie. Po prawej, naprzeciwko niej, była szatnia męska.
Znalazłam odpowiednią szafkę, położyłam na ławce torbę wypchaną odpowiednimi rzeczami do treningu i otworzyłam drzwiczki. Powoli pozbyłam się codziennego stroju, składającego się z czarnej koszulki Rolling Stones i odpięłam biustonosz. Szybko założyłam sportowy top, związałam włosy, przebrałam spodnie na obcisłe, niezbyt krępujące ruchy legginsy i zmieniłam buty.
Siłownia była przestronna, dobrze wyposażona i dość cicha. Możliwe, że to wszystko przez pogodę na zewnątrz. Było ciepło i słonecznie. Zapewne większość osób wolała aktywniej spędzić czas, jeżdżąc na rowerze lub rolkach.
Ja potrzebowałam wycisku w tym miejscu.
Na początek rozejrzałam się, aby zlokalizować potrzebne do dzisiejszego dnia maszyny. Chciałam zrobić trening pleców i nóg. Po wyczerpującej podróży z Tokio potrzebowałam rozciągnięcia się. Plan opracowany pod wpływem chwili wydawał się dość sensowny.
Poczłapałam do bieżni, stojącej przy dość dużych oknach. Z tego miejsca miałam widok na rzekę Han i drugi brzeg. Położyłam butelkę w zgłębieniu i niewielki ręcznik zawiesiłam na specjalnym haczyku. Do uszu włożyłam słuchawki i zaczęłam swój trening.
Głos Eddiego Sheeran'a pieścił moje zmysły. Jego "Shape of you" zawsze dawało mi motywację do szybkiego biegu. Z początku ustawiłam dość szybki spacer, podnosząc z przebytymi metrami szybkość. Zaplanowałam półgodzinny trucht, aby się dość dobrze rozgrzać. Czasami sobie podśpiewywałam pod nosem, nie zważając na osobę obok. Wyłączyłam się i byłam tylko ja, bieżnia i pokonywane ograniczenia.
Schodząc z maszyny, zawsze miałam uczucie, że choć stałam w miejscu, grunt ciągnie mnie jak bieżnia. Była to zapewne wina błędnika, który potrzebował krótkiej chwili na przetrawienie informacji, że już nie znajduję się na urządzeniu. Delikatnie zakręciło mi się w głowie, a później opadłam.
Przed spotkaniem z klubową podłogą uratowały mnie silne ramiona.
─ Wszystko okej?
Zamrugałam szybko oczami. Głos wydawał mi się znajomy i mogłabym przysiąc, że już wcześniej rozmawiałam z mężczyzną. Kiedy podniosłam wzrok, ujrzałam idealną twarz faceta z reality show.
Ściągnęłam pośpiesznie słuchawki z uszu.
─ Nosz kurwa, nie wierzę ─ wymsknęło mi się, nim zdążyłam się ugryźć w język.
Wada numer jeden Song Jungmi ─ niewyparzony język, skutkujący zazwyczaj głupimi zwrotami i niepożądanymi reakcjami.
Twarz chłopaka nie wyrażała nic więcej, a nawet aż ─ niedowierzanie i poirytowanie. W dodatku wyglądał, jakby ujrzał ducha. A to przecież on trzymał mnie w swoich objęciach. Poza tym, prędzej mężczyzna zostałby rozpoznany na ulicy, niż ja, zwykła dziewczyna z kompleksami.
─ Wszystko okej? ─ powtórzył, a jego głos brzmiał jak melodia. Dość słodka i kwaśna. Z dużą ilością karmelu, posypana cukrem trzcinowym, mająca subtelny aromat wanilii.
─ Tak ─ odpowiedziałam i wyrwałam się z jego objęć. ─ Dzięki za pomoc ─ mruknęłam, odchodząc jak najszybciej. Nie chciałam, by zobaczył, jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec koloru dorodnego pomidora.
Znikając w łazience, ruszyłam do umywalki. Opłukałam twarz zimną wodą. Następnie spojrzałam w lustro. A później wypowiedziałam bardzo ważne zdanie:
─ To spotkanie to stanowczo zły omen!
Od Autorki: Powili, zaczynamy się rozkręcać. Nie wiem, czy będziemy publikować regularnie. Czy ustalimy z neko_hearts konkretne dni, w których będą się pojawiać rozdziały? Na pewno dostaniecie o tym powiadomienie. Jak myślicie, co się jeszcze może wydarzyć?
I spokojnie, Yoongi za niedługo się pojawi ^^
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzymy, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top