三十五

Za oknem było już ciemno, kiedy udało mi się wydostać spod kołdry i wziąć prysznic. Ciepła woda dała mi ulgę, ale nadal narzekałam na tępy ból głowy, którego raczej szybko się nie pozbędę. Wchodząc do salonu miałam na sobie jedynie koszulę nocną i skarpetki. Light zmierzył mnie wzorkiem znad książki i pokręcił głową niezadowolony. Mrugnęłam do niego okiem, a ten parsknął śmiechem. Usiadłam na kanapie i spojrzałam na niego zalotnie. Tym razem chłopak cicho się zaśmiał, a ja po chwili mu zawtórowałam. Śmieszyła mnie nasza relacja.

-Kac minął?

-Nie widać?- Zarzuciłam włosami i posłałam w jego stronę buziaka.- Mogę iść już wyrywać facetów. Żaden puszczalski Japończyk nie będzie psuł mi humoru.

Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Wyszeptałam parę przekleństw i niechętnie wstałam z kanapy, mamrocząc coś o starości i pewnej śmierci. Za mną Light jedynie wyłączył telewizor i zapewne zagłębił się ponownie w lekturze. Denerwowała mnie jego zdolność do zachowywania wiecznego spokoju. Był za bardzo opanowany jak na moje standardy, nie widziałam w nim szalonego mordercy, a chłopaka, który nie widzi świata poza książkami.

Kiedy nareszcie udało mi się doczołgać do drzwi, poczułam niemiły skurcz w brzuchu. W głowie miałam wiele pomysłów na to, kto to może być. Chciałam powiedzieć Light'owi, żeby się schował, jednak w tym samym momencie do drzwi ponownie ktoś zapukał. Zdenerwowało mnie to lekko i bez patrzenia przez judasza, otworzyłam je na oścież.

Poczułam jak kolana się pode mną uginają, a w oczach pojawiają się łzy. Przede mną stał Suo z ogromnymi cieniami pod oczami i rozczochranymi włosami. Na sobie miał gruby sweter, na który niedbale narzucony był płaszcz. Wyglądał okropnie, przez co poczułam kolejny uścisk w brzuchu. Próbowałam powstrzymać wszystkie destrukcyjne myśli, które kłębiły się w mojej głowie, jednak to nic nie dawało. One powracały ze zdwojoną siłą, przez co wiedziałam, że wystarczy tylko jedno jego słowo.

-Kou...

Podeszłam do mężczyzny i oplotłam jego szyję dłońmi, po czym go pocałowałam. Nie potrafiłam nad sobą zapanować. Poczułam jak Suo łapie mnie za pośladki i podnosi lekko do góry. Zrozumiałam jego gest i oplotłam swoje nogi wokół jego bioder. Moja kobiecość lekko otarła się o jego sweter i to wystarczyło, abym cała zadrżała. Mężczyzna nie przestawał mnie całować nawet w momencie, kiedy ściągał buty w przedpokoju. Cały czas szedł w kierunku sypialni, a ja nie potrafiłam mu się oprzeć.

Jednak na chwilę delikatnie wyrwałam się z jego objęć i kiedy on składał pocałunki na mojej szyi, ja kątem oka spojrzałam w stronę salonu. Light nadal siedział niewzruszony na kanapie i czytał książkę. Nie oderwał się od lektury nawet wtedy, kiedy Suo otworzył drzwi do mojej sypialni, a następnie je zatrzasnął.

Chciałam czuć bliskość mężczyzny cały czas, jednak ten położył mnie na łóżku, aby móc ściągać z siebie płaszcz. Ja natomiast usiadłam przed nim i rozpięłam mu spodnie. Po chwili stał przede mną w samych bokserkach, przez które wyraźnie przebijała się jego męskość. Dopiero teraz mogłam w pełni zobaczyć jego ciało, które było piękne. Miał wyraźnie zarysowane mięśnie, a do tego nie był chorobliwie chudy, jak większość jego rodaków. Z każdą chwilą czułam się coraz słabiej, tracąc przy tym zdrowe myśli. Mężczyzna delikatnie ściągnął ze mnie cienki materiał i spojrzał na mnie zachłannie. W świetle księżyca wyglądałam na o wiele bledszą. On jedynie cicho mruknął i zbliżył się do mnie powodując tym samym, że musiałam się położyć. Czułam jego bliskość, a to działało na mnie zbyt pobudzająco. Co chwilę po moim ciele przechodziły dreszcze, a skóra płonęła. Wystarczyło jego delikatne muśnięcie, czy pocałunek, który powodował moje jęknięcie.

Nagle jedna z jego dłoni przejechała po wewnętrznej stronie mojego uda. Cała zadrżałam, co spowodowało delikatny uśmiech na jego twarzy. Wplotłam palce między jego czarne kosmyki, na co ten cicho mruknął i zaczął składać pocałunki na moim dekolcie. Z każdą sekunda czułam coraz większe pożądanie. Przesunęłam swoje dłonie na bieliznę mężczyzny, chcąc go jej pozbawić. Ten jedynie oplótł palce na moich nadgarstkach i skierował moje dłonie na jego plecy. On natomiast nadal błądził po moim ciele, co jakiś czas zahaczając o wrażliwe miejsca, tym samym doprowadzając mnie na skraj szaleństwa. W momencie kiedy chciałam już przejąć sprawy w własne ręce, poczułam jak mężczyzna powoli we mnie wchodzi. Lekko się skrzywiłam, jednak kiedy ten to zobaczył, ścisnął dłonią moja pierś i złożył na niej kilka pocałunków, przez co początkowy ból odszedł w niepamięć. Suo z każdą chwilą poruszał się we mnie coraz szybciej, a po mnie przechodziły kolejne fale czystej rozkoszy. Moje całe ciało płonęło, a jego zimne dłonie przyjemnie mnie drażniły. Między nami panowała cisza, przerywana jedynie cichymi jękami i przyśpieszonymi oddechami.

Nagle świat się dla mnie zatrzymał, a mężczyzna jak na złość wpił się w moje usta, przez co doszłam w kompletnej ciszy. Czułam jak on się mną bawi. Wykorzystał moje słabości i doprowadził mnie na skraj szaleństwa. Wtedy jego ramiona zamknęły mnie w szczelnym uścisku. Oboje byliśmy rozpaleni i lekko zmęczeni. Wtuliłam się w jego nagi tors, a po moim policzku popłynęło kilka łez. Suo pogłaskał mnie po głowie i pocałował w czoło. Jego zapach i ciepło powodowały u mnie rozrywający ból. Myśl, że dwa dni temu w jego ramionach leżała inna kobieta, była dla mnie zabójcza. Miejsce rozkoszy zastąpił smutek i obrzydzenie do samej siebie.

-Watashi wa anata aishiteru yo. Nakanaide. [Kocham cię. Nie płacz.]

Mężczyzna okrył nasze nagie ciała kołdrą i zamknął oczy. Po chwili jego oddech zaczął się wyrównywać, a on usnął. Ja jednak nie mogłam sobie na to pozwolić. Z każdą minutą mój wstręt do siebie i niego rósł. Czułam obrzydzenie, kiedy mężczyzna się poruszył i otarł o mnie. Łzy zastąpił grymas bólu. Nie mogłam tak dłużej wytrzymać. Wyrwałam się z jego ramion i poszłam pod prysznic. Tarłam się mocno gąbką z nadzieją, że uda mi się zedrzeć jego dotyk. Mimo to moje ciało mówiło co innego. Chciało wrócić w ramiona Suo i tak jak on odejść w krainę snu. Umysł jednak brzydził się tego, do czego dopuścił.

Stałam przed lustrem patrząc na swoje niewyraźne odbicie w nim. Przetarłam szkło ręcznikiem, dzięki czemu starłam parę wodną. Od razu przed oczami zobaczyłam swoje dokładniejsze odbicie. Zaczerwienione oczy, ledwo było widać spod spuchniętych powiek. Nie mogąc znieść swojego widoku. Opadłam na zimne kafelki i usiadłam pod jedną z ścian. Pustym wzrokiem wpatrywałam się w drzwi. Słyszałam jak ktoś wychodzi z mieszkania i zamyka je na klucz. W głębi serca miałam nadzieję, że to nie Suo. Chciałam się jeszcze z nim spotkać. Spotkać, aby wykrzyczeć co o nim uważam.

Nagle usłyszałam cichą rozmowę w mojej sypialni. Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Mężczyzna siedział ubrany na łóżku i z kimś rozmawiał. Spojrzałam na zegar, było po siódmej. Siedziałam w zamknięci przez cztery godziny.

Kiedy Tatsuo zauważył moją obecność odłożył telefon i posłał w moją stronę uśmiech. Ja jedynie oparłam się o framugę drzwi i wbiłam w niego słaby wzrok.

-Kiedy spotkałam twoja mamę, byłam po wizycie w twoim mieszkaniu. Jak ona się nazywała?

-Izanani.- Mężczyzna momentalnie spoważniał i zakrył dłonią twarz.- Kou... nie chciałem.

-Była przynajmniej kimś więcej, niż przypadkową dziewczyna z ulicy?

-Jest koleżanką z pracy.

-Czujesz coś do niej?

-Nie. Nic między nami nie ma.

Mężczyzna podniósł się z łóżka i podszedł do mnie. Chciał mnie przytulić, jednak ja cofnęłam się do tyłu i wskazałam głową na drzwi.

-Wyjdź stąd.

-Kou...

-Nie mów tak do mnie!- Poczułam jak cała złość we mnie wybucha.- Wykorzystałeś mnie, pomimo iż wiedziałeś co zrobiłeś. Nienawidzę cie!

-Uspokój się Kodoku.- Mężczyzna złapał mnie za ramiona i spojrzał głęboko w oczy.-To był błąd, byłem pijany. Nie zrobiłbym tobie tego nigdy.

-Przestań!- Wyrwałam się z jego uścisku i otoczyłam własnymi ramionami. Odsunęłam się pod drzwi kuchni i ponownie wskazałam na drzwi, tym razem mając łzy w oczach.-Wyjdź stąd Tatuso, rozumiesz? Zostaw mnie samą.

Mężczyzna chciał protestować, jednak widząc moje załamanie założył buty i po prostu wyszedł. Zostałam sama w pokoju, po czym upadłam na podłogę i głośno krzyknęłam. Miałam dosyć siebie i jego. Pragnęłam zniknąć i o wszystkim zapomnieć. Dopiero cichy śpiew nad moich uchem i zapach siarki spowodował, że mogłam się uspokoić.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top