三十

Na moim biurku znajdowało się kilkanaście notatek, jednak w oczy rzuciła mi się czarna, jak smoła teczka. Na jej wierzchu niewielkim drukiem znajdował się napis: Tajne. Od razu usiadłem na niewygodny fotelu i w dłonie chwyciłem akta. Na pierwszej stronie znajdował się krótki rysopis i zdjęcie chłopaka.

Widząc jego ciemne włosy i delikatne, a zarówno męskie rysy twarzy, wiedziałem od razu z kim mam do czynienia. Light Yagami, seryjny morderca ukrywający się pod pseudonimem Kira. Widziałem jego akta po raz pierwszy. Jego istnienie zostało zatuszowane na każdy możliwy sposób. Nie wspomnę już o śmierci, o której wiedzieli tylko nieliczni. Dla świata on nadal był żywy. Podobno studiował na jakimś uniwersytecie w Ameryce, a potem zamieszkał w Kanadzie razem z swoją narzeczoną, którą początkowo była niejaka Misa Amane. Jej śmierć jednak pokrzyżowała nam plany. Po samobójstwie i braku Light'a na pogrzebie, zaczęły roznosić się plotki na temat śmierci mężczyzny. Na szczęście Sachiko Yagami zdemontowała wszystkie plotki. W liście do jednej ze stacji telewizji napisała, że po śmierci jego ojca i narzeczonej, Light wyjechał z kraju i chciał uciec od przytłaczających go myśli. To zaspokoiło głodne hieny i po tygodniu ich sprawa ucichła. Kult Kiry nadal był ciągnięty, jednak nikt nie wiedział kim on tak naprawdę był. Policja nie chciała ujawnić tej wiadomości, dla dobra rodziny mordercy. Do tego nigdzie nie została wspomniana jego śmierć. Oficjalna wersja brzmiała, że Kira został pojmany przez Japońska policję. Na świecie zapanował pokój. Był on dość kruchy, jednak trwał długo.

Wtedy do akcji wkroczył kolejny wysłannik bogów. Nie działał zbyt długo i spektakularnie. Zabił kilka osób, ale nie wychylał się. Kiedy N. został poproszony o pomoc, powiedział na forum, że nie będzie zajmował się tanią podróbką Kiry. Zabójca otrzymał przydomek C-Kira. A potem, po określeniu go "obrzydliwym mordercą", nagle jego sprawa ucichła. Miesiąc po tym w jakimś mieszkaniu w Kioto odnaleziono wisielca. Obok jego ciała znajdował się list pożegnalny i przyznanie się do winy. Nie mógł żyć z myślą, że zabijał, przez co popełnił samobójstwo. Do prasy nie przedostała się nawet wiadomość o jego istnieniu. Nie miał rodziny, więc jego śmierć było łatwiej zatuszować.

-Zapoznałeś się z tym, Riggs?

-Jeszcze nie.- Spojrzałem na Kagawe, który wszedł do mojego biura i wygodnie rozsiadł się na fotelu naprzeciwko mojego biurka.- Czy te akta nie powinny być schowane, na dnie pancernej komody?

-Do niedawna były. Tak się jednak składa, że musieliśmy je przenieść do spraw w trakcie.

-Co?

-Sprawdź.

Przerzuciłem kilka kartek z danymi ofiar mężczyzny, aż dotarłem na koniec. Momentalnie przeszedł po mnie dreszcz, a ja prawie wypuściłem akta z dłoni.

-To zdjęcie z wczoraj. Widzisz jakieś podobieństwo?

-Ale on nie żyje.

Zacząłem przyglądać się dokładniej zdjęciu z początku dokumentów i temu z końca. Light stał pośród ludzi i przyglądał się całej akcji w dokach. Nie krył się zbyt bardzo z swoją tożsamością. Na jednym zdjęciu był nawet szeroko uśmiechnięty. Z jednej strony myśl, że wiemy kim jest drugi Doku, była kojąca. Z drugiej jednak strony, to był Kira. Z nim nie wygramy tak łatwo jak z jego siostrą, to przez niego zginęły tysiące ludzi, a on pozostawał nieuchwytny przez ponad pięć lat.

-Został ożywiony. W takim wypadku to znaczy, że do czynienia mamy z tym samym bogiem.

-Ryūk, tak?

-Tak. Połączenie tej dwójki nie jest najlepsze.

-Nie jest najlepsze? To wydaje mi się dość łagodne określenie.

-Jesteśmy na przegranej pozycji. Kurwa Riggs, nie mamy praktycznie szans na wygranie z nim.

-Czyli mamy się już poddać?

-Nie. Otóż mamy asa w rękawie.- Po tych słowach do mojego biura weszła grupa ludzi, na czele z jakimś drobnym chłopakiem o jasnych włosach.- Mamy Near'a.

Chłopak usiadł obok mojego biurka i ugryzł kawałek czekolady. Dopiero po chwili spojrzał na mnie i Kagawe. Miał pod oczami duże cienie, jakby nie spał od kilku nocy.

-Macie jakieś dokumenty? Nie mogę zaczynać od zera.

Podałem mu akta Light'a, a ten zaczął je przeglądać. Przy tym nawijał na swoje palce kosmyki jasnych włosów. Ten kolor wyglądał jakby był sprawką jakiejś farby, jednak wątpię czy on byłby w stanie farbować swoje włosy. Wyglądał zbyt niezdarnie, a czekolada w jego dłoni dodawała mu jedyne dziecinności.

-Słyszałem, że Mello znowu umarł. Czy to prawda?

-Tak.- Podniosłem się z krzesła i zacząłem powoli przechadzać się po moim gabinecie, który pomimo dość dużych rozmiarów, miał problem z pomieszczeniem całej świty chłopaka.- Umarł w wypadku spowodowanym przez Doku.

-Doku to Kira. Używajmy starego określenia, lepiej dopasować mi go do figurki.

Chłopak wyciągnął z kieszeni kilka figurek i rozstawił je przed sobą. Był tam miniaturowy L., M., ja, Kagawe czy nawet Kodoku. Chłopak w dłoń chwycił figurkę Light'a i przystawił do niego jego siostrę. Nagle oderwał dziewczynie głowę i rzucił ją w kąt, a na jej miejsce postawił Kou.

-Ta dziewczyna to...

-Kodoku została oczyszczona z zarzutów, więc odłóż jej figurkę na bok.

Nagle chłopak chwycił mnie i przystawił do pozostałej dwójki. Czułem jak wzbiera się we mnie złość. On jawnie posądzał mnie o bycie mordercą.

-Ale wasza trójka jest brakującymi elementami w układance.- Chłopak podniósł się z ziemi i usiadł na moim fotelu.- Light wiedział, że nie może po raz kolejny działać w samotności, ale nie może też ufać byle komu. Miał w swoich szeregach Kodoku i ciebie. Dzięki tobie miał łatwiejszy przepływ informacji i wiedział kogo warto zabić. Kodoku miała odciągnąć od niego podejrzenia, ale Light nie wytrzymał, więc pomógł jej wydostać się z doków. Z łatwością uniewinnił ją i ciebie, bo w końcu nikt nie podejrzewa o takie zbrodnie kochanków. On za to zaspokoił swoje ego, kiedy ludzie zrozumieli, że to nie ta dziewczyna jest Doku. Teraz nikt go nie będzie mylił.

-W takim razie dlaczego nie zabił Kou? Gdybym ją zabił udowodniłby, że jest w stu procentach niewinna.

-W takim razie darzy ją sympatią albo uznał, że może mu się przydać.

-A ja mam być ich łącznikiem?

-Tak. Light ostatnio robił to sam i nie wyszło mu to na dobre. Ty jesteś młody i trzymasz się blisko Kagawe.

-Sądzisz, że pozwoliłbym mu na zabicie Kaito? On był moim jedynym przyjacielem. Wyrwałbym mu notatnik i sam go tam wpisał.

-Ty tak, ale nie Kodoku. Light nie każdemu może ufać na równi, przekonał się o tym ostatnim razem.- Chłopak odsunął moją figurkę i przysunął ją w stronę komendanta.- Jesteś blisko policji i w pewnym momencie mogą odezwać się w tobie wyrzuty sumienia. Z tego powodu Light trzyma cię na odległość. Do tego z zaufanych źródeł wiem, że coś łączy cię z tą dziewczyną. Kira idealnie was dobrał. Pasożytuje na waszej bliskiej relacji. Nie doceniałem go.

-Skończ tę szopkę.- Komendant Kagawe pochylił się nad biurkiem i spojrzał na figurki.- Riggs to najbliższy mi człowiek. Znam go od czasów przedszkolaka i prędzej o bycie Doku oskarżyłbym mojego syna, niż jego. Do tego ta dziewczyna jest czysta. Wygląda na pewną siebie i arogancką, ale jej podejście do tego wszystkiego jest inne niż w przypadku Yagami'ego. Ona nie zadaje pytań, otwarcie nam potrafiła zagrozić.

-Masz rację. Kira by tak nie zrobił, ale Doku?

-Kodoku nie jest mordercą. Nie rozumiesz tego?

-Light...

-Był i pewnie nadal jest niezrównoważonym psychopatą.- Oparłem się o biurko i zmierzyłem jasnowłosego morderczym wzrokiem.- A Kou została potraktowana tak, jakby to ona nim była. Ty byś po tym nie zwariował? Nie chciałbyś pokazać ludziom na siłę, że się nie boisz?- Nachyliłem się nad chłopakiem, jednak ten nie nawiązał ze mną nawet kontaktu wzrokowego.- Przed innymi udawała silną, a w domu nie mogła spać. Płakała i miała ataki paniki. Zrobiliście z niej mordercę.

-I to ma ją usprawiedliwić Tatsuo? Light też wydawał się być niewinny i pomocny.

-Osobiście go wyśledzę i udowodnię, że Kou jest niewinna.

-A ty? Kto oczyści ciebie z zarzutów?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top