七
-Jakiej muzyki słuchasz?
-Metal.
-To trzymaj, powinno się tobie spodobać.
Podałem dziewczynie słuchawkę, a ona z lekkim oporem wsadziła ją do ucha. Ja natomiast z kieszeni wyciągnąłem swój telefon i włączyłem piosenkę. Zdziwiło mnie trochę to, że słuchamy tego samego gatunku. Wyglądaliśmy jak z innych światów, a jednak coś nas łączy. Czym ona mnie jeszcze zaskoczy?
-Co to za zespół?
-Nocturnal Bloodlust.
-Brzmi bardzo dziwacznie. Czy to zespół Japoński?
-Tak.
-Nienawidzę japońskiego.
Dziewczyna chciała wyciągnąć słuchawkę, jednak w ostatniej chwili ją powstrzymałem. Skrzywiła się, ale dzielnie znosiła Japoński który rozniósł się w słuchawkach.
-A ty jakich zespołów słuchasz?
-Slipknot jest spoko.- Kodoku chwyciła swój telefon i zaczęła szybko przewijać zdjęcia. Po chwili pod nos przystawiła mi swój telefon.- Ten facet po środku to Corey Taylor. Jego głos stworzył sam Bóg.
Na zdjęciu znajdowało się kilka osób, zapewne mężczyzn. Mieli na sobie okropne maski, ale dość normalne stroje. Myślałem, że to Japońskie zespoły bywają dziwne, jednak chyba zaczynam mieć na ten temat odmienne zdanie.
-Po co im maski?
-A po co japończykom refreny po angielsku?
-Okay. Nic więcej nie potrzebuję.
Oboje cicho się zaśmialiśmy. Hiro biegł przed nami, co jakiś czas zawracając po to, aby się do nas przytulić. Kiedy piosenka się skończyła usiedliśmy na ławce w parku. Niebo nadal było zakryte przez gęste chmury, a one z każdą minutą stawały się coraz ciemniejsze. Szczeniak podbiegł do nas z gałązką. Kodoku mu ją zabrała i rzuciła. O dziwo Hiro bez problemu ją zaaportował. Na twarzy dziewczyny pojawił się wielki uśmiech, a w jej oczach widać było piękny błysk.
-Dlaczego tak bardzo nie lubisz Japonii?
-Dzieci w przedszkolu tak wzięły sobie do serca moje imię, że postanowiły pokazać mi jak wiele ono zmieni w moim życiu.
-Nie możesz się od razu zniechęcać.
-Mogę.
Dziewczyna rozprostowała swoje nogi i zamknęła oczy. Wyglądała jakby się opalała. Brakowało tylko słońca.
○○○
Poczułam jak na moje stopy kładziony jest patyk. Otworzyłam oczy i podniosłam gałązkę. Następnie rzuciłam ją mocno przed siebie, a rudawa kulka merdając ogonem za nią pobiegła.
-Hiro cię lubi.
-Ja też go lubię.- Odwróciłam się w stronę Tatsuo. Miał jasnobrązowe oczy. Taki kolor ciężko tu spotkać.- Zawsze chciałam mieć psa, ale mój tato jest uczulony. Potem wpadłam na świnki morskie, ale tym razem to moja siostra dostała ataku kichania i kataru. W pewnym momencie chciałam zaadoptować patyczaka.
-Masz siostrę?
-Yhym.- Na chwilę zamilkłam, a w głowie próbowałam sobie wszystko poukładać.- Nie jest moją biologiczną siostrą. Jest Japonką, rodzice ją adoptowali.
-Dobrzy z nich ludzie.
-Nie.- Cicho się zaśmiałam, a następnie ponownie rzuciłam patyk, który pojawił się na moich stopach.- Moja matka ma obsesję na punkcie Azji. Gdyby mogła z mojego ojca zrobiłaby skośnookiego i z siebie też. Gdy mnie urodziła, chociaż w małym stopniu chciała zrobić ze mnie dziecko wymarzone. Byłam jednak tak bardzo europejska, że bardziej się nie dało.- Z każdą chwilą Tatsuo coraz bardziej marszczył brwi i przyglądał mi się z zaciekawieniem.- W domu na siłę mówiła do mnie po japońsku, jednak mój ojciec kazał najpierw nauczyć mnie polskiego i angielskiego. Twój ojczysty język był dla mnie tak nieznośny, że odkąd pamiętam miałam problemy, żeby się go nauczyć. Zaczęłam studia, a nadal nie potrafię czytać znaków.
-Jak to możliwe?
-Mam słabą głowę do pamięciówek. Zajęcia językowe przeszłam na farcie. Znam może z sto znaków, które i tak mi się mylą. Potrafię za to rozmawiać po japońsku.
-Ile lat tutaj mieszkasz?
-Za dwa miesiące będzie równo dwadzieścia.
Mężczyzna wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem. Jest jedyną osobą, nie licząc moich rodziców, która wie o moim problemie. Nie wyśmiał mnie jednak, a wyglądał na zakłopotanego. Tak jakby winił się za to, że on potrafi czytać.
-A twoja siostra?
-Rodzice długo nie mogli mieć dzieci. Kiedy się urodziłam nie mieli szans na drugie. Moja wspaniałomyślna matka postanowiła adoptować prawdziwe Japońskie dziecko. Ma skośne oczy, piękne czarne włosy i oczywiście mówi po japońsku.
-Jak się nazywa?
-Atsuko.
-Miłe dziecko... naprawdę jest miła?
-I to jak. Chciałabym jej nienawidzić ale się nie da.- Uśmiechnęłam się smutno, a wtedy w mojej głowie narodziło się pytanie.- A ty? Co znaczy twoje imię?
-Człowiek- smok, cesarski człowiek. Moja babcia była kobietą o wybujałej wyobraźni.
Razem z Tatsuo zaczęliśmy się śmiać. Wtedy niedaleko nas dość mocno grzmotnęło, a na niebie pojawiły się błyski. Poczułam jak pierwsze krople deszczu opadają na moją twarz i włosy. Hiro od razu podbiegł to mężczyzny, a ten go wziął na ręce.
-Chyba będę się zbierać. Za chwilę zacznie lać.
Jak na zawołanie spadła na mnie tafla wody. Niecałą minutę później, byłam przemoczona do ostatniej suchej nitki. Tatsuo przytulił do siebie szczeniaka jakby chciał go uchronić przed deszczem, jednak nic z tego mu nie wyszło.
-Masz za daleko do domu i się przeziębisz. Chodź do mnie.- Pokiwałam przecząco głową, jednak mężczyzna złapał mnie za dłoń i zaczął za sobą ciągnąć.- Nawet się nie kłóć, Kodoku.
○○○
Ściągnęłam przemoczone tenisówki i katanę. Tatsuo zabrał je ode mnie i położył na kaloryferze, który od razu odkręcił. Hiro w tym samym czasie wskoczył na jasny fotel i wszystko pobrudził swoimi mokrymi łapkami. Wzięłam szczeniaka na ręce, a mężczyzna wytarł go za pomocą ręcznika. Dopiero wtedy mógł bezkarnie biegać po mieszkaniu.
-Jesteś cała przemoczona, dam tobie coś do ubrania.
-Nie trzeba.- uśmiechnęłam się do mężczyzny i wyciągnęłam swój telefon.- Zadzwonię do taty i po mnie przyjedzie.
-Mogę cię odwieźć.
-I tak już za dużo zrobiłeś, nie będę się narzucać.
-To nie jest...
-Jak zrobisz mi herbatę i dasz ciemny ręcznik, to ewentualnie pozwolę się odstawić pod dom.
Mężczyzna od razu podał mi brązowy materiał i zniknął w kuchni. Cicho się zaśmiałam i usiadłam na fotelu, na którym wcześniej rozłożyłam ręcznik. Nie chciałam go pobrudzić jeszcze bardziej. Chwilę potem na stole przede mną pojawiła się filiżanka herbaty. Trochę to wszystko mnie dziwiło.
Mieszkanie Tatsuo nie było w typowym stylu japońskim. Nie spał na macie, czy nie jadł przy tych niepraktycznych niskich stolikach. Z korytarza dobrze widziałam jego sypialnię i wielkie łóżko. W salonie była zarówno sofa, jak i stół jadalniany, do tego herbata była podana w dużym kubku z kwiatami wiśni, a nie w niewielkim kubeczku, których nienawidziłam.
-Smakuje?
-I to jak.- Upiłam kilka łyków naparu i delikatnie się uśmiechnęłam.- Masz bardzo ładne mieszkanie.
-Dziękuję.- Mężczyzna miał na sobie suchą koszulkę i spodnie dresowe. Gdzieś w środku skarciłam się, że nie przyjęłam jego propozycji i siedzę w przemoczonej sukience.- Musiałem wreszcie wyrwać się od rodziców.
-Masz też fajny widok.
Podniosłam się z krzesła i podeszłam do wielkiego okna, z wyjściem na balkon. Oprócz pochmurnego nieba widać było park, w którym spotkała nas ulewa. W Japonii, a tym bardziej w Tokio, widok na jakieś "zielone miejsce" był ciężki do zdobycia.
Wpatrywałam się przed siebie, aż nagle coś uderzyło o szybę. Odskoczyłam do tyłu i cicho krzyknęłam. Przede mną pojawiła się twarz Ryūk'a. Shinigami przycisnął swoją szpetną mordę do szyby i wpatrywał się swoimi wytrzeszczonymi oczami we mnie. Odeszłam od okna i usiadłam na krześle, próbując złapać powietrze. Serce waliło mi tak jakby miało wyskoczyć. Od razu obok mnie pojawił się Tatsuo.
-Nic ci nie jest?
-Nie... to chyba ptak.
Hiro zaczął strasznie ujadać, patrząc się tym samym w stronę, gdzie nadal stał Bóg Śmierci. Spojrzałam na Ryūk'a morderczym wzrokiem, jednak ten posłał w moją stronę krzywy uśmiech.
-Hiro, cicho.- Tatsuo podszedł do psa i wziął go na ręce.- A ty Kodoku? Odwieźć cię już?
-T-tak. To chyba dobry pomysł.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top