十三
-Naprawdę sądzisz, że nikt nie zauważył serii wypadków przeczących jakimkolwiek prawom?
-O czym mówisz?
Spojrzałam w niebieskie oczy blondyna, a na mojej twarzy pojawił się chytry uśmiech. On prychnął i ugryzł kawałek czekolady. Poczułam jak zaczyna mi burczeć w brzuchu. Mógłby się podzielić, a nie wszystko przede mną ukrywa.
-Kobieta wpadająca pod metro na trzykołowym rowerze.-Kolejna kostka czekolady mniej.- Drzewo przygniatające staruszka w parku, gdzie są młode posadzone drzewa, a nie dziesięciometrowe potwory.- Połowa czekolady za nim.- Dziecko wracające ze szkoły utopione w fontannie, gdzie nie było nawet pół metra wody.- Ostatni gryz.- I najlepsze. Wróble które rozszarpały staruszkę. Naprawdę sądzisz, że nikt tego nie zauważył? Policja interesuje się tobą bardziej niż wcześniej.
Chłopak wyciągnął spod swojego płaszcza gruby plik dokumentów i rzucił mi go na nogi. Od razu chwyciłam teczkę i zaczęłam wertować kartki. Na pierwszych stronach znajdowały się podstawowe informacje. Imiona dziadków, rodziców i to czy mogą ze mną współpracować. Obok były dopiski jakie mam z nimi relacje, a dalej rzeczy których sama o sobie nie wiedziałam. Dowiedziałam się, w którym szpitalu przyszłam na świat, jaką mam grupę krwi i dokładny zarys znamion na moim ciele. Jednak prawdziwy szok przeżyłam dopiero na ostatnich stronach. Po moim ciele przeszedł zimny dreszcz, kiedy zobaczyłam ujęcia z kamer z dnia, kiedy znalazłam notatnik. Potem były zdjęcia zrobione przez jakąś osobę postronną, zapewne to detektyw. Dopiero teraz zrozumiałam, jak bardzo byłam nieuważna. Zaczęłam cała drżeć.
-Nie mają dowodów, że to ja wpisuję tych ludzi do notatnika. Ten Death Note, równie dobrze może być żartem jakichś dzieciaków.
-Nie Kodoku. Mają cię na celowniku. Jeden niewłaściwy ruch, a oberwiesz za to.
-I niby co mogą zrobić? Włamać mi się do domu i wywalić wszystko do góry nogami w poszukiwaniu notesu, który nie istnieje?
-Nieistniejący notes?- Mello wskazał na notatnik i spojrzał na mnie pytająco.- Gdyby teraz tutaj weszli, jesteś przegrana na starcie.
-Za tobą stoi Ryūk. To jest notatnik Boga Śmierci, a nie człowieka. On go nie odda nikomu innemu poza mną.
Mężczyzna delikatnie się skrzywił i odwrócił za siebie. Pomimo, iż nie widział Shinigami'ego, obdarzył miejsce w którym znajdował się bóg, tak niesamowicie nienawistnym spojrzeniem, że po moich plecach przeszły ciarki. Ryūk jedynie się zaśmiał i usiadł na komodzie, strącając przy tym jedno z moich zdjęć.
-Wiedziałem, że ożywienie tego chłopaka to dobry pomysł. Wiesz jak bardzo namiesza w twoim życiu, Doku?
-Nie nazywaj mnie tak.
Wysyczałam w stronę boga słowa przepełnione nienawiścią. On traktuje mnie jak swoją przyjaciółkę, bądź i nawet siostrę. Wymyśla zdrobnienia mojego imienia, bezsensowne przezwiska i wybiera mi ubrania do założenia. Teraz upodobał sobie zdrobnienia Doku, które oznacza Trucizna. Ostatnio powiedział mi, że jestem trucizną w jego życiu, od której ma narkotykowe odloty. Nienawidzę go, po prostu nienawidzę.
-Słyszę, że mój zaprzyjaźniony Shinigami też zalazł ci za skórę, Aoi Bara. Jak cię nazwał?
-Doku.
-Doku? To bardzo trafne określenie. Niczym trucizna wlewasz się w świat ludzi i go zanieczyszczasz. Jesteś...
Nagle drzwi mojego pokoju się otworzyły, a do środka weszła moja matka. Szybko przykryłam akta poduszką, a Death Note chwyciłam w dłonie, zakrywając biały napis na okładce.
-Chcecie może coś do jedzenia?
-Nie.- Zimny głos Mello wypełnił nienaturalną ciszę, która powstała w moim pokoju.- Będę już wychodzić.
Mężczyzna podniósł się z mojego łóżka i wyminął kobietę. Kiedy ona zauważyła jego bliznę, która pokrywała całą lewą część jego twarzy, dość wyraźnie się skrzywiła. On natomiast nie zwrócił na to uwagi i szedł dalej przed siebie znikając tym samym po chwili z naszego pola widzenia.
-Kto to jest Kodoku? To nie jest odpowiedni chłopak dla ciebie.
-A kogo chcesz? Azjatyckiego modela z pierwszej okładki magazynu modowego?
-Nie, on po prostu nie jest zbyt przyjacielski, a ta jego blizna...
-Skończ.
Podniosłam się z łóżka i wyszłam na holl. Zbiegłam po schodach, a wybiegając z domu chwyciłam jeszcze skórzaną kurtkę. Otworzyłam drzwi i w ostatniej chwili udało mi się podbiec do Mello. Ten jedynie odpalił motor i chwilę potem wyjechaliśmy na główną drogę. Czułam jak w kieszeni zaczyna wibrować mi telefon, a Death Note z każdą chwilą zaczyna coraz bardziej mi się wyślizgiwać. Na szczęście po kilku minutach mężczyzna zatrzymał motor i zszedł z niego. Niepewnie zrobiłam to samo i zaczęłam za nim iść.
●●●
Chwyciłem w dłonie akta ostatnich śmierci. W tym momencie każdy wtajemniczony w śledztwo wiedział, że na świecie znajduje się notatnik. Kira powrócił. Po moim ciele przeszedł dreszcz. Te słowa brzmiały tak nierealnie. Ledwo osiem lat temu, udało nam się doprowadzić wszystko do porządku, a teraz na nowo zaczynamy rozkręcać tę karuzelę. Na szczęście ta informacja nie dotarła do prasy i mediów. Każdy chce zachować porządek i nie wzbudzać jak na razie niepotrzebnego lęku. Ten posiadacz Death Note'a nie zabija tak jak Yagami. On robi to z wyczuciem, tym samym bawiąc się z nami i notatnikiem. Odkrywa rzeczy o których Light nawet nie pomyślał. Był równy mu inteligencją, a nawet i lepszy. Do tego prawdopodobnie posiadał oczy boga. Wszystkie ofiary były kompletnie przypadkowe. Nie posiadały wspólnych znajomych, rodziny, a ich szansę na to, że chociaż raz w życiu zamienili z sobą jedno zdanie wynosiła zero. Oprócz tego, że umarli w sposób który nie był możliwy do wydarzenia się, nie łączyło ich kompletnie nic.
Odłożyłem akta i ukryłem twarz w dłoniach. Kira powrócił. Wystarczy, że dowie się o tym, że policja rozpoczęła jego poszukiwania, a automatycznie staję się pierwszy na jego liście. Stracę życie, rodzinę, wspomnienia i Kodoku. Stracę wszystko i stanę się pustą powłoką.
Podniosłem się z fotela i podszedłem do okna. Tokio wieczorem zaczynało tętnić życiem. Moi rówieśnicy właśnie wybierali się na imprezy, a ja próbowałem pogodzić się z wizją możliwej śmierci. Kira na pewno mnie zabije. To kwestia czasu aż pozna moje imię i nazwisko. Jestem trupem. Jestem cholernym trupem.
Usłyszałem jak ktoś wchodzi do mnie do biura, a na stole kładzie mi kolejne akta. Kiedy ten ktoś wyszedł, wróciłem do biurka i podniosłem papiery. Po tym jak zaświadczyłem, że Kodoku nie może być mordercą, przestali ją tak bardzo prześladować. Przez to zaczęli szukać też innych podejrzanych. Pierwszą na liście była siostra Light'a, Sayu Yagami. Była zbyt niewinna, nie mogłaby tego zrobić. Ale w końcu jej brat też nigdy nie był podejrzany. On był po prostu genialnym dzieckiem, które pomagało nam w wytropieniu samego siebie. I udało mu się to, po drodze zabijając tysiące ludzi. Czy ona byłaby do tego skłonna? Czy potrafiłaby wpisać czyjeś imię i nazwisko do dziennika z myślą, że za chwilę on umrze? Jej uśmiechnięta twarz temu przeczyła, jednak to właśnie najmniej podejrzane osoby są winowajcami. Do tego podobno skłonności do psychopatii się dziedziczy. Może chce doprowadzić plan swojego starszego brata do końca na swój własny, dziecinny sposób?
Jedno jest pewne. Kira się z nami bawi i nie próbuje tego nawet ukryć. Śmieje nam się prosto w twarz i tylko kwestią czasu jest, aż pokaże nam jak wielką ma nad nami władzę. Jednak dlaczego znowu Japonia? Dlaczego Bogowie Śmierci tak bardzo upodobali sobie nasz kraj, że to w nim wprowadzają kompletny zamęt i spustoszenie.
Odłożyłem akta dziewczyny na biurko i zacząłem przeglądać inne papiery. Większość z tych osób było przestępcami, którzy pojawili się tutaj tylko dlatego, że śledczy muszą ich zamknąć, a komisarz to kompletnie olewa. Wraz z podejrzeniem o bycie Kirą, zostaną złapani w przeciągu dwóch dni, a potem nawet jeżeli okażą się niewinni, zostaną wsadzeni za swoje inne przestępstwa. Jedynym poważnym kandydatem była siostra Light'a. Bezbronna dziewczyna, która musiała przeżyć śmierć sprawiedliwego ojca i brata mordercy. Czyli teraz trzeba skupić się na niej i tylko na niej. Kodoku zostaje zrzucona na plan drugi, a ona staje się moim kolejnym celem. Jednak nie mogę tego zrobić.
Czuję jak coś pożera mnie od środka na samą myśl o Kodoku. Jej uśmiech i śmiech powodują, że chcę rano wstać z łóżka tylko żeby to usłyszeć czy zobaczyć. Uzależniłem się od niej, a raczej zakochałem. Zakochałem się w niebieskowłosej dziewczynie o urodzie tak bardzo przeciętnej.
Cicho westchnąłem i podniosłem słuchawkę telefonu, który zaczął dzwonić. Od razu do mojego ucha dotarł roztrzęsiony głos komendanta. Odłożyłem telefon i bez słowa wyszedłem z biura.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top