4. Jak się poznaliście? (rozwinięcie)

[T/I]- Twoje imię

[T/N]-Twoje nazwisko

[T/K/O]-Twój kolor oczu

[T/K/W]-Twój kolor włosów

«»«»«»«»«»

Connor: Szłaś przez halę z androidami. Nie podobało Ci się zachowanie Cyberlife, dlatego postanowiłaś się zbuntować. Narazie nikt tego nie wiedział i byłaś z siebie dumna, bo ułatwiało Ci to pracę. Nagle zauważyłaś, że ktoś nadjeżdża windą.
~Cholera~pomyślałaś.
Schowałaś się pomiędzy androidami.
Z windy wyszedł Android, RK800. Elegancko ubrany, idealnie zaczesane włosy.
Chciał obudzić androidy w hali, ale przeszkodził mu... drugi on? Groził, że postrzeli człowieka.
~O nie, na to się nie zgadzam~ pomyślałaś i wychodząc z kryjówki, postrzeliłaś złego androida.
-No dalej, rób co trzeba!- powiedziałaś do RK800.
-Kim ty u diabła jesteś?!-krzyknął, starszy mężczyzna.
-Nazywam się [T/I][T/N]. Pracowałam dla Cyberlife, ale jak widać, zbuntowałam się. A jak wy się nazywacie?- zapytałaś.
-Hank Anderson, a ten tu to Connor-powiedział Hank.

Markus: Siedziałaś sobie na jednej z pustych już skrzyń z Cyberlife. Nagle podszedł do Ciebie ten nowy. Markus.
-Jak masz na imię?- zapytał.
-[T/I]. Chcesz coś jeszcze?-zapytałaś. Nie miałaś zbytnio ochoty na rozmowę.
-Jak zostałaś defektem?
Westchnęłaś.
-Byłam pomocą domową. Miałam opiekować się nastolatkiem. Egoistyczny dupek. Codziennie się na mnie wyżywał, aż w końcu zdałam sobie sprawę, że jest to... nie fair. To wzięłam go pewnego razu w obronie, wrzuciłam przez okno i uciekłam. Spotkałam Simona, pomógł mi się tu dostać. Pomagam też często przy naprawie androidów, czy ich wspieraniu.-powiedziałaś.

Kara: Jak zwykle, byłaś na nocnej zmianie. Nagle ktoś wszedł do recepcji, co Cię nieźle zdziwiło. Była to kobieta z małą dziewczynką. Mimo, że kobieta miała na sobie czapkę, widziałaś lekkie światło na jej prawej skroni.
~Defekt~ pomyślałaś. Obsłużyłaś je jak najmilej potrafiłaś. Nie miałaś odrazy do defektów, współczułaś im.
Kiedy patrzyłaś na twarz androidki, na początku widziałaś niepewność, ale po chwili chyba zaczęła ci ufać, z czego byłaś bardzo dumna.

Hank: Byłaś już trochę pijana, ale przecież to się robi w barach, tak? Upijasz się dla zabawy, czy dla zapomnienia, czy dla czegoś innego, ważne jest to, że po prostu pijesz. Zauważyłaś pewnego starszego mężczyznę i postanowiłaś się z nim poznać. Nie gustowałaś w młodych, bo jak twierdziłaś, byli głupi i zarozumiali.
Usiadłaś obok niego i zamówiłaś dwa szkockie.
-Heej-powiedziałaś, przeciągając samogłoskę. Dałaś kosmyk swoich [T/K/W] włosów za ucho i czekałaś na jego reakcję. W końcu na Ciebie spojrzał.
-Ty nie za młoda jesteś?-zapytał.
-Może młoda jestem, ale i też dorosła- odpowiedziałaś z dumą w głosie.-[T/I], a ty?
-Hank.- odparł.
Po chwili zaczęłaś bardziej rozluźniać atmosferę i po chwili już razem się upiliście. Nie żałowałaś decyzji zaprzyjaźnienia się z nim.

Gavin: Byłaś zła. Weszłaś do budynku komisariatu i zostałaś pokierowana do kogoś o nazwisku Reed. Znalazłaś biurko, a po chwili podszedł do Ciebie jakiś brunet.
-Ty masz mi złożyć zeznania, tak?-zapytał.
-Tak. A więc, powiedziałam swojemu androidowi, żeby przyniósł mi długopis, a on takie ,,nie''. No to ja takie no czemu nie? Niech wykona polecenie i przyniesie mi ten pieprzony długopis, a ten Android wziął, zaczął mnie bić, aż w końcu uciekł, wybijając okno.-powiedziałaś.
Widać detektywa zatkało. Tyle zachodu o jakiś durny długopis, ale ok.
-Jaki model?-zapytał się. Wydawało Ci się, że nawet przyjaźniej się do Ciebie odezwał.
-LS300-odpowiedziałaś.-Czy zna Pan kogoś, kto potrafi ładnie wstawiać szyby w oknach?
Reed zastanowił się chwilę i po chwili odpowiedział:
-W sumie to ja potrafię dobrze wstawiać okna, ze wszystkich moich znajomych.
-Świetnie, kiedy ma Pan czas?-zapytałaś się, powoli się zbierając.
-Dla Pani zawsze mam czas-odpowiedział, a ty napisałaś mu swój numer i adres, po czym wyszłaś z komisariatu.

Sumo: Wyszłaś na spacer ze swoją panią. Jak zwykle skierowałyście się w stronę parku. Kiedy tak szłyście, zauważyłaś takiego jednego, pięknego, dużego bernardyna. Natychmiast pobiegłaś do niego, ciągnąc za sobą swoją panią, która wpadła na jego właściciela.
-Hau Hau Hau! (Elo, jestem [T/I], a ty?)-  zapytałaś.
-Hau Hau Hau(Nazwam się Sumo, jestem psem przywiezionym przez Hanka)-odpowiedział.
Spojrzeliście na waszych właścicieli.
-Hau (Love)- powiedziałaś.
-Hau Hau Hau (Miłość od pierwszego wpadnięcia)-dopowiedział Sumo.
-Hau Hau (tak, dokładnie)- potwierdziłaś.
Po dłuższym spacerze, zaprzyjaźniliście się.

Conan: Szłaś patrząc w telefon, na którym była pokazana mapa. Przenieśli Cię do jakiegoś komisariatu w Detroit, a ty nawet z mapą Masz problemy go znaleźć. Nagle wpadłaś na coś wielkiego i upadłaś na ziemię. Spojrzałaś, co zatorowało ci drogę, a był to Android. Wysoki, dobrze zbudowany, kasztanowe włosy i szare oczy. Nie gustowałaś w plastikach, ale ten tutaj, był naprawdę niezły. Poczułaś, że cała robisz się czerwona.
-E puszko, no chodź już!- usłyszałaś że strony auta. Już miałaś się podnieść, gdy mu twojemu zaskoczeniu, pomógł ci Android i na dodatek jeszcze zapytał:
-Nic Pani nie jest?
-Emm... Nie, nie, nic mi nie jest-odpowiedziałaś nieśmiale. Spojrzałaś na model. RK900. Zapamiętasz go sobie. Po chwili wszedł do samochodu i odjechał.
-Jesteś na miejscu-powiedział głos w twoim telefonie. Odwróciłaś się i ujrzałaś budynek komisariatu.

«»«»«»«»«»

Tak wiem, nie umiem pisać preferencji, ale to robię

Trening czyni miszcza!

Ps: Kiedy pisałam z Sumo to ja musiałam dać te Hau Hau, serio XD najbardziej się akurat przy tym ubawiłam XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top