Rozdział 6
- Wstawaj, Janine!
Brunetka jęknęła głośno i przeciągnęła się. Spod przymrużonych powiek zerknęła na Clarise, marząc o tym, by zniknęła i dała jej święty spokój. A najlepiej już nigdy nie wracała.
- Nigdzie nie idę - mruknęła stanowczo.
- Jak to? - zdziwiła się pokojówka, która do tej pory szukała w szafie odpowiedniego ubioru dla Janine, nagle spojrzała na nią ze zdziwieniem.
- Tak to - warknęła osiemnastolatka.
- Ale... - zaczęła niepewnie Clarise.
- Powiedz ojcu i pani France, że jestem chora - ucięła krótko.
- Nie wolno mi kłamać.
- Nie skłamiesz. Rzeczywiście źle się czuję. Głowa mnie boli. Nie wyspałam się.
- Jak zwykle - zachichotała kobieta, lecz gdy Jane rzuciła jej ostrzegawcze spojrzenie, zamilkła i przybrała poważny wyraz twarzy.
- Po prostu idź i przekaż to, co trzeba.
Kobieta pokiwała głową i po chwili już jej nie było.
Janine westchnęła zadowolona, po czym wtuliła się w poduszkę.
***
- Witam, Patrick - blondynka uśmiechnęła się ciepło. Jedynym o czym marzył chłopak (oprócz korony) było uciec.
Niepewnie wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. Patrick zawsze był pewny siebie, lecz tym razem nie wiedział czego mógł się spodziewać po pani France, która według niego była zdolna do wszystkiego. Nic nie odpowiadając, wciąż uśmiechniętej kobiecie, chłopak usiadł na fotelu i spojrzał na nią wyczekująco.
- Nasze ostatnie spotkanie nie należało do najlepszych - zaczęła. - Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej.
Patrick już miał rzucić jakąś zgryźliwą uwagę, jednak odpuścił sobie. Postanowił odzywać się jak najmniej podczas tego spotkania. Bał się, że gdyby tylko chciał się odezwać, od razu powiedziałby coś nieodpowiedniego, a jego szansa na tron przepadłaby.
- Ostatnio wpadłam na pewien pomysł i chciałabym się nim z tobą podzielić, panie Patricku - uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Słucham? - odparł znudzonym głosem Patrick.
- Przez najbliższe dwa tygodnie, będziemy spotykać się codziennie we dwójkę. Jednak od początku maja będziemy spotykać się już tylko w trójkę. Ty, ja i Janine.
Chłopak spojrzał na nią z zażenowaniem.
- Po co?
Patrick wciąż był zdezorientowany i bardzo spięty w obecności Janine po tym, jak zobaczył ją biegającą po ogrodzie w środku nocy. Nawet gdy siedział sam w swoim pokoju, wciąż wracał myślami do tamtej sytuacji. Nie mógł spać, nie miał apetytu - nie wiedział dlaczego. Cały czas miał w głowie twarz Janie tamtej nocy, kiedy zauważył, jak piękna ona jest. Nie potrafił logicznie wytłumaczyć sobie, co zaszło między nim, a Jane, dlatego zamiast skupić się na czymś ważniejszym, cały czas myślał o tamtej sytuacji. Od tego wydarzenia, rzadko widywał dziewczynę. W sumie to jedynie podczas posiłków i czasem mijali się na korytarzu. Gdyby Patrick, miał mieć z nią ponad godzinne spotkania każdego dnia, chyba zwariowałby.
- Musicie lepiej poznać siebie nawzajem, w końcu rywalizujecie ze sobą. Mimo to, musicie nauczyć się współpracy, a także dobroci i wielu rzeczy niezbędnych, aby być władcą. W tym celu potrzebujecie siebie nawzajem - wyjaśniła blondynka.
Patrick pokiwał głową, chociaż nie był do końca zadowolony z tego pomysłu... Przynajmniej tak sobie wmawiał.
***
- Która to już godzina? - mruknęła Janine sama do siebie, przecierając oczy. Przeciągnęła się, po czym wstała z łóżka i zerknęła na zegarek, który wskazywał godzinę 12.30.
Gdyby nie była ,,chora", o tej porze miałaby lekcje śpiewu z panią Reven, której dziewczyna nie cierpi. Na tą myśl Jane uśmiechnęła się z zadowoleniem.
Zabrała pierwszą lepszą książkę z biurka, po czym ponownie położyła się w łóżku i pogrążyła w lekturze. Jane tak bardzo wciągnęła się w opowieść, że całkowicie straciła poczucie czasu. Przygody głównej bohaterki i warta akcja sprawiły, że zanim dziewczyna się obejrzała, przeczytała ponad połowę.
Nagle usłyszała czyjeś szybkie kroki i zdenerwowany głos jej ojca. Zamarła. Kroki zbliżały się, a brunetka automatycznie schowała książkę pod poduszkę, przykryła się kołdrą i zamknęła oczy. Miała nadzieję, że król uzna, że dziewczyna śpi i sobie pójdzie. Jednak stało się inaczej.
Nagle do pokoju wparował król.
- Janine! - krzyknął, zrzucając kołdrę na ziemię. - Dlaczego nie było ci dziś na żadnych zajęciach?!
- Jestem chora - dziewczyna udała, że kaszle, aby wyglądało to bardziej realistycznie. Jednak jej ojciec dalej patrzył na nią zezłoszczony. - Clarise ci nie powiedziała? - odwróciła się w stronę ojca, aby na niego spojrzeć i dopiero wtedy zauważyła obecność pokojówki w sypialni. Kobieta cała się trzęsła i co chwilę głośno przełykała ślinę.
- Powiedziała. I nie wiem czy jestem bardziej zły na nią, czy na ciebie - warknął władca.
Brunetka zmarszczyła brwi i rzuciła ojcu pytające spojrzenie.
- Najpierw uderzasz Patricka, potem wykłócasz się o to, aby zwolnić panią France, a następnie nie przychodzisz sobie na zajęcia i zostajesz w pokoju, wmawiając wszystkim, że jesteś chora, chociaż tak naprawdę czytasz jakieś głupie książki! - król wskazał na lekturę, która wystawała spod poduszki, ponieważ dziewczyna spieszyła się i niedokładnie ją ukryła. Brunetka zagryzła wargę, zastanawiając się, czy ojciec da jej jakiś szlaban lub postanowi o tym, aby to Patrick otrzymał koronę. Janine nie mogła na to pozwolić.
- Jeśli naprawdę zależy ci na byciu królową, udowodnij mi to - rzekł król już spokojniejszym tonem.
Dziewczyna pokiwała głową i westchnęła z ulgą, ciesząc się, że ojciec jej darował.
- A co do ciebie - władca wskazał na roztrzęsioną Clarise - powinnaś sprawdzić, czy Janine rzeczywiście jest chora, zanim przekazałaś mi taką informację.
Kobieta pokiwała głową ze zrozumieniem, po czym ją spuściła, bojąc się spojrzeć na mężczyznę.
- Tym razem ci daruję - rzucił jej ostrzegawcze spojrzenie. - I tobie też - wskazał palcem na Janine, po czym wyszedł z pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top