Rozdział 16
Siedziałam w salonie, na kanapie, i oglądam w telewizji film o adopcji małych piesków. Padło na to, bo nic innego nie było. Program, albo mnie nie interesował, albo już go widziałam. Siedziałam w białej koszuli i grubych, różowych skarpetach na nogach.
Lato i skarpety... Brawo!
W ręce trzymałam kubek z moją ulubioną zieloną herbatą z jaśminem. Akurat pokazywali szczeniaki beagla, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Odstawiłam kubek z owieczkami na stolik i poszłam otworzyć. W progu stał Robert.
- Nie spodziewałam się ciebie tak wcześnie... - Mężczyzna nie dał mi dokończyć tylko wpił się w moje usta.
Na początku byłam lekko zszokowana, ale szybko mi przeszło i zaczęłam oddawać pocałunki. Robert całował mnie bardzo brutalnie. Przycisnął mnie do ściany, napierając na mnie całym ciałem. Zamknęłam oczy, aby dać pole do popisu mojej wyobraźni. Mężczyzna podniósł mnie i zaczął iść w głąb mieszkania, ale ja dalej nie otwieram oczu.
- Och - jęknęłam, kiedy poczułam zimno.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że siedzę na kuchennym blacie. Podniosłam wzrok na Roberta i zatraciłam się w tych jego zielonych oczach, pełnych pożądania.
Chwila, one są niebieskie...
N-I-E-B-I-E-S-K-I-E! Jakie są?
NIE-BIE-SKIE. One są niebieskie.
Mężczyzna ciężko oddychał i patrzył na mnie swoimi oczami, które wyglądały jak szmaragdy.
Ogarnij się! One wyglądały jak akwamaryn!
Robert podszedł do mnie, władczo przyciągnął do siebie i jedną ręką złapał pod kolanem, a drugą objął w tali. Znowu zaczął mnie chaotycznie całować. Kiedy chciał zdjąć moją koszulę odepchnęłam go.
- Iduś, co się stało? - zapytał zdziwiony.
- Nie mogę - powiedziałam, wbijając wzrok w podłogę.
- Dlaczego?
- Bo kocham twojego brata...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top