XVI.

Hikari Pov

Zaczęła mi powoli wracać świadomość. Byłam na siebie wściekła i dodatkowo było mi wstyd przed Filarem, że moje ciało zareagowało w ten sposób. Nie wiem czemu, nie potrafiłam nad tym panować, przez to stawałam się bezradna w trakcie walki. Poczułam jak moja głowa opiera się o coś miękkiego oraz, że ciało jest wprawione w delikatne drganie. Zaraz po tym wyczułam obcy dotyk w okolicy zgięcia kolan i gdzieś poniżej łopatek. Wtedy dotarło do mnie, że najprawdopodobniej Filar, nie chcąc tracić czasu, aż się obudzę, po prostu wziął mnie na ręce i rozpoczął dalsza wędrówkę. Zrobiło mi się jeszcze bardziej głupio, przez co bałam się otworzyć oczy i skonfrontować z najprawdopodobniej zirytowanym Giyuu. Jednak nie mogłam też udawać nieprzytomnej w nieskończoność.

Niespodziewanie zaczęło drapać mnie w gardle. No świetnie, tylko nie teraz, gdy ja tu próbuję dalej udawać nieprzytomną. Jednak nieznośne drapanie stawało się coraz bardziej intensywne, aż w końcu było wręcz nie do wytrzymania. Chcąc nie chcąc kaszlnięciem dałam znać o swojej świadomości.

- W końcu się wybudziłaś. - usłyszałam niski głos, kilka centymetrów nade mną.

Powoli rozwarłam powieki, mrugając kilkukrotnie aby wyostrzyć zamglony wzrok. Nie czułam się zbyt komfortowo, będąc tak blisko ciała innej osoby, a już tym bardziej Filara. Rozejrzałam się, wyszliśmy już z lasu a jakieś kilkaset metrów przed nami można było dostrzec sporo świateł i budynków. Byliśmy blisko Tokio. Serce zabiło mi szybciej. Wracałam na stare śmieci... wiedziałam, że Muzana tutaj nie będzie, gdyż po zleceniu mi i Enmu misji nagle rozpłynął się w powietrzu. Miałam wrażenie, że od tego momentu minął szmat czasu, a przecież to było zaledwie tydzień temu. Ale się pozmieniało od tego czasu.

- Możesz mnie już postawić... - bąknęłam cicho, nie chcąc już dłużej zachowywać bliskości z Filarem.

Ten przystanął i powoli postawił mnie na ziemi. Nogi po kontakcie z ziemią zachwiały się niebezpiecznie. Poczułam się niewyobrażalnie słaba, jakbym przebiegła jakiś maraton. Nic mnie już nie bolało, byłam pewna, że rana była całkowicie zagojona, ale musiałam zużyć spory zasób siły na tę regenerację. Kolana machinalnie ugięły się pode mną. Kucnęłam powoli opierając się rękoma o ziemie, żeby się nie przewrócić. Miałam nadzieje, że Giyuu nie dostrzegł, że tym kucnięciem starałam się zamaskować to nagłe osłabnięcie. Jednak głośne westchnięcie natychmiast zaprzeczyło moim cichym nadziejom. Bez żadnego uprzedzenia znowu wziął mnie ręce.

- Nie mamy czasu na rehabilitacje. Musimy natychmiast znaleść się w Tokio u pani Tamayo. - odparł i rozpoczął dalszą wędrówkę.

Niestety miał racje. Nie wiem czemu proces regeneracji zużywał moje siły i dodatkowo wywoływał u mnie utratę przytomności.

- Dlaczego tak nagle zemdlałaś? - zapytał po chwili.

- Wydaje mi się... że to wina przyzwyczajenia... - zaczęłam niepewnie. - Bardzo często, gdy Muzan podawał mi swoją krew z wygody uciekałam przed bólem odcinając świadomość od ciała. Chyba za bardzo się do tego przyzwyczaiłam i teraz tracę przytomność nawet wbrew swojej woli...

- Musisz to przezwyciężyć. - odparł Filar. - W trakcie walki możesz zostać o wiele gorzej zraniona. Niektórzy Zabójcy podczas potyczki z demonami nieraz tracą kończyny, a mimo to kontynuują walkę. Jakbyś tak w trakcie straciła przytomność, to z góry jesteś martwa. Będziesz musiała ćwiczyć swoją odporność na ból oraz siłę gdyż pozostawiają wiele do życzenia. - powiedział, co spowodowało, że policzki poczerwieniały mi ze wstydu.

Dobrze, że chłopak nie patrzył w moją stronę tylko gdzieś w dal. Miał całkowitą rację i te słowa niczym ostre szpileczki wbijały się prosto w moje ego.

- Jednak mimo wszystko, muszę pochwalić twój refleks. Gdybyś wtedy tak szybko nie zareagowała mogłoby nie być za ciekawie. - odparł. - Ale skupmy się teraz na dotarciu do pani Tamayo. Jak wejdziemy do miasta, policjanci mogą się mnie czepiać. - uprzedził po chwili.

- Dlaczego? - przerwałam mu.

- Bo nie przepadają za Zabójcami z katanami u boku. Będziesz uchodzić za moja młodszą siostrę, która zraniła się w lesie. Nie odzywaj się, bo ludzie mogą przestraszyć się twoich kłów. Potakuj tylko na zadane ci pytania i załóż kaptur, aby zakryć oczy. - poinstruował mnie, gdy zaczęliśmy zbliżać się do miasta.

Jego słowa utwierdziły mnie w przekonaniu, że znowu mam na nich napis Wyższego Księżyca. Ostatniego czasu z coraz większym trudem przychodzi mi ukrywanie swojej przynależności do Kizukich. Tak jakby Muzan wiedział o mojej zdradzie i za wszelką cenę starał się mi przypominać o tym kim naprawdę jestem. Szybko jednak wybiłam sobie tą myśl z głowy. To było niemożliwe.

Zdziwił mnie natomiast fakt, że dwójka demonów zamieszkiwała sobie ot tak Tokio. Znałam wszystkie uliczki jak własną kieszeń, wyczułabym stałą obecność dwóch demonów. Jednak nie miałam zbytnio czasu na zastanowienie, gdyż właśnie weszliśmy na obrzeża Tokio. Mimo dość późnej godziny, na ulicach znajdowało się sporo ludzi. I dorosłych i dzieci. Jednak to miasto miało to do siebie, że żyło również w nocy przez co było idealnym miejscem do żerowania demonów. Kaptur ograniczał mi częściowo pole widzenia, ale i tak doskonale wiedziałam gdzie się znajdujemy. Mijaliśmy co jakiś czas policjantów, ale Giyuu miał ukryty miecz nichirin pod swoim haori więc dopóki nie wykonywał gwałtownych ruchów to był niezauważalny. 

W pewnej chwili zainteresowała się nami pewna kobieta. Była średniego wzrostu, przy kości i miała założone zwyczajne, brązowe kimono. Podeszła do nas i stanęła na drodze Giyuu, który chcąc nie chcąc musiał się zatrzymać.

- Co się stało temu biednemu dziecku? Kim ty dla niej jesteś? Nawet nie waż się uciekać porywaczu! Dookoła jest policja! - zawołała opryskliwym tonem, który nie świadczył nic dobrego.

- Droga Pani, to jest moja młodsza siostra, która została zraniona w lesie. Muszę jak najszybciej przetransportować ją do domu, aby matka ją opatrzyła. - odparł grzecznie Tomioka, starając się wyminąć kobietę.

Ta jednak swoim wielkim ciałem znowu zagrodziła mu drogę.

- Gdzie mieszkacie, hmmm? Zaprowadzę was pod samiuśki dom, a potem wygarnę twojej matce, jakie to nieodpowiedzialne wysyłać dwójkę dzieciaków do lasu! - oznajmiła z wyższością.

Ta wścibska baba zaczynała grać mi na nerwach, czułam jak zwykle nienagannie spokojna aura Giyuu, również zaczyna wibrować z irytacji.

- Nie będę zdradzać swojego miejsca zamieszkania obcym. Z całym szacunkiem, ale mam 21 lat i już od dawna nie jestem dzieckiem, a tymczasem do widzenia. - powiedział, dalej zachowując się kulturalnie.

Ta jednak nie dała za wygraną, podeszła jeszcze bliżej, po czym jej wzrok skupił się na moich białych włosach, które trochę splatane, zwisały swobodnie na widoku.

- Jak rodzice mogli pozwolić na zafarbowanie włosów takiej młodej dziewczynie?! Wygląda jak te ladacznice z Dzielnicy Czerwonych Latarni. To jest porządna dzielnica, a nie ta burdelownia! Zniszczyliście jej życie! - zawołała z przejęciem. - Chodź, mała. Pewnie żyjesz w skrajnej patologii. - zaczęła, po czym zrobiła coś czego nikt się nie spodziewał.

Wyciągnęła ręce w nasza stronę, starając się wyszarpać moje ciało z rąk Filara. Ten odsunął się gwałtownie, powodując że haori odsłoniło katanę.

- Proszę nas zostawić w spokoju! - warknął Tomioka, nie starając się już w jakikolwiek sposób zachować grzecznie.

W trakcie tej szamotaniny kaptur nieznacznie zsunął mi się z głowy, powodując tym samym, że na ułamek sekundy złapałam kontakt wzrokowy z nadpobudliwą kobietą. Jej oczy natychmiast rozszerzyły się z przerażeniem. Szybko poprawiłam kaptur i poczułam jak Tomioka spina mięśnie na całym ciele, przygotowując się na najgorsze. W tej samej chwili kobieta krzyknęła głośno wskazując w naszą stronę palcem.

- Czarci pomiot!!! ... Demon!!! ...Dusza nieczysta! - zaczęła wykrzykiwać.

Spowodowała tym samym zainteresowanie tłumu naszą obecnością. Giyuu obrócił się na pięcie i ruszył w przeciwna stronę, ale w ten samej chwili musiała się do nas doczepić osoba, której nie można było zignorować. Wśród akompaniamentu piskliwego krzyku tej wścibskiej baby, podszedł do nas mundurowy, gestem nakazując zatrzymanie się. Zaczęłam przeklinać w duchu tą kobietę i całą sytuację.

- Hej, młody! Co to ma znaczyć ta broń przywieszona do twojego pasa? Czy nie wiesz, że w mieście surowo zakazane jest posiadanie broni? Też należysz do tej całej sekty? - zalał falą pytań Filara.

- To tylko atrapa. - odparł spokojnie Tomioka - Mój dziadek uwielbia takie kolekcjonować, a ja lubię ich używać jako dodatek do ubrań. - skłamał zgrabnie Giyu, a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.

Wyobraziłam sobie Tomiokę, który stoi przed szafą pełną mieczy nichirin i zastanawia się nad wyborem, która katana będzie mu pasowała do dzisiejszego outfitu. Stłumiłam w sobie śmiech, nie było to ani dobre miejsce ani czas. Mężczyzna w mundurze chyba nie do końca uwierzył w to kłamstwo, bo prychnął z pogardą na te słowa. Szybko wyrzuciłam z głowy śmieszną wizję Tomioki oraz jego stylówki i zaczęłam bacznie obserwować mężczyznę.

- Czemu ta mała ma kaptur? - zapytał, a następnie bez żadnego uprzedzenia wyciągnął dłoń, w moja stronę.

Jego ręka jednak nie dotarła do celu, niezauważalnie szybko złapałam go za nadgarstek, po czym uniosłam głowę do góry, pozwalając by kaptur odsłonił mi jedno oko. Złapałam kontakt wzrokowy z przerażonym nagłą sytuacją policjantem. Kontakt cielesny również był zachowany, czyli spełnione były wszystkie warunki. Zanim policjant zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, pociągnęłam jego umysł wyrywając go z ciała i wciągnęłam w głąb swojego własnego. Jednak zanim zdążyliśmy pojawić się w Azylu, przerwałam nagle kontakt z jego ciałem, puszczając jego rękę. Takie nagłe przeskakiwanie umysłu pomiędzy ciałami spowodowało, że świadomość zwykłego człowieka nie wytrzymała i po prostu utraciła przytomność. Mężczyzna padł na ziemie, a ludzie obserwujący całą tą sytuację wpadli w panikę.

- Coś ty mu zrobiła? - spytał ostro Filar.

- Stracił przytomność, nic mu nie będzie! Wiej, zanim pojawi się tu więcej policjantów! - wyjaśniłam szybko pospieszając Tomiokę.

Ten natychmiast ruszył w przeciwna stronę, starając wmieszać się w tłum.

- Wykorzystałam element zaskoczenia i też fakt, że jest od zwykłym człowiekiem, który nie ma zielonego pojęcia o demonach i ich mocy. Cały myk polega na tym, że potrafię wciągać umysły innych ludzi do swojego i pokazywać im swoje wspomnienia. Tak samo zrobiłam z tym waszym Mistrzem i Tanjiro. Jednak oni dotarli do miejsca docelowego, w którym znajdują się wspomnienia, a z tym tutaj przerwałam kontakt w trakcie drogi. Jego dość ograniczony umysł nie poradził sobie z tym i po prostu się odciął od wszystkich bodźców, powodując tym samym utratę przytomności. Jestem wręcz przekonana, że w takiej samej sytuacji umysł Filara, demona, czy tez nawet zwykłego Zabójcy Demonów by sobie poradził, bo są oni świadomi nadnaturalnych rzeczy istniejących na świecie. Taki policjant nagle został wyrwany ze swojej bezpiecznej strefy komfortu, która nigdy nie była narażona na takie sytuacje i nie wytrzymał tego. - wyjaśniłam Giyuu sytuacje i mechanikę tego czego przed chwilą był świadkiem.

- Interesujące. - odparł, a jego oddech mimo ciągłego biegu z dodatkowym ciężarem był spokojny i miarowy, bez oznak zadyszki. - Masz całkiem sporą wiedzę na temat działania umysłu. - dodał.

- No wiesz... cała moja moc skupia się wokół tego... więc muszę mieć jakąś tam wiedzę. - bąknęłam cicho, uciekając wzrokiem gdzieś w dal.

- Cholera! - zaklął nagle Giyuu, gdy w tle usłyszeliśmy dźwięk syren. - Został wszczęty pościg za nami.

- I co teraz? - spytałam.

- Ej wy! Stójcie. - usłyszeliśmy nagle cichy, zirytowany głos.

Filar odwrócił się w stronę tego dźwięku, puszczając moje nogi przez co opadły na ziemie pod wpływem grawitacji. Nie spadłam jednak jak worek ziemniaków na ziemię, gdyż Tomioka lewą ręka mocno złapał mnie, pomagając mi utrzymać równowagę. Prawą ręką momentalnie wydobył miecz, który uniósł w pozycji obronnej. Wiedziałam, że żarty się aktualnie skończyły i jeśli trzeba będzie to Filar zawalczy z mundurowymi. Przed nami stał jednak młody, schludnie ubrany chłopak. Miał zielonkawe włosy i twarz wykrzywioną w grymasie znudzenia. Widząc Giyuu ustawionego z mieczem w jego kierunku, oraz mnie ledwo trzymającą się na nogach, przewrócił ostentacyjnie oczami. Następnie odwrócił się na pięcie i ręką machnął na nas, karząc nam za sobą podążać.

- To demon. - szepnęłam cicho do Filara, wyczuwając delikatna woń, pochodząca od chłopaka.

- Brawo, odkryłaś Amerykę. A teraz ruszcie się zanim złapią nas wszystkich policjanci. Mam ciekawsze rzeczy do roboty. - odparł pogardliwie. - Gdyby nie fakt, że cudowna pani Tamayo mnie poprosiła, zostawiłbym ich na pastwę mundurowych. Przeklęty Zabójca... - szepnął pod nosem demoniczny chłopak.

Do moich uszu dotarło imię „Tamayo", Giyuu też musiał to usłyszeć, bo schował miecz do pochwy, a następnie znowu wziął mnie na ręce. Podbiegł dotrzymując kroku tajemniczemu chłopakowi, po czym skręciliśmy w jedną z uliczek. Chwilę później stanęliśmy przed wysokim na kilka metrów murem. Spojrzałam pytająco na chłopaka, który w tej samej chwili ruszył prosto w mur jakby go nie widząc. Ku mojemu zdziwieniu demon zniknął zanurzając się w cegłach. Giyuu niespodziewanie również wszedł w mur powodując, że oboje przeniknęliśmy przez ten dziwny twór.

Naszym oczom ukazał się całkiem spory, piętrowy dom, którego nie było widać przed murem. Pewnie to jakaś Demoniczna Sztuka Krwi. Ruszyliśmy za chłopakiem, który znajdował się już przy drzwiach. Przyuważyłam, że na ścianie budynku znajduje się biała karteczka z jakimś dziwnym czerwonym symbolem namalowanym na środku.

- Macie być mili i grzeczni w stosunku do pani Tamayo! Inaczej osobiście się z wami policzę. - ostrzegł nas przed wejściem do domu.

Po kilkukrotnym zapukaniu w drzwi, otworzył je i przeszedł przez próg, a my zaraz za nim.

- Wróciłem, pani Tamayo. - przywitał się miękkim i delikatnym głosem w stronę kobiety, która stała w przedsionku. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top