V. Prawda


Ruszyłam za demonem, który pewnym krokiem poszedł przed siebie w kierunku przewalonego pociągu. W pewnym momencie wykonał wysoki skok i po chwili znalazł się na szczycie maszyny. Założyłam kaptur i dołączyłam do Akazy, który będąc na najwyższym możliwym punkcie w okolicy rozglądał się za Filarem. Dookoła roznosiła się okropna mgła, a raczej pył i kurz, który wzniecił się przez wykolejenie. Szczerze mówiąc nie byłam w stanie nic dostrzec w takich warunkach.

- Patrz. - odezwał się Akaza, wskazując palcem na miejsce położone kilkanaście metrów od pociągu. Pył w tym miejscu zdążył trochę opaść i dało się zauważyć jakieś zarysy postaci. Jedna z nich była duża i stała wyprostowana, a druga, mniejsza leżała na plecach obok niej. Nie mogłam zorientować się kto to konkretnie był, ale podejrzewałam, że tą większą postacią może być właśnie Filar Płomienia, Rengoku. 

W tej samej chwili Akaza ruszył biegiem wzdłuż pociągu, a gdy znalazł się w najbliższym punkcie łączącym pociąg z tymi osobami, wykonał skok. Nie mając nawet chwili do namysłu pobiegłam za nim, a następnie skoczyłam w tym samym miejscu co on chwilę wcześniej. Wysokość skoku wymusiła na mnie ugięcie nóg i wylądowanie w przykucu, aby zamortyzować upadek. Jednocześnie podparłam się obiema rękoma o podłoże, żeby nie stracić równowagi. Kątem oka zerknęłam na Akazę, który z zadowoloną miną spoglądał na dwójkę przed nami. Na widok osób, które się przed nami znajdowały serce mi na moment zamarło. Stojącą postacią okazał się rzeczywiście Filar Rengoku. Jedną ręką trzymał rękojeść swojego miecza nichirin. Przyjął bojową pozycje i bacznie nas obserwował, chociaż przez pył który roznieciliśmy raczej niewiele widział. Drugą osobą, tą która leżała na plecach był... Tanjiro. Wyczuwałam od niego sporą ilość krwi, chyba został głęboko zraniony. Również nas usłyszał, gdyż odchylił głowę do tyłu starając się uchwycić nas wzrokiem. Byłam wewnętrznie rozdarta. Czemu to akurat on musiał tutaj właśnie leżeć. Akaza zabije ich obu, poza tym Tanjiro widząc mnie u boku demona może opaczne wszystko zrozumieć. Ja po prostu nie mam wyboru...

Gdy tak rozmyślałam w jak beznadziejnej sytuacji się teraz znajduję, Akaza nagle ruszył w stronę Zabójców. Nie zdążyłam nawet mrugnąć. Nawet nie wiedziałam kogo zaatakował. W tej samej chwili okolica rozbłysnęła ognistym światłem i bryznęła krew. Akaza odbił się do tyłu i wylądował obok mnie. Zdębiałam na ten widok, jego ręka była rozpłatana na pół. Skierowałam wzrok na Filara, opuszczał właśnie miecz na którym połyskiwała czerwona krew Akazy. Rzeczywiście nie mieliśmy z Enmu szans w bezpośredniej potyczce z Filarem. Cała ta akcja rozpoczęła i skończyła się w dosłownie ułamku sekundy. Nie byłam w stanie nawet do końca rozróżnić ich ruchów. Demon wyprostował swoje rozcięte na pół przedramię, które w momencie zrosło się na nowo. Na jego ustach zagościł uśmiech, nie przejął się kompletnie zadaną mu raną. Wydawał się być wręcz ucieszony faktem, że trafił na godnego przeciwnika.

- To dobry miecz. - skomentował Akaza, zlizując swoją krew z nadgarstka.

- Nie rozumiem, dlaczego najpierw zaatakowałeś ranną osobę. - odparł spokojnie Rengoku. Na te słowa zjeżyły mi się włosy na karku. Akaza zaatakował Tanjiro. Chłopak nie miałby z nim kompletnie szans. Nawet nie zdążyłabym zatrzymać Akazy swoją mocą.

- Mógłby nam przeszkadzać w pogawędce. - powiedział demon stojący obok mnie.

Tanjiro przetoczył się na brzuch i spojrzał prosto na mnie. Najpierw zmarszczył nieznacznie brwi, a potem chyba do niego dotarło kim jestem. Opuściłam szybko wzrok na ziemię. Bałam się spojrzeć mu w oczy.

- O czym niby nasza dwójka miałaby rozmawiać? - zapytał Filar. - Widzę Cię pierwszy raz i już mogę stwierdzić, że się nie polubimy.

- Naprawdę? Cóż, ja nienawidzę słabeuszy. - powiedział z pogardą Akaza. - Widok takich miernot jak wy powoduje, że cierpnie mi skóra. Ale... mam dla ciebie propozycję. - dodał, a na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmieszek. - Nie chciałbyś zostać demonem?

Spojrzałam ze zdziwieniem na demona, ten jednak nie spuszczał z wzroku Hashiry. Bardzo rzadko zdarzało się, żeby Wyższy Księżyc proponował komuś przemianę. A już szczególnie Akaza. Rengoku musiał mu naprawdę zaimponować.

- Nie chciałbym. - odrzekł krótko Filar.

- Twój duch walki jest na wysokim poziomie. Nazywam się Akaza. Ty jak mniemam jesteś Kyojuro Rengoku. - ciągnął demon. - Powiem Ci coś Kyojuro. Nigdy nie będziesz w stanie dorównać najwyższym, bo jesteś człowiekiem. Zestarzejesz się, a później umrzesz. - powiedział z nutka pogardy w głosie, unosząc do góry głowę.

- Zarówno starzenie się, jak i umieranie są częścią piękna bycia tak kruchym stworzeniem, jakim jest człowiek. - odparł Rengoku.

Z jednej strony zdziwiły mnie słowa Filara, a z drugiej zazdrościłam mu. Życie jako demon może i jest łatwiejsze. Nie muszę się obawiać, że jakiś psychopata odbierze mi życie bez przyczyny. Nieraz widziałam jak ludzie bezmyślnie odbierali sobie nawzajem swoje i tak krótkie życia. I to z tak błahych powodów... Dodatkowo będąc płcią piękną, życie wymusza na tobie dodatkowej ostrożności. Nie zliczę ile razy podczas moich nocnych wędrówek po Tokio jakiś zboczeniec starał się mnie zgwałcić w ciemnej uliczce. Nie zabijałam ich, mocnym kopnięciem zazwyczaj kastrowałam takich delikwentów na miejscu, przez co nie byli już w stanie skrzywdzić żadnej innej kobiety. Jednakże, jaką cenę przyszło nam, demonom zapłacić za taką siłę i nieśmiertelność. Nie możemy wychodzić za dnia i jesteśmy więźniami ciągłego pragnienia. Nie możemy założyć rodziny, nawiązywać normalnych relacji międzyludzkich, bo każdy demon ma skrzywiony kręgosłup moralny. My nie żyjemy, my tylko egzystujemy. Tak naprawdę umarliśmy w momencie naszej przemiany, teraz tylko bytujemy, aby służyć Muzanowi.

- Ten chłopak nie jest słaby! - dodał Rengoku, wskazując na leżącego Tanjiro. - Nie obrażaj go.

Zdobyłam się na odwagę i spojrzałam na chłopaka. Na szczęście ten był wpatrzony aktualnie w Filara. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego czułam tak potworne wyrzuty sumienia. Czułam się jakbym była zdrajcą stojąc obok Akazy, a przecież to demony były... moją stroną? Sama nie wierzyłam nawet w te słowa. Nie były moją stroną. Tak na prawdę żaden demon nigdy nie był po czyjejkolwiek stronie. Istnienie demonów wynika z faktu, iż Muzan potrzebował zabezpieczenia i ludzi od brudnej roboty. Nie ma co się oszukiwać, wśród demonów nie ma czegoś takiego jak solidarność. Każdy demon jest egoistą i działa tylko na swoją korzyść. Troska Akazy o mnie wynikała z tego, że jakby coś mi się stało to by dosięgła go kara Muzana. Chociaż kiedyś łączyła nas nić porozumienia z Wyższą Trójką. Akaza, jako jeden z nielicznych demonów wykazywał jakieś ludzkie odruchy. Jednak w dalszym ciągu wątpię, aby to była szczera troska o moją osobę. Natomiast „troska" Kibutsuji'ego wynikała z tego, że byłam dla niego cenna dzięki swoim umiejętnościom. Nikt się o mnie tak na prawdę nie troszczył.

- Nasze wartości są zupełnie inne. - ciągnął Rengoku. - Bez względu na powód, nie zostanę demonem. - zakończył.

- Rozumiem. - odparł Akaza, mrużąc nieznacznie oczy. - Hikari, twoja kolej. Spojrzałam pytająco na demona, mimo że wiedziałam o co mu chodzi. - Zablokuj naszego kochanego Kyojuro. Pokażemy mu chociaż krztę potęgi demonów. - odpowiedział na moje nieme pytanie, nie spuszczając wzroku z Filara.

Nawet nie drgnęłam. Bardzo nie chciałam tego robić. Dostrzegłam, że dopiero teraz Rengoku zwrócił na mnie uwagę.

- Ale już! - krzyknął w moją stronę poddenerwowany Akaza.

Wzdrygnęłam się przez niespodziewany krzyk. Powoli wyciągnęłam drżącą rękę przed siebie. Tanjiro, który jako jedyny wiedział co się za chwilę wydarzy, wykrzyczał moje imię w momencie gdy uwolniłam moc. Ugięłam nieznacznie koniuszki palców i pozwoliłam swojej demonicznej mocy całkowicie przepłynąć przez moje ciało. Następnie skierowałam ją na niczego nie świadomego Filara. Rengoku zamarł w bezruchu, co skwitował głośnym śmiechem Akaza.

- Masz jeszcze możliwość zmiany zdania, Kyojuro. - odparł przez śmiech. Zauważyłam w oczach mężczyzny przebłysk strachu, który momentalnie zniknął i zamienił się w płomień gniewu.

- Co się ze mną stało? Czemu nie mogę się ruszyć? - zapytał Filar, a ja poczułam jak stara się wyrwać z uścisku. Był o wiele silniejszy niż Tanjiro i musiałam dołożyć więcej mocy, żeby go dalej utrzymać w ryzach.

- Hikari! Pamiętasz naszą rozmowę w pociągu? Dalej masz wybór! Nie musisz tego robić! - krzyknął Tanjiro w moja stronę. Nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy. Wiedziałam, że jeśli to zrobię... że jeśli zobaczę jego pełen nadziei wzrok, to się złamię.

- To wy się już wcześniej spotkaliście? - zapytał niespodziewanie Kyojuro.

- Co to ma znaczyć? - wysyczał przez zaciśnięte zęby Akaza w moją stronę. Przez ton jego głosu, przeszedł mnie po plecach dreszcz strachu. Oberwę za to, że nie zlikwidowałam Zabójcy gdy miałam taką możliwość.

- Tak, w wagonie. Miała mnie zabić, ale tego nie zrobiła. Nie miałem żadnych szans, bo mnie zablokowała swoją mocą, ale mimo wszystko darowała mi życie. - odpowiedział Tanjiro, co z jednej strony szło na moja korzyść w oczach Filara, ale z drugiej strony czułam jak narasta gniew w Akazie.

- Chcesz mi powiedzieć... - zaczął niebezpiecznie cichym i drapieżnym tonem Akaza. - Że miałaś na wyciągnięcie ręki tego słabego chłopaka, ale puściłaś go wolno, przez co cały plan poszedł się walić?! - zapytał, odwracając się w moją stronę.

Nastała pełna napięcia cisza. Toczyłam wewnątrz siebie walkę interesów. Musiałam teraz podjąć decyzję. Mój wzrok uciekł w stronę leżącego Tanjiro. Patrzył na mnie tym swoim życzliwym wzrokiem, który wywoływał we mnie mieszane uczucia. Odczułam dziwne wrażenie, że ktoś już kiedyś tak się na mnie patrzył. Nie mogłam sobie przypomnieć tylko kto to był... Ta wiedza była zablokowana przez mojego demonicznego ducha, tak samo jak reszta moich wspomnień za czasów ludzkiego życia. Brnęłam w odmętach swojej świadomości, mimo iż wiedziałam, że nie jest to najlepsza chwila na zamyślenie. Jednak jakaś część mnie odczuła, że jeśli teraz tego nie odkryję, to już nigdy nie będzie mi dane poznać prawdy. Skupiłam się na oddechu i wycofałam do najgłębszej części swojego umysłu. Tam gdzie nie miał dostępu nawet sam Kibutsuji, do której nawet ja sama się zbytnio nie zapuszczałam. Wtem do mojego mózgu zaczęły docierać zupełnie nowe wspomnienia.

Krzyk. Zapach krwi. Drewniany domek. Ogień.

Nagły natłok myśli zaczął mnie powoli przytłaczać. Było ich zbyt wiele i nie układały się w spójną całość. Skoncentruj się! - skarciłam się w myślach.

Gwieździsta noc. Cztery stojące postacie. Dwójka leżących u ich stop. Znowu zapach krwi oraz... spalenizny?

Skupiłam się na stojących postaciach.

Wysokie. Muskularne. Chyba mężczyźni. Kojarzyłam skądś ich zapach i aurę. Chyba ich znałam.

A te leżące osoby?

Ledwo żyją. Również bardzo dobrze znałam te osoby, ale nie mogłam dostrzec ich twarzy!

Musiałam skupić się jeszcze bardziej!

Nagle wszystko zwolniło. Obrazy przestały być chaotyczne i mogłam dostrzec poszczególne jednostki.

Demony. Moja rodzina. Mój dom. Las.

Wszystko zaczynało powoli układać się w spójną całość.

Nagle w tym wszystkim dostrzegłam siebie...

Zapłakaną, na oko ośmioletnią dziewczynkę. Starała się za wszelką cenę wyszarpać z uścisku wysokiego demona, który trzymał ją w stalowym uścisku za ramię.

Byłam wtedy jeszcze człowiekiem...

Blond włosy w kolorze miodu były zmierzwione i rozrzucone po całej jej twarzy. Ubrana była w pomarańczowe, kwieciste kimono, które miejscami było spopielone i wybrudzone krwią. Na ziemi leżała prawie cała moja rodzina - mama, tata. Nie mam pojęcia, gdzie znajdował się brat, miałam nadzieję, że udało mu się jakoś uciec. Rodzice żyli, ale ledwo. Nad nimi stał demon. Miał czarne, kręcone włosy do ramion, ale nie byłam w stanie dostrzec jego twarzy. Śmiejąc się mówił jakieś słowa w ich kierunku i gwałtownie gestykulował rękami, ale nie byłam w stanie nic kompletnie zrozumieć. Słyszałam jedynie swój dziecięcy, błagalny krzyk, który i tak został zignorowany przez resztę.

W tej samej chwili poczułam, jak wspomnienie zaczyna wymykać mi się spod kontroli. Zaraz je stracę! Nie mogę! Jeszcze nie teraz! Nawet nie poznałam twarzy swoich oprawców! Resztkami sił tchnęłam energię w umykające mi wspomnienie.

Skoncentrowałam się na twarzy mojego oprawcy, tego który trzymał mnie za ramię i nie chciał puścić. Miał srebrzyste włosy i oczy w kolorze tęczy. Wyczuwałam od niego podekscytowanie oraz silny zapach krwi.

Wciągnęłam z całych sił powietrze do płuc, a następnie skupiłam się na otaczających ich aurach. Nie potrzebowałam znać ich twarzy, żeby wiedzieć kto to. Najwięcej wysiłku wymagało ode mnie zorientowanie się kim jest pierwsza osoba, ta która mnie uwięziła. Gdy tylko odkryłam jej tożsamość, odkrycie pozostałej, stojącej obok dwójki nie było większym problemem.

W tej samej chwili krwistoczerwone tęczówki czwartej postaci posłały mi dobrze znane nienawistne spojrzenie. Nie musiałam widzieć rysów twarzy, aby poznać kto to był.

W momencie wspomnienie się skończyło. Wszystko już było jasne.

- Ty! - krzyknęłam niespodziewanie w stronę zdziwionego moim nagłym wybuchem Akazy. - Ty w tym wszystkim uczestniczyłeś! Ty.. ty zdrajco! A ja Ci się zwierzałam! Wszyscy wmawialiście mi, że moja rodzina umarła w pożarze, ale nikt mi nie powiedział, że to wasza czwórka go wznieciła! - wyrzuciłam z siebie żale.

Na twarzy demona zagościło zdziwienie, ale po chwili chyba zrozumiał o co mi chodzi.

- Nic nie rozumiesz. Mistrz miał powody, dla których sprawy nabrały takich, a nie innych obrotów. - odparł.

- Dlatego razem z Kokushibo i Doumą, pod przewodnictwem Muzana wyrżnęliście moją rodzinę? Dlaczego?! Dlaczego zrobiliście ze mnie sierotę i zamieniliście w demona? - zapytałam z wyrzutem, ignorując fakt, że naszej kłótni przysłuchiwało się dwóch Zabójców.

- To nie jest pytanie do mnie, moja droga. Naszym obowiązkiem jest wykonywanie Jego poleceń, a nie ich kwestionowanie! A teraz odpowiadaj. Darowałaś życie tego chłopaka z blizną, którego Mistrz rozkazał zabić? - zapytał, wiercąc mnie swoim spojrzeniem.

Całe moje życie będąc demonem było jednym wielkim kłamstwem. Najbardziej zastawiał mnie fakt dlaczego ja jedna tam przeżyłam. Dlaczego to mnie Muzan wybrał, a zabił resztę rodziny? Narosła we mnie wściekłość i żal. Poczułam niewyobrażalną chęć zrobić im wszystkim na złość. Pieprzyć rozkazy Kibutsuji'ego.

- Tak! - krzyknęłam i tym samym opuściłam dłoń, przestając blokować Rengoku. - Darowałam mu życie. Nie chce i nie będę zabijać ludzi bez powodu! A już szczególnie przez Jego widzi mi się. Nie jestem mordercą, jak wy. - te ostatnie słowa wypowiedziałam patrząc się Akazie prosto w oczy.

Twarz demona stężała. Wyprostował się i zrobił krok w moją stronę. Wiedziałam, że moje słowa będą niosły za sobą ogromne konsekwencje. Właśnie oficjalnie przyznałam się do zdrady i nagadałam na Kibutsuji'ego. Zrobiłam krok w tył, alby zwiększyć dystans dzielący mnie od Akazy. Czułam, że wybiłam go z równowagi, również był wściekły, ale nie pokazywał tego po sobie.

- Nie zasługujesz na miano Trzynastego Księżyca. - powiedział, mierząc mnie morderczym spojrzeniem.

Zaczęłam powoli się wycofywać, ale w tym samym momencie Akaza skoczył w moją stronę.

- Nie! - usłyszałam głośny krzyk Tanjiro.

Wyciągnęłam ręce przed siebie, ale wiedziałam, że nie ma to większego sensu, bo nie zdążę uwolnić mocy. Dodatkowo wycofując się potknęłam się o jakiś kamień i czułam jak powoli spadam do tyłu. Miałam wrażenie, że wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. Jakby mój umysł wpadł na jakiś wyższy poziom wiedząc, że jestem w niebezpieczeństwie. Upadając na ziemię mentalnie starałam przygotować się na ból, który zaraz nastąpi...

Ale nie nastąpił. Usłyszałam jakiś świst kilkanaście centymetrów od siebie, a następnie delikatny podmuch wiatru. Powoli otworzyłam oczy. Przede mną stała wysoka, barczysta postać, która osłaniała mnie przed rozwścieczonym demonem. W powietrzu dało się zauważyć małe płomienie ognia, które po chwili zniknęły. Tuż koło mnie leżało odcięte ramię, natomiast właściciel tego ramienia znajdował się kilkanaście metrów dalej trzymając się za krwawiącego kikuta. Filar nie odwracając się nawet w moim kierunku wskazał mi leżącego kilkanaście metrów dalej Tanjiro.

- Idź do niego. Krzycząc spowodował, że znowu mu pękła rana i krwawi. - powiedział, odwracając nieznacznie głowę w moją stronę - Proszę, uspokój go. Musi ustabilizować oddech, aby na nowo zatamować krwawienie. Nie pozwól mu umrzeć. - dodał, posyłając mi błagalne spojrzenie.

Zmarszczyłam brwi. Filarowi naprawdę zależało na tym chłopaku. Skinęłam głową na znak, że rozumiem.

- Zrobię co w mojej mocy. - obiecałam, po czym pobiegłam do Tanjiro, któremu rzeczywiście otworzyła się rana.

Rękami starał się zatrzymać krwawienie, ale na niewiele się to zdało. Gdzieś, kilkanaście metrów za swoimi plecami usłyszałam głośny huk. Akaza uaktywnił swoją Demoniczną Sztukę Krwi. Miałam nadzieje, że Rengoku będzie w stanie mu dorównać, ale miałam delikatne obawy co do tego. Nie mogłam sobie teraz tym jednak zaprzątać głowy. Będąc tuż koło krwawiącego Tanjiro, do moich nozdrzy wdarł się zapach dużej ilości świeżej krwi. Chcąc, nie chcąc pod oczami i przy szyi pojawiło mi się kilka uwypukleń w postaci żył. Była to reakcja bezwarunkowa, ale wcale nie znaczyła, że jestem spragniona. Sama krew była mi praktycznie obojętna, ale ciało reagowało jak reagowało. Chłopak widząc moją reakcje zmarszczył brwi i otworzył usta chcąc coś powiedzieć.

- Spokojnie, panuję nad tym. - ubiegłam jego pytanie. - Nie rzucę się na ciebie. Nie gustuję w ludzkiej krwi.

- Skoro tak mówisz, to nie pozostaje mi nic innego jak tylko Ci zaufać. - odpowiedział, krzywiąc się i mocniej dociskając ranę.

Zauważyłam, że zaczyna również krwawić z ust, co znaczyło ze najprawdopodniej został uszkodzony jakiś odcinek układu pokarmowego. Po lokalizacji rany wnioskowałam, że to jakaś część jelita, ale lekarzem nie byłam.

- Filar mi powiedział, że musisz się skoncentrować i opanować oddech, żeby zatamować krwotok. - przekazałam słowa Rengoku, klękając obok chłopaka. - Szczerze mówiąc niewiele wiem o tych waszych oddechowych sztuczkach, ale postaraj się nie umrzeć dobra? - poprosiłam głupio, trochę zaczynajac panikować.

- Nie mogę... Nie mogę się skoncentrować, gdy Rengoku tam walczy... Muszę mu pomóc... A nie mogę... - wydyszał Tanjiro, jednocześnie starając się złapać oddech.

Te wyrywkowe oddechy chyba nie były tym o czym mówił Filar Płomienia.

- Cholera jasna, skup się! Nie pomożesz mu w tym stanie! - zawołałam, starając się w jakikolwiek sposób do niego dotrzeć.

Moje starania były jednak na nic. Tanjiro powoli opadał z sił z powodu utraty krwi. Ja również zaczynałam wpadać w coraz większą panikę. Wszystko szło nie po mojej myśli. Rozejrzałam się, na marne poszukując czyjejś pomocy. Akaza razem z Rengoku toczyli zażartą walkę. Nawet nie byłam w stanie wyłapać kto gdzie jest. W obłoku kurzu i pyłu co jakiś czas tylko widać było blaski, na przemian ognistego i niebieskiego światła. Z powrotem skierowałam wzrok na Tanjiro i zamarłam. Całe jego ciało opanowały drgawki, a źrenice uleciały do góry, tak że praktycznie ich nie było widać, tylko same białka. Spanikowana chwyciłam chłopaka za ramiona i potrząsnęłam lekko, mając naiwną nadzieję, że coś to pomoże. Było już za późno.

Wpadł we wstrząs.

Umierał... 


Witajcie! Rozdział miał być wczoraj, ale przygotowania do Świąt trochę pokrzyżowały mi plany. Nie mniej, chcę Wam wszystkim życzyć wesołych i radosnych Świąt Wielkanocnych! ^^ 🐥

~ 2987 słów ~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top