IX. Przeszłość cz. 1
Słońce już praktycznie całkiem wyłoniło się znad horyzontu. Wiedziałam, że reszta jest w żałobie, ale musiałam się teraz zatroszczyć o swoje życie. Dodatkowo jakaś postać w żółtym haori powoli zmierzała w naszym kierunku. Rozejrzałam się dookoła. Mój wzrok zatrzymał się na małej budce, niedaleko torów, która najprawdopodniej była pomieszczeniem dla osób czuwających nad torami. Znajdowaliśmy się blisko przystanka końcowego, wiec w tym miejscu tory zaczęły się rozwidlać. Nie miałam kompletnie pojęcia co teraz ze mną będzie, ani gdzie zamierza pójść Tanjiro razem ze swoimi przyjaciółmi.
- Tanjiro? - wypowiedziałam cicho imię chłopaka, jednocześnie delikatnie szturchając go w ramię. Chłopak podniósł powoli głowę, posyłając mi pełne bólu spojrzenie.
- Muszę iść się ukryć przed słońcem. Będę w tej budce, koło torów. - wyjaśniłam, wskazując na obiekt palcem. Tanjiro pokiwał głową na znak, że zrozumiał.
- Zaraz tam do Ciebie dojdę. Wyjaśnię tylko wszystko Zenitsu i sprawdzę czy nikomu nic się nie stało. - odpowiedział, na co wstałam i skierowałam się w stronę domku.
Szarpnęłam klamkę, lecz drzwi okazały się być zamknięte na klucz. Nie miałam czasu na zabawę, zamachnęłam się, a następnie mocnym kopnięciem rozwaliłam zamek otwierając drzwi na oścież. Pomieszczenie miało kształt prostokąta, góra 9m2. Na przeciwko znajdowała się maszyna, która najprawdopodniej kierowała torami, a po lewej mała sofa ze stolikiem. Zamknęłam za sobą drzwi po czym podeszłam do wolnej ściany i opierając się o nią plecami zjechałam na dół do pozycji siedzącej. Ugięłam nogi i zbliżyłam je do klatki piersiowej, kuląc się w sobie. Ramionami owinęłam zgięte nogi, a brodę ułożyłam na kolanach. Ta pozycja dawała mi względne poczucie bezpieczeństwa, którego teraz mi brakowało. Jakiś cichy głosik w głowie szeptał mi, że sprzymierzenie się z Zabójcami skończy się dla mnie śmiercią...
Pierwszy raz w życiu nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nie miałam planu na przyszłość. Rengoku coś mówił, że muszę przekonać do siebie Mistrza. Nie miałam pojęcia o kogo mu mogło chodzić. Czyżby Zabójcy Demonów też mieli głównego przywódcę, tak jak demony mają za mistrza Kibutsuji'ego? Muszę się dopytać Tanjiro o to wszystko. Nawet nie dostrzegłam, że zaczęłam się nieświadomie kiwać w przód i w tył.
Po kilkunastu minutach drzwi od budki się otworzyły. W przejściu znajdował się Tanjiro. Rozejrzał się, po czym zatrzymał swój wzrok na mnie siedzącej w ciemnym kącie pomieszczenia. Już nie płakał, miał jedynie opuchnięte i zaczerwienione oczy. Był w fatalnym stanie, a jakaś część mnie pragnęła go przytulić lub jakoś pocieszyć, ale szybko wybiłam sobie ten pomysł z głowy.
Chłopak bez słowa zamknął drzwi i podszedł, siadając obok mnie w podobnej pozycji. Przez chwilę trwaliśmy tak w milczeniu. Tanjiro cały ten czas wpatrywał się w jeden punkt gdzieś na przeciwnej ścianie. Sama też nie wiedziałam w jaki sposób powinnam teraz zareagować. Zmarła mu bliska osoba, do tego to poniekąd była moja wina.
- Co teraz ze mną będzie? - spytałam cicho. Zapadła krótka cisza, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Wydaje mi się, że w pierwszej kolejności staniesz przed zgromadzeniem Hashir, pod dowództwem Mistrza Ubuyashiki. On zadecyduje czy cię przyjąć do Korpusu. - odparł po chwili Tanjiro.
- Czyli jest możliwość, że może zadecydować żeby mnie zabić? - spytałam szybko, unosząc trochę głos.
- Sam Mistrz raczej będzie przychylnie do Ciebie nastawiony, tym bardziej po wiadomości od Rengoku-san. Gorzej będzie z resztą Filarów. Podczas sądu mojej siostry, jeden z nich Sanemi Shinazugawa usilnie starał się dowieść, że Nezuko jest bezwzględnym mordercą żądnym krwi. Jednak ty nie masz z tym chyba problemu, w sensie mówiłaś, że krew na ciebie w żaden sposób nie wpływa. - stwierdził, przywołując moje słowa.
- To prawda.
- Więc wydaje mi się, że nie masz się czym martwić. W razie czego ja również stanę w Twojej obronie. - dodał odwracając się w moja stronę i posyłając mi uśmiech, który miał mi chyba dodać otuchy. - Później pewnie trafimy do posiadłości Filara Shinobu Kocho, która posiada szpital dla rannych po walce z demonami. - wyjaśnił krótko.
Znowu zapadła niezręczna cisza, po której każdy z nas wpatrywał się w jakiś punkt w pomieszczeniu.
- Hikari-san, czy mogę Ci zadać pytanie? - zapytał po chwili, na co zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego zdziwiona.
- San?
- Tak, wybacz. Teraz do mnie dotarło, że przez walkę wyleciały mi z głowy maniery i zwracałem się do Ciebie cały czas po imieniu.
- I niech tak zostanie. Zwracaj się do mnie samym imieniem. Oszczędźmy sobie zbędne formy grzecznościowe i tak jesteśmy mniej więcej w tym samym wieku.
- Niech będzie. - odparł, uśmiechając się. - Naprawdę jesteśmy w tym samym wieku? Po twojej sile i umiejętnościach spodziewałem się, że będziesz miała conajmniej kilkadziesiąt lat...
- Za jakieś trzy miesiące skończę piętnaście, zwyczajnych lat. - powiedziałam z rozbawieniem, na co chłopak uniósł brwi. - I wcale nie jestem taka silna. - westchnęłam pod nosem.
- Więc, Hikari... Czy to co mówił ten demon, Akaza, jest prawdą? Jesteś Trzynastym Przybywającym Księżycem? - zadał mi pytanie Tanjiro.
Wiedziałam, że to w końcu nastąpi. Zaczną się niewygodne pytania. Niestety nie było raczej możliwości się od nich wywinąć. Z pewnością on jak i reszta Korpusu będą mieli mnóstwo pytań, jako że jestem dla nich najprawdopodobniej pierwszą osoba, która miała styczność z Muzanem.
Czułam jak chłopak wierci mnie spojrzeniem. Zamknęłam oczy, ściągając „maskę" z moich źrenic. Następnie przeniosłam spojrzenie na chłopaka ukazując mu fioletowe tęczówki, na których źrenice układały się w napis „Wyższa Siódemka". Chłopak rozchylił usta w zdziwieniu. Ponownie mrugnęłam na powrót ukrywając napis i wracając do moich naturalnych fiołkowych oczu.
- Siłą nie dorównuję narazie żadnemu Wyższemu Księżycowi, ale Kibutsuji stwierdził, że moja moc ma potencjał do tego abym w przyszłości dołączyła do ich szeregu. Dodatkowo zlikwidował całą Niższą Kwadrę, więc tak naprawdę zostało już tylko siedem Przybywających Księżyców należących do Wyższej Kwadry. Jako, że praktycznie z nim mieszkałam zarządził, że ceremonia przydziału odbędzie się wcześniej pomimo mojego młodego wieku. - wyjaśniłam chłopakowi.
- Hmm... Jestem czegoś ciekaw... tylko nie wiem, czy to nie będzie trochę nietaktowne... - zaczął niepewnie Tanjiro, na co parsknęłam cicho śmiechem.
- Śmiało pytaj. Spokojnie, nie uznam tego za nietaktowne.
- Jak Ci się żyło wśród demonów? Razem z Kibutsujim? Jak to się w ogóle stało, że na niego trafiłaś i Cię ... przemienił? - zapytał.
To pytanie spowodowało, że musiałam się przez chwilę zastanowić nad odpowiedzią. Nie wiedziałam od czego tak w zasadzie zacząć, aż do dzisiaj znałam zupełnie inną wersję zdarzeń. Rozmyślając nad odpowiedzią, nie zdałam sobie sprawy ile czasu minęło, odkąd chłopak zadał mi to pytanie.
- Ostrzegałem... Nie musisz odpowiadać. - powiedział szybko, sięgając dłonią karku i przeczesując nerwowo włosy.
- Nie! To nie tak, że nie chcę odpowiadać. Tylko nie wiem od czego zacząć i myślę... - przerwałam w pół zdania, zastanawiając się czy pomysł, który mi właśnie wpadł do głowy będzie aby na pewno właściwy. - Myśle, że lepiej będzie jeśli Ci wszystko pokażę. - dokończyłam na jednym wdechu, wyciągając jednocześnie w stronę chłopka prawą dłoń odwróconą spodem do góry. Tanjiro spojrzał najpierw na moją rękę, a następnie na mnie, po czym nieznacznie zmarszczył lewą brew i otworzył usta.
- Po prostu podaj mi dłoń. Dużo by tłumaczyć. - przerwałam mu zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
- No dobrze. - odparł, unosząc nieznacznie kąciki ust do góry.
Dotarło do mnie, że jest całkiem ufny. Aż za bardzo. Myślałam, że Zabójcy Demonów są bardziej sceptycznie nastawieni do innych ludzi, a tym bardziej demonów. Chociaż... w pociągu wcale taki nie był. Bardzo szybko potrafił ocenić sytuację, tak jak to było w momencie, gdy zaatakował mnie Enmu. Czyżby potrafił wyczuwać intencje danych osób? Muszę się go kiedyś o to zapytać.
Z zamyślenia wyrwał mnie dotyk na dłoni. Mimowolnie wzdrygnęłam się. Przez ostatnie kilka lat dotyk oznaczał ból. Czy to podczas treningów z innymi demonami, czy przez Muzana. Poczułam jak jego mięśnie nieznacznie drgnęły, chyba chcąc się wycofać, więc splotłam mocniej swoje palce z jego palcami, zatrzymując go. Pierwszym co zarejestrowałam było to, że miał nad wyraz ciepłą rękę. Temperatura jego ciała musiała wynosić więcej niż standardowo u ludzi. Następnie natomiast spostrzegłam, że jego dłoń była nienaturalnie szorstka, pełna blizn i odcisków. Podejrzewałam, że dłonie szermierzy są dodatkowo narażone na urazy, ale żeby aż tak? Blizna poganiała bliznę, musiał przejść wyczerpujący i bolesny trening zanim dostał się do Korpusu.
Przerwałam jednak te domysły, aby skupić się na wycofaniu swojej świadomości do Przedsionka. Pociągnęłam za sobą również umysł Tanjiro, który będąc ze mną połączony raczej nie miał wiele do gadania. Czując znajome uczucie otworzyłam oczy. Rozejrzałam się w poszukiwaniu chłopaka, który tak samo jak Rengoku rozglądał się dookoła ze zdziwieniem. Podeszłam do niego brodząc w krystalicznie czystej wodzie swojej świadomości.
- Niesamowite... - szepnął z zachwytem. - Moje ciało jest tam, a umysł tutaj w Twoim umyśle... Jak to jest możliwe? - zapytał z podekscytowany wzrokiem.
- Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. - odparłam, wzruszając ramionami. - Chciałeś się dowiedzieć jak to wszystko się zaczęło. - zaczęłam, jednocześnie przywołując wspomnienie, w którym automatycznie się znaleźliśmy.
Znajdowaliśmy się w małym, ciemnym pokoju. Rolety były zasłoniete, na środku stało duże łóżko, a w niej jakaś drobna postać, zakryta kołdrą aż po czubek nosa.
- To pierwsze wspomnienie jakie pamietam, tuż po przemianie w demona. - wyjaśniłam krótko chłopakowi.
- To ty leżysz tam w łóżku? - spytał, przyglądając się uważnie.
- Tak.
Drzwi do pokoju gwałtownie się otworzyły. Stał w nich wysoki mężczyzna z włosami do ramion. Miał bladą cerę i krwistoczerwone tęczówki. Doskonale znałam tą osobę i czułam, że mój towarzysz również ją poznał. Na dźwięk otwieranych drzwi dziewczynka chwyciła kurczowo kołdrę i podciągnęła ją wyżej pod oczy.
- Jak się czujesz, moja droga? - zapytał Muzan niskim, melodyjnym głosem.
- D...Dobrze. K...kim Pan jest? - spytała przerażonym głosem dziewczynka.
- Nazywam się Muzan Kibutsuji. A Ty jesteś Hikari, tak?
- T...tak, chyba tak. N...nie pamietam za wiele. G...gdzie są moi rodzice? Co się stało? - zaczęła zadawać coraz więcej pytań.
- Twoi rodzice zginęli w pożarze. Byłaś ostatnią ledwo żyjącą osobą więc przemieniłem cię w demona, aby ratować twoje życie. - skłamał bez mrugnięcia okiem Kibutsuji.
- Że co?! - krzyknęła łamiącym się głosem, który zapowiadał wybuch płaczu.
- Uważaj na słońce. Jest zabójcze dla demonów. - ciągnął beznamiętnie Muzan, nie zwracając uwagi na dziewczynkę, która w tej samej chwili wybuchła głośnym płaczem. - Nie płacz. Dzięki mnie stałaś się właśnie najsilniejszym stworzeniem na ziemi. Powinnaś się cieszyć. - powiedział lekko podniesionym i zirytowany głosem. Dziewczyna nie słuchała jego słów, dalej głośno płacząc.
- Zamilcz! - rozkazał donośnym głosem, a pod jego czerwonymi oczami pojawiły się uwypuklenia w kształcie żył. Przestraszona dziewczynka natychmiast zamilkła. - Nie cierpię tego dźwięku. Masz natychmiast przestać płakać i nawet nie próbuj rozpłakać mi się kolejny raz, bo spotka cię kara. - wysyczał. - Łzy są słabością. Powinnaś być silna i wyzbyć się wszystkich swoich słabości. - dodał łagodniejszym tonem. Następnie bez słowa wyszedł z pomieszczenia.
Wspomnienie natychmiast się rozmyło.
- Milutki, co nie? - powiedziałam sarkastycznie w stronę Tanjiro, który wyglądał jakby analizował całą sytuacje. - Co ciekawe, już od samego początku karmił mnie kłamstwem. - dodałam.
Chłopak zwrócił na mnie swój wzrok, a ja przywołałam wspomnienie, które odzyskałam dzisiejszej nocy przed walką Akazy i Rengoku. Było dość krótkie i chaotyczne, ale ewidentnie było na nim widać, że pożar w którym zmarła moja rodzina był zaplanowany. Źrenice Tanjiro rozszerzyły się momentalnie na widok tej sceny. Gdy wspomnienie się skończyło, chłopak nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa.
- To jest moje wspomnienie jeszcze za czasów gdy byłam człowiekiem. Nie wiem jak udało mi się je odzyskać, ale stało się to wtedy tuż przed walką Akazy z Filarem Płomienia. - wyjaśniłam.
- To jest straszne. Muzan jest potworem. - szepnął cicho.
- Poczekaj na resztę wspomnień. - odparłam sarkastycznie. Wzięłam głęboki wdech i przywołałam kolejne wspomnienie, które zapamiętałam.
Znajdowaliśmy się w ogromnym salonie Kibutsuji'ego. Urządzony był w staroświeckim, renesansowym stylu. Na środku salonu stała bordowa kanapa-narożnik, a obok niej duży, niski stolik kawowy z oszklonym blatem. Tyłem do nas, klęczała przy nim dziewczynka, na oko ośmioletnia. Miała długie, platynowe włosy związane z tyły w dwie kitki, które opadały jej na różowe kimono ze wzorem czarnych róż. Była całkowicie zajęta wycinaniem jakiegoś wzoru z kartki papieru. W tej samej chwili podszedł do niej wysoki mężczyzna, z krótkimi różowymi włosami. Miał nienaturalnie blade ciało ozdobione tatuażami w kształcie ciemnych pasów.
- Akaza-san! Patrz co zrobiłam! - krzyknęła uradowana dziewczynka, odwracając się w stronę chłopaka i ukazując łańcuch papierowych ludzików połączonych ze sobą rękami.
Również miała bladą cerę i duże purpurowe oczy, które świeciły z podekscytowania. Uśmiechała się szeroko, ukazując rząd białych zębów z dużymi i ostrymi kłami na obu łukach zębowych. Akaza podszedł do niej, czochrając ją przyjacielsko po głowie i kucając aby móc lepiej przyjrzeć się jej pracy.
- To Ty?! - zawołał niespodziewanie Tanjiro, przez co odwróciłam się w stronę chłopaka.
- Tak, a co? - zapytałam trochę zdezorientowana.
- Przecież Ty tu masz jakieś siedem, może osiem lat i jesteś demonem! - krzyknął po raz kolejny. Zmarszczyłam brwi nieznacznie, przyglądając się rozgorączkowanemu chłopakowi.
- No... i?
- No to, że teraz wyglądasz zupełnie inaczej. Nie jesteś dzieckiem, tylko dziewczyną w moim wieku. - wyjaśnił, lecz dalej nie wiedziałam do czego zmierza.
- Ale co w tym dziwnego? Ty też nie wyglądasz na dziecko, bo to normalne, że rośniemy i nasze ciało się zmienia. - odparłam dalej nie wiedząc o co mu chodzi.
- Hikari, tak. Ludzie się zmieniają. Demony nie. Demony nie dorastają, nie dojrzewają, nie starzeją się. Pozostają niezmienne od momentu przemiany. - odparł, przez co zaczęłam się zastanawiać, czy mu się w głowie nie pomieszało od natłoku informacji. - Zmieniałaś specjalnie swój wygląd wraz z biegiem lat? - spytał po chwili.
- Nie rozumiem dokąd prowadzi ta rozmowa. Chodzi Ci o zmianę swojej aparycji podczas pełnej demonicznej formy? To nie. Nie udało mi się jej jeszcze uzyskać, jednak z roku na rok moje ciało zmieniało się naturalnie.
- Hmm... to dziwne. Nezuko została przemieniona jak miała dwanaście lat. To było ponad dwa lata temu, a dalej ma ciało dwunastolatki. Potrafi jednak się zmieniać, czasem jak potrzeba zmienia się w małą dziewczynkę, aby wejść do skrzyni, w której ją transportuję, a podczas walki nagle rośnie przebierając groźniejszą postać. Jednak w normalnej sytuacji, dalej pozostaje w swoim ciele z dnia przemiany...
- Nie wiem, co na to odpowiedzieć. Demony wsród których dorastałam miały zazwyczaj formę dorosłej osoby, a reszta nie pożyła na tyle długo żebym mogła zauważyć ich rozwój. Ja sama natomiast nigdy jeszcze nie zmieniłam świadomie kształtu swojego ciała ani wyglądu. Wszelkie zmiany są spowodowane naturalnie. - wyjaśniłam chłopakowi, na co ten skinął głową.
- Może na dworze Ubuyashiki się czegoś więcej dowiemy na ten temat. - odparł.
Nagle przypomniał mi się jeden demon... Była to Daki, Wyższa Szóstka. Nad wyraz dziecinna jak na swój wygląd, gdyż przybierała postać dojrzałej dziewczyny, na oko dwudziestoletniej. Uwielbiała się natomiast ze mną bawić, gdy byłam młodsza, co było dla mnie wtedy zastanawiające. Całkiem dobrze się z nią dogadywałam, choć momentami mnie irytowała. Pamiętam, że kiedyś się zapytałam o nią Akazę to mi odpowiedział, że Daki została zmieniona w demona gdy była dzieckiem i ta infantylność jej pozostała. Nie połączyłam wtedy faktów, ale wychodziłoby na to, że rzeczywiście demony zatrzymują się mentalnie w dniu swojej przemiany. Z tym, że ja napewno nie czułam się mentalnie jak ośmiolatka...
Wróciłam jednak do wspomnienia.
Akaza uważnie słuchał trajkotania dziecięcej wersji mnie oraz przyglądał się jak zawzięcie kolorowała wycięte ludziki.
- Patrz! - zawołała. - To jesteś Ty... - wskazała na jedną z postaci. - A to jest Douma, Kokushibo, Daki... a tutaj jest Pan Muzan! - wyjaśniła z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Ooo, uderzające podobieństwo. - zachichotał Akaza, niczym nie przypominając bezwzględnego mordercy.
Jednak w tej samej chwili do salonu wszedł sam Kibutsuji. Na jego widok demon natychmiast ukląkł na jedno kolano i pochylił w dół głowę. Dziewczynka natomiast chwyciła łańcuch ludzików i pobiegła w stronę mężczyzny.
- Muzan-sama! Zobacz to Ty! - zawołała radośnie, ukazując Kibutsujiemu jego papierową, uśmiechniętą wersję, która trzymała się za ręce z innymi uśmiechniętymi Przybywającymi Księżycami. Razem tworzyli jakąś patologiczną zbieraninę uśmiechniętych psychopatów na papierze. Mężczyzna spojrzał beznamiętnie na ludzika, po czym skierował wzrok na Akazę.
- Miała trenować, a nie zajmować się bezsensownymi bzdurami. - odparł z dezaprobatą. Dziewczynka momentalnie przestała się uśmiechać. Opuściła ręce i odwróciła się w stronę klęczącego demona.
- Wybacz Mistrzu, po prostu Mała była już znudzona treningiem. Jest dzieckiem i potrzebuje czasem trochę zabawy. - odparł cicho Akaza, dalej trzymając wzrok wbity w podłogę. Miał mocno napięte mięśnie na całym ciele.
- Słucham? Czy ty właśnie kwestionujesz moje rozkazy?! - zapytał podniesionym głosem Muzan, a jego oczy pociemniały z gniewu.
W tej samej chwili z oczu i ust Akazy pociekła struga krwi. Dziewczynka z szeroko otwartymi oczami przyglądała się całej zaistniałej sytuacji. Z przerażeniem zerkała to na Muzana, to na Akazę.
- Nie! Oczywiście, że nie Mistrzu. Wybacz, to już się więcej nie powtórzy. - wysapał, ledwo dysząc.
- Akaza-san... - szepnęła z troską dziewczyna, widząc plamę krwi, która wylewała się z demona.
- Nic mu nie będzie. - odparł lekceważąco Kibutsuji. - Chodź, Hikari. - dodał łagodniejszym tonem, jednocześnie kładąc dłoń na jej ramieniu i kierując się w drugą stronę. Słysząc te słowa dziewczynka rozpromieniona się i wlepiła pełne ufności spojrzenie w demona.
- Co będziemy robić, Muzan-sama? - spytała z podekscytowaniem, dotrzymując demonowi kroku.
- Ćwiczyć Twoje umiejętności. - odparł. Na te słowa dziewczynka na chwilę zrobiła ponurą minę, ale w momencie zreflektowała się i na powrót uśmiechnęła szeroko.
- Napewno będzie świetnie! - zawołała, z fałszywym entuzjazmem, starając się spełnić wymagania Mistrza.
Gdy tylko dwójka wyszła przez drzwi, wspomnienie się rozmyło.
Hejka! Trochę się spóźniłam z kolejnym rozdziałem, ale zamiast tego jakoś jutro/pojutrze postaram się dodać drugą część :3
~ 2920 słów ~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top