rozdział 35

Jak spędzacie haloween ziomeczki?! :D
-------------------

- Zwariowałeś? Nie zgadzam się na to! - podniosłam głos.

- Spokojnie, nie możesz się denerwować. Zrozum, to będzie dla Ciebie najlepsze. - odparł Zayn.

- Powiedziałam coś. Nie ma kurwa takiej opcji, rozumiemy się? - rzuciłam stanowczo.

Już Wam tłumaczę, o co chodzi. Otóż, mój narzeczony, Zayn Malik, lat 23, wymyślił sobie, że na czas mojego pobytu w szpitalu podczas porodu wynajmie całe piętro kliniki, abym mogła być sama. Po prostu świetnie. Najlepiej niech mnie wsadzi do paki, na to samo by wyszło.

- To się jeszcze okaże. - fuknął pod nosem i wyszedł z sypialni.

No, świetnie! Niech się jeszcze na mnie obrazi!

~ * ~

ZAYN MALIK I CHARLOTTE EVANS ZARĘCZENI!

Przez większość czasu ta informacja nie była potwierdzona przez nikogo z otoczenia chłopaków. Ale teraz jesteśmy niemal pewni, że za jakiś czas słynne Zarlie stanie przed ołtarzem.

Jak wszyscy wiemy para jest ze sobą od roku i spodziewa się pierwszego dziecka, które na świat ma przyjść pod koniec stycznia, czyli już całkiem niedługo.

Pod koniec zeszłego tygodnia dostaliśmy dużo zdjęć Charlie z ciążowym brzuchem i... z pierścionkiem na palcu. Nikt się tym jednak nie przejął, ale tego samego dnia atmosferę podgrzał sam Zayn Malik, który najpierw wstawił na twittera wpis o treści: Nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy niż jestem teraz, chwilę później Liam Payne - kolega z zespołu Mulata odpisał mu: Gratulacje Stary, nie mogę się doczekać... wiesz czego ;). Jak widać ta dwójka lubi się droczyć ze swoimi fanami, więc w końcu Zayn, bez żartów dodał jeszcze: Zapomniałem Wam powiedzieć, ale Charlie powiedziała 'tak'.

Dopiero wtedy wszyscy byliśmy 100% pewni o co chodziło. Fandom Directioners wręcz oszalał. I jak to zawsze bywa niektóre dziewczyny skakały z radości, a inne pogrążone były w smutku. Oto kilka przykładowych reakcji:

1. Zarlie to mój relathionship goal! Czekałam na zaręczyny od pierwszego razu zobaczenia ich razem!

2. Uważam, że trochę za szybko podjęli taki krok, aczkolwiek jeśli są szczęśliwi to ja też będę.

3. I bardzo dobrze! Zayn to mądry chłopak, wie co robi. ;)

4. Dlaczego? Malik, dlaczego nam to robisz?

5. Nie dość, że dzieciak to jeszcze to... Myślałam, że prędzej czy później się rozejdą. Cóż...

6. Najgorsze co mógł zrobić. Bezmózgi idiota...

Nie bądźmy już tacy surowi. Każdy kto patrzy na Zayna i Charlie chce widzieć ich razem do końca życia. Życzymy powodzenia w przygotowywaniu wesela i wytrwałości w mierzeniu sukienek. ;)

~ * ~

- Chwila, kurwa, moment. Jak to jesteście zaręczeni?! - pisnął Harry, który jak zwykle miał opóźniony zapłon. Właśnie skończył czytać jeden z artykułów na temat naszych zaręczyn, więc jego szczęka znajdowała się teraz na podłodze. Żeby nie było, że mu o tym nie mówiliśmy, bo mówiliśmy, ale wiecie jaki jest Harry...

- To jest bardzo proste. Otóż, Styles... Wszystko zaczęło się od zgięcia kości w kolanie Zayna, aby mógł uklęknąć. Potem nastąpiła czynność zanurzenia dłoni w czeluściach kieszeni od spodni, z której wyjęto czarne pudełeczko. Potem... - Niall jak zwykle starał się rozłożyć wszystko na czynniki pierwsze, aby Harremu było łatwiej go zrozumieć, ale sądzę, że to tylko pogorszyło sprawę.

- Owszem, jestem mało inteligentny, ale nie rób ze mnie aż takiego zjeba Horan, bo sam się nie odróżniasz, więc nie udawaj teraz mi tutaj takiego mądrali. - prychnął Styles.

- Chcę Ci pomóc. - mruknął Irlandczyk.

- Więc się zamknij. - burknął Styles.

- Dobra, spokojnie, spokojnie. Bez agresji. - rzuciłam, nie zamierzając słuchać ich nadchodzącej kłótni.

- Bez agresji?! - pisnął Harry. - Mój shipp życia zaręczył się! A ja się dowiaduję z gazety, z gazety! - wrzasnął.

- Woah, chwila. - rzuciłam. - Mówiłam Ci o tym. - dodałam.

- Oh tak? Ciekawe kiedy. - prychnął Lokers.

- Dwa dni temu? Kiedy oglądałeś jakiś serial w TV? - odparłam.

- Właśnie! Kiedy oglądałem TV! Kiedy oglądam TV to nie koduję tego, co się wokół mnie dzieje. - rzucił.

- To kurwa nie miej do mnie pretensji, że nie usłyszałeś! - wrzasnęłam, wręcz dysząc ze złości.

- Ale Charlie... Po co ty się teraz denerwujesz, kochanie ty moje najdroższe? - spytał.

Ja chyba zaraz osiwieję przez niego. Jak Zayna kocham...

- To ty mnie denerwujesz, rozumiesz?! Ty! - wrzasnęłam.

- Nie chciałem tego, Boże przepraszam... Tylko proszę nie urodź tutaj zaraz ze złości, bo chyba zemdleję. Więc już ciii... Spokojnie. - rzucił.

- Jesteś najbardziej jebniętym gościem, jakiego znam. Przysięgam.

O tak, Niall. Całkowicie się z Tobą zgadzam, przyjacielu.

~ * ~

Dwa dni później mieliśmy już 20 stycznia, co oznaczało coraz mniej czasu do mojego porodu. Byłam w sumie zestresowana. Nie miałam doświadczenia w sprawach, które czekały mnie za jakiś czas. Co jak nie będę potrafiła uspokoić swojego dziecka, kiedy będzie płakało? Albo co zrobię, kiedy zacznie ząbkować? A jak mnie nie polubi i będzie na mnie pluło? Jezus, te wszystkie rzeczy wręcz przyprawiały mnie o drgawki na całym ciele.

Co innego było natomiast z Zaynem. On był podjarany na maxa. Wręcz nie mógł się doczekać zdobywania nowych doświadczeń przy dziecku. Nawet tych złych.

- Wróciłem! - oho, o wilku mowa. Wysłałam Malika do sklepu po kilka rzeczy, które ostatnio się nam skończyły, a na które miałam ochotę. Tylko, że jakoś dziwnie długo mu to zajęło...

- No nareszcie! Ile można cze... - musiałam urwać w połowie, kiedy zobaczyłam, że Malik nie przyszedł sam. Wrócił z psem, malutkim szczeniakiem, którego trzymał na rękach. Według mnie był to golden retriver, ale nie byłam do końca pewna... - Co to ma być? - zapytałam zdziwiona.

- Pies? - odparł chłopak, jakby była to rzecz normalna.

- To wiem. Co on tutaj robi? - zapytałam.

- To jest dość smutna historia... - mruknął. - Znalazłem go w śmietniku, trząsł się z zimna. Nie mogłem go tam zostawić, rozumiesz? Moje serce dosłownie zaczęło krwawić, kiedy go tam zobaczyłem. - dodał, a mi od razu zmiękły nogi. Zawsze rozklejałam się, kiedy jakaś krzywda działa się zwierzęciu, a szczególnie psom.

- Pierwsze pytanie: skąd wiesz, że to on? A drugie pytanie: chcemy go przygarnąć? - spytałam.

- Wiem, że to on bo ma męskie narządy, lol. I tak, chcę go zostawić. - odparł, głaszcząc psiaka za uchem. Wydawał się bardzo przestraszony. Z resztą... Nie ma się co dziwić.

- A co jak ktoś go w tej chwili szuka bo się zgubił? - spytałam.

- Gdyby się zgubił, to nie leżałby w śmieciach, prawda? - odparł.

Dobra. To w sumie miało sens.

- Więc jak? Zgodzisz się żebyśmy go zatrzymali? Kiedy Joel podrośnie będzie miał fajnego kumpla. - rzucił.

Westchnęłam cicho, rozważając wszystkie 'za' i 'przeciw'. Z jednej strony nie chciałam zwalać sobie na głowę psa na kilka dni przed porodem. Ale z drugiej... Fajnie byłoby mieć zwierzaka. Wtedy nasza rodzina byłaby już w komplecie.

- Okej. - odetchnęłam. - Niech będzie. Zatrzymajmy go. - odparłam.

- Serio? Boże, Charlie jesteś najlepsza. - Zayn podleciał do mnie i złożył mi na ustach soczystego buziaka. Zaśmiałam się i przejęłam od niego psa. Pocałowałam go delikatnie w łepek i spojrzałam na Malika.

- Jak go nazwiemy? - zapytałam.

- Milo. - odparł z uśmiechem.

- Dobrze... Więc witaj w rodzinie Milo.

------------------

Co do 3 części: okładka już gotowa, można zaczynać pisać B) ze względu na to, że powstanie kolejna część to postanowiłam, że destiny będzie miało jeszcze 2 rozdziały + epilog. ;)

PS: DZISIAJ OSTATNI KONCERT OTRA. UMRĘ. NO I LICZĘ, ŻE CHŁOPCY SIĘ PRZEBIORĄ.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top