rozdział 26
CHARLIE'S POV:
- To 10 tydzień. Wyjątkowo późno zdecydowała się Pani na wizytę u mnie... - oznajmił lekarz, który był właśnie w trakcie wykonywania mi badania USG. Zayn siedział obok mnie i namiętnie wpatrywał się w malutki ekranik, na którym...hm, na którym ja nie widziałam nic szczególnego oprócz kilku czarnych i białych plam.
- Nie odczuwałam wcześniej żadnych oznak ciąży. - wytłumaczyłam, kiedy doktor, zaczął wycierać żel z mojej skóry. Jak na prawie trzeci miesiąc, to miałam wyjątkowo płaski brzuch, ale lekarz powiedział, że największa tendencja wzrostowa następuje dopiero w 15 tygodniu.
- Dobrze, mam nadzieję, że nie muszę państwa uświadamiać, co wolno, a czego nie podczas reszty ciąży? Zero alkoholu, zero papierosów, zero sportów ekstremalnych, żadnych kolejek górskich, loty samolotem tylko do 30 tygodnia... Rozumiemy? - zapytał. - Oczywiście, wszystkie uwagi skierowane są do Pani, ale jeśli Pan jest osobą palącą, to radziłbym tego nie robić w pobliżu partnerki. To również może wpływać źle na dziecko. - dorzucił, a Zayn tylko przytaknął głową. - To chyba tyle, na następną wizytę zapraszam za miesiąc, chyba że wcześniej wydarzyłoby się coś niepokojącego, wtedy obowiązkowo proszę zgłosić się prosto na oddział.
- Dziękujemy bardzo, przyjdziemy na pewno. - zapewniłam.
- Kiedy będzie wiadomo, czy to chłopiec? - zapytał Zayn.
Oh, oczywiście, że musiał to zrobić. Od momentu, w którym Malik dowiedział się, że jestem w ciąży zafiksował się na punkcie tego, że będzie miał syna. W internecie wyszukał nawet sposobów, na to, co zrobić, aby faktycznie był to chłopczyk. O tym, że miałby mieć córkę nie chciał nawet słyszeć. Musiał być facet i tyle.
- Nie wiemy, czy będzie to akurat chłopczyk. - odparł doktor.
- Czuję w kościach, że będzie. To jak? Kiedy będę mógł zacząć kupować mu ubranka? - spytał.
- Skoro jest Pan taki pewny co do płci dziecka, to może Pan zacząć robić to zaraz po wyjściu z tego gabinetu. - wyjaśnił lekarz.
- Oh, mam jeszcze jedno pytanie. - oznajmił Zayn. - Zna Pan zespół One Direction?
- Co znam? Ten boyband, który w każdej piosence śpiewa o dowartościowaniu dziewczyn, a w skład wchodzi pięciu wypacykowanych kolesi? - zadrwił, przez co Malik zrobił się purpurowy na twarzy.
- Pańska córka jest fanką? - zapytał Zayn.
- Nie, nie mogę dzieci, chłopcze. - wyjaśnił mężczyzna.
- Uf, to bardzo dobrze. - odetchnął Mulat, ale widząc złowrogie spojrzenie doktora od razu się poprawił: - Nie o to mi chodziło, ah, nie ważne. Przepraszam bardzo, do widzenia. Miło było poznać! - Zayn wyrzucił z siebie słowa jak za pomocą karabinu maszynowego i wypchnął mnie z gabinetu zanim lekarz zdążyłby cokolwiek odpowiedzieć.
- Jesteś debilem. - switowałam zanim wyszliśmy z kliniki. Zayn uparł się, żeby załatwić wszystko prywatnie, dlatego też za każdą wizytę należało płacić conajmniej 30£. Nie chciałam tego, ale Malikowi nie można było przegadać. Chciał, żeby wszystko było jak najlepiej, a ja nie miałam serca go o cokolwiek winić.
- Chyba czas powiedzieć chłopakom, co? - zapytał Zayn, kiedy szliśmy już do auta trzymając się za ręce.
- Może zrobimy to jutro na afterparty po gali, hm? - zaproponowałam. Jutro chłopcy mieli pojawić się w Glasgow na MTV EMA, gdzie byli nominowani w kilku kategoriach, a do tego mieli dać krótki występ z ich ostatnim singlem, którym było You&I.
- Ta, w sumie dobry pomysł, ale musimy zdążyć zanim każdy z nich nawali się w trzy dupy. - oznajmił Zayn, powodując u mnie krótki śmiech. - W takim razie, jakie mamy plany na resztę dnia? Jesteśmy już spakowani na jutro, więc mamy wolne. - rzucił chłopak.
- Nie wiem, może idźmy na jakiś szybki obiad, a potem się zastanowimy. - wzruszyłam ramionami, wsiadając do auta.
- Idealnie. - skwitował Zayn, odpalając silnik.
~ * ~
- Czyli jesteś już z Harrym czy nie? - zapytałam Sophii, kiedy siedziałyśmy już w garderobie chłopaków na EMA.
- Em... Tak jakby. - wydukała.
- Tak jakby? - spytałam kompletnie nie rozumiejąc, co dziewczyna ma na myśli.
- Jesteśmy przyjaciółmi... - zaczęła niepewnie.
- Oh, to dobrze. - uśmiechnęłam się.
- ... Z bonusem. - dodała, a mi oczy wypłynęły na wierzch.
- Czekaj, czekaj... Co?! - pisnęłam.
- No wiesz, jak Justin Timberlake i Mila Kunis z tego filmu... - wyjaśniła.
- Chcesz mi powiedzieć, że uprawiacie razem seks bez zobowiązań, w chwili, kiedy albo ty, albo on macie na to ochotę? - zapytałam.
- No... Tak. - przytaknęła.
- Jezu, chyba muszę zwymiotować. - mruknęłam, automatycznie wyobrażając sobie... Nie, nie, nie! Nie ładnie, Charlie!
- Żadne z nas nie chce poważnego związku, więc mamy to. - dodała brunetka.
- Boże, Harry wie co to seks? - jęknęłam.
- Oh, i to jak! Uwierz mi, Charlie...
- Nie chcę tego słyszeć! - wrzasnęłam, nakrywając uszy dłońmi, zanim Soph powiedziałaby za dużo.
Chryste, chyba naprawdę muszę zwymiotować. Myślałam, że Harry to chłopak, który w sobotnie poranki ogląda maratony Spongeboba, jedząc płatki z mlekiem w swojej tęczowej piżamie, a nie że... Nie, nie powiem tego. Muszę sobie gdzieś zapisać, żeby już nigdy w życiu nie poruszać tego tematu z Sophią. Nigdy!
~ * ~
- Zayn! Jeśli jeszcze raz wstawisz jakieś nasze zdjęcie na swojego twittera lub instagrama to odetnę Ci wszystkie palce, rozumiesz?! - wrzasnęłam, kiedy przed samym wyjściem chłopaków na czerwony dywan, zobaczyłam nasze selfie na profilu Malika, które miało podpis: Przygotujcie się! Dzisiaj Zarlie zadebiutuje dzisiaj na czerwonym dywanie! #excited
Oh, jak uroczo. Naprawdę...
- Zbrzydnij, wtedy nie będę miał się czym już chwalić. - zaśmiał się Mulat. - Chociaż czekaj... Kiedy przestanę się Tobą chwalić, zacznę to robić z naszym dzieckiem. Ha, właśnie tak. - dodał, kładąc mi ręce na biodrach.
Miałam na sobie białą zwiewną sukienkę, którą założyłam, aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń wśród mediów. Zgodnie z Zaynem uzgodniliśmy, że moją ciążę chcemy jak najdłużej utrzymywać w prywatności, aby nie robić niepotrzebnych nikomu dram. Owszem, rozpierało nas szczęście z powodu zostania rodzicami, ale nie oznaczało to, że chcieliśmy mówić o tym całemu światu. Jak na razie planowaliśmy powiedzieć tylko swoim najbliższym.
- Cóż, musisz trochę poczekać. Do stycznia jeszcze 7 miesięcy. - odparłam, kładąc dłonie na swoim brzuchu. Nie mówiłam Wam wcześniej, ale lekarz ustalił mi termin na koniec stycznia lub początek lutego. Teraz mieliśmy końcówkę czerwca.
- Mam nadzieję, że szybko zleci. - rzucił chłopak i pocałował mnie w usta. Przytrzymałam go za tył głowy, tym samym pogłębiając pocałunek.
- Co szybko zleci? - zapytał nagle Liam, wchodzący do garderoby. Szybko się od siebie odsunęliśmy i spojrzeliśmy na siebie w panice.
- Gala. Gala szybko zleci, bo wiesz... Nie możemy doczekać się afterparty. - odkaszlnął nerwowo Zayn, trzymając mnie kurczowo za rękę.
- O tak! To najlepsza część tych imprez, spodoba Ci się, Charlie! Jest tam zawsze tyle darmowego alkoholu, że głowa boli już od samego patrzenia. - oznajmił mój brat. Heh, on jeszcze nie wiedział, że nie zamierzałam pić przez conajmniej dwa lata. - Oh, zapomniałem zapytać... Jedziesz ze mną do rodziców na weekend za tydzień? Chcę zobaczyć się z Noah, zanim zaczniemy trasę w Europie. - dodał.
- Chyba pojadę, nie mam lepszych planów. - odparłam. W sumie i tak planowałam to zrobić, bo musiałam powiedzieć o wszystkim swoim rodzicom. Nie chciałam, żeby dowiadywali się wszystkiego z kolorowych gazet.
- Zayn? Dołączysz do nas? Poznasz w końcu mojego uroczego braciszka. - pisnął Liam.
- Ja? To znaczy, hm, okej... Tak myślę. - Mulat wzruszył ramionami, starając zachować się obojętność.
- Uroczo. Aha, a następnym razem jeśli będziecie chcieli mieć więcej spokoju i prywatności, to polecam hotel albo coś takiego. Nie każdy chce oglądać waszą zabawę w dentystów.
Ta, dzięki braciszku. Zapamiętam to na przyszłość...
------------------------
Dziękuję Wam za opinie dot. apartów. Mam nadzieję, że jakoś przecierpię te pierwsze kilka dni. ;)
PS w następnym rozdziale chłopcy dowiedzą się już o baby Malik. :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top