rozdział 8
ZAYN'S POV:
Uszczypnijcie mnie, bo normalnie nie wierzę w to, co przed sobą widzę...
Gdybyście zapytali mnie, kogo obstawiałbym na miejsce naszego nowego lekarza, wymieniłbym wszystkich, wszystkich poza Charlie. A jednak, teraz ta drobna Blondynka, stoi na wprost mnie i wita się z Niallem. Przez te 3 lata nie zmieniła się za wiele. Ma tylko odrobinę krótsze włosy, a poza tym...wszystko było po staremu.
- Zayn! - rzuciła radośnie, kiedy podszedłem ją przytulić.
- Miło Cię widzieć. - odparłem, rozkoszując się tą chwilą bliskości. Do moich nozdrzy dostał się zapach jej perfum, których przez ten cały czas nie zamieniła na żadne inne.
- Ciebie również. - uśmiechnęła się, spoglądając w moje oczy. Szybko jednak przeniosła wzrok na Harrego.
- Jabłecznik, wróciłaś!
Nie no, bez jaj. Dacie wiarę, że ten koleś się rozpłakał?
- Chwila, chwila... Czegoś tutaj nie rozumiem. - powiedział Paul, drapiąc się po głowie. - Wy się znacie? - spytał zdziwiony.
- Tak. - odparliśmy chórem.
- Chodziliśmy razem do liceum. - wyjaśnił Louis.
- A ona jest moją przyrodnią siostrą. - dodał Liam. - Aha, a jakby ktoś nie wiedział, to tydzień temu urodził mi się brat, ma na imię Noah i ...
- Liam, dzielisz się każdą pierdołą z całym światem. Zapewniam Cię, że większa część ziemskiej populacji już o tym słyszała. - oznajmił Lou.
- Może ktoś nie dosłyszał? - spytał Payne.
- Nie to, że mam coś do Ciebie i Noah, ale nikt nie musi wiedzieć, jak często twoja mama zmienia mu pieluchę, albo kiedy śpi i ile je. - rzuciłem.
- Wiecie, że w tej chwili mnie ranicie? - spytał.
Boże, jak mi tego brakowało! Przez całe trzy lata nasza paczka nie była w komplecie, a tutaj nagle się okazuje, że do siebie powracamy.
O dziwo, nie czułem się niezręcznie z powodu Charlie, było wręcz przeciwnie. Ucieszyłem się na jej widok, a o niej mogę powiedzieć to samo. Już nie mogę się doczekać kwietnia, i tego, kiedy zaczniemy trasę, a Blondyna będzie nam towarzyszyła przez cały czas. Kto wie? Może czasem przysymuluję jakąś chorobę? Dobra, żartuję.
- Skoro się znacie, to nie widzę sensu dłużej Cię tutaj trzymać, Charlie. - oznajmił Paul. - Chyba spotkamy się dopiero w kwietniu, co? - dodał z uśmiechem.
- Oczywiście. - odparła.
- Ale nie musi już wychodzić, prawda? - spytał z nadzieją Harry.
- Macie jeszcze spotkanie z nową makijażystką. - oznajmił osiłek.
- Oh, proszę Cię. To moja siostra. - prychnął Louis.
- Przysięgam na Boga, że One Direction stanie się niedługo rodzinnym biznesem. - westchnął Paul.
- Która siostra? - spytał Nialler.
- Lottie. - wzruszył ramionami Louie.
- Serio? - jęknąłem. - Dlaczego nie Fizzy?
- Bo to Lottie się tym zajmuje. Poza tym, Charlie to Charlie, a Lottie to Lottie. Nie będą się nam myliły. - wyjaśnił Tommo.
- To jak? Może zostać? - Harry spojrzał na Higginsa oczami niczym kot ze Shreka.
- Charlie ma na pewno inne plany. - odparł.
- A co jak mi się coś stanie? Kto się mną zaopiekuje? - spytałem, puszczając oczko do Blondynki.
- Może dajmy jej zadecydować za siebie? - rzucił Liam, stając obok siostry.
- Właściwie, to jestem teraz umówiona. - powiedziała, sprawiając u mnie lekki zawód. - Ale wieczór mam wolny. - dodała.
- Idealnie! - pisnął Harry. - To u kogo się spotykamy?
- Niall. - odparliśmy zgodnie.
- Dlaczego zawsze ja? Jeszcze nie dosprzątałem po waszej ostatniej wizycie. - burknął.
- Hej! Wcale tak bardzo nie nabałaganiliśmy. - zaperzył się Styles.
- Stary! Zrzygałeś mi się na dywan!
- Oh...
CHARLIE'S POV:
Powiem Wam szczerze, że nie spodziewałam się, że spotkanie z Zaynem odbędzie się z taką łatwością. Między nami nie dało się już odczuć napiętej atmosfery, związanej z wydarzeniami sprzed paru lat.
Cieszyłam się na widok każdego z chłopaków. Za Niallem i jego uroczym stylem bycia, za Harrym i jego debilnymi żarcikami, za Louisem i jego wiecznie radosnym podejściem do życia oraz za Zaynem i jego...hm, obecnością. Tak, najbardziej mi w nim tego brakowało. Tego, że po prostu był.
- Chcesz iść ze mną? - zapytałam Sophii, kiedy powoli szykowałam się na wieczorne spotkanie w apartamencie Nialla.
- Gdzie? - spytała rozkojarzona.
- Spotkać się z chłopakami. - rzuciłam, wyciągając z szafy stertę podkoszulków.
- Z jakimi?
Srakimi, kurwa.
- One Direction, kojarzysz gości, nie? No wiesz, Ci co śpiewają o tym, że tańczyli całą noc, do najlepszej piosenki na świecie. - wytłumaczyłam, wplatając w to żartobliwy ton.
- O mój Boże! - pisnęła. - Naprawdę chcesz, żebym z Tobą poszła?! W co mam się ubrać, o Chryste! Nie zrobię Ci wstydu jak ubiorę zwykłe dżinsy i koszulę w kratę? Czy powinnam jednak założyć sukienkę? Bo wiesz, nie chcę wyjść na totalne bezguście. Co Harry sobie o mnie pomyśli, o Jezu!
Normalka, nie przejmujcie się nią. Ona zaraz przestanie.
- Oh tak, oni będą ubrani w smoking i lakierki. Lepiej załóż sukienkę. - parsknęłam.
- Oni chcą, żebym przyszła? - spytała nagle.
- Nie, ale ja chcę. A jeśli ja chcę, to jesteś zaproszona. - wyszczerzyłam się. - Poza tym, oni z chęcią poznają nowe osoby. Tylko nie piszcz im w twarz, ani nie śpiewaj ich piosenek. - dodałam.
- A mogę poprosić o zdjęcie i autograf? Bo wiesz, widzieć ich na żywo i nie mieć po tym żadnej pamiątki, to jak iść do McDonalds na sałatkę...tą bez grilowanego kurczaka. - wyjaśniła.
- Sama ich poproszę o autografy, wiesz ile ludzie dadzą za to na e-bay'u? - parsknęłam.
- Żartujesz, prawda? - spytała.
- Oh, Soph...musisz się wyluzować. Oni są takimi samymi ludźmi jak ja i ty, z tym wyjątkiem, że potrafią śpiewać, a my nie. - rzuciłam.
- Tak, ale ty ich znasz jako kumpli z klasy, a ja jako zespół. To jest lekka różnica.
- Daję Ci słowo, że, kiedy ich poznasz, też uznasz tych świrów za znajomych ze szkoły. - odparłam, przykładając dłoń do serca.
- Obiecujesz? - spytała, patrząc na mnie uważnie.
- Obiecuję. - uśmiechnęłam się.
- Dobra, odpuszczę sobie tą sukienkę...
HARRY'S POV:
Czy Wy też jesteście tak samo podekscytowani jak ja?! Bo ja się jaram tak, jak Niall, kiedy po raz pierwszy poznaliśmy Justina Biebera! Serio! Wiem, że to tylko Charlie, ale nie widziałem jej już tyle czasu, że na myśl o jej dzisiejszym przyjściu podskakuję jak zając wielkanocny!
- Harry! Zmyłeś już tą plamę?! - wrzasnął Niall, który przygotowywał w kuchni przekąski.
Ja natomiast, za karę, musiałem mu wyczyścić cały dywan, który podczas mojej ostatniej wizyty tutaj, która była dość mocno zakrapiana, uległ małemu zabrudzeniu. Dobra, nie małemu...ale teraz wszystko było już okej, i tej brzydkiej plamy nie było już widać.
- Tak, tak! Już skończyłem! - odkrzyknąłem, kopiąc w wiadro, które się przewróciło i rozlało swoją zawartość na betonowe płytki. Kurna, przecież ono było puste, no!
- Brawo Harry, po prostu moje gratulacje. - rzucił Louis, który w towarzystwie Liama i Zayna siedział na kanapie.
- Myślałem, że już nic tam nie ma! - zacząłem się tłumaczyć.
- Wycieraj to, zanim przyjdzie Charlie. - odparł Tommo.
Pochyliłem się nad podłogą i zacząłem powoli zbierać tą wodę. Oczywiście, jakby tego było mało, kiedy skończyłem byłem cały mokry. W mieszkaniu Nialla było tak ciepło, że postanowiłem zdjąć koszulkę. W tamtej chwili zadzwonił dzwonek.
- Harry otwiera! - krzyknął Louis.
- Serio? - burknąłem i powlokłem się do przedpokoju, wiedząc, że z nimi nie wygram.
Przekręciłem zamek i nacisnąłem na klamkę, a ku mojemu zdziwieniu po drugiej stronie, oprócz Charlie stała jeszcze jedna osoba...najładniejsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek widziałem na oczy...
Naprawdę Harry, zrobiłeś świetne pierwsze wrażenie...
----------------------
Charlie i Zayn, a teraz Sophia i Harry!❤️ Jak uroczo! :) Hophia? Idk jak to będzie.. xD
Omg, czy tylko ja jestem zakochana w zdjęciu z okładki? *_*
Hej, Ziomki! Co tak słabo z komentarzami pod poprzednim rozdziałem? :(
Pamiętajcie, że im więcej komentarzy, tym szybciej rozdział. ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top