rozdział 16
"@/zaynmalik co to ma być?"
"Zayn ma dziewczynę? #tweetme"
"Spokojnie ludzie, on nawet nie ma takich paznokci :) @/zaynmalik"
"co za suka ma zdjęcie z naszym Słoneczkiem?! Niech wypierdala z jego łóżka!"
"Od zawsze byłam przekonana, że #ZiamIsReal suki!"
Hm, okej... Już Wam tłumaczę, co się dzieje. Chociaż momencik... Ja sama kurwa nie mam pojęcia, co się dzieje! Przed chwilą dopiero się obudziłam i chcąc zabić czas, w oczekiwaniu na to, kiedy Zayn wstanie, postanowiłam sprawdzić twittera. Na ekranie od razu wyskoczyło mi zdjęcie z profilu Malika, którym były nasze splecione dłonie, leżące na białej pościeli. Zabiję go, przysięgam, zabiję! Wróciliśmy do siebie raptem wczoraj, a on zdążył oznajmić całemu światu, że już nie jest singlem.
W sumie, cieszyłam się, że w końcu nam się udało i na nowo mogłam nazwać go swoim chłopakiem. Chciałam jednak, żeby nie rozeszło się to w takim tempie, ale trudno. Stało się. Na szczęście moja osoba była jeszcze anonimowa, co akurat bardzo mnie cieszyło, bo przynajmniej nie musiałam zacząć mierzyć się z tą falą hejtu, która zapewne by się na mnie zwaliła.
Zanim jednak zdążyłam ochrzanić Zayna, zadzwonił mój telefon. Był to Harry.
- Cześć. - rzuciłam radośnie.
- O mój Boże, Charlie! Nie wchodź dzisiaj na twittera i nie czytaj żadnej strony plotkarskiej, nie wychodź z domu i w ogóle najlepiej nic nie rób! O mamusiu, no nie mogę uwierzyć, że znowu to zrobił. Eh, co za kutafon, z niego! Już ja mu kurwa dam popalić, oj on sobie mnie popamięta! Nie będzie mi tutaj zabierał Zarlie sprzed oczu! Oj, nie! Już ja się postaram, żeby go bolało. A tą lalę to mu w kosmos wystrzelę, no co za chuj popieprzony! Nie mogę...
- Harry!
- Ćśśś! Jestem w trakcie monologu! Nie wchodź mi w połowę zdania, Charlie! Kultury Cię nie nauczyli!? Co to ma w ogóle być?! Jezu Chryste, niech ja go tylko zobaczę, to ja mu nawrzucam, nie będzie mi tutaj przyjaciółki ranił, rozumiesz?! Rozumiesz mnie?!
- Możesz się kurwa zamknąć? - warknęłam, podnosząc się do pozycji siedzącej, tak by nie obudzić Zayna. - O czym ty w ogóle mówisz? - spytałam, naciągając kołdrę na odsłonięty biust. Ta, Zayn i Charlie wczoraj poszli o krok dalej niż całowanie...
- Co? Ja? O niczym! Czy ja coś właśnie powiedziałem? Nah, wydaje Ci się dziecko. Oj Charlie, Charlie... w takim wieku już problemy ze słuchem, niedobrze dziewczyno, oj niedobrze. - westchnął, wyrzucając z siebie słowa, z prędkością karabinu maszynowego.
- Okej, Harry. Zapewniam Cię, że możesz spać spokojnie, bo to ja jestem na zdjęciu Zayna. - zaśmiałam się. Znałam go na tyle dobrze, że wiedziałam, iż teraz miał minę jakby ktoś powiedział mu, że Sophia jest w nim zakochana. Wiecie, wytrzeszcz oczu, otwarta buzia i te sprawy. - Tylko, proszę Cię... nikomu ani... - tak, oczywiście mówię do ściany.
- Kiedy to się stało? - pisnął. - O mój Boże! Sophia, słyszałaś?! Zarlie wróciło! - wrzasnął podekscytowany.
- Miałeś zamknąć ryj. - burknęłam niezbyt przyjaźnie. - Nie mów nikomu więcej. Nie chcę, żeby cały świat wiedział, kim jestem. - wyjaśniłam.
- Luzik arbuzik, umiem dochować tajemnicy. - rzucił. - O mamo, tak się cieszę! Muszę to dzisiaj opić! - oznajmił.
- Hej, miałeś w tym roku nie pić! - zaśmiałam się, przypominając mu jego noworoczne postanowienie.
- Nie czepiaj się, czekałem na tą okazję całe trzy lata. - prychnął.
- Mogę spytać, co moja najdroższa współlokatorka robi z Tobą w Ameryce? - zmieniłam temat, chcąc w końcu dowiedzieć się prawdy.
- Właściwie, to bardzo prosta historia. Było mniej więcej tak, że do niej zadzwoniłem i mówię, nie? Hej, Soph, chcesz ze mną polecieć do LA? A ona do mnie, mówi, że nie wie, nie? No to ja do niej, że za wszystko zapłacę, nie? No to wtedy, ona na to, że jak tak to leci, nie? No i polecieliśmy. - wyjaśnił.
- Najarałeś się czegoś? - parsknęłam.
- Nie? Tylko opowiadałem Ci jak było, nie?
Oh, proszę. Niech on się w końcu zamknie...
- Słuchaj Harry... nie chcę zbyt dużo zapłacić za rachunek, więc się z Tobą pożegnam. Zobaczymy się za tydzień na lotnisku. - rzuciłam i nie czekając na jego odpowiedź, zakończyłam połączenie.
Zanim Zayn się obudził zdążyłam się ubrać, umyć i przygotować się na zajęcia, które zaczynałam za jakąś godzinę. Nie chciałam specjalnie przeszkadzać chłopakowi w śnie, więc zostawiłam mu tylko krótką wiadomość, gdzie będę:
"Wyglądasz zbyt słodko, kiedy śpisz. :) Do 16 jestem na uczelni. Kocham Cię, Charlie. xx"
W chwili, gdy usiadłam na swoim stałym miejscu, czyli tak mniej więcej w szóstym rzędzie od góry, dostałam SMS'a. Jak uroczo, że był akurat od Zayna. Starając się opanować swój dziewczęcy pisk, oznaczający ekscytację, przeczytałam trzy wiadomości, które przyszły jedna po drugiej:
1. Dzień dobry,
2. Kocham Cię,
3. Mam nadzieję, że dobrze Ci się spało.
Czy on nie był najlepszym chłopakiem na całej kuli ziemskiej? Oh, mamo. Oczywiście, że był, a ja byłam najszczęśliwszą dziewczyną, mogąc nazwać go swoją własnością. Serio, aż mi się w głowie nie mieści, że istniał ktoś tak perfekcyjny jak Zayn, a ja czułam się w jakiś sposób wyróżniona tym, że to akurat mnie przyszło go pokochać najmocniej na świecie.
Przez całe pięć godzin nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu wrócę do Malika i będę mogła się do niego przytulić i pocałować, kompletnie zapominając jak bardzo ten dzień był męczący. Dlatego, w momencie, kiedy otworzyłam drzwi od jego mieszkania, nie pofatygowałam się nawet o ściągnięcie butów czy kurtki. Znalazłam go, kiedy siedział w salonie i oglądał MTV w telewizji. Nie wiem dlaczego, ale widząc go, na moje usta od razu wstąpił gigantyczny uśmiech.
- Hej. - rzuciłam, a wtedy jego głowa zwróciła się w moją stronę.
- Nareszcie wróciłaś. - odparł z uśmiechem, wstając z kanapy i podchodząc do mnie położył dłonie na moich biodrach. - Strasznie długo musiałem czekać, żeby w końcu móc to zrobić. - dodał, składając pocałunek na moich wargach, który natychmiastowo oddałam. Wplotłam dłonie w jego włosy, natomiast on nagle ścisnął moje pośladki. Uśmiechnęłam się lekko, co on też zrobił. Mówcie, co chcecie, ale to był chyba mój ulubiony rodzaj pocałunku, ten kiedy oboje byliśmy tak szczęśliwi, że nie mogliśmy przestać tego okazywać.
- Mam problem. - powiedział Zayn, odrywając się ode mnie. - Zawsze mam ochotę Cię całować, nawet jeśli przestałem sekundę temu, teraz chcę zrobić to znowu. - dodał i znów złączył nasze usta razem.
Boże, jak ja kochałam tego chłopaka... potrafił zrobić ze mną takie rzeczy, że kompletnie zapomniałam o tym, że jeszcze kilka godzin temu miałam ochotę ukręcić mu łeb.
---------------------------------
O mój Boże! Czy Wy widzicie tą liczbę powiadomień? 403, o Chryste! :o Dziękuję, hahaa. XD
40 KOMENTARZY=JUTRO NOWY ROZDZIAŁ!❤️ (pamiętajcie, że jest po północy :P)
PS W kolejnym zaczynamy już trasę Where We Are! :) przepraszam za jakiekolwiek błędy. xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top