2.2

  

Twoim oczom ukazał się piękny dom na Zielonym Wzgórzu. Jako, że nie miałaś dzisiaj żadnych ciekawych planów postanowiłaś odwiedzić Jerry'ego. Ania wraz z Dianą i Ruby poszły do lasku pisać opowiadania, dlatego nie miałaś, co ze sobą zrobić. Nie chciałaś iść z dziewczynami, ponieważ zdajesz sobie sprawę iż blondynka nie byłaby zadowolona z Twojego towarzystwa. Nie chciałaś popsuć im tego dnia.
Stanęłaś przed drzwiami wejściowymi i delikatnie w nie zapukałaś. Nie musiałaś długo czekać, a przed Tobą stanął pewien młody mężczyzna. Kojarzyłaś go z widzenia. Wiedziałaś, że odkąd zaczęły się problemy finansowe państwa Cuthbert postanowili oni wynajmować pokoje. Z tego, co mówiła Ania współlokatorzy byli naprawdę przemili i bardzo często spędzali z nią czas.
- Witaj, w czymś mogę pomóc? - na jego twarzy zagościł serdeczny uśmiech, a wzrokiem zmierzył Cię od góry do dołu
Na Twojej twarzy pojawiły się delikatne rumieńce z powodu jego zachowania.
- Dzień dobry. Właściwie to tak. Mógłby mi pan powiedzieć, gdzie aktualnie jest Jerry - rzekłaś uśmiechając się delikatnie
- Jak ze mnie pan. Mów mi Nathaniel. A Ty ślicznotko to?  - wyciągnął w Twoim kierunku dłoń, którą z grzeczności przyjęłaś
- Destiny Barry
- Piękne imię - stwierdził, cały czas patrząc się w Twoje oczy
- Dziękuję - uśmiechnęłaś się ukazując szereg swoich białych zębów - Mógłbyś mi w takim razie pomóc? - dodałaś nieśmiało
Musisz przyznać, że wygląd mężczyzny i sposób w jaki na Ciebie patrzył, onieśmielał Cię. Był naprawdę przystojny, a niesforne blond włosy opadające na jego czoło dodawały mu uroku.
- Oczywiście. Jerry powinien być teraz w stodole. Z tego, co się orientuję miał przerzucać siano - odpowiedział
- Dziękuję Ci bardzo
- Ależ nie ma za co - powiedział uśmiechając się w Twoim kierunku
Spokojnym krokiem zeszłaś z ganku i udałaś się we wskazanym przez Nate'a kierunku. Gdy tylko znalazłaś się w stodole ostrożnie weszłaś po drabinie na górę. Twoim oczom ukazał się pracujący Jerry.
- Hej - uśmiechnęłaś się do brunetka i podeszłaś do niego, aby się przytulić
- Hej, Destiny. Co tutaj robisz? - zapytał zszokowany, chociaż na jego twarzy gościł prawdziwy uśmiech
- Przyszłam Cię odwiedzić. Ale skoro już tutaj jestem to mogę Ci pomóc - zaoferowałaś podwijając rękawy swojej sukienki - Co mam zrobić? - dodałaś
- Nie chcę Cię wykorzystywać. Dam radę sam - odpowiedział francuz wracając do pracy
- Oj, daj spokój. Korona z głowy mi nie spadnie - zaśmiałaś się
- Napewno nie będzie to dla Ciebie problem? - kiwnęłaś głową, uświadamiając mu tym samym, że nie będzie Ci to w jakikolwiek sposób przeszkadzało -  W takim razie pod ścianą leżą widły. Możesz mi pomóc w przerzucaniu siana - odpowiedział cały czas patrząc Ci się w oczy
- Dobra - podeszłaś do drewnianej ściany i chwyciłaś leżące tam narzędzie. Zabrałaś się do pomocy chłopakowi.
Tak naprawdę praca ta nie była bardzo męcząca. Przez cały czas rozmawiałaś z Jerrym, co jakiś czas wybuchając prawdziwym śmiechem. Brakowało Ci takiej osoby, z którą będziesz mogła o wszystkim porozmawiać. Mimo, że chłopak pochodził z biednej rodziny, w której na każdy grosz trzeba było ciężko zapracować, nie odrzuciłaś go. Nie interesuje Ciebie status majątkowy drugiej osoby, najważniejsze jest, wnętrze takiego człowieka. Jerry był naprawdę wspaniały i cieszysz się, że mogłaś go poznać.
- Przyszłaś tutaj dla Ani, prawda? - zapytał brunet podczas chwilowej przerwy, którą oboje sobie zrobiliście
- Oczywiście, że nie - z Twojego gardła wydobył się melodyjny śmiech - Dlaczego tak pomyślałeś?
- Nigdy nikt mnie nie odwiedzał. Przyzwyczaiłem się do bycia gorszym - odparł wzruszając ramionami
Z szokiem wymalowanym na twarzy podeszłaś do chłopaka i mocno go przytuliłaś.
- Nigdy więcej tak nie mów. Jestem Twoją przyjaciółką i dla mnie nigdy nie będziesz gorszy. Z resztą nawet przez moment o tym nie pomyślałam - rzekłaś szczerze
- Miło mi to słyszeć, Des - uśmiechnął się, po czym chwycił widły i wrócił do pracy
Poszłaś w jego ślady i uczyniłaś dokładnie to samo.
- Cieszysz się, że wracasz do szkoły? - zagadał, spoglądając na Ciebie
- Sama nie wiem - odparłaś zgodnie z prawdą - Czasem brakuje mi  tych godzin spędzonych w klasie i słuchaniu kazań pana Philipsa. Jednak potem przypominam sobie o wczesnym wstawaniu i nauce, która będzie na mnie czekała - dodałaś
- Przynajmniej spędzisz czas z rówieśnikami - rzekł, uśmiechając się szczerze
- Zgadza się - odparłaś - Chodziłeś kiedyś do szkoły? - zapytałaś niepewnie, bojąc się iż owym pytaniem możesz urazić chłopaka
- Nie - powiedział nieśmiało po czym spojrzał na swoje buty, jakby czuł się lekko zawstydzony -  Nigdy nie uczyłem się pisać ani czytać. Może kiedyś mi się uda tego nauczyć
- A chciałbyś? - Jerry kiwnął delikatnie głową na znak zgody
- W takim razie od jutra zaczynasz swoją naukę - rzekłaś dumnie - Jako jedyny uczeń na tym świecie będziesz miał tak wspaniałą nauczycielkę - zaśmiałaś się
- Żartujesz sobie? - zapytał zaskoczony
- Oczywiście, że nie - odpowiedziałaś zgodnie z prawdą - Zrobię wszystko, aby nauczyć Cię pisać i czytać. Obiecuję
- Dziękuję! - krzyknął chłopak i rzucił Ci się w ramiona
Zaśmiałaś się z jego reakcji, ale mimo wszystko odwzajemniłaś uścisk. Cieszyłaś się iż możesz sprawić komuś przyjemność i pomóc mu w spełnieniu swojego większego lub mniejszego marzenia. Jerry naprawdę zasługuje na chociaż odrobinę szczęścia.

Hejka
A więc tak jak obiecałam wstawiłam dzisiaj nowy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba.
Mam dla Was pewną niespodziankę. Od poniedziałku zaczynam maraton, który będzie trwał, aż do piątku. Obyście się ucieszyli z nadchodzących wielkimi krokami nowych części.
Buziaki😚

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top