1.3

W ciszy Diana zaprowadziła Cię do Twojego dawnego pokoju. Nic się nie zmienił. Miałaś wrażenie, że w takim stanie w jakim opuszczałaś to miejsce jest w takim samym teraz. Podeszłaś do półki z książkami. Przejechałaś delikatnie po nich palcami i szczerze mówiąc przeraziłaś się. Jak mogłaś wtedy tak mało czytać? Twoja biblioteczka składała się jedynie siedmiu książek! Już wiesz o co będziesz musiała poprosić rodziców w najbliższej przyszłości.
*
- Destiny - zaczęła niepewnie Diana - co to miało być? Dlaczego mnie uszczypnęłaś?
- Wydawało mi się, że zrozumiałaś przekaz
- Tak, znaczy chciałam się po prostu upewnić - uśmiechnęła się delikatnie, spuszczając głowę. Szybkim krokiem podeszłaś do niej i przytuliłaś najmocniej jak tylko potrafiłaś
- Boże, tak za Tobą tęskniłam! - prawie krzyknęłaś z ekscytacji
- Ciszej, bo jeszcze rodzice usłyszą
- Oj tam, to teraz nie jest ważne. Musisz mi wszystko opowiedzieć, co działo się przez te dwa lata. Tylko nie zapominaj o szczegółach - uśmiechnęłaś się i pociągnęłaś Dianę za rękę tak, aby usiadła z Tobą na łóżku
*
- Muszę przyznać, że trochę mnie ominęło - powiedziałaś, niedowierzając, iż Twoja siostra wiodła normalne życie tutaj, a ty musiałaś męczyć się w szkole we Francji - Kiedy będę mogła poznać Anię?
- Och, Wy napewno się dogadacie! Macie bardzo podobne charaktery. Możliwe, iż w szkole, bo będziesz się uczyła razem z nami?
- Oczywiście, w końcu dama musi kontynuować swoją edukację - zaśmiałaś się - Opowiadaj teraz jak zmienili się uczniowie!
- No dobrze, a więc tak: każdy urósł i trochę spoważniał, ale to chyba normalne - uśmiechnęła się - Josie Pye bez zmian, dalej lubi dokuczać innym. Wiesz Ania jest tutaj nowa i prawdę mówiąc gdyby nie ja nie wiem jak dałaby sobie radę. Jak możesz wywnioskować z moich wcześniejszych opowieści jest specyficzna, ale naprawdę ją lubię, nigdy nie poznałam tak wspaniałej osoby - spojrzałaś się na nią poważnie i klepnęłaś lekko w ramię, udając obrażoną - oczywiście zaraz po Tobie - zaśmiała się
- I tego się trzymajmy - odwzajemniłaś uśmiech
- Kontynuując, Josie bardzo się z niej wyśmiewa i nastawia inne dziewczyny przeciwko niej, chociaż wydaje mi się, iż z biegiem czasu się to zmieni. Dobra co by teraz Ci tu powiedzieć - Diana zrobiła krótką przerwę w swoich opowiadaniach, po czym nagle podskoczyła podekscytowana i zaczęła dalej opowiadać - Pirsy i Pan Phillips są parą!
- Żartujesz sobie? - zapytałaś, nie mogąc uwierzyć, że to co mówi Twoja siostra jest prawdą. Pamiętasz nauczyciela jako surowego, znudzonego życiem mężczyznę, który za karę musi nauczać młodzież. Pirsy, zaś wydawała się być uśmiechniętą i miłą osobą, w przeciwieństwie do swojego brata Billy'ego
- Oj uwierz mi, że nie! Widziałam ich wraz z Anią w składziku...
*
Resztę dnia spędziłaś na rozmowach z siostrami. Nawet z Minnie May można już normalnie porozmawiać. Starałaś się unikać rodziców, niestety wiesz, iż jutro nie będzie to takie proste, ponieważ jest niedziela, a to wiąże się z tym, iż  będą oni w domu. Z resztą po co masz się teraz nimi zamartwiać, skoro można pomyśleć o przyjemniejszych rzeczach... Już nie możesz się doczekać, aż pójdziesz do szkoły i znów zobaczysz wszystkie znajome Ci twarze. Nigdy nie miałaś problemu z poznawaniem innych ludzi, jesteś bardzo otwartą osobą. Docinki ze strony rówieśników również nie były dla Ciebie problemem, gdyż zawsze potrafisz się obronić i wiesz co odpowiedzieć drugiej osobie. Pamiętasz, że miałaś straszne kłóciłaś się z Gilbertem Blythe'em. Chłopak denerwował Cię, a raz nazwał głupią księżniczką, wtedy nie wytrzymałaś i uderzyłaś chłopaka, za co swoją drogą miałaś duże problemy w domu. To był właściwie główny powód, dla którego rodzicie wysłali Cię do Paryża. Mimo, iż minęły dwa lata dalej żywisz do niego urazę. I nie wiesz czy kiedykolwiek to się zmieni...
*
Pomału zaczęły docierać do Ciebie jakieś rozmowy, zaspana otworzyłaś oczy i zobaczyłaś, że Mannie May, wraz z Dianą siedzią na Twoim łóżku i dyskutują o czymś. Postanowiłaś, iż nauczysz je, że niewolno Ci przeszkadzać podczas spania, dlatego wzięłaś do ręki pierwszą lepszą poduszkę i rzuciłaś nią w siostry.
- Ałć! - krzyknęły chórkiem
- Ja tutaj próbuję  spać
- Mama każe nam szykować się na śniadanie - oznajmiła Diana
- Tak wcześnie? Właściwie to która godzina?
- Dochodzi 9.00 - odpowiedziała szatynka
- Dobra, już wstaję, ale następnym razem macie mnie obudzić w bardziej godny damy sposób - zaśmiałaś się
- Damy? Właśnie widzę jaka z Ciebie dama - zażartowała młodsza siostra i pokazując język chciała uciec, lecz ty byłaś szybsza chwyciłaś ją za rękę i zaczęłaś łaskotać
*
- Co tu się dzieje? - do pokoju weszła zdenerwowana matka. Widziałaś, że Diana nie wiedziała co powinna jej odpowiedzieć, czyli nic się nie zmieniła, dalej jest jej tak samo posłuszna. Postanowiłaś, że weźmiesz sprawy w swoje ręce.
- Nic takiego mamo, przepraszam. Po prostu bawiłam się z Mannie May
- Bawiłaś? - zapytała zdezorientowana - Chyba nie tego powinnaś nauczyć się przez ostatnie dwa lata?
Już chciałaś jej odpowiedzieć, iż głupi plan Twoje rodzicielki się nie udał i dalej jesteś tą samą Destiny, ale powstrzymałaś się
- To tylko wygłupy, nic złego się przecież nie stało, a teraz przepraszam, ale chciałabym się ubrać na śniadanie - oznajmiłaś podchodząc do szafy i wyjmując piękną granatową sukienkę. Kątem oka widziałaś minę matki, była w niemałym szoku, ponieważ chyba zrozumiała, że wyjazd do Paryża w niczym Ci nie pomógł.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top