1.21


Gdy tylko oderwaliście się od siebie uśmiechnęłaś się nie śmiało i spojrzałaś się na swoje buty. Uczucie jakie jeszcze przed chwilą Tobie towarzyszyło było nie do opisania. Chyba jeszcze nigdy w życiu się tak nie czułaś. Przez całe Twoje ciało przebiegały ciarki, policzki przybrały malinowy odcień, a motylki w brzuchu nie pozwalały o sobie zapomnieć. Nigdy w życiu nie pomyślałabyś, że to właśnie Gilbert Blythe spowoduje, że będziesz w takim stanie. Czy jest możliwe, że ten brązowooki chłopak będzie w stanie złamać Twoje serce? Tak, bo mimo iż ciężko Ci to przyznać z dnia na dzień coraz bardziej zaczynasz go lubić. Nie jesteś pewna czy z tej sympatii powstanie coś więcej, wiesz jednak napewno, że owe uczucie, którym go darzysz nie zniknie szybko.
- O czym myślisz? - szybko podniosłaś głowę i spojrzałaś w oczy Gilberta, które w tym momencie mogły wyrażać wiele emocji, a wszystkie z nich były skrajnie do siebie niepodobne
- Głupie pytanie, wiesz Blythe? - zaśmiałaś się i z powrotem usiadłaś na konarze powalonego drzewa - Czy my... - nie było Ci dane dokończyć, bo chłopak delikatnie chwycił Cię za Twoją chłodną dłoń
- Jesteśmy teraz razem? - dokończył za Ciebie, a Ty niepewnie kiwnęłaś głową, upewniając go, że właśnie o to pytanie Ci chodziło - Tak - odpowiedział pewnie - Oczywiście jeśli Ty nie miałabyś nic przeciwko - dodał patrząc Ci się prosto w oczy wzrokiem, którego jeszcze nie mogłaś odczytać
- Wydaje mi się, że nie mam - rzekłaś wstając na równe nogi, zamierzając odejść
- Wydaje Ci się? - zapytał Gilbert również wstając, chwycił Cię za rękę w taki sposób, że zostałaś zmuszona do odwrócenia się w jego kierunku.
- Tak, wydaje mi się - zaśmiałaś się, robiąc niepewnie krok w jego kierunku. Stanęłaś na palcach i delikatnie pocałowałaś chłopaka - Idziemy? - zadałaś pytanie uśmiechając się szczerze
- Tak - odpowiedział szatyn złączając wasze dłonie razem
*
Gdy tylko Waszym oczom ukazał się dom Gilberta chłopak nieznacznie zwolnił, a na jego twarzy znów zagościł smutek. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa i po prostu się zatrzymał. Stał na środku pola, w połowie drogi do swojego domu. Zatrzymałaś się i zmartwionym wzrokiem spojrzałaś na niego.
- Napewno chcesz tam teraz iść? - zapytałaś niepewnie, gdyż nie wiedziałaś jakiej reakcji z jego strony możesz oczekiwać
- Nie będę ukrywał, że nie, ale wiem iż muszę to zrobić - odpowiedział dalej mając utkwiony wzrok w owym domku - Nie mogę pokazać swoich słabości - stwierdził
- Bez słabości nie możemy być silni - rzekłaś patrząc w ten sam punkt, co on
- Mam nadzieję, że masz rację - odrzekł, ściskając mocniej Twoją dłoń
- Zawsze mam. To akurat warto zapamiętać - na Twojej twarzy zagościł delikatny uśmiech, który o dziwo został odwzajemniony przez chłopaka i mogłoby Ci się nawet wydawać iż był on prawdziwy, nie wymuszony. Po prostu szczery.

PRZECZYTAJ OPIS!
Hejka
Wiem, że dzisiejszy rozdział jest niesamowicie krótki, mnie samą to przeraża haha jednakże chciałabym Was poinformować, że nowe części nie będą pojawiały się teraz często, właśnie z tejże przyczyny ten rozdział jest takiej, a nie innej długości. Ostatnio mam dużo na głowie, naprawdę. Już wielkimi krokami zbliża się zakończenie roku szkolnego i wypadałoby poprawić wszystkie oceny. Postaram się jeszcze w weekend dodać kolejną część, tylko normalnej już długości, aby zrekompensować Wam tą. Jestem pewna, że już w po 10 czerwca rozdziały będą pojawiały się regularnie. Mogę Wam w dodatku zdradzić, że planuję zrobić dla Was jakiś tygodniowy maraton w wakacje, także mam nadzieję, że się cieszycie haha ☔️
Buziakii 😗

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top