1.2
Dzisiaj w końcu nadszedł ten dzień. Opuszczasz Paryż, aby wrócić do domu, rodziny i Avonlea. Matka wysłała Cię do szkoły za granicą z powodu Twojego zachowania, twierdziła, iż jesteś niegrzeczna, pyskujesz, a przede wszystkim przynosisz wstyd rodzinie Barrych. Niestety nie możesz zgodzić się z teoriami rodzicielki. Nie jesteś taka zła, po prostu zawsze bronisz swojego zdania, co nie wszystkim się podoba, w końcu dama powinna być cicha, odzywać się tylko wtedy, gdy jest oto proszona, w skrócie mówiąc powinnaś być Dianą. Wszyscy uważają, iż jest lepsza od Ciebie. Musisz przyznać, że kiedyś te słowa były dla Ciebie bardzo bolesne, teraz nauczyłaś się z tym żyć, bolą jedynie trochę. Jak małe ukucie igiełką od choinki. Minęły dwa lata odkąd nie widziałaś swojej rodziny. Tęskniłaś za nimi, za wieczornymi rozmowami z siostrami. Ciekawe jak się zmieniły. Twoja bliźniaczka zapewne jeszcze bardziej wyładniała, o ile to w ogóle możliwe. Minnie May widziałaś ostatnio, gdy miała trzy latka. Teraz napewno urosła i pewnie zaczęła częściej dokuczać starszej siostrze. Z charakteru bardziej przypomina Ciebie, co pewnie nie podoba się rodzicom.
*
Cieszysz się z możliwości powrotu do Avonlea, dlatego musisz się bardzo postarać, aby nie zawieść swojej matki. Nie chcesz, aby znów wysłała Cię do szkoły we Francji. Nie czułaś się tam dobrze. Nie mogłaś być sobą. Każda dziewczyna była damą, a im niczego nie wolno robić. Jedynym sposobem na spędzanie wolnego czasu były spacery, rozmowy, oczywiście na poważne tematy oraz czytanie książek. Ostatnia z opcji była dla Ciebie najbardziej interesująca i to zazwyczaj robiłaś. Podczas tych dwóch lat jedyne co się w Tobie zmieniło to słownictwo. Stało się bogatsze. Musisz przyznać, iż jesteś z tego dumna.
*
Od kilku godzin siedziałaś już w pociągu. Niedługo Twój przystanek. Jesteś taka szczęśliwa, że w końcu się z nimi zobaczysz. Do wysiadki zostało pół godziny, postanowiłaś, że rozprostujesz nogi, gdyż podczas całej podróży naprawdę mało się ruszałaś. Zaczęłaś chodzić pomiędzy przedziałami, w nadziei, że stanie się coś ciekawego. Niestety jak to mówią „nadzieja matką głupich". Po pewnym czasie zaczęło Ci się to nudzić, więc wróciłaś do swojego przedziału. Usiadłaś na miejscu i rozpoczęłaś pakować bagaż podręczny, ponieważ trochę rzeczy z niego wyciągnęłaś. Gdy tylko skończyłaś wykonywać tą czynność pociąg zaczął hamować. Spojrzałaś przez okno i zauważyłaś, że już jesteście na miejscu. Podekscytowana i jednocześnie zdenerwowana stanęłaś przed drzwiami pociągu. Nie musiałaś długo czekać, aż zostały otworzone. Poczułaś delikatny, ciepły wietrzyk, który zawiał w Twoim kierunku. Jakby chciał Cię powitać słowami „Witaj w domu, Destiny".
Wzięłaś głęboki wdech i wyszłaś. Rozglądałaś się dookoła w poszukiwaniu rodziców. Nie trwało to jednak długo. Stali przy jednym z większych słupów, szukając Ciebie wzrokiem. Nie zauważyli Cię. Wolnym krokiem podeszłaś w ich kierunku.
- Witaj matko, witaj ojcze - powiedziałaś uśmiechając się od ucha do ucha
- Destiny! Dziecko moje - oczy Twojej rodzicielki zaszły łzami, a ona wyciągnęła ręce w Twoim kierunku, aby się do Ciebie przytulić. Zdziwił Cię ten gest, gdyż rzadko w Waszym domu okazywano w taki sposób uczucia. Jednak i tak go odwzajemniłaś
- Tęskniłam za Wami - szepnęłaś
- My za Tobą też kochanie - powiedział ojciec, matka uwolniła Cię z uścisku i pozwoliła, aby teraz William Barry się z Tobą przywitał.
*
Podczas drogi dorożką domu cały czas rozmawiałaś z rodzicami. Byli ciekawi jak minął mi ten czas, gdy byli nieobecni w Twoim życiu. Cały czas pilnowałaś się, aby wypaść jak najlepiej. Siedziałaś wyprostowana, nie mówiłaś ze zbyt dużą ekscytacją. We wnętrzu czułaś, że zaraz wybuchniesz. Nie znosisz takiego udawania. Obiecałaś sobie, że to tylko przez pare pierwszych tygodni, aby zrobić na nich dobre wrażanie. Chociaż teraz nie jesteś pewna, czy nawet tyle uda Ci się wytrzymać.
Podjechaliście pod dom. Nic się nie zmienił. W oknie zauważyłaś Dianę, która szybko wybiegła na dwór wołając młodszą siostrę, że już jesteś. Gdy tylko wóz się zatrzymał chciałaś z niego wybiec, aby rzucić się w raniona siostry, lecz w ostatnim momencie się opanowałaś. Spokojnym krokiem wyszłaś na zewnątrz. Diana spojrzała na Ciebie ze smutkiem. Było Ci przykro zobaczyć jej zawiedzenie. Podeszłaś do niej i przytuliłaś.
- Tęskniłam Diano - szepnęłaś
- Ja za Tobą też - powiedziała smutna, w tym momencie nagięłaś trochę swoje zasady. Nie mogłaś udawać przy siostrach, że jesteś taka sztywna, szczypnęłaś więc Diane lekko w plecy. Odskoczyła od Ciebie i spojrzała w oczy. Uśmiechnęłaś się szczerze i wzruszyłaś ramionami. Widziałaś jak Twoja bliźniaczka jest w lekkim szoku, lecz szybko chyba zrozumiała co chciałaś jej przekazać. Podeszłaś do Minnie May i wzięłaś ją na ręce, następnie całując w czoło
- Jak dobrze Cię wiedzieć młoda, nawet nie wiesz jak urosłaś - uśmiechnęłaś się - i przytyłaś, ledwo Cię trzymam teraz na rękach - dodałaś ciszej puszczając oczko
- Ej! To nie prawda, starucho! - oburzyła się siostra, na jej reakcje zaśmiałaś się melodyjnie i postawiłaś ją z powrotem na ziemie.
Stanęłaś na przeciwko budynku i powiedziałaś sama do siebie „Czas zacząć nowe życie".
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top