1.19

Idąc do domu zastanawiałaś się nad sytuacją, która przed chwilą miała miejsce. W głowie próbowałaś sobie wmówić, że nic takiego się nie zdażyło, jednakże dobrze wiesz iż Gilbert Blythe chciał Cię pocałować. Ciężko jest samej sobie opowiadać kłamstwo. Mimo wszystko w głębi serca czujesz, że właśnie tego chciałaś. Nie wiedząc czemu pod wpływem emocji, które wzięły nad Tobą kontrole odsunęłaś się i po prostu jak ostatni tchórz uciekłaś. Po tym wszystkich ciężko będzie Ci udawać iż nic się nie stało i normalnie rozmawiać z chłopakiem, którego o dziwo towarzystwo przestało Ci przeszkadzać, a nawet chciałaś w nim przebywać. Chyba jeszcze nigdy nie miałaś takiego mętliku w głowie. Napewno będzie on jeszcze tkwił w niej przez jakiś czas i sama będziesz musiała wszystko sobie poukładać, w końcu jesteś Destiny Barry.
*
Po pewnym czasie do Twoich uszu zaczęły dochodzić dziwne dźwięki. Zaspana otworzyłaś oczy, a przed Tobą ukazała się zmartwiona twarz Diany. Podparłaś się na łokciach i przetarłaś ręką oczy.
- Co się stało? - zapytałaś, choć był to prawie szept z powodu chrypki, którą zawsze posiadałaś tuż po przebudzeniu
- Minnie May - odpowiedziała czarnowłosa
- Co z nią? - tym razem nie czekałaś na dalsze wyjaśnienia siostry. Szybko wstałaś i założyłaś szlafrok znajdujący się na ramieniu fotela w Twojej sypialni
- Ona... - nie dane było jej dokończyć, ponieważ na twarzy Diany pojawiły się łzy, które w bardzo szybkim tempie zaczęły spływać z jej oczu. Podeszłaś do niej i chwyciłaś ją za trzęsącą dłoń, chcąc w tym celu dodać jej otuchy i zmusić do dalszej wypowiedzi. Twoja starania zadziałały, ponieważ tuż po chwili Diana zabrała się do dalszego wyjaśniania sytuacji, która miała w tym momencie miejsce - Strasznie kaszle, praktycznie się dusi. Nie wiem, co mam robić. Ciocia Josephine też jest w tej sytuacji bezradna - oznajmiła na jednym wdechu siostra
W Twojej głowie niekontrolowanie pojawiły się przeróżne scenariusze, bałaś się iż możesz stracić młodszą siostrę, jednakże po chwili wzięłaś głęboki oddech, w końcu musiałaś się uspokoić i jako jedyna zachować zimną krew. Tylko paniką mogłaś doprowadzić do nieszczęścia. Wszystkie Twoje komórki w mózgu zaczęły intensywnie pracować, aby wymyślić jakich sposób na wyleczenie Minnie May.
- Musimy poinformować lekarza, to po pierwsze - powiedziałaś schodząc na dół do kuchni, gdzie przy stole na krześle siedziała Twoja siostrzyczka - Po drugie powinnyśmy zawołać Anię, w końcu ona kiedyś opiekowała się dziećmi. Może będzie wiedziała, co takiego dolega Minnie May - stwierdziłaś w tym samym czasie podchodząc do młodej i dotykając delikatnie jej czoła. Było całe gorące, wręcz parzyło. Biedna miała niesamowicie wysoką temperaturę. Trzeba będzie jak najszybciej zbić gorączkę.
- Dobra, to ja pobiegnę po Anię - oznajmiła drżącym głosem Diana - Wytrzymaj Minnie May, zaraz przyjdę z pomocą - wyszlochała szatynka podchodząc do siostry i skradając na jej policzku pocałunek
- Proszę Cię, pospiesz się! - krzyknęłaś, mimo wszystko starając się zabrzmieć łagodnie
Diana w pośpiechu opuściła dom i zniknęła w mroku nocy. Z nerwów zapominając nawet płaszcza i butów.
Spojrzałaś na ciocię, która stała w rogu pokoju i ze zmartwionym wzrokiem przyglądała Wam się.
- Ciociu, mogłabyś podać mi szmatkę i miskę z zimną wodą? - zapytałaś patrząc się jej prosto w oczy, niestety nie otrzymałaś od niej żadnej odpowiedzi - Ciociu!
- Tak? - zapytała jakby dopiero budząc się z jakiegoś amoku
- Potrzebuję szmatki i miski z zimną wodą - ponownie powtórzyłaś swoją prośbę, cały czas uważnie przyglądając się siostrze
- Ah tak, już idę
- Dziękuję - szepnęłaś, głaszcząc Minnie May po włosach - Dasz radę młoda, musisz troszkę jeszcze wytrzymać - na Twoich ustach zagościł uśmiech, który chyba miał bardziej dodać otuchy Tobie niż siostrze
Z każdą minutą kaszel dziewczynki się nasilał, a skutkiem tego było większy problem ze złapaniem powietrza. Widziałaś jakie miała przerażone oczy, najprawdopodobniej sama była zdenerwowana i nie widziała, co tak naprawdę się z nią dzieje.
- Proszę - powiedziała Twoja ciocia, kładąc na stół wszystkie rzeczy, o które ją prosiłaś. W podziękowaniu posłałaś jej delikatny uśmiech, który oznajmiła, po czym w szybkim tempie odeszła stając przy ścianie. Chwyciłaś kawałek materiału i zamoczyłaś go w wodzie, następnie dokładnie go wyciskając. Spojrzałaś na siostrę kładąc jej wilgotną szmatkę na czoło.
- Mam nadzieje, że to pomoże - szepnęłaś sama do siebie, starając się nie rozpłakać, w końcu nie możesz pokazać tego siostrze. Musi wiedzieć iż jesteś silna i wszystko skończy się dobrze, a dzisiejszej nocy przyśnił się jej po prostu straszny sen, którego zakończenie na szczęście było szczęśliwe.
Po upływie dosłownie trzech minut do domu wbiegła Diana wraz z rudowłosą.
- Szybko, jej stan się pogarsza! - krzyknęłaś cały czas przytrzymując okład na jej czole
- To krup - powiedziała Ania - Musimy podgrzać wodę, aby para rozpuściła duszącą ją flegmę - wyjaśniła piegowata
W szybkim tempie wstałaś od stołu zostawiając Minnie May pod opieką Diany. Poszłaś do kuchni i najszybciej jak potrafiłaś zabrałaś się za przygotowywanie tego, o co prosiła Was Ania. Jedyne, co w tym momencie się dla Ciebie liczyło to uratowanie Minnie May, o niczym innym nie myślałaś.
*
Gdy woda się już zagotowała podeszłaś do sióstr i położyłaś na ziemi garnek z wodą. Szatynka delikatnie pochyliła Minnie May, aby ta mogła oddychać przy parze wodnej, która miała jej pomóc w pozbyciu się zalegającej wydzieliny. Kiedy myślałaś, że już po wszystkim i jedyne, co Wam zostało to czekanie na lekarza, niespodziewanie stan Twojej młodszej siostry nagle się pogorszył. Miałaś wrażenie iż teraz całkowicie była niezdolna do samodzielnego oddychania.
- Aniu! - krzyknęła Diana, mocno przytulając Minnie May
- Trzeba ją położyć na stole - oznajmiła rudowłosa - Szybko! - dodała
Podbiegłaś do drewnianego stolika i za jednym ruchem ręki zrzuciłaś wszystkie rzeczy znajdujące się na nim. Ania bezzastanowienia położyła na nim chorą. Wszystko działo się tak szybko iż naprawdę nie widziałaś, co takiego zrobiła piegowata, ale całe szczęście pomogło. Minnie May zaczęła praktycznie normalnie oddychać. Uśmiechnęłaś się sama do siebie i z całej siły przytuliłaś Anię.
- Dziękuję - szepnęłaś ciągle się do niej przytulając
Hejka
Wiem iż owy rozdział jej dość nudny, bynajmniej dla mnie, a napisanie go nie sprawiało mi zbyt wielkiej przyjemności, także uważam, że nie wyszedł on najlepiej, za co bardzo mocno Was przepraszam. Mam nadzieję iż następnym się Wam jakoś zrekompensuję haha
Buziakii😗

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top