1.13
Do sali właśnie wszedł nauczyciel, którego wyraz twarzy odrazu informował każdego z osobna iż nie ma on ochoty na żarty. Pomału wstałaś i spokojnym krokiem udałaś się do swojej ławki, którą dzieliłaś z Ruby. Pan Philips zniecierpliwiony Twoim wolnym marszem delikatnie zakaszlał, jakby chciał zwrócić na siebie uwagę. Jego zamierzony cel podziałał, gdyż odwróciłaś głowę w jego kierunku. Zobaczyłaś iż swoimi oczami pokazuje na Twoją ławkę.
- Już idę, proszę się tak nie niecierpliwić - powiedziałaś ze swoim sztucznym uśmiechem
Nauczyciel nic nie odpowiedział, za to w klasie zapanował lekki hałas, gdyż większość osób zaśmiała się na Twoją uwagę.
- Cisza! - polecił pan Philips uderzając książką od algebry w drewniany blat biurka
Klasa jak na zawołanie uciszyła się, a Ty w końcu usiadłaś w ławce i wyciągnęłaś wszystkie potrzebne Ci rzeczy na najbliższe godziny.
*
Ochoczo rozwiązywałaś zadania, które zostały zapisane na tablicy przez nauczyciela. Nigdy nie miałaś problemów z nauką, także wbrew pozorom wszystkie zajęcia sprawiały Ci wiele przyjemności.
Co jakiś czas czułaś czyjś wzrok na sobie. Dotychczas ignorowałaś to przeczucie, gdyż byłaś pewna iż tylko Twój mózg płata Ci figle. Niestety tym razem owa sytuacja, w której się znalazłaś była tak bardzo niekomfortowa dla Ciebie, że chciałaś zobaczyć kto jest tego winowajcą. Odłożyłaś na chwilę kredę i podniosłaś głowę znad małej drewnianej tabliczki. Dyskretnym ruchem odwróciłaś swoją głowę w stronę męskiej części klasy, a o dziwo Twój wzrok napotkał przeszywające spojrzenia dwóch osób. Mianowicie Gilberta i Billy'ego. Drugi z nich szybko zabrał się do dalszego wykonywania równania, jednak szatyn mimo wszystko nie spuścił z Ciebie wzroku. Spojrzałaś mu w oczy i delikatnie się uśmiechnęłaś, co również odwzajemnił.
- Kto idzie do tablicy rozwiązać pierwszy przykład? - grobową ciszę w sali przerwał lekko zachrypnięty głos pana Philipsa
Odwróciłaś się z powrotem w stronę tablicy. Zauważyłaś, że po klasie przeszedł lekki szept, a znaczna większość uczniów spuściła swój wzrok nad swoją tabliczkę udając iż jest bardzo zajęta rozwiązywaniem swoich przykładów, aby tylko nie zostać poproszona do tablicy. Nauczyciel zdenerwowany, że nikt dobrowolnie się nie zgłosił zaczął błądzić wzrokiem po klasie. Swoje spojrzenie na dłużej zatrzymał na biednej Ani, gdy już pan Phillips zaczął otwierać usta w celu zawołania zdenerwowanej rudowłosej do tablicy szybko wstałaś z krzesła.
- Mogę ja pójść? - zapytałaś układając swoje usta w jeden ze swoich przesłodzonych uśmiechów. Wiedziałaś iż ma ona problemy w zrozumieniu matematyki, dlatego postanowiłaś jej pomóc. Nauczyciel srogo na Ciebie spojrzał. Bałaś się iż może być za późno na pomoc przyjaciółce, gdyż za długo zwlekałaś z odpowiedzią - Proszę - dodałaś
- Idź - stwierdził pokazując ręką na tablicę w celu zachęcenia Cię do podejścia tam - Masz szczęście, że mam dobry humor - dodał
Na jego uwagę lekko się zaśmiałaś po czym spojrzałaś na tablicę, na której zapisany był przykład, który miałaś rozwiązać 2(x−1)+x=x−3(2−3x). Wzięłaś lekki wdech, po czym całą swoją uwagę skupiłaś na tym zadaniu i zaczęłaś rozwiązywanie tego równania. Po paru minutach doszłaś do wyniku, w którym zapisałaś x= -4/7. Nauczyciel podszedł do Ciebie, w celu sprawdzenia prawidłowości odpowiedzi . Po chwili ciszy kiwnął twierdząco głową, potwierdzając dobrze wykonany przykład. Uśmiechnęłaś się sama do siebie.
- Wstawi pana mi za to ocenę? - zapytałaś z cichą nadzieją na otrzymanie piątki z odpowiedzi. Twoja matka bardzo by się ucieszyła, a wtedy możliwe, że zapomniałaby o paru rzeczach, w których jej podpadłaś, ponieważ dobry wyniki w nauce, by to wynagrodziły
- Ja bym jej wstawił na pana miejscu - odezwał się ku Twojemu zaskoczeniu Billy
Musisz przyznać, że naprawdę zaskakujące są te jego zmiany nastroju. Naprawdę zachowuje gorzej niż kobieta podczas miesiączkowania. Ale w tamtym momencie mało interesowały Cię jego nastroje, dlatego znów zwróciła się do nauczyciela.
- No widzi pan, Billy dobrze mówi - dodałaś
- No już dobrze, dobrze. Masz piątkę, a teraz siadaj do ławki - powiedział nauczyciel lekko się uśmiechając, co rzadko się zdarza w jego wykonaniu
- Dziękuję
*
Reszta zajęć minęła Ci bardzo szybko. Nawet nie zorientowałaś się kiedy zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji. Wstałaś z ławki i wraz z Anią udałaś się w kierunku szkolnej szatni.
- Dziękuję - powiedziała rudowłosa uśmiechając się do Ciebie szczerze
- Za co? - zapytałaś zaskoczona zakładając na siebie swój czarny płaszcz
- Oh, nie udawaj, że nie wiesz - zaśmiała się, jednak widząc Twoją dalej zdziwioną minę dodała -za tą matematykę
- O to chodziło - uśmiechnęłaś się, gdyż dopiero teraz sobie przypomniałaś o tym zdarzeniu sprzed paru godzin - Nie ma za co. Tak naprawdę dzięki temu dostałam piątkę, z czego jestem bardzo zadowolona - zaśmiałaś się
Razem z Anią w dobrych nastrojach chciałaś opuścić mury szkoły, jednak drogę zagrodził Wam Billy. Twój szczery uśmiech z twarzy automatycznie przybrał wyraz grymasu i niezadowolenia.
- Co chcesz? - zapytałaś
- Miałaś iść do mnie - powiedział tak jakby było to tak bardzo oczywiste
- Mamy udawać tylko w szkole - przekręciłaś oczami, po czym szybko dodałaś dwa słowa, aby blondyn napewno Cię zrozumiał - przy ludziach
- To może ja już pójdę - powiedziała szybko Ania, najwidoczniej czując się niekomfortowo w towarzystwie tego chłopaka
- Nie przerywaj nam - powiedział ostrym tonem głosu Billy patrząc się na rudowłosą z widoczną na jego twarzy odrazą
- Uspokój się! - powiedziałaś
Powinien on naprawdę zmienić swoje zachowanie w stosunku do Ani. Tak naprawdę to nie tylko on. Prawie wszystkie osoby w klasie skreśliły dziewczynkę nie dając jej nawet szansy na lepsze poznanie.
- Idziesz? - zapytał ewidentnie już zniecierpliwiony
- Daj mi chociaż jeden powód, abym miała to zrobić - oznajmiłaś zakładając ręce na piersi i czekając na odpowiedź chłopaka
- Miałaś robić za mnie lekcje - stwierdził z wyższością
Musisz przyznać, że naprawdę o tym zapomniałaś. Zdenerwowana sama na siebie odwróciłaś się do Ani.
- Przepraszam, ale muszę z nim iść. Powiesz Dianie, że za maksymalnie za dwie godziny wrócę do domu? - Nie ma problemu - stwierdziła dziewczynka - Do zobaczenia jutro - dodała przytulając Cię
- Dziękuję i do jutra - uśmiechnęłaś się machając jej, gdy odchodziła w kierunku Twojej siostry
- No to idziemy - zwrócił się do Ciebie Billy podając Ci rękę
- Niestety za dużego wyjścia nie mam - stwierdziłaś lekko naburmuszona, dawno zapominając o dobrym humorze jaki Ci towarzyszył zaraz po wyjściu z budynku. Chwyciłaś dłoń należącą do blondyna po czym udałaś się wraz z nim w kierunku jego domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top