15.

   Temat okazał się mieć dziesięć stron. Zanim zdążyłem go przeczytać, w klasie rozbrzmiał dzwonek. Pospiesznie wrzuciłem podręcznik do plecaka i wyszedłem z klasy. Przez tą jebaną prezentację mam cały dzień z głowy. Byłem już na parkingu, gdy uświadomiłem sobie, że nie mam adresu Destiny, ani nie umówiliśmy się na konkretną godzinę. Cofnąłem się do szkoły, by jej poszukać.

   Znalazłem ją na drugim piętrze. Wchodziła do biblioteki.

- Destiny! - krzyknąłem - Zaczekaj!

Brunetka odwróciła się w moją stronę. Dezorientację na jej twarzy zastąpił uśmiech.

- Nie dałaś mi swojego adresu - wysapałem - Ani nie umówiliśmy się na konkretną godzinę.

- Ach! Prawda - zaśmiała się.

Wyciągnęła z torby swój smarfon i podała go mi.

- Zapisz swój numer, to wyślę ci adres SMSem - powiedziała - Pasuje ci wpół do piątej?

- Tak - potaknąłem głową.

Zapisałem swój numer w jej komórce jako Chase (z klasy) i oddałem jej telefon. Po chwili poczułem wibracje - Destiny wysłała mi swój adres.

- Okej, dzięki, w takim razie do zobaczenia - powiedziałem.

- Oki, pa - pożegnała się, po czym weszła do szkolnej biblioteki.

   Wyszedłem na parking i wsiadłem do samochodu. Jechałem na obiad. O ile zdążę go zjeść.

    - Już jestem! - krzyknąłem wchodząc do domu.

Słyszałem jakieś dźwięki z kuchni. Ściągnąłem kurtkę oraz buty i udałem się tam, skąd słyszałem trzaski.

- Wszystko w porządku? - zapytałem mamy.

Nerwowo przerzucała makaron z garnka na durszlak.

- Tak - westchnęła - Zrobiłam ci spaghetti.

- Dzięki, ale... wszystko okej? - pytałem dalej.

Garnek wyleciał jej z rąk i spojrzała na mnie.

- I tak i nie - nie uśmiechała się - Spotykam się dziś z rodzicami Julie.

Westchnąłem. To wszystko wyjaśniało.

- Jak myślisz... to będzie bardziej spokojne spotkanie? - zapytałem.

- Nie wiem! - krzyknęła mama - Rzecz w tym, że nie wiem czego mam się spodziewać.

- Spokojnie, oddychaj. Na pewno nie będzie tak źle. Kto da radę, jak nie ty? - pocieszałem ją.

Chyba trochę zaskutkowało, bo posłała mi słaby uśmiech.

- Niedługo wychodzę - poinformowałem nakładając makaron na talerz - Robimy projekt z kolegami z klasy - tylko trochę nagiąłem prawdę.

- Baw się dobrze i nie wróć zbyt późno - powiedziała moja mama, po czym wyszła z kuchni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top