⭐4⭐

Naprawdę miałam pecha. Akurat dziś musiał się pojawić najbardziej znienawidzony przeze mnie klient. Pan Kang. Jeśli twierdziłam, że współpraca z Jungkookiem jest straszna, to z tym mężczyzną to było istne piekło. Nie dość, że miał przerośnięte ego, to traktował kobiety lekceważąco i przedmiotowo. To samo zawsze próbował zrobić ze mną, ale do tej pory skutecznie udawało mi się zapobiegać takim sytuacjom. Jednak on cały czas był uparty.

Dzisiaj jednak przechodził samego siebie i pozwalał sobie na wiele dwuznacznych tekstów i gestów. Czułam się bardzo nie komfortowo w jego towarzystwie, a niestety było to indywidualne spotkanie, więc sama przebywałam z nim w sali konferencyjnej. Obawiałam się tego, do czego mógłby się posunąć.

- Panno Manobal, myślę, że powinniśmy jakoś uczcić naszą współpracę- posłał w moim kierunku uśmieszek, który nie zwiastował niczego dobrego.

Potrzebowałam jakiejś pomocy, ponieważ miałam przeczucie, że spotkanie nie zmierza w kierunku, w którym powinno. Wyciągnęłam telefon i napisałam wiadomość do ostatniej osoby, o której w życiu bym nie pomyślała, a jednak w tym przypadku była tą najbardziej odpowiednią. W tej chwili pomagał nam fakt, że to właśnie Jeon został szefem działu.

Pan Kang zauważył, że nie skupiam na nim uwagi i przysunął się do mnie bliżej. Wzdrygnęłam się na ten gest i modliłam się w duchu, by Jungkook szybko odczytał moją wiadomość.

- Przykro mi, ale obawiam się, że nie będę miała na to czasu.

- Och, nie zgrywaj takiej niedostępnej. Zapraszam cię na kolację.

To zdecydowanie nie wróżyło niczego dobrego. Nie wiedziałam, jak wybrnąć z tej sytuacji bez stracenia tak dobrego kontraktu. Wpadłam na głupi pomysł, ale był on najlepszy na ten moment.

- Mojemu chłopakowi się to nie spodoba. Chyba że mogę zabrać również niego?

Moje pytanie i informacja o chłopaku skutecznie odpędziło Pana Kanga, który do końca spotkania zachowywał już dystans. Miałam nadzieję, że taki stan rzeczy utrzyma się przez dłuższy czas.

Wychodziliśmy z biura, gdy wpadliśmy na Taehyung. Wtedy postanowiłam, że zacznę wcielać mój pomysł w życie.

- Proszę, udawaj przed tym klientem, że jesteś moim chłopakiem- wyszeptałam.

- Cześć kochanie- powiedział, biorąc w dłonie moje policzki, by zrobić z moich ust dziubek- skończyłaś już spotkanie?

Kiwnęłam głową na potwierdzenie i czułam, jak moje policzki pokrywają się rumieńcem. Nie spodziewałam się, że chłopak tak sprawnie wcieli się w swoją rolę. Normalnym, więc był fakt, że zawstydziłam się, gdy się tak zachował.

- A więc to twój chłopak, panno Manobal- mruknął niezadowolony- no cóż, ciężko byłoby konkurować z młodszym i przystojniejszym facetem. Życzę powodzenia.

Nie zdążyłam odpowiedzieć, a pan Kang był już w drodze do windy. Chciałam się odsunąć od Taehyunga, by uniknąć niepotrzebnych plotek w pracy o moim rzekomym związku z chłopakiem. Nie zdążyłam tego zrobić, za nim Jungkook pojawił się na horyzoncie.

- A więc po to wróciłaś do biura- rzucił kąśliwie, gdy znalazł się obok nas.

- Masz jakiś problem?- warknęłam- z tego, co wiem, to moje sprawy osobiste, które nie powinny cię interesować.

- Lisa- mruknął Taehyung, co zignorowałam, ponieważ mierzyliśmy się z Jungkookiem wzrokiem.

- Żaden problem- odparł Jungkook, zachowując spokój, choć w jego oczach widziałam iskrzące się emocje. Nie wierzyła, że pierwszy odpuścił.

- No to dobrze- odrzekłam z przekąsem, nie chcąc rozwijać tej rozmowy.

Ta sytuacja była dla mnie niezwykle niewygodna. Nie tylko musiałam zmierzyć się z irytującym klientem, ale również stawić czoło „zazdrosnemu" Jungkookowi, który zawsze potrafił zwrócić na siebie uwagę. Niby tak się nienawidziliśmy, ale nie mógł znieść ignorowania go przez moją osobę. Wiedziałam, że nie mogłam sobie teraz pozwolić na żadne rozproszenie, więc po prostu odeszłam w kierunku swojego biurka, pozostawiając za sobą zdezorientowanego Taehyunga i zirytowanego Jungkooka.

Gdy tylko usiadłam przy biurku, postanowiłam szybko wrócić do pracy. To spotkanie z klientem tylko potwierdziło, dlaczego tak bardzo nienawidzę tej części mojej pracy. Mimo wszystko musiałam sobie z tym poradzić, bo przecież to było moje źródło dochodu.

Wkrótce po tym, jak usiadłam, Jungkook zbliżył się do mnie. Mogłam poczuć jego obecność, nawet zanim jeszcze się odezwał.

- Musimy porozmawiać- powiedział, starając się zachować spokojny ton głosu.

- Teraz? - spytałam, próbując odwrócić jego uwagę od tego tematu.

- Tak, teraz- stwierdził stanowczo, siadając naprzeciw mnie.

Wiedziałam, że nie mogę uniknąć tej rozmowy, więc po prostu przyjęłam fakt, że musimy ją odbyć. Nie wiedziałam jednak, czego ona miała dotyczyć, ponieważ po chłopaku mogłam się spodziewać naprawdę wszystkiego.

Spojrzałam na chłopaka wyczekująco. Nie rozpoczął jeszcze mówić o swojej sprawie, a to on sam zainicjował rozmowę. Nagle złapał za mój fotel i przysunął bliżej siebie. Stykaliśmy się niemal nosami, a jego ciepły oddech owiewał mi twarz. 

Moje serce zaczęło bić szybciej, gdy poczułam jego bliskość. Jego oczy spoglądały głęboko w moje, a w ich głębi widziałam mieszankę emocji: zaniepokojenie, pragnienie i coś jeszcze, co nie potrafiłam zdefiniować.

- Lisa... - zaczął, ale przerwał mu dźwięk dzwoniącego telefonu. Westchnął z frustracją, ale odpuścił, odsuwając się nieco ode mnie.

Zerknęłam na ekran, widząc numer nieznanego połączenia. Chwilę zastanawiał się, czy odebrać, ale w końcu postanowił zostawić to na później. Teraz skupił się na mnie.

- Co chciałeś mi powiedzieć? - zapytałam, spoglądając prosto w jego oczy.

Jungkook przełknął ślinę, wyraźnie zastanawiając się, jak sformułować swoje myśli. W końcu odetchnął głęboko i zaczął:

- Lisa, od dłuższego czasu czuję, że powinniśmy zakopać topór wojenny między nami. Choć nie wyklucza to tego, że dalej bym rzucał żartami i docinkami. Taki już jestem, ale nie musimy tego robić z nienawiścią. 

Zaskoczenie malowało się na mojej twarzy, gdy spojrzałam na niego. Nie mogłam w to uwierzyć. Tyle razy próbowałam to osiągnąć przez ostatnie dwa lata, a teraz sam wychodzi z taką propozycją. Coś nie pasowało mi w jego dzisiejszym zachowaniu.

- Może, gdy przestaniemy być dla siebie wrogami, zostaniesz w firmie. Jesteś utalentowana i byłoby naprawdę szkoda to zmarnować przez nasze kłótnie- kontynuował, patrząc mi głęboko w oczy.

Zmarszczyłam brwi, gdy usłyszałam te słowa. Czy to było możliwe? Czy właśnie Jungkook próbował zatrzymać mnie w firmie? Czy czuje wyrzuty sumienie? A może wiedział, że to ja bardziej zasługuje na jego stanowisko?

- Jungkook... - zaczęłam, ale przerwał mi gest, podnosząc rękę.

- Nie musisz mi teraz odpowiadać. Chciałem, tylko żebyś wiedziała i przemyślała... - powiedział, ale przerwał mu kolejny dzwonek telefonu.

Tym razem to mój telefon się odezwał. Zerknęłam na ekran, widząc numer Taehyunga. Popatrzyłam na Jungkooka z zastanowieniem, ale on tylko kiwnął głową, dając mi znak, że powinnam odebrać. Choć na jego twarzy malował się grymas, który świadczył o tym, że nie jest do końca zadowolony.

- Przepraszam, muszę to odebrać. Przemyślę to, co powiedziałeś- powiedziałam, chwytając telefon i wychodząc z biura.

Na korytarzu od razu oparłam się o ścianę i odetchnęłam z ulgą, że nie musiałam dalej przebywać z Jeonem w jednym biurze. Nie czułam się komfortowo, gdy chłopak zmienił nastawienie do mnie. Zapomniałam o tym, że mój telefon dzwonił i zeszłam na niższe piętro, gdzie znajdowała się nasza firmowa kawiarnia. Potrzebowałam kawy.

Od razu, gdy przekroczyłam jej próg, dostrzegłam Taehyunga i uświadomiłam sobie, że chciał mnie zaprosić na kawę. Moje serce zabiło szybciej, ponieważ ucieszyło mnie zainteresowanie chłopaka moją osobą.

Nie pewnie ruszyłam w kierunku stolika, przy którym siedział. W głowie układałam już, scenariusze jak poprowadzę z nim rozmowę. Jednak gdy na mnie spojrzał i się uśmiechnął, zapomniałam o tym. W mojej głowie była pustka.

- Jesteś czarodziejką?

- Co?- zapytałam zaskoczona.

- Czytasz w myślach?- zaśmiał się, gdy zobaczył moją dezorientację- dzwoniłem. Chciałem cię zaprosić na kawę. Nie odebrałaś, ale i tak się tu pojawiłaś.

- Ah, to- westchnęłam- a może to ty czytałeś mi w myślach i wiedziałeś, że będę tego potrzebować.

- Być może i tak- zaśmiał się po raz kolejny, a jego śmiech wywołał uśmiech na mojej twarzy i delikatne rumieńce.

Usiadłam na krześle obok i na jego prośbę wybrałam kawę, którą chciałam wypić. Korzystając z okazji, pozwoliłam sobie na najsłodszą i z największą ilością dodatków. Musiałam poprawić sobie humor przed powrotem do pracy z Jungkookiem w jednym pomieszczeniu.

- Żałujesz, że tak szybko wróciłaś?- zapytał, gdy postawił przede mną zamówioną kawę.

- To było prawie tak, jakbym w ogóle nie odeszła- burknęłam- nasłałeś już następnego dnia mojego brata. Nie miałam nawet czasu odpocząć od tego wszystkiego.

- Wiem, że Jungkook od zawsze daje ci popalić, ale rozumiem go.

Spojrzałam na chłopaka zaskoczona. Rozumiał zachowanie Jungkooka względem mnie? Ciężko było mi w to uwierzyć. Jeśli tak było, to raczej próbowałby temu zapobiec.

- Nie wierzę w to.

- Ah- westchnął- kiedyś na pewno zrozumiesz. On ma swoje powody.

Słowa Taehyunga z zestawieniem dzisiejszego zachowania Jungkooka sprawiły, że moje myśli były chaotyczne, niespójne, a przede wszystkim sprzeczne ze sobą. Nawet jeśli podobałam się Jeonowi, to nawet przez myśl mi nie przeszło, że kiedykolwiek moglibyśmy być razem. Owszem pod względami fizycznymi pociągał mnie, ale na tym się kończyło. Prawdopodobnie działało to tak samo w drugą stronę.

Od Autorki: Kochani! Mam nadzieję, że się wam spodobał rozdział. 

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. To dla mnie bardzo ważne.

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top