⭐24⭐

Wiedziałem, że nie powinienem słuchać mojej matki, ale zmusiła mnie do tego, bym umówił się z Jiwoo. Nie chciałem się z nią widzieć, ponieważ zawsze próbowała się do mnie zbliżyć, a ja nigdy nie byłem nią zainteresowany. Nawet jeśli była piękną kobietą, to zupełnie nie pasowała do mojego typu. Jej charakter również był daleki od tego, co ceniłem w ludziach. Niestety, musiałem spełnić prośbę mojej matki.

Z duszą na ramieniu wszedłem do eleganckiej restauracji, gdzie czekała na mnie Jiwoo. Wyglądała olśniewająco w swojej czerwonej sukience, ale dla mnie to nie miało żadnego znaczenia. Usiadłem naprzeciwko niej, starając się zachować uprzejmość.

- Jungkook, cieszę się, że mogłeś przyjść - powiedziała Jiwoo z uśmiechem, który nie sięgał jej oczu.

- Cześć, Jiwoo - odpowiedziałem, próbując zabrzmieć neutralnie. - Co słychać?

Zaczęła opowiadać o swoim ostatnim wyjeździe, a ja starałem się słuchać, choć myślami byłem zupełnie gdzie indziej. Wszystko wydawało się iść w porządku, dopóki nie spojrzałem w stronę wejścia i nie zobaczyłem Lisy. Moje serce zamarło.

Lisa stała tam, z Jiminem u boku, oboje śmiejąc się z czegoś, co właśnie powiedział. Była ubrana w luźne, ale stylowe ubrania, które podkreślały jej naturalne piękno. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, poczułem, jak moje serce przyspiesza. Lisa wyglądała na zaskoczoną, a potem na twarzy pojawił się wyraz smutku, który próbowała szybko ukryć.

Jiwoo zauważyła moje rozproszenie i odwróciła się, żeby zobaczyć, na kogo patrzę. Jej uśmiech stał się bardziej zacięty, a ona sama wydawała się jeszcze bardziej zdecydowana, by przyciągnąć moją uwagę.

- Kto to jest? - zapytała, próbując brzmieć niewinnie.

- To Lisa, przyjaciółka - odpowiedziałem, starając się zachować spokój.

- Przyjaciółka, hm? - Jiwoo uniosła brwi, a w jej głosie zabrzmiała nuta zazdrości.

Lisa, zauważając nasze spojrzenia, podeszła bliżej, ciągnąc za sobą Jimina.

- Cześć, Jungkook - powiedziała Lisa, jej głos drżał lekko, ale próbowała zachować opanowanie. - Cześć, Jiwoo.

- Cześć, Lisa - odpowiedziałem, starając się ukryć swoje zdenerwowanie. - Co tutaj robicie?

- Przyszliśmy na kolację - odpowiedział Jimin z uśmiechem. - Wygląda na to, że mamy podobne plany.

- Tak, dokładnie - dodała Lisa, patrząc na mnie intensywnie.

Rozmowa była krótka i napięta, a ja nie mogłem się skupić na niczym innym poza Lisą. Gdy odeszli, Jiwoo westchnęła z irytacją.

- Naprawdę nie musiałeś się tak starać, żeby mi pokazać, że ona cię interesuje - powiedziała z przekąsem.

- Jiwoo, to nie tak... - zacząłem, ale przerwała mi.

- Wiem, że jestem tutaj z powodu twojej matki, ale to nie znaczy, że musisz mnie traktować jak powietrze - powiedziała z wyrzutem. - Może kiedyś się przekonasz, że jestem lepsza dla ciebie niż ta Lisa.

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Moje myśli były zbyt zajęte obrazem Lisy, która odeszła z Jiminem. Wiedziałem jedno - musiałem coś zrobić, żeby wyjaśnić to wszystko.

- Przepraszam, Jiwoo - powiedziałem, wstając od stolika. - Muszę to załatwić.

Jiwoo spojrzała na mnie z mieszanką zaskoczenia i irytacji.

- Jungkook, naprawdę? - westchnęła, ale ja już odwróciłem się i ruszyłem w stronę wyjścia.

Nie czekając na odpowiedź, wyszedłem z restauracji i szybko podążyłem za Lisą i Jiminem. Moje serce biło szybko, a myśli kłębiły się w głowie. Wiedziałem, że muszę porozmawiać z Lisą i wyjaśnić wszystko, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli.

Gdy wyszedłem na zewnątrz, zobaczyłem ich oddalających się w stronę parku. Przyspieszyłem krok, starając się ich dogonić. Kiedy w końcu znalazłem się wystarczająco blisko, zawołałem:

- Lisa, poczekaj!

Lisa odwróciła się, a w jej oczach dostrzegłem mieszankę zaskoczenia i bólu. Jimin spojrzał na mnie z lekkim niepokojem, ale nie powiedział ani słowa.

- Muszę z tobą porozmawiać - powiedziałem, zbliżając się do niej.

Lisa spojrzała na Jimina, który skinął głową i odszedł na bok, dając nam przestrzeń.

- O co chodzi, Jungkook? - zapytała Lisa, jej głos był cichy, ale stanowczy.

- Przepraszam za to, co widziałaś w restauracji - zacząłem, starając się, by moje słowa brzmiały szczerze. - Moja matka zmusiła mnie, żebym spotkał się z Jiwoo. To nie było coś, czego chciałem.

- Nie musisz mi się tłumaczyć - odpowiedziała Lisa, krzyżując ramiona na piersi. - To twoje życie, twoje decyzje.

- Lisa, proszę, zrozum - przerwałem jej. - To nie jest to, czego chcę. To ty jesteś dla mnie ważna.

W jej oczach pojawiły się łzy, a ja poczułem, jak moje serce ściska się na ten widok.

- Nie musisz mi się tłumaczyć - odpowiedziała Lisa, jej głos brzmiący chłodno i odlegle. - To twoje życie, twoje decyzje.

Widziałem, że jej oczy zaszkliły się łzami, ale jej wyraz twarzy pozostał twardy i zdeterminowany. Wzięła głęboki oddech, a potem odwróciła się, żeby odejść z Jiminem.

- Lisa, proszę, poczekaj! - zawołałem za nią, ale ona nawet się nie obejrzała. Jimin spojrzał na mnie przez ramię, jego wzrok pełen troski, ale nie zatrzymał się.

Lisa odeszła z Jiminem, a ja stałem jak sparaliżowany, czując, jak coś niewidzialnego zaciska się na mojej szyi. Serce zaczęło bić coraz szybciej, a powietrze wokół mnie wydawało się gęstnieć. Walczyłem, by złapać oddech, ale moje płuca zdawały się zamykać.

- Nie teraz, proszę - wyszeptałem do siebie, starając się uspokoić. Ale moje ciało nie chciało mnie słuchać.

Czułem, jak panika przejmuje kontrolę nad moim ciałem, moje ręce drżały, a nogi stały się jak z waty. Wiedziałem, że muszę usiąść, zanim upadnę. Chwiejnym krokiem dotarłem do ławki w parku i osunąłem się na nią, chwytając się krawędzi, by utrzymać równowagę.

Każdy wdech był walką, a ból w klatce piersiowej nasilał się z każdą chwilą. Moje myśli były chaotyczne, a obraz przed oczami rozmazywał się. Złapałem się za szyję, próbując rozluźnić niewidzialne więzy, ale nic nie pomagało.

Wszystko wokół mnie zaczęło wirować, a dźwięki stawały się przytłumione. Wtedy usłyszałem głosy, najpierw ciche, a potem coraz wyraźniejsze.

- Jungkook! - Jimin. Jego głos przebił się przez mgłę paniki. - Jungkook, oddychaj, słyszysz mnie? Oddychaj.

Lisa klęczała przede mną, jej oczy pełne troski i paniki. Kładła dłonie na mojej twarzy, próbując złapać mój wzrok.

- Jungkook, spójrz na mnie - powiedziała stanowczo, choć jej głos drżał. - Oddychaj razem ze mną, wdech... wydech...

Starałem się skupić na jej słowach, synchronizować oddech z jej rytmem. Wdech, wydech. Ale zamiast odzyskiwać kontrolę, czułem, jak ogarnia mnie ciemność. Ich twarze zaczęły się rozmywać, a dźwięki stawały się coraz bardziej odległe.

- Jungkook! - krzyknął Jimin, ale jego głos był jak echo w oddali.

Mimo ich starań, uczucie duszenia narastało, a ciemność stawała się coraz głębsza. Ostatnią rzeczą, jaką widziałem, były ich przerażone twarze, zanim zapadła całkowita ciemność.

Od Autorki: Udało mi się wyskrobać kolejny rozdział dla was. Aż ciężko mi uwierzyć, że to już 24 rozdział, co zbliża nas coraz szybciej do końca tej historii.

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. To dla mnie bardzo ważne.

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top