⭐14⭐

Nie zrozumiałem pytania dziewczyny. Co miała kawa do mojego dziwnego zachowania? Przecież to była zwykła pomyłka. Chyba, że Lisa coś zrobiła z tą kawą, co było niemożliwe. Tak przynajmniej mi się wydawało, ale gdy zacząłem to analizować, coś nie dawało mi spokoju. Moja kawa miała być dla Taehyunga i miałem wrażenie, że dziewczyna jest nim zauroczona, więc bardzo dziwne było, że pomyliła kawy. Nagle mnie olśniło.

Lisa miała moją rodzinną pamiątkę. Księgę zaklęć. Nie do końca wierzyłem w to wszystko, ale nie mogłem znaleźć innego wytłumaczenia tej sytuacji. Użyła zaklęcia miłosnego i przez pomyłkę zostałem potraktowany nim ja zamiast Taehyunga. To by wyjaśniało, dlaczego czuję to wszystko do Lisy i dlaczego tak ciężko kontrolować mi samego siebie, kiedy jestem w jej pobliżu.

- Co zrobiłaś? - zapytałem, próbując zachować spokój, choć czułem, jak narasta we mnie gniew.

Lisa spojrzała na mnie zaskoczona, a jej oczy szeroko otwarte ze zdziwienia. Chyba nie spodziewała się takiej reakcji na tak proste pytanie, ale nie mogłem tego kontrolować kiedy uświadomiłem sobie co musiało się stać.

- O czym ty mówisz, Jungkook? - zapytała, a jej głos pełen był szczerości jakby nie wiedziała o czym mówiłem, ale ja nie mogłem już tego ignorować, ponieważ wiedziałem, że to wszystko przez nią.

- Ta kawa... była dla Taehyunga, prawda? - powiedziałem, robiąc krok w jej stronę. - Dlaczego ją pomyliłaś? Tak ciężko było zapamiętać tak prostą rzecz?

Lisa zbladła, a jej spojrzenie stało się niepewne. Była zestresowana całą sytuacją i było to wyraźnie po niej widać.

- To była pomyłka, Jungkook. Naprawdę. Nie wiem, o co ci chodzi – odpowiedziała, próbując utrzymać spokój, ale widziałem, że zaczyna się denerwować.

- Pamiętasz księgę, którą miałaś? - zapytałem, starając się utrzymać moje emocje pod kontrolą. - Księgę zaklęć, która była w mojej rodzinie od pokoleń?

Jej twarz wyrażała teraz czyste zdziwienie i zaniepokojenie. Nie mogłem dłużej tego znieść. Musiałem znać prawdę.

- Co zrobiłaś, Lisa? Czy użyłaś zaklęcia miłosnego? - zapytałem, patrząc jej prosto w oczy.

- Jungkook, ja... - zaczęła, ale jej głos zadrżał. - Ja nie chciałam, żeby tak wyszło. To był wypadek. Naprawdę.

Czułem, jak moje serce waliło w piersi. Byłem rozdarty między gniewem a ulgą, że w końcu znam prawdę. Jednak prawda mnie nie uspokoiła, ponieważ powodowało to wiele problemów, o których zaczynałem właśnie myśleć.

- To dlatego czuję to wszystko, prawda? - powiedziałem, starając się zrozumieć całą sytuację. - To dlatego nie mogę przestać myśleć o tobie, dlaczego moje serce bije szybciej, kiedy cię widzę. To wszystko przez zaklęcie?

Lisa spuściła wzrok, a łzy zaczęły spływać po jej policzkach.

- Tak, Jungkook. To przez zaklęcie. Ale nie chciałam, żeby tak się stało. Chciałam, żeby Taehyung mnie zauważył, ale pomyliłam kawy i... - jej głos zanikł, a ona sama wyglądała na kompletnie załamaną.

Czułem, jak moje emocje wzbierają na sile. Byłem wściekły, ale też współczułem jej. Wiedziałem, że to wszystko było przypadkiem, ale konsekwencje były poważne.

- Musimy to naprawić - powiedziałem, próbując zapanować nad sobą. - Musimy znaleźć sposób, żeby to odwrócić.

Lisa przytaknęła, wciąż ocierając łzy.

- Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby to naprawić, Jungkook. Obiecuję - powiedziała, patrząc na mnie z determinacją w oczach.

Nagle złość opuściła mnie, gdy spojrzałem prosto w jej oczy. Było w nich coś, co wywoływało we mnie spokój, coś, co sprawiało, że wszystkie negatywne emocje odpływały jak fale uderzające o brzeg. Widziałem w nich szczerość i głębokie poczucie winy, które mnie dotknęło.

- Lisa - powiedziałem cicho, łagodniejąc. - Wiem, że nie chciałaś tego. Wiem, że to był przypadek.

Ona uniosła wzrok, jej oczy były pełne łez i nadziei.

- Jungkook, ja naprawdę... - zaczęła, ale przerwałem jej, podchodząc bliżej.

-Już dobrze - odpowiedziałem, kładąc dłoń na jej ramieniu. - Najważniejsze, że teraz to wiemy. Możemy to naprawić.

Lisa spojrzała na mnie z wdzięcznością i ulgą, a ja poczułem, jak moje serce mięknie. Może to zaklęcie miało wpływ na moje uczucia, ale coś mi mówiło, że to, co teraz czułem, było prawdziwe.

Nagle poczułem chęć by być bliżej dziewczyny. Nie mogłem tego zwalczyć. Wiedziałem o tym, więc poddałem się temu uczuciu. Moja dłoń z ramienia dziewczyny przeniosła się na jej policzek. Czułem jak lekko się wzdrygnęła na mój dotyk, ale szybko się rozluźniła i przymknęła oczy. Uśmiechnąłem się szeroko.

Przyglądałem się jej spokojnej już twarzy, gdy gładziłem delikatnie jej policzek. Była piękna i to wiedziałem bez tego cholernego zaklęcia. Fizycznie zawsze mi się podobała i nie mogłem tego ukrywać, ale dopiero teraz zacząłem dostrzegać jej wszystkie inne cechy. Nie była już tylko ciałem, które podziwiałem.

- Nie powinieneś, Jungkook- wyszeptała dziewczyna.

- A co jeśli chcę?

- Nie mogę do tego dopuścić- powiedziała Lisa odsuwając się ode mnie- to nie jesteś ty, Jungkook.

- Ale...

- Nie ma żadnego, ale- przerwała mi dziewczyna- musimy sprawić, by jakoś odwrócić to wszystko. Dlatego będziemy się starać, by mieć ograniczony kontakt i tylko wtedy, gdy to naprawdę konieczne.

Nie pozwoliła mi nic powiedzieć. Odwróciła się w kierunku drzwi, a poczułem ucisk w sercu. Chyba znów zaczynał się atak. Od razu poczułem, że nie miałem jak oddychać. Złapałem się za klatkę piersiową, próbując złapać oddech, ale powietrze wydawało się uciekać z moich płuc.

- Jungkook! - Lisa odwróciła się natychmiast, jej oczy pełne paniki. - Co się dzieje?

Upadłem na kolana, próbując złapać powietrze, ale to było jakby niewidzialna dłoń ściskała moją szyję. Przerażenie i ból odbierały mi resztki sił. Kolejny raz.

- Oddychaj, Jungkook! - Lisa upadła obok mnie, chwytając mnie za ramiona. - Skup się na moim głosie. Oddychaj głęboko i powoli.

Jej głos był pełen desperacji, ale starałem się skupić na jej słowach. Próbowałem wciągnąć powietrze, ale to było jak wciąganie przez słomkę. Z każdą sekundą czułem, jak życie ulatnia się ze mnie.

Lisa sięgnęła do torebki i wyciągnęła inhalator, który wcześniej znalazła w moim biurze. Wiedziałem, że próbowała mi pomóc, ale w tym momencie czułem, że to nie wystarczy.

- Jungkook, proszę... - jej głos zadrżał, gdy próbowała mi podać inhalator. - Oddychaj, błagam cię.

Wziąłem inhalator z jej drżących rąk i wciągnąłem głęboki oddech, próbując wpuścić lek do moich płuc. Powoli, bardzo powoli, moje oddechy zaczęły się stabilizować, choć wciąż były płytkie i ciężkie.

Nawet nie zauważyłem kiedy dziewczyna wzięła mnie w swoje ramiona i mocno ściskała. Była wtulona w moje ciało, a ja poczułem jak oddech wraca do regularności. Bliskość dziewczyny pozwalała mi się uspokoić. Nie leki mi pomogły, a właśnie ona.

Atak trwał krócej niż zazwyczaj. Zastanawiałem się czy to przez to, że Lisa była cały czas przy mnie. Może moim lekarstwem na to wszystko była właśnie ona. Zastanawiający był jedynie fakt, że zaczęło się to przed pomyłką z kawą, a więc to było spowodowane czymś innym niż zaklęciem miłosnym.

Od Autorki: Kochani! Mamy nowy rozdział. W końcu jestem po praktycznie wszystkich egzaminach, więc mam więcej czasu.

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. To dla mnie bardzo ważne.

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top