⭐11⭐

Gdy Jungkook oderwał się od moich ust, spojrzał na mnie z intensywnością, która sprawiła, że na moment zapomniałam o naszym położeniu. Nie było między nami wojny i nienawiści. Próbowałam zebrać myśli, ale chaos w głowie i drżenie rąk nie ułatwiały tego zadania. Jungkook obserwował mnie uważnie, jego spojrzenie było pełne determinacji.

- Musisz się przełamać, Lisa – powiedział cicho, a jego głos był pełen ciepła, jakby starał się mnie uspokoić.

- Jungkook, nie rozumiesz... – zaczęłam, ale on przerwał mi, unosząc rękę w geście prośby o ciszę.

- Rozumiem więcej, niż myślisz. Ale teraz musisz spróbować. Wierzę w ciebie – jego słowa były jak balsam na moje rany, ale strach wciąż paraliżował moje ruchy.

Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, aż w końcu poczułam, jak moje serce zaczyna bić nieco spokojniej. Jungkook wciąż trzymał ręce na moich policzkach, a jego dotyk był jak kotwica, która trzymała mnie w rzeczywistości.

- Dobrze, spróbuję – powiedziałam cicho, starając się, by mój głos nie drżał. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy, próbując się uspokoić.

- To wszystko, czego teraz potrzebuję od ciebie – odpowiedział, odsuwając się powoli, ale jego oczy wciąż były wpatrzone w moje. – Jestem tutaj. Zawsze będę tutaj.

Gdy dotarły do mnie słowa Jungkooka, otworzyłam oczy i zobaczyłam, jak Jungkook siada na swoim miejscu pasażera. Przełknęłam ślinę, czując, jak moje serce bije mocno. Nie wiem, czy bardziej ze zdenerwowania, czy przez słowa i pocałunek chłopaka. Nie rozumiałam, co się dzieje z nim. Zachowywał się, jakby był we mnie zakochany. Jednak szybko odgoniłam od siebie te myśli i wsiadłam do auta.

Wzięłam głęboki oddech i włączyłam silnik. Samochód ruszył, a ja starałam się skupić na drodze przed sobą. Czułam, jak moje dłonie wciąż drżą, ale starałam się ignorować ten strach, który wciąż czaił się w moim umyśle.

- Jak się czujesz? – zapytał Jungkook, jego głos był spokojny, jakby próbował mnie uspokoić.

- Nadal jestem zdenerwowana, ale... dam radę – odpowiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał pewnie, choć wcale się tak nie czułam.

Przez resztę drogi jechaliśmy w milczeniu, a ja starałam się skupić na prowadzeniu. Każdy zakręt, każdy manewr był dla mnie wyzwaniem, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Jungkook siedział obok mnie, jego obecność była zarówno uspokajająca, jak i wywołująca pewne napięcie. Zerkałam kątem oka na niego i za każdym razem przyłapywałam go na wpatrywaniu się we mnie.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, wyłączyłam silnik i wzięłam głęboki oddech. Czułam, jak ogromny ciężar spada z moich ramion. Jungkook spojrzał na mnie z dumą w oczach.

- Zrobiłaś to, Lisa. Wiedziałem, że dasz radę – powiedział, a jego głos był pełen ciepła i uznania.

- Yhm... Wracając, ty prowadzisz – odpowiedziałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu- to zbyt duży stres dla mnie.

- Jesteś silniejsza, niż myślisz – powiedział, kładąc rękę na mojej. – A teraz idziemy na to spotkanie.

Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w kierunku budynku, gdzie czekało nas spotkanie z klientem. Czułam, jak moje serce wciąż bije szybko, ale wiedziałam, że muszę stawić czoła temu wyzwaniu. Chociaż obecność Jungkooka sprawiała niemały dyskomfort, musiałam sobie z tym poradzić. Nie czułam się zbyt pewnie w jego towarzystwie po pocałunku.

Wchodząc do budynku, zauważyłam, że klient już na nas czekał. Był to starsza kobieta o miłym wyrazie twarzy. Uśmiechnęła się, widząc nas. Co dziwne wydała się jakaś znajoma.

- Dzień dobry, Lisa, Jungkook – przywitał nas serdecznie.

- Dzień dobry, pani Park – odpowiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał profesjonalnie i pewnie.

Rozmowa z klientką przebiegała sprawnie, a o dziwo Jungkook cały czas mnie wspierał, włączając się w odpowiednich momentach i uzupełniając moje wypowiedzi. Czułam, że z każdym słowem staję się coraz pewniejsza siebie.

Po zakończeniu spotkania wracaliśmy do samochodu. Jednak coś mnie podkusiło, by się zapytać kobiety, czy się skądś nie znamy. Nie mogłam się pozbyć uczucia, że kobieta mnie zna. Dlatego, gdy miałam wsiadać do auta zawahałam się. Stałam i trzymałam za klamkę, ale ich nie otwierałam.

- Coś się stało, Lisa? – zapytał Jungkook, gdy zauważył moje zawahanie.

- Muszę coś sprawdzić. Poczekasz na mnie kilka minut?

Chłopak jedynie kiwnął głową, a ja korzystając z okazji, ruszyłam ponownie w miejsce, gdzie mieliśmy spotkanie z klientką. Byłam zaskoczona, że kobieta dalej siedziała na swoim miejscu i popijała kolejną herbatę. Pani Park uśmiechnęła się i gestem ręki pokazała mi, bym zajęła miejsce przy jej stoliku.

- Pani Park- zaczęła, ale kobieta podniosła dłoń w geście przerwania mi.

- Na pewno zastanawiasz się, skąd mnie znasz? Cóż nie znam odpowiedzi na twoje pytanie. Też mam takie wrażenie, jakbym cię znała, ale...- kobieta przerwała, a w jej oczach pojawił się smutek i łzy.

- Ale?- zapytałam zdziwiona, ponieważ byłam ciekawa tego, co kobieta powiedziała i co miała na myśli.

- Bardzo przypominasz mi moją córkę, która zaginęła prawie 20 lat temu, gdy miała 7 lat. Patrząc na ciebie, widzę ją.

Pierwszą moją myślą nie było współczucie kobiecie. Od razu zastanawiałam się, czy to mogła być prawda. Wtedy wrażenie, że pani Park była dla mnie tak znajoma nie byłoby dziwne. Tylko czy to możliwe, że coś takiego właśnie miało miejsce po tylu latach?

Wiedziałam, że rodzice, których śmierć opłakiwałam kilka lat temu, nie byli moimi biologicznymi rodzicami i że nawet próbowali znaleźć moich biologicznych rodziców, ale bez większych skutków. A teraz okazuje się, że prawda mogła być tak blisko? Coś mi tu nie pasowało. Coś to podejrzane było.

- Musi pani za nią bardzo tęsknić, pani Park- powiedziałam, patrząc kobiecie prosto w oczy.

- Nie ma dnia, bym o niej nie myślała. Codziennie modlę się, by się odnalazła i wróciła do mnie. To była dla mnie tragedia. Nie potrafiłam się cieszyć nawet z tego, że mój starszy syn przeżył i wrócił do domu, gdy jej nie było.

- Musi być wam ciężko- westchnęłam, gdy poczułam ciężar na sercu.

- Ból nie przemija. Chociaż mam wrażenie, że Jimin przeżywa to najbardziej. Był z nią wtedy.

- Jimin?- zapytałam zaskoczona, ponieważ to naprawdę było coraz bardziej intrygujące i niemożliwe.

- Tak. Pracujecie nawet w jednej firmie- zaśmiała się przez łzy- to ciebie musiał mieć na myśli, gdy mówił, że widział kogoś podobnego do naszej Jungmi.

Zaczęłam łączyć fakty, które pojawiły się w moim życiu. Wszystko wydawało się tak niemożliwe. Czy kobieta naprawdę mogła być moją matką? Nie miałam pewności, ale nie chciałam wspominać o tym kobiecie. Zdenerwowana pożegnałam się i pobiegłam szybko do auta. Gdy usiadłam na miejscu pasażera, poczułam, jak moje serce wali jak młotem. Jungkook spojrzał na mnie z zaniepokojeniem.

- Lisa, wszystko w porządku? – zapytał, kładąc rękę na mojej dłoni.

- Tak... to znaczy nie... nie wiem – odpowiedziałam, próbując uspokoić oddech. – Ta kobieta, pani Park... ona powiedziała mi coś dziwnego.

- Co takiego? – zapytał, jego głos pełen był troski.

- Nie powinnam ci tego mówić- powiedziałam już spokojniej i spuściłam wzrok na swoje dłonie.

Jungkook złapał moje dłonie, a jego dotyk był ciepły i uspokajający. Czułam, jak na moich policzkach pojawiają się delikatne rumieńce. Nie chciałam tak na niego reagować, ale moje ciało robiło swoje. Przecież nie podoba mi się Jungkook, więc dlaczego tak się dzieje?

- Lisa, możesz mi zaufać. Jeśli coś cię niepokoi, powinnaś o tym porozmawiać – powiedział miękko, patrząc mi prosto w oczy.

Westchnęłam głęboko, czując, jak napięcie zaczyna powoli opuszczać moje ciało. Spojrzałam na Jungkooka, zastanawiając się, czy naprawdę mogę mu zaufać. W końcu zebrałam się na odwagę. Wiedziałam, że mogę tego pożałować, ale chyba musiałam się od razu komuś wygadać, a tylko on był w pobliżu.

- Pani Park powiedziała mi, że przypominam jej zaginioną córkę.

- A mówiłem Jiminowi, by nie mówił swojej matce o tych żartach- pokręcił zrezygnowany głową- Pani Park musiała się pomylić. A będą w temacie rodziców...

- Co?- na mojej twarzy malowała się konsternacja.

- Przynieś na jutro księgę. Muszę oddać ją matce.

Od Autorki: Kochani! Mam nadzieję, że się wam spodobał rozdział. Mam wrażenie, że zrobiło się chaotycznie, ale może to tylko ja. Dajcie znać co sądzicie.

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. To dla mnie bardzo ważne.

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top