⭐1⭐

*LISA*

Jeden... tak bardzo go nienawidzę. Wstrzymałam, gdy spojrzałam na niego przez zasłonę włosów. Zawsze był tak pewny siebie, tak arogancki, jakby świat miał mu się kłaniać. Nie dam mu tej satysfakcji.

Dwa... jestem od niego lepsza. Muszę sobie o tym przypomnieć, gdy poczuję, że tracę grunt pod nogami. Nie mogę pozwolić mu, by pozbawił pewności siebie.

Trzy... patrzy na mnie, jakby czytał moje myśli. Czy jestem tak przewidywalna, czy może on po prostu potrafi odczytać każdy ruch moich oczu?

Cztery... serce mi wali jak dzwon, bijąc szybko i głośno. Muszę się uspokoić, inaczej on zobaczy moje emocje i wykorzysta je przeciwko mnie.

Pięć... jego uśmiech jest tak fałszywy. Nie uwierzę w to, że jest szczery, dopóki nie zobaczę tego własnymi oczami.

Sześć... czas zatrzymuje się na chwilę, gdy nasze spojrzenia się spotykają. Czy to jest możliwe, żeby ktoś wywoływał tyle emocji we mnie, tylko przez jeden wzrok?

Siedem... muszę trzymać się z dala od niego. To jest jedyna droga, żeby zachować kontrolę nad sobą. Jeśli pozwolę mu zbliżyć się za bardzo, stracę wszystko.

Osiem... jakbym mogła zapomnieć o tym, co zrobił? Szkoda, że ​​pamięć nie jest tak łatwa do kontrolowania, jak moje emocje.

Dziewięć... powinnam odejść teraz, zanim będzie za późno. Nie potrafię się ruszyć.

Dziesięć... czas minął. Muszę podjąć decyzję, zanim on ją podejmie za mnie.

- Zabawnie wyglądasz, gdy się denerwujesz- usłyszałam jego śmiech.

Zacisnęłam dłonie mocno w pięści, próbując się uspokoić. Od rana byłam zdenerwowana, a Jungkook tylko potęgował to. Oboje byliśmy zastępcami szefa działu, więc gdy ogłosił, że odchodzi, oboje rywalizowaliśmy o jego miejsce. Zawsze byłam fanką uczciwej rywalizacji, ale wszystko się zmieniło, gdy robiłam to z Jeonem. W jego słowniku nie istniało takie słowo jak uczciwość, więc podkładał mi ciągle kłody pod nogi. Odwdzięczałam się tym samym.

- A ty masz twarz jak klaun cały czas, więc i tak gorzej, na tym wychodzisz- odgryzłam się.

- Jak tylko zostanę szefem...

- Ty?- przerwałam chłopakowi- dobrze się czujesz, że wymyślasz niestworzone rzeczy?

Widziałam, jak chłopak zacisnął mocno szczękę. Pomimo że był dziś tak bardzo zadowolony z siebie, mogłam dostrzec również jego zdenerwowanie. Oboje dzisiaj mieliśmy się dowiedzieć, kto zostanie nowym szefem i miałam nadzieję, że nie trafi na niego. Jeśli mu to się uda, to pożegnam się z moją obecną pracą i zacznę pracę w innym dziale. Istnieje możliwość zmienienia całkowicie miejsca pracy. Nie zniosę pracy jako jego podwładna.

Drzwi do naszego biura się otworzyły i jak na zawołanie oboje spojrzeliśmy w tamtym kierunku. Mogłam się spodziewać, że będzie to pan Lee. Na pewno miał nam do przekazania wiadomość, na którą czekaliśmy od kilku tygodni. Niestety jego wyraz twarzy nie wyrażał zadowolenia, a rozdrażnienie.

- Byłem na spotkaniu z zarządem. W końcu zapadła decyzja odnośnie do nowego szefa działu- w jego głosie można z pewnością doszukać się rozczarowania.

Domyśliłam się, co to oznacza. Jungkook został wybrany na nowego szefa, a ja nie miałam w planach zostawać tu jako jego zastępca, ponieważ wiedziałam, że znajdzie wiele sposobów do dręczenia mnie w pracy. Zawali mnie tak robotą, że nie wyjdę nigdy z tego biura.

Wstałam od biurka i zaczęłam pakować do torby kilka najpotrzebniejszych rzeczy, ponieważ po resztę zamierzałam wrócić później. Starałam się unikać wzroku Jungkooka, jednak cały czas przeszywał mnie spojrzeniem, co mnie denerwowało.

- Musisz się tak gapić?- warknęłam, nie przejmując się zachowaniem pozorów. Byłam wściekła i okazywałam to. Tyle wysiłków poszło na marne.

- Lisa- próbował zwrócić na siebie uwagę pan Lee- uspokój się.

Nie zwracałam na niego uwagi. Chciałam stąd jak najszybciej wyjść. Dalej pakowałam swoje rzeczy, ignorując obecność Jungkooka i koncentrując się na tym, co miało być moim następnym krokiem. Z szuflady biurka wyciągnęłam wcześniej przygotowane wypowiedzenie, pomimo że istniała opcja pracy w innym dziale. Jednak jedno spojrzenie w kierunku Jeona sprawiło, że nie chciałam pojawiać się już nigdy w tym biurze.

- Lisa, słuchaj mnie- pan Lee zbliżył się do mnie, ale ja odsunęłam się od niego.

- Nie mam zamiaru słuchać- odrzekłam zdecydowanie, unosząc wzrok na pogrążonego w milczeniu Jungkooka.

- To nie jest tak, jak myślisz- zaczął pan Lee, ale przerwałam mu, nie chcąc słuchać żadnych usprawiedliwień.

- Proszę pana, mam dość. Podjęłam tę decyzję już dawno, ale dopiero wizja Jeona jako mojego przełożonego upewniła mnie, że to ten czas- powiedziałam stanowczo, przekładając kartkę z wypowiedzeniem na biurko i skupiając się na jej podpisaniu.

- Lisa, proszę cię, nie rób tego w pośpiechu. Porozmawiajmy- próbował przekonać mnie pan Lee, ale jego słowa zagłuszone były przez moją złość. Ledwo do mnie docierało to, co się stało.

Podpisałam wypowiedzenie i poczułam, jak kamień spada mi z serca. W końcu uwolnię się od tego człowieka.

- Jestem gotowa odejść- rzuciłam, zbierając resztę swoich rzeczy do torby. Nie mogłam się już tu zatrzymywać, nawet na chwilę dłużej.

Kiedy opuszczałam biuro, czułam na sobie spojrzenie Jungkooka. Było ono pełne zaskoczenia, ale dostrzegłam też coś więcej- czy to mogło być... zmartwienie? Nie, nie mogłam pozwolić sobie na myślenie w ten sposób. Musiałam skupić się na przyszłości i na tym, co mogłam zrobić, żeby nie dać mu więcej okazji do zranienia mnie. Odejście z pracy było bardzo dobrym posunięciem.

W drodze do windy wpadłam na kogoś, zataczając się nieco wstecz. Kiedy podniosłam wzrok, ujrzałam jego znaną mi twarz- Taehyunga. To był mężczyzna, którego poznałam tuż po rozpoczęciu pracy w firmie. Zawsze, gdy widziałam go, na mojej twarzy pojawiały się rumieńce i uśmiechałam się jak głupia. W jego obecności czułam się niepewnie, a jednocześnie... coś we mnie drgnęło. Był niezwykle przystojny, więc nic dziwnego, że podobał mi się. Dziś jednak złość i smutek sprawiły, że widok przystojniaka nie zrobił na mnie najmniejszego wrażenia.

- Lisa, czy wszystko w porządku? - zapytał, spoglądając na mnie z troską w oczach.

- Tak, wszystko w porządku- odpowiedziałam automatycznie, chociaż wiedziałam, że mój ton głosu wcale go nie przekonywał.

Taehyung spojrzał na mnie badawczo, jakby chciał przejrzeć moje myśli. Miał ten niezwykły dar czytania ludzi, który zawsze mnie zadziwiał. Nic dziwnego, że był tak ceniony w firmie i tyle już osiągnął.

- Wyglądasz na zestresowaną. Czy coś się stało? - zapytał, kładąc delikatnie dłoń na moim ramieniu.

Nie chciałam mówić o problemach w pracy, zwłaszcza teraz. Ponadto był przyjacielem Jungkooka, więc jestem pewna, że stanąłby po jego stronie. Niemniej jednak jego obecność sprawiała, że ​​moje emocje wydobywały się na wierzch, pomimo moich starań, aby je ukryć.

- To nic istotnego. Po prostu miałam... trudny dzień- odpowiedziałam, starając się uśmiechnąć, ale wiedziałam, że mój uśmiech był krzywy i wymuszony.

Taehyung spojrzał na mnie przez chwilę, jakby próbując dostrzec, czy mówię prawdę. Był tak odmienny od Jungkooka- spokojny, wyrozumiały i zawsze gotowy, by wesprzeć innych.

- Czy to przez to, że wybraliśmy Jungkooka na szefa działu? Osobiście popierałem twoją kandydaturę. Choć Jungkook jest moim przyjacielem, to ty byłaś lepszą kandydatką.

Słowa Taehyunga mnie zszokowały, a jednocześnie wywołały uśmiech na mojej twarzy. Nie spodziewałam się, że ktoś spoza mojej bezpośredniej sfery w pracy zauważyłby moją sytuację i wyraził tak otwarcie swoje wsparcie.

- Dziękuję, Taehyung. To naprawdę wiele dla mnie znaczy, ale nie zmieni to faktu, że już nie zobaczysz mnie w tym biurze.

Taehyung spojrzał na mnie z zaskoczeniem oraz smutkiem.

- Nie możesz tego zrobić, Lisa- powiedział spokojnie. - Zarząd nie pozwoli ci odejść. Jasno wyrazili się, że Jeon zostaje szefem, a ty jego zastępcą. Inaczej...- nie dokończył.

- Inaczej co?- prychnęłam- nie zostanie szefem działu? Może to i lepiej dla nas wszystkich, a zwłaszcza dla firmy.

Poczułam lekką satysfakcję, gdy usłyszałam te słowa, ale nie zmniejszyło to mojego gniewu, który odczuwałam. Jungkook zawsze musiał wszystko niszczyć, a fakt, że zarząd chce go kontrolować w ten sposób, pokazał tylko, że nie mają pełnego zaufania do niego.

- Nie rozumiesz- westchnął i pokręcił zrezygnowany głową.

- I nie muszę- odsunęłam się od chłopaka, gdy drzwi windy się otworzyły- życzę miłego dnia.

Wsiadłam do windy, z nadzieją, że nie wrócę już do tego miejsca. Kiedy drzwi windy się zamknęły, odetchnęłam głęboko, usiłując ukoić swoje wzburzone emocje. Taehyung może i miał rację, ale ja nie musiałam się z tym zgadzać. Było już wystarczająco dużo stresu i niepewności w moim życiu, a teraz przyszła pora na zmianę.

Kiedy wyszłam z budynku, czułam, jakby nareszcie spadł ze mnie ciężar. Uwolniłam się od toksycznego człowieka, jakim był Jungkook. Teraz musiałam skupić się na nowych możliwościach. Nie spodziewałam się jednak, że tak szybko, jak podjęłam decyzję o odejściu z pracy, tak szybko wrócę.

Od Autorki: Kochani! Bardzo się cieszę, że zainteresował was mój nowy pomysł. Rozdział dodałam tydzień wcześniej niż planowałam. Mam nadzieję, że to co dla was przygotowałam wam się spodoba i zostaniecie tutaj, aż do końca tej historii.

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. To dla mnie bardzo ważne.

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top